Nie da się tej powieści czytać z kamienną twarzą... to po prostu niemożliwe. Jest pełna zabawnych, momentami groteskowych sytuacji. Mnóstwo tu śmiesznych, często zahaczających o absurd, wydarzeń, które prowadzą czytelników w świat, gdzie rządzi stereotyp: babki, staruszki, modela z Instagrama, popularnej i wrednej pisarki, zahukanej siostry, oszustów matrymonialnych i wielu innych.
Świetnie mi się tę historię czytało, ale ja lubię takie nieprzewidywalne i graniczące z czarnym humorem opowieści.
Zuzanna i Dominik, chcąc ochronić ciotkę przed małżeństwem z internetowym amantem wybierają się w święta Bożego Narodzenia do miejscowości, wsi zabitej dechami, choć zadbanej i całkiem niespokojnej, gdzie według danych od ciotki mieszka jej absztyfikant. W poszukiwaniach oszusta chce pomóc babka Zuzanny, matka panny młodej - Malwiny, a ponieważ sama nie może uciec z luksusowego domu spokojnej starości (według Cecylii jest tam dla niej za spokojnie) towarzyszy jej dwójka przyjaciół, w odpowiednim wieku.
W hotelu pojawia się cała gama gości, począwszy od słynnej (sic!) pisarki po mordercę, którego czyn staje się kanwą wszystkich niezwykłych wydarzeń.
Polecam z całego serca, bo jest tu mnóstwo sytuacji, gdzie albo wybuchniemy śmiechem albo zwyczajnie opanuje nas chichot, choćby tylko babka zaproponowała: "dejta stakanki" (genialnie dopasowana liczba podwojona)
Babka rządzi w tej książce bez żadnych wątpliwości!

Nie da się tej powieści czytać z kamienną twarzą... to po prostu niemożliwe. Jest pełna zabawnych, momentami groteskowych sytuacji. Mnóstwo tu śmiesznych, często zahaczających o absurd, wydarzeń, które prowadzą czytelników w świat, gdzie rządzi stereotyp: babki, staruszki, modela z Instagrama, popularnej i wrednej pisarki, zahukanej siostry, oszustów matrymonialnych i wielu...