-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2012-05-20
2012-05-20
2012-05-20
2012-09-22
2013-10-11
2012-12-12
"W epoce, o której mowa, miasta wypełniał wprost niewyobrażalny dla nas, ludzi nowoczesnych, smród. Ulice śmierdziały łajnem, podwórza śmierdziały uryną, klatki schodowe śmierdziały przegniłym drewnem i odchodami szczurów, kuchnie - skisłą kapustą i baranim łojem; w nie wietrzonych izbach śmierdziało zastarzałym kurzem, w sypialniach - nieświeżymi prześcieradłami, zawilgłymi pierzynami i ostrym, słodkawym odorem nocników. Z kominów buchał smród siarki, z garbarni smród żrących ługów, z rzeźni smród zakrzepłej krwi. Ludzie śmierdzieli potem i nie praną garderobą; z ust cuchnęło im zepsutymi zębami, z żołądków odbijało im się cebulą, a ich ciała, jeżeli nie były już całkiem młodzieńcze, wydzielały woń starego sera, skwaśniałego mleka i obrzękłych, zrakowaciałych tkanek. Śmierdziało od rzeki, śmierdziało na placach, śmierdziało w kościołach, śmierdziało pod mostami i w pałacach. Chłop śmierdział tak samo jak kapłan, czeladnik tak samo jak majstrowa, śmierdziała cała szlachta, ba - nawet król śmierdział, śmierdział jak drapieżne zwierzę, a królowa śmierdziała jak stara koza, latem i zimą (...). I, rzecz jasna, najbardziej śmierdziało w Paryżu (...)."
"Absolutnie wykluczone, żeby niemowlę miało być opętane przez diabła. Niemowlę to jeszcze nie człowiek, tylko forma przedludzka i nie ma jeszcze w pełni wykształconej duszy. A w związku z tym jest dla diabła nieinteresujące."
"Na nóżkach pachną ładnie, (...) w nóżkach pachną tak jak taki gładki, nagrzany kamień..., nie, raczej jak garnek..., albo jak masło, tak, właśnie jak świeżutkie masło. A na ciele pachną jak... jak kawałek ciasta zanurzony w mleku. A znowu główka, na czubku, gdzie robi się wicherek, (...) tu, właśnie w tym miejscu, pachną najładniej. W tym miejscu pachną najładniej. W tym miejscu pachną karmelem, taki słodki zapach (...)! Kiedy się je w tym miejscu powącha, to człowiek zaraz zaczyna je kochać, wszystko jedno, czy to swoje, czy cudze. Właśnie tak i nie inaczej mają pachnieć małe dzieci."
"Ludzie bowiem mogą zamykać oczy na wielkość, na grozę, na piękno, i mogą zamykać uszy na melodie albo bałamutne słowa. Ale nie mogą uciec przed zapachem. Zapach bowiem jest bratem oddechu. Zapach wnika do ludzkiego wnętrza wraz z oddechem i ludzie nie mogą się przed nim obronić, jeżeli chcą żyć. I zapach idzie prosto do serc i tam w sposób kategoryczny rozstrzyga o skłonności lub pogardzie, odrazie lub ochocie, miłości lub nienawiści. Kto ma władzę nad sercami ludzi."
"Było około tysiąca zapachów w jego ubraniach, zapach piasku, kamieni, mchu i nawet kiełbasy sprzed kilku tygodni. Brakowało tylko jednego zapachu – jego własnego. Po raz pierwszy Grenouille zorientował się, że nie miał żadnego zapachu. Zrozumiał, że od dawna nie istniał w oczach innych ludzi. Naraz przeraził się, że mógłby zapomnieć samego siebie. Tak jakby w ogóle nie istniał."
"Pachniało nie jak zapach, tylko jak człowiek, który pachnie. Gdyby użył tego pachnidła człowiek, który sam pachnie jak człowiek, olfaktorycznie mielibyśmy wrażenie, że jest obok nas dwóch ludzi."
"Będę patrzył na ciebie, kiedy będziesz przywiązany do krzyża i kiedy dwanaście ciosów żelaznym drągiem skruszą ci kończyny. Kiedy tłum znużony twoim krzykiem, rozejdzie się, kiedy będziesz nurzać się we własnej krwi, podejdę do ciebie i usiądę obok. Zatopię swoje oczy w twoich i kropla po kropli wkroplę w ciebie mój dogłębny wstręt jak palący kwas aż do chwili, kiedy umrzesz." - Antoni Richis
"Do czegoś tak potwornego - myśleli nie byliby nigdy zdolni. I dziwili się, że poszło im to tak gładko, i że przy całym zakłopotaniu nie mają ani trochę wyrzutów sumienia. Przeciwnie! Aczkolwiek odczuwali pewien ciężar w żołądkach, na sercach było im całkiem lekko. W ich posępnych duszach zagościła naraz błogość. A na ich twarzach lśnił dziewczęcy, delikatny blask szczęścia. Może dlatego lękali się podnieść wzrok i spojrzeć sobie wzajem w oczy. Gdy się wreszcie odważyli, zrazu ukradkiem, potem całkiem jawnie, nie mogli powstrzymać się od uśmiechu. Byli niezwykle dumni. Po raz pierwszy zrobili coś z miłości."
"W epoce, o której mowa, miasta wypełniał wprost niewyobrażalny dla nas, ludzi nowoczesnych, smród. Ulice śmierdziały łajnem, podwórza śmierdziały uryną, klatki schodowe śmierdziały przegniłym drewnem i odchodami szczurów, kuchnie - skisłą kapustą i baranim łojem; w nie wietrzonych izbach śmierdziało zastarzałym kurzem, w sypialniach - nieświeżymi prześcieradłami,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-08-27
2012-08-30
"Od ziemskiego grobu Santiego z otworem demona, Mistycznych czterech pierwiastków zaczęła się odsłona, W Rzymie ścieżkę światła wskazaną, to święta próba, Anioły niech Cię krzyżem prowadzą, a wzniosła wędrówka się uda."
"W 1857 roku papież Pius IX uznał, że dokładne odzwierciedlenie męskiej budowy w rzeźbach może pobudzać żądze, toteż wziął dłuto i młotek i osobiście pozbawił genitaliów wszystkie posągi w obrębie Watykanu. (...) Wielka kastracja, pomyślał Langdon"
"- ... Jak ci się udało podważyć teorię Einsteina za pomocą tuńczyków? (...) Może przy następnym eksperymencie posłużysz się flądrami i udowodnisz, że ziemia jest płaska? (...) - Dla pańskiej informacji, profesorze, mój następny eksperyment będzie miał historyczne znaczenie. Zamierzam udowodnić, że neutrina mają masę. - Neutrina mają masę? Coś podobnego? A ja jeszcze do dzisiaj szczęśliwie nie wiedziałem, że istnieją... "
"Od ziemskiego grobu Santiego z otworem demona, Mistycznych czterech pierwiastków zaczęła się odsłona, W Rzymie ścieżkę światła wskazaną, to święta próba, Anioły niech Cię krzyżem prowadzą, a wzniosła wędrówka się uda."
"W 1857 roku papież Pius IX uznał, że dokładne odzwierciedlenie męskiej budowy w rzeźbach może pobudzać żądze, toteż wziął dłuto i młotek i osobiście...
2013-11-22
Pomarańcze za pensa, krzyczą dzwony Klemensa,
Skradł cytryn pół tuzina, dudnią dzwony Marcina,
Zaraz złapię złodzieja, ryczą dzwony Baileya,
Inni liczą, ty też licz, radzą dzwony Shoreditch.
Oto ciastko – możesz zjeść połowę, a to topór, który zetnie ci głowę...
Pomarańcze za pensa, krzyczą dzwony Klemensa,
Skradł cytryn pół tuzina, dudnią dzwony Marcina,
Zaraz złapię złodzieja, ryczą dzwony Baileya,
Inni liczą, ty też licz, radzą dzwony Shoreditch.
Oto ciastko – możesz zjeść połowę, a to topór, który zetnie ci głowę...
2012-06-01
Doskonała analiza psychologiczna. Dramat wewnętrzny ludzi na pozór szczęśliwych i idealnych.
9/10
"Beznadziejna pustka. Do diabła, to dotyczy mnóstwa ludzi, tam gdzie pracowałem, na zachodzie, mówiliśmy tyle o tym. Całą noc rozmawialiśmy o pustce. Ale nikt nigdy nie nazwał jej „beznadziejną”, w tej kwestii okazaliśmy się cykorami. Bo może trzeba odwagi, żeby dostrzec pustkę, chociaż trzeba jej o wiele więcej, by zobaczyć beznadzieję. Myślę, że kiedy już zobaczysz beznadzieję, wtedy nie pozostaje nic innego, jak zbierać się stąd. O ile to możliwe." Postać: John Givings
"- A moglibyśmy o niczym nie rozmawiać?(...) No wiesz, czy nie moglibyśmy przyjmować każdego dnia takim, jaki jest, robić, co do nas należy, i nie czuć przy tym, że musimy ciągle o tym rozmawiać? (...) - Porozmawiajmy o tym."
Doskonała analiza psychologiczna. Dramat wewnętrzny ludzi na pozór szczęśliwych i idealnych.
9/10
"Beznadziejna pustka. Do diabła, to dotyczy mnóstwa ludzi, tam gdzie pracowałem, na zachodzie, mówiliśmy tyle o tym. Całą noc rozmawialiśmy o pustce. Ale nikt nigdy nie nazwał jej „beznadziejną”, w tej kwestii okazaliśmy się cykorami. Bo może trzeba odwagi, żeby dostrzec...
Kilka świetnych opowiadań i kilka słabych. Wszystkie są jak zakamuflowany krzyk człowieka, który nie chce lub nie potrafi, nie może powiedzieć o pewnych sprawach wprost, wrócić do pewnych spraw, do pewnych osób, dlatego kryje się za osłoną snów i te sny właśnie krzyczą za niego. Pełne zmarnowanych szans, rozstań, nieudanych związków, pożegnań, samotności. Tak, dużo jest tu samotności, mimo że wszędzie pojawiają się jacyś ludzie. Najpiękniejsze, najukochańsze moje opowiadanie to "Ja ciebie też", tak niejednoznaczne, a dobitne zarazem, tak oniryczne i tak prawdziwe. Uwielbiam.
"(...)Za dużo ciebie we mnie. Za dużo ciebie wokół mnie. Gdzie się podziała moja pojedynczość, moja swoboda, wszędzie tylko ty, we włosach, pod skórą, w gazecie, na ekranie, na plakatach, ulotkach, twój głos sączy się z głośników, twój zapach wypełnia perfumerie, biura, toalety, chcę się od ciebie odczarować wreszcie.Chcę od ciebie odejść.
Czytałam kiedyś, jak w dżungli, na wielkim liściu, podróżnik dostrzegł dwie modliszki, pożerające się nawzajem. Konały z bólu, odwłoki ginęły powoli w zielonkawych szczękach, ale żadna nie potrafiła przestać. Żadna nie potrafiła umrzeć. Znikały razem.
Ranisz mnie.
To ty mnie ranisz. Jesteś potworem.
Pozwól mi odejść. To ty jesteś potworem.
I gdzie pójdziesz, wielki potworze?
Co robisz, mały, jadowity potworze?
Czasem chciałabym cię uderzyć.
Więc uderz, jeżeli potrafisz.
A ty oddaj, jeżeli chcesz.
Przecież mógłbym cię zabić.
Spróbuj.
Spróbuję.
No, dalej!
Nie mogę cię znieść. Nie mogę żyć bez ciebie.
Ja też nie mogę bez ciebie żyć. Walcz. Nienawidzę cię.
I ja cię nienawidzę.
Kocham cię.
Przecież mnie nienawidzisz.
To bez różnicy.
Ja ciebie też. Walcz.
Oto moje ciało. Oto ja. Walcz. Nie uciekaj, walcz." (str.79)
"Jak ci jest? Zapytałaś, nieważne, mówię i przysuwam się do ciebie, i zaczynam ostrożnie bawić się twoimi włosami, a ty nagle przytulasz się, więc choć miałem być spokojny, choć to mogło wszystko zepsuć, nie potrafię się opanować i zanurzam twarz w twoje włosy, , ten zapach, nie zdawałem sobie sprawy, że tak do niego tęsknię, że oddychałem od wielu tygodni zaledwie szczytem płuc, płytko, niechętnie, a teraz jest wreszcie tak jak należy, tak jak być powinno, a ty podnosisz twarz do pocałunku, i twoje usta, wilgotne i gorące, większe niż naprawdę, bardziej gorące, słodsze niż pamiętałem, i zarazem takie jak zawsze, czuję twój język, błądzący między moimi wargami, oddycham twoim oddechem, obracamy się powoli, opierasz się o ścianę, tuż koło okna, rozpinasz mi koszulę, i tylko nie wiem, czy odnajdujemy się, czy to jeszcze jedno pożegnanie, boję się, że żegnasz się ze mną w ten sposób..." (str. 105)
Kilka świetnych opowiadań i kilka słabych. Wszystkie są jak zakamuflowany krzyk człowieka, który nie chce lub nie potrafi, nie może powiedzieć o pewnych sprawach wprost, wrócić do pewnych spraw, do pewnych osób, dlatego kryje się za osłoną snów i te sny właśnie krzyczą za niego. Pełne zmarnowanych szans, rozstań, nieudanych związków, pożegnań, samotności. Tak, dużo jest tu...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to