Prawdę mówiąc nie sądziłem, że ta książka będzie aż tak... dobra! Lektura zabrała mi wprawdzie trochę czasu (około trzech tygodni), ale w żadnym wypadku mnie nie nudziła i z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że było warto:)

W zasadzie zabrałem się za "Talizman" trochę w niewłaściwy sposób, bowiem jakiś już czas temu przeczytałem "Czarny dom", którego akcja dzieje się po "Talizmanie", więc zacząłem od kontynuacji zamiast od książki rozpoczynającej całą opowieść. Jednak szczerze mówiąc nie miało to wielkiego znaczenia, gdyż akcję obydwu książek dzieli ładne kilkadziesiąt lat, a do tego Panowie King i Straub powiązali ze sobą obie powieści na tyle luźno, że naprawdę nie ma potrzeby czytać ich po kolei. Prawdę mówiąc "Talizman" i "Czarny dom" łączy ze sobą tak na dobrą sprawę jedynie osoba Jacka Sawyera i tajemniczych Terytoriów, których rola w obydwu książkach jest dość znacząco różna.

Jednak ta opinia nie miała być o podobieństwach i różnicach między książkami, więc kończę już definitywnie powyższą dygresję i zmierzam do rzeczy.

"Talizman" to przede wszystkim szybka, pełna akcji fantastyka w najlepszym wydaniu, okraszona uwielbianym przeze mnie u Kinga budowaniem napięcia i dramaturgii całej historii, która na dodatek ma w sobie mnóstwo baśniowej, na długo zapadającej w pamięć atmosfery. Przyznacie chyba, że to ciekawe połączenie?:) Według mnie jest arcyciekawe i - co najważniejsze - widać to na kolejnych stronach. Nie wiem, czy wynika to z kształtu nadanego książce przez autorów, czy z jakiegoś kompromisu twórczego między nimi, ale w "Talizmanie" na dobrą sprawę nie ma za grosz odciągającego od fabuły, typowego dla Kinga gawędziarstwa i setek dygresji do których nas przyzwyczaił. Książce w tym wypadku wyszło to tylko na dobre, bo ponad 800 stron posiadanego przeze mnie wydania czyta się za każdym podejściem z nieodmienną świeżością i ciekawością, co też skrywa przed nami kolejna przewracana strona. Takie książki po prostu chce się czytać.

Zawiodłem się trochę jedynie na tym, że o ile w "Czarnym domu" było mnóstwo bezpośrednich nawiązań do "Mrocznej Wieży" Kinga, to w "Talizmanie" nie ma ich za grosz, i gdyby nie lektura "Czarnego domu", to w życiu bym nie przypuszczał, że "Talizman" może mieć coś wspólnego z Rolandem i Światem Pośrednim. Dla mnie to minus książki, ale większość czytelników zapewne tej sprawy nie zauważy. Bądź co bądź "Mroczna Wieża" nie jest najlepiej znanym dziełem Kinga (nad czym boleję), więc nikt raczej nie podniesie krzyku, a już tym bardziej lamentu.

Kończąc myślę, że jest to pozycja jak najbardziej do polecenia. King nie zwykł (raczej) pisać czegokolwiek w tak bardzo baśniowym klimacie jak tutaj, więc warto zobaczyć jak to wygląda. Po drugie warto sięgnąć po "Talizman" dla jego największych atutów: rozrywki, szybkiej akcji, znakomicie wykreowanych bohaterów (w tym i czarnych charakterów - Morgan Sloat/Morgan z Orris jest po prostu świetny!) i wielkiej przygody wołającej już z pierwszej otwartej strony. Nic tylko zaprosić do lektury - co też niniejszym czynię.

Prawdę mówiąc nie sądziłem, że ta książka będzie aż tak... dobra! Lektura zabrała mi wprawdzie trochę czasu (około trzech tygodni), ale w żadnym wypadku mnie nie nudziła i z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że było warto:)

W zasadzie zabrałem się za "Talizman" trochę w niewłaściwy sposób, bowiem jakiś już czas temu przeczytałem "Czarny dom", którego akcja dzieje...