Listy 1946-1961

Okładka książki Listy 1946-1961 Andrzej Bobkowski, Jerzy Giedroyć
Okładka książki Listy 1946-1961
Andrzej BobkowskiJerzy Giedroyć Wydawnictwo: Czytelnik publicystyka literacka, eseje
728 str. 12 godz. 8 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
1997-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1997-01-01
Liczba stron:
728
Czas czytania
12 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
8307024919
Tagi:
listy Giedroyć Kultura
Średnia ocen

9,0 9,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Listy 1943-1948 Józef Czapski, Jerzy Giedroyć
Ocena 0,0
Listy 1943-1948 Józef Czapski, Jerz...
Okładka książki Listy 1947-1975 Jerzy Giedroyć, Zygmunt Haupt
Ocena 7,0
Listy 1947-1975 Jerzy Giedroyć, Zyg...
Okładka książki Dzieła zebrane. Korespondencja vol. 3. 1976-1996 Jerzy Giedroyć, Gustaw Herling-Grudziński
Ocena 0,0
Dzieła zebrane... Jerzy Giedroyć, Gus...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
9,0 / 10
13 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2446
2372

Na półkach:

Andrzej BOBKOWSKI urodził się 27.10.1913 r., w Wiener-Neustadt, w Austrii. Tatuś - Henryk Karol Bobkowski /1879-1945/, piłsudczyk dosłużył się stopnia generała brygady, a mamusia - Stanisława z Malinowskich /1897-1962/, po śmierci męża została /w PRL-u/ garderobianą w krakowskim teatrze „Rozmaitości”. Aby oddać atmosferę panującą w domu, w którym Andrzejek się wychował, przywołajmy jeszcze osobę stryja Aleksandra /1885-1966/, wiceministra komunikacji w II RP, twórcy kolejki na Kasprowy Wierch, piłsudczyka, zięcia prezydenta Ignacego Mościckiego /1867-1946/, też oczywiście piłsudczyka. Dodajmy, że stryj towarzyszył w 1940 r Prezydentowi w drodze z Rumunii do Szwajcarii i osiadł w tym kraju, utrzymując stały listowny kontakt z bratankiem przebywającym w Paryżu, a po 1948 r. w Gwatemali. Co do Ignacego Mościckiego czuję się zmuszony przypomnieć, że był profesorem chemii Uniwersytetu Lwowskiego i twórcą genialnej „metody komorowej” produkcji kwasu siarkowego. A co do rodzinnej „atmosfery” to piłsudczyzna, czyli patologiczna nienawiść do Rosji i wszystkiego co z nią związane; w następstwie rusofobia i OBSESYJNY lęk przed zalaniem Europy przez bolszewizm po 1945 roku i w efekcie - ucieczka na Karaiby. Sam Bobkowski w swoim „Synopsis” /przeglądzie, zestawieniu/ pisze: „Przekonania polityczne: liberalny reakcjonista z silnymi akcentami antykomunizmu i zoologicznej nienawiści do Rosji, wszczepionej mu przez ojca od dziecka..”.

To przykre dziedzictwo nie wpłynęło szczęśliwie na trafność ocen Bobkowskiego w innych dziedzinach, jak i nie pozbawiło go poczucia humoru. Przykładem krotochwilności jest opis gry w „CIMBARGAYA” w liście z 4.03.1957 do superpoważnego 51-letniego Giedroycia:

„Wie Pan, jest taka bardzo męska gra i nazywa się „Cimbargaya”. Używa się okrągłego stołu, robi się w środku dziurę, partnerzy siadają wokoło i każdy uwiązuje sobie sznurek za jaja. Sznurki pod stołem przewleka się przez dziurę, miesza się je i każdy ciągnie. Kto pierwszy krzyknie, wpłaca do puli i odpada. Może się zdarzyć, że w pierwszej chwili człowiek sam siebie ciągnie. Jak się zorientuje, że ciągnie za swoje jaja, to przestaje ciągnąć, udaje aż do końca i wygrywa wszystko. To jak full albo poker w pokerze”.

Mnie zbliżyły do Bobkowskiego opinie o niektórych pisarzach identyczne z moimi. I tak doceniając poziom twórczości Iwaszkiewicza stwierdza /podobnie jak ja/: „Iwaszkiewicz to zupełna kurwa”; o „Nocach i Dniach” Dąbrowskiej, których ja nigdy do końca nie przeczytałem, pisze: ..”nudne, flaki z olejem, szare, GULBRASOWATE /tzn bez poczucia dowcipu i pointy/, niestrawne. Odłożyłem. Szara logorrhea /logorea – słowotok, blablanie/ Pewnie z tego dostałem ataku niestrawności i wiję się w kolkach od wczoraj. To nie dla mnie”. A o innej „ulubionej” przeze mnie pisarce: ...”grafomańskie wypociny tej Orzeszkowej. ....kontorsje typowej grafomanki”.

Również w innych kwestiach mamy zbieżne poglądy. O braku znajomości języka polskiego wśród dzieci emigrantów pisze: „...jeśli dzieci nie mówią po polsku, to boli...., że mając wszystkie możliwości ku temu, nie uczą się... innego języka... Zubożają się z winy rodziców niepotrzebnie, głupio...”. O relacji Kościoła z religią w Polsce konstatuje: „....ogromna rola Kościoła, z tym, że religia jest zupełnie niepogłębiona; jest demonstracją polityczną”. Mimo, że sam jest rusofobem naśmiewa się z polskiego kołtuna, dla którego „....jak bolszewik je kasztany z łupiną, to skandal i Wschód, i Polska „pod takimi”, a jak Amerykanin wbija sardynki z czekoladą, to śmiech, „cóż za dzieci”, niech żyje Zachód”. /por. porównanie stosunku do Rosjan i Niemców u Stasiuka, p. ESEJ „Moje lektury styczniowe str.5-6/.

Zgadzam się z nim co do przyczyn nieuniknionego upadku socjalizmu w Europie Wschodniej, bo...
„socjalizm bez uprzedniego treningu kapitalistycznego jest utopią. Moze pan uspołecznić kapitalizm /to dzieje się w USA, i daje pozytywne wyniki/, ale nie uspołeczni pan społeczeństwa, które nie przeszło przez okres kapitalizmu. ...jak psa, tak i człowieka można oduczyć kraść, ale pod warunkiem dania mu jeść”.

Co do nadziei m.in. Józefa Czapskiego pokładanych w sartrowskim egzystencjonalizmie jako antidotum na komunizm brutalnie kontrował per analogiam, „...że jeżeli uważa leczenie syfilisu trądem za skuteczne, to zgoda”.

Wywód Bobkowskiego o błędnych założeniach socjalizmu zasługuje na uwagę: oni chcieli...

„stworzyć w robotniku poczucie wspólnoty, dać mu naprawdę poczucie własności. Nie ma - to nie istnieje. Poczucie własności jest jednostkowe i inne poczucia własności są lipą. To co robotnika jedynie i naprawdę obchodzi, to maksimum zarobku przy minimum godzin pracy”.

I dalej:

„Człowiek jest człowiekiem, i dokąd nim zostanie /a nie świętym socjalistycznym/, to w fabryce będzie kradł i będzie jeżdził na gapę, i będzie wszędzie kradł, gdzie się da. Oni chcieliby wychowywać miliony świętych rocznie. To psiakrew Kościół przez 2000 lat nie dorobił się nawet 2000 świętych”.

Podzielam jego stosunek do „hurra-patriotyzmu” i haseł „Bóg, Honor, Ojczyzna” wyrażony m.in. słowami, które idealnie korespondują z poglądami Gombrowicza:

„Po co te pieprzenia o obowiązku wobec Poooolski? Czy raz ktoś nie mógłby mieć tego otwarcie w d...... Ta ojczyżniana obłuda nas zarzyna na każdym kroku. ...Szał mnie ogarnia, bo zamiast trzeżwieć zachlewamy się dziś bardziej niż kiedykolwiek tą Pooolską, romantyzmem, chujami-mujami patriotycznymi. Zupełna beznadzieja. Ciemnieje mi w oczach - Pacanów, Kłaj, Gówniarzykowo, a nie państwo”.

A dzięki eksponowaniu naszych cech narodowych „...tu /w Gwatemali/ tak samo jak wszędzie Polaków nie lubią”. Bobkowski podkreśla również, że ten polski patriotyzm /czytaj: nacjonalizm/ „prowadzi sznureczkiem do zaułka prowincjonalnego”.

Ostatnim tematem, w którym nasze poglądy są zbieżne to seks /czytaj: pornografia/ w sztuce. Bobkowski ujmuje to zwiężle i dobitnie:

„Seks jest bardzo ważny, kutas i dupa, to oś i łożysko na których obraca się kula ziemska.., ale nie widzę powodu przeszczepiania tego do sztuki. I do tzw literatury...”.

Ugodowy Giedroyc próbował mu ripostować przywołując Henry Millera z bulwersującym „Zwrotnikiem Raka”, lecz dzisiaj, po 60 latach od omawianej korespondencji, już wiemy, że Bobkowski miał rację; Henry Miller to nuda i nikt go nie czyta.

Po stronie minusów charakteru i poglądów Bobkowskiego musimy na pierwszym miejscu wymienić rasizm. Jest tak zaślepiony, że nie widzi sprzeczności w swoich deklaracjach: katolika i jednocześnie rasisty /”Listy..” str. 568 - „..jestem rasistą”/. W liście do Giedroycia pisze: /”Listy..” str.136/:

„...biały to jest jednak coś wyższego, ...pomimo wszystkiego, co można mu wytknąć. ....Jeżeli Amerykanie... czymś są to dlatego, że instyktownie zdobyli sie na przezorność wybicia wszytkich Indian do nogi i niepomieszania sie z nimi.... Ja dziś rozumiem doskonale samoobronę Amerykanów przed czarnymi....”.

No i cała ewentualna sympatia do autora tych słów bezpowrotnie znika. Będąc „nikim”, bo trzyletnie studia w warszawskiej SGH to niewiele, ten uciekinier z Europy, przybłęda w Gwatemali, butnie się stawia: /str.216/ „jestem biały i rozkazów od takiego „half-caste” nie będę przyjmował”. /Jako half-caste miał na myśli mieszańców indyjsko-murzyńskich/. Rasizm, rusofobia już temu zadufanemu dupkowi nie wystarczają, deprecjonuje nawet Hiszpanów pisząc po pierwszych dniach pobytu w Gwatemali:

„....twierdzę, że tak jak Rosjanie nie są Europejczykami, tak samo Hiszpanie nimi być nie mogą”.

Mentalnie pozostając kato-Polakiem odcina się od nacjonalizmu powtarzając w kólko „nie jestem endekiem” lub „ja nienawidzę nacjonalizmu” kreując się na „europejczyka”. Obraża wszech i wobec. Na temat ewentualnych rozmów w Paryżu z „ludżmi z kraju” cieszy się ze swojej nieobecności gdyż dzięki temu: „nie będę zmuszony do ściskania rąk kurwom, choćby wśród nich miało by być kilku porządnych”, a w 1956 r., jako jedyny solidaryzuje się z tzw. „uchwałą londyńską” obligującą pisarzy emigracyjnych do niepublikowania w kraju. W końcu „święty” człowiek - Giedroyc traci cierpliwość i go strofuje: „...jakim prawem Pan wydaje sądy, właściwie uciekłszy z tzw ?”.

Bo Bobkowski jest uciekinierem, ogarniętym „obsesją wolności”. Kieruje nim motto: „Człowiek wolny to ten, kto zapanował nad przypadkowością życia, własną słabością, kto zawdzięcza zwycięstwo wyłącznie sobie”. Paradoksem jest, że uciekając z Europy „przekonany o jej bankructwie duchowym, klęsce politycznej, a niebawem militarnym w przewidywanym starciu z ZSRR”, trafia do Gwatemali targanej rewolucją komunistyczną, która „upaństwawia” jego dopiero co otwarty sklep z modelami samolotów. Zobaczmy jak go ocenia najsłynniejszy uciekinier z PRL-u - Miłosz:

„Andrzej Bobkowski po napisaniu Szkiców piórkiem wyemigrował z Francji do Gwatemali, cnota w nim zwyciężyła, sam, własnymi rękami stworzył sobie warunki egzystencji, żeby nie zależeć od komitetów, stypendiów, jałmużny. I ta cnota, dziwnie zawsze idąca w parze z pogardą dla, panie dzieju, różnych intelektualnych figlasów, zepsuła jego pisarstwo, zwróciła go na tor swojski, jakże znany: wrzaskliwych sarmackich napaści na cokolwiek, co wymaga myślowej pracy, dumnego z siebie obskurantyzmu, maskowanego oczytaniem i cytatami w obcych językach”.

Pierwotną przyczyną wzajemnej niechęci Miłosza i Bobkowskiego była rusofobia, która doprowadziła tego ostatniego do absurdalnej negacji literatury rosyjskiej. Przytoczmy fragment listu Bobkowskiego do Giedroycia o arcydziele literatury światowej Braciach Karamazow:

„..czytam - Braci Karamazow - całkiem żle ze mną. Poza Wielkim Inkwizytorem to zupełna szmira, teatralna, rozgadana, rozmemlana, cuchnąca dziegciem i uchrystianizowaną spermą”.
/Legenda o Wielkim Inkwizytorze - rozdział powieści/. A w następnym liście, dumny z siebie, konstatuje:
„Skończyłem /powinien mi Pan dać odznaczenie/ Braci Karamazow. Zbudowany byłem zakończeniem niesłychanie nowoczesnym i bardzo prawdziwym. Witia z Gruszeńką uciekną do Ameryki, nauczą się tam angielskiego i otrzymawszy obywatelstwo amerykańskie wrócą do Rosji z paszportami amerykańskimi. Mam wrażenie, że Dostojewski rozwiązał proroczo problem możliwości życia w tych naszych słowiańskich krajach. Bardzo możliwe, że potrafilibyśmy stworzyć prawdziwą ojczyznę dopiero z obcymi paszportami. Inaczej będzie to zawsze zas.... Pipidówka z kompleksem Polski, a nie z Polską”.

Zauważmy „klasę” Giedroycia, który kulturalnie odpowiada:

„Boję się tylko, że Pan zdaje się nie zna rosyjskiego i wobec tego zniekształca to Panu pisarza, a nie znam ani jednego dobrego tłumaczenia. To dziwnie nieprzetłumaczalny język”
.
Trudno by wymagać takiej pobłażliwości od Miłosza, rozkochanego w literaturze rosyjskiej, ponadto wykładowcy „dostojewszczyzny” na wydziale rusycystyki Uniwersytetu w Berkeley. Moja kochana Barbara Skarga wyrażała pogląd, że w dziedzinie myśli ludzkość, po Platonie, nic wielkiego nie zrobiła. Jednakże pisarze często starają się stworzyć swoistą zasłonę dymną dla swoich poglądów powołując się na mniej lub bardziej znanych myślicieli. Chcę powiedzieć, że starają się legitymizować własne stwierdzenia autorytetem /często wątpliwym/ przywoływanych postaci. Swego czasu w eseju „MIŁOSZ” pisałem:

„Miłosz zaczął od Oskara Władysława de Lubicz MIŁOSZA /1877-1939/, poety francuskiego pochodzenia litewskiego, symbolisty i mistyka, który był z nim spokrewniony. Miłosz był Oskarem zafascynowany, który fascynował się Blakem, zafascynowanym Swedenborgem. Wszystkie te fascynacje odebrałem jako wydumane dla potrzeb autora”
.
Zaciekawionym polecam wymieniony esej, a specjalnie fragment o „Ziemi ULRO” na str. 5. Bobkowski zaś wykombinował sobie Keyserlinga. Zadałem sobie trochę trudu, by zdobyć o nim garść informacji, gdyż popularne encyklopedie tak polskie /PWN/, jak i anglojęzyczne /Webster/ o nim nie wspominają. Podejrzliwie odnoszę się w tym względzie do słów Giedroycia, który w przedmowie do „Listów...” pisze:

/Bobkowski/ „Był entuzjastą Keyserlinga, który mnie także pasjonował. Kto wie, czy właśnie nie Keyserling był bodżcem jego nagłej decyzji wyjazdu do Gwatemali” /podkr. moje/.

Jeżeli Giedroyc był entuzjastą Keyserlinga, to czemu nie ma ani słowa o nim ani w „Autobiografii na cztery ręce”, ani w zbiorze korespondencji z Mieroszewskim, jak i Wańkowiczem, a w korespondencji ze Stempowskim jest tylko /prawdopodobnie/ plotka o rozdziale o Polsce, ponoć znajdującym się w rękopisach pozostajacych, w posiadaniu wdowy po filozofie. Pozostaje mnie traktować to „pasjonował”, jako grzecznościowy ukłon Giedroycia w kierunku Bobkowskiego, którego mimo licznych spięć naprawdę lubił. Lecz ad rem.

Graf /hrabia/ Hermann Alexander Keyserling /1880-1946/, niemiecki filozof i pisarz, urodzony w Estonii, zdobywał wykształcenie na uniwersytetach w Heidelbergu i Wiedniu. Utraciwszy fortunę i majątki dzięki Rewolucji Pażdziernikowej osiedlił się w Darmstadt. Jego zainteresowania dotyczące orientalnej filozofii, skutkowały założeniem „Szkoły Mądrości” w 1920 r. Z „Listów..” mogę ino wywnioskować, że nienawidził bolszewików, co mu wszystko zabrali, sprzyjał ideologii faszystowskiej a świetlaną przyszłość ludzkości upatrywał w amerykańskim /USA/ modelu egzystencji. Wzór przydatny dla Bobkowskiego.

Andrzej BOBKOWSKI urodził się 27.10.1913 r., w Wiener-Neustadt, w Austrii. Tatuś - Henryk Karol Bobkowski /1879-1945/, piłsudczyk dosłużył się stopnia generała brygady, a mamusia - Stanisława z Malinowskich /1897-1962/, po śmierci męża została /w PRL-u/ garderobianą w krakowskim teatrze „Rozmaitości”. Aby oddać atmosferę panującą w domu, w którym Andrzejek się wychował,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
721
320

Na półkach: ,

Minelo juz co najmniej 10 lat kiedy z zafacynowaniem czytalem korespodencje pomiedzy twymi dwoma intelektualistami. W erze e-maila, wielka epistolografia moze tylko zachwycic.

Minelo juz co najmniej 10 lat kiedy z zafacynowaniem czytalem korespodencje pomiedzy twymi dwoma intelektualistami. W erze e-maila, wielka epistolografia moze tylko zachwycic.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    54
  • Przeczytane
    17
  • Posiadam
    3
  • Chcę w prezencie
    2
  • Listy
    1
  • Polska
    1
  • Biografia - Wspomnienia
    1
  • Koniecznie przeczytam
    1
  • Ulubione
    1
  • Zbiory
    1

Cytaty

Więcej
Jerzy Giedroyć Listy 1946-1961 Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także