Zamknięte drzwi

Okładka książki Zamknięte drzwi
Magda Szabó Wydawnictwo: Bona literatura piękna
245 str. 4 godz. 5 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Az ajtó
Wydawnictwo:
Bona
Data wydania:
2013-04-10
Data 1. wyd. pol.:
1993-01-01
Liczba stron:
245
Czas czytania
4 godz. 5 min.
Język:
polski
ISBN:
9788362836512
Tłumacz:
Krystyna Pisarska
Tagi:
literatura węgierska powieść obyczajowa
Średnia ocen

                7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
309 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
1178
1154

Na półkach: ,

Emerenc - pomoc domowa z węgierskiej wsi jest według mnie najwspanialszą postacią tej profesji w literaturze światowej. Arcydzieło Magdy Szabó – rzecz na miarę greckiej tragedii - czekało na mnie o wiele za długo! A jakim zachwycającym językiem jest to jest napisane, dokładnie takim, jak pragnę…

To przepiękna, acz niewesoła, poprowadzona gęstą nielinearną narracją (niemal bez dialogów!) powieść o zadziwiającej relacji pani domu z – jak to dawno temu mówiła moja Babcia – „kobietą dochodzącą”, niemal analfabetką. Czasami nie wiadomo, kto tu jest ważniejszy. Choć nie: właśnie wiadomo - nawet pies należący do pani uznawał wyłącznie jej pomoc domową (to tylko jeden z licznych genialnych, a znaczących wątków opowieści).

Nigdy nikogo nie wpuszczała do swego mieszkanka (jedyny raz uległa przy przeszukaniu przez policję, której zrobiła za to dziką awanturę) – stąd tytuł. Dziwaczka? – spytacie. Lekko niepełnosprawna intelektualnie? – dodacie. Nie wiem - odpowiem. Wiele mogą zaś wyjaśnić traumy przeżyte przez Emerenc za najmłodszych lat w jej wsi. Po czymś takim nie da się już być tym, kim chciałoby się być i czego ludzie mogliby się spodziewać…

Jak czytamy, to „osoba nieobliczalna i popędliwa” i jest to doprawdy najmniej, co można by o niej powiedzieć. W każdym razie w swych zachowaniach jest nie mniej szczera niż niezwykła - cudowna, niepowtarzalna, niezastąpiona, co często przyznaje narratorka, w której jej pomoc jest, po ludzku, zakochana, czy muszę dodawać, że ze wzajemnością?

A tak o niej pisała: "Była królową śniegu, poczuciem bezpieczeństwa, latem pierwszą czereśnią, stukotem kasztanów jesienią, zimą gorącą dynią, a wiosną pierwszym pąkiem na żywopłocie".

Pani domu podejrzewa, że niechęć Emerenc do wpuszczania kogokolwiek do mieszkania, czy jej życia, jest „oporem wobec wszystkiego, także przemijania” (a była ona osobą „bez wieku”). Powiedziałbym, że jest ona figurą Historii –Parką czy Mojrą - a nie tylko jej ofiarą, a jej poświęcenie sięga granic człowieczeństwa. Albo i czarownicą, o czym świadczy sprawa z gipsowym pieskiem o wyszczerbionym uszku - od tego czasu zaczarowała oboje swych pracodawców („była jakby wskrzeszoną matką obojga”).

W perfekcyjnie skonstruowanej opowieści prawdę o niej poznajemy powoli, choć niektórych spraw od początku się spodziewamy ze wzmianek tu i tam rzucanych w toku narracji. Nie ma tu żadnego użalania się nad sobą, nad losem, nad niczym, nawet śladu tandetnej czułostkowości, co mogłoby grozić w jakiejś słabszej książce. Tu jest surowe, wręcz nagie życie.

Wiele tu ważnych epizodów węgierskiej historii, często zawoalowanych. Np. wzmianka, że Emerenc dostała piękną wazę od pani Grossmannowej - „gdy weszły w życie ustawy antyżydowskie” (kto nie wie: Węgry przed II wojną, a zwłaszcza podczas niej, to kraj faszystowski). Albo wzmianka narratorki: „Wiedziałam, co wiozą wagony, dokąd i w jakim celu” (kto nie wie: węgierscy Żydzi byli najliczniejszą grupą ofiar komór gazowych Birkenau - 430 tys. ludzi).

„Jej współczucie było uniwersalne, dostawało się nie tylko temu, kto zasługiwał. Każdemu. Komukolwiek. Nawet zbrodniarzowi” – ilustruje to fakt, że w swej piwnicy podczas walk o Budapeszt 1944-45 i po nich przechowywała Niemca, do którego potem dołączyła Rosjanina („coś tam gadali, chociaż jeden drugiego nie rozumiał”). Przed wojną chowa kogoś bardzo ważnego po wojnie, za reżymu Rakosiego - fabrykanta, a 1956 r. – rannego awosza. „Święta Emerenc z Csabadul, opętana bezkrytyczna litością, która wszystkich ratuje, bo jeśli kogoś prześladują, to trzeba ich ratować”.

Do polityków miała bardzo zdrowy stosunek. „Oni chcą pokoju. Wierzy im pani? Ja nie, bo kto wtedy będzie kupował broń i jakie będą mieli wtedy prawo grabić i wieszać, a poza tym, skoro nigdy dotąd nie było światowego pokoju, to dlaczego teraz miałby być?”.

Zachwycająca, najwyższych lotów, acz niełatwa literatura, na pewno nie do czytania w tramwaju, za to taka, która daje niecodzienną satysfakcję i uporczywie nie pozwala o sobie zapomnieć. Przepełniona empatią do ludzi najbardziej wykluczonych nie tylko przez rządzących, ale i rządzonych, na długo zanim weszło to do powszechnej agendy. I nie nastawiajmy się na szczęśliwy finał, gdy kogoś zabraknie w najważniejszej chwili...

Parę cytatów

Ale najlepiej się powiesić, prosta sprawa, dość się tu w Peszcie napatrzyła na wisielców, bo kiedy rządzili biali, wieszali czerwonych, a kiedy czerwoni, wieszali białych, nawet teksty przed egzekucją, którą hańbili skazańców, były do siebie podobne, a wszyscy oni wierzgali nogami całkiem tak samo, niezależnie od tego, za jaką barwę musieli umierać.

Emerenc prała dla Niemców i prała dla Rosjan.

Człowiek wyczuwa, kto byłby jakim kwiatem, gdyby urodził się rośliną , a jej gatunkiem na pewno nie byłaby róża z tym swoim niemal bezwstydnym karminowym kwitnieniem, róża to nie jest niewinny kwiat.

Słuchałam oniemiała, po raz pierwszy zdarzyło się, że ktoś żądał o nas referencji. „Byle komu brudów nie piorę” – oświadczyła Emerenc.

W jej pracowitości i sile było coś nadludzkiego, niemal groźnego, tym bardziej że właściwie nie było potrzeby, żeby tak harowała.

Świat Emerenc rozróżniał dwie kategorie ludzi: zamiatających i niezamiatających, ten zaś, kto nie zamiata, jest do wszystkiego zdolny i całkiem obojętne, wśród jakich haseł i sztandarów obchodzi święta narodowe.

I jeśli już przypadkowo mówiła: Węgry, to nie miało w jej ustach żadnego łzawego ani nawet świadomego wydźwięku.

Ten jej sprzeciw był specyficzny, niemal bezprzedmiotowy, skierowany tak samo przeciwko Franciszkowi Józefowi, jak i każdemu innemu, kto miał wpływ, choćby nawet pozytywny, na historie tego kraju.

Emerenc prawdopodobnie nienawidziła władzy, w czyichkolwiek rękach się ona znajdowała.

Bóg na ogół nie słucha, gdy się Go o coś prosi, ale zawsze ześle nam to coś, czego się obawiamy.

Tylko że w miłości też trzeba umieć zabijać..

Emerenc nie szanowała narzekających ludzi.

Nie może pani ofiarować nikomu więcej niż to, że nie pozwoli mu pani cierpieć.

A jak nie ma już nikogo, kto się cieszy, kiedy człowiek wraca do domu, to lepiej nie żyć

Najlepiej, jeśli się w ogóle nikogo nie kocha, bo wtedy nikogo na pani oczach nie poćwiartują, a i pani też nie wyskoczy z pociągu po śmierć.

Gdyby nie ja, rozwaliliby jej główkę o mur albo posłali do gazu.

Niech pani nawet nie pyta, co dostałam po przyjeździe, bo to nie było zwyczajne bicie, myślałam, ze już więcej nie będę mogła chodzić. No, bijcie, kopcie, mówiłam do dziadka, możecie też wszystkim opowiedzieć, tylko nie krzywdźcie dziecka.

Powiedziała sobie, że z nikim się więcej nie zwiąże, nie pozwoli zbliżyć do siebie mężczyźnie, niech sobie robią idiotki z innych.

Kiedy tłum się za kogoś weźmie, to z nim nie skończy w minutę, to jest powolna śmierć.

PS Już wiem, z kim mi się kojarzy Emerenc: z dawną pomocą domową Krystyny Jandy - prostą kobietą ze wsi, o której z zachwytem mówiła w którymś z wywiadów, której zawdzięcza niewiele mniej niż profesorom ze szkoły teatralnej, bo szkołę życia.

PS II Ciekawym, jaką o książce Szabo (1987) opinię miał Sandor Marai, jeśli miał? Taką literaturą nie mógłby chyba pogardzać jako ”komunistyczną”...?

Emerenc - pomoc domowa z węgierskiej wsi jest według mnie najwspanialszą postacią tej profesji w literaturze światowej. Arcydzieło Magdy Szabó – rzecz na miarę greckiej tragedii - czekało na mnie o wiele za długo! A jakim zachwycającym językiem jest to jest napisane, dokładnie takim, jak pragnę…

To przepiękna, acz niewesoła, poprowadzona gęstą nielinearną narracją...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    668
  • Przeczytane
    373
  • Posiadam
    86
  • Ulubione
    23
  • Literatura węgierska
    17
  • 2014
    7
  • Chcę w prezencie
    7
  • 2013
    6
  • 2023
    6
  • Literatura piękna
    6

Cytaty

Więcej
Magda Szabó Zamknięte drzwi Zobacz więcej
Magda Szabó Zamknięte drzwi Zobacz więcej
Magda Szabó Zamknięte drzwi Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także