Obrazy z życia na Wschodzie 1879-1893

Okładka książki Obrazy z życia na Wschodzie 1879-1893 Anna Neumanowa
Okładka książki Obrazy z życia na Wschodzie 1879-1893
Anna Neumanowa Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN biografia, autobiografia, pamiętnik
288 str. 4 godz. 48 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Naukowe PWN
Data wydania:
2010-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2010-01-01
Liczba stron:
288
Czas czytania
4 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788301164935
Tagi:
Wschód podróże historia
Średnia ocen

5,7 5,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Antologia współczesnych poetów polskich Bogusław Adamowicz, Ignacy Baliński, Stanisław Barącz, Władysław Bełza, Wacław Berent, Edmund Bieder, Edmund Bogdanowicz, Bohdan Breszel, Stanisław Brzozowski, Władysław Bukowiński, Bogusław Butrymowicz, Adam Teofil Cehak, Artur Ćwikowski, Adam Cybulski-Łada, Maria Czerkawska, Gustaw Daniłowski, Zdzisław Dębicki, Deotyma, Adam Dobrowolski, Wiktor Dzierżanowski, Ludwik Eminowicz, Felicjan Faleński, Marian Gawalewicz, Juliusz German, Kazimierz Gliński, Mieczysław Gliński, Ziemowit Gliński, Wiktor Teofil Gomulicki, Konstanty Górski, Feliks Gwiżdż, Benedykt Hertz, Jan Huskowski, Karol Irzykowski, Czesław Jankowski, Józef Jankowski, Józef Jedlicz, Cezary Jellenta, Zdzisław Kamiński, Jan Kasprowicz, Maria Kazecka, Maria Komornicka, Maria Konopnicka, Aleksander Kraushar, Kazimierz Króliński, Antoni Lange, Kazimierz Laskowski, Jan Lemański, Bolesław Leśmian, Edward Leszczyński, Liliana, Kazimierz Lubecki, Kornel Makuszyński, Adam Mańkowski, Jadwiga Marcinowska, Maria Markowska, Tadeusz Miciński, Edward Milewski, Franciszek Mirandola, Tadeusz Nalepiński, Józef Nawrocki, Władysław Nawrocki, Anna Neumanowa, Andrzej Niemojewski, Franciszek Nowicki, Artur Oppman, Władysław Orkan, Bronisława Ostrowska, Włodzimierz Perzyński, Stanisław Pieńkowski, Jan Pietrzycki, Ida Pilecka, Michał Marian Poznański, Sława Pruszyńska, Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Zenon Przesmycki, Stanisław Przybyszewski, Józef Rączkowski, Stanisław Rossowski, Zygmunt Różycki, Józef Ruffer, Lucjan Rydel, Leon Rygier, Zofia Rygier-Nałkowska, Henryk Salz, Krystyna Saryusz-Zaleska, Artur Schroeder, Edward Słoński, Leopold Staff, Wanda Stanisławska, Jan Sten, Władysław Sterling, Ludwik Szczepański, Maciej Szukiewicz, Marian Tatarkiewicz, Zofia Trzeszczkowska, Józef Wierzbicki, Mamert Wikszemski, Józef Wiśniowski, Kazimierz Wojczyński, Maryla Wolska, Wacław Wolski, Kazimierz Wroczyński, Stanisław Wyrzykowski, Stanisław Wyspiański, Kazimiera Zawistowska, Henryk Zbierzchowski, Marian Zbrowski, Jerzy Żuławski
Ocena 7,0
Antologia wspó... Bogusław Adamowicz,...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,7 / 10
6 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
381
380

Na półkach:

„Niechaj się więc nikomu [błędnie] nie wydaje, że my [tj. przybysze z Europy] tu w Egipcie żyjemy w towarzystwie dzikich Beduinów, murzynów, szakali lub hyen, wpośród starożytnych gruzów i za kratami haremów. Przeciwnie, przez całą zimę dźwięki walców i kadrylów odbijają się echem o granitowe ściany piramid i mury meczetów” (str. 85-86).

Wspomnienia z ośmioletniego pobytu w Egipcie, gdzie autorka (1854-1918) towarzyszyła mężowi – austriackiemu konsulowi – od 1883 r. (str. 197). Pisane z ambicją przybliżenia realiów i kultury, obejmują obszerny wstęp, składający się z doświadczeń zgromadzonych na placówkach Europy Wschodniej, oraz domknięcie w postaci wrażeń z Grecji*. De facto, sprowadza się to do bardzo płytkich, mało wnikliwych obserwacji, eksplorowania stereotypów i pielęgnowania uprzedzeń, a nierzadko również błędnych konstatacji, z tendencją do uogólniania, czynionych z pozycji laika przekonanego o własnej wyższości duchowej i kulturowej. Najbliższym, współczesnym odpowiednikiem tego, co wyprawia pani Neumann, są liczne serie nagrań podróżniczych, publikowanych w serwisie YouTube, w których turyści dzielą się swoimi przemyśleniami, starając się jednocześnie przekazać świeżo przyswojone informacje ze źródeł internetowych (takich jak Wikipedia)**.

Więcej niż o Egipcie, mówi to o kondycji intelektualnej XIX-wiecznej Europy, i nie jest to pokrzepiające świadectwo***.

Pani Neumann nie była wybitną literatką. Opisy które serwuje są na ogół proste i słabo pobudzają wyobraźnię; rzadko też dają pełny obraz i choć zajmują sporo miejsca, oferują tylko ogólniki i subiektywne oceny estetyczne; męczące zdania-tasiemce, które pojawiają się od czasu do czasu, nadmiernie pokomplikowane, ciągnące się przez kilka linijek, skłonność do egzaltacji, która też niekiedy daje o sobie znać, permanentne hiper-krytykanctwo (w odniesieniu do wszystkich i wszystkiego) oraz brak szerszego przedstawienia perspektyw ludności lokalnej, która nie jest dla niej chyba na tyle ciekawa, by wchodzić z nią w głębsze interakcje, chociażby przez tłumacza**** – obniżają wartość całości. Z drugiej strony, gdyby to było odczytane przez lektora, odciążającego nieco mózg nienawykły do polszczyzny sprzed przeszło stulecia, odbiór byłby pewnie lepszy. Nie jest to książka zła, ale dosyć przeciętna i rozwlekła, której okres przydatności dla zwykłego czytelnika – niezainteresowanego barwami epoki – dawno się zakończył. Zmienił się język, wrażliwość społeczna, zmienił się też sam Egipt (choć nie pod kątem mentalności).

5/10 – mimo archaicznej składni, przestarzałej ortografii oraz kilku wyrazów które wyszły już z obiegu lub zmieniły znaczenie***** – jest w pełni zrozumiała. Nie należy do lektur trudnych, ale z uwagi na to, że nie jest porywająca, i nie stanowi już dobrego źródła informacji, może nużyć. Sympatycy klimatów kolonialnych, historii XIX stulecia, znajdują tu coś dla siebie, ale to co może wzbudzać zainteresowanie, to wbrew intencjom autorki nie spaleni słońcem tubylcy, egzotyczne przyroda czy zabytki sprzed tysiącleci, ale jej skandaliczne wypowiedzi, często krzywdzące, ksenofobiczne, niekiedy wręcz rasistowskie.

Wydawca poszedł a łatwiznę, i zrezygnował z uwspółcześnienia pisowni******, ale to dobrze, bo dzięki temu mamy styczność z pierwotną myślą Neumanowej (1:1). W pewnym stopniu utrudnia to lekturę, może trochę irytować, ale stanowi ciekawe doświadczenie – zwłaszcza dla osób zainteresowanych ewolucją i systematyzacją języka.

W edycji z 2010 (wydanej 111 lat po premierze) zabrakło obszernego posłowia, a teksty wstępów, nader autorce przychylne, powinny zawierać ostrzeżenie i krytykę. Przydałby się także obszerne przypisy, objaśniające ówczesną sytuację polityczną. Neumann, pisząca dla Polaków z trzech zaborów, pomija wszystko to, co wówczas było oczywiste, o czym informowała ówczesna prasa, co było wciąż żywe w pamięci Polaków. Z perspektywy końcówki XIX stulecia brytyjskie perypetie w Afryce czy postępujący rozkład imperium osmańskiego były wydarzeniami gorącymi, rozgrywającymi się na bieżąco – dziś to już historia.

______________________________
* „W 1879 r. [pani Neumann] opuściła Warszawę i następnych czternaście lat, jako pani konsulowa, spędziła kolejno w Bułgarii, Rumunii, Egipcie i Grecji„ (ze wstępu Andrzeja Grzeszczuka, str. 7). Po wojnie rosyjsko-tureckiej (1877-1878) zmienia się mapa wschodniej Europy: Rumunia, Serbia i Czarnogóra uzyskują niepodległość, Austro-Węgry okupują Bośnię i Hercegowinę, a Bułgaria staje się autonomicznym księstwem, powstaje też Rumelia Wschodnia. Wobec pokoju ze Stan Stefano i ustaleń kongresu berlińskiego, tworzy się konieczność nawiązania stosunków dyplomatycznych z nowo powstałymi – czy też odrodzonymi – tworami politycznymi, i tym samym niejaki Teodor Neumann obejmując urząd konsula w Bułgarii, a wraz z nim jedzie małżonka, która publikuje swoje wrażenia w licznych artykułach drukowanych w prasie polskiej, w 1886 roku wydaje pierwsze wspomnienia, a w 1899 dwutomowe Obrazy z życia na Wschodzie. Pobyt na placówkach europejskich jest zaledwie wstępem do ośmioletniego pobytu w Egipcie (obejmuje str. 59-248, na ok. 280 str. tekstu),i podobnie jest z wrażeniami z Hellady, które są czymś w rodzaju bonusu. (Autorka pisze, że spędziła na Wschodzie 16 lat – str. 19/112 – z czego osiem w samym Kairze; jednak jej rodzinne Pokucie, ówczesna Galicja a dzisiejsza Ukraina, to de facto również Wschód).
Kanał Sueski (1859-1869) działa już od przeszło dekady, a ostateczny podział Afryki dokona się po 1885, kiedy to europejskie kolonie i przyczółki zlokalizowane na wybrzeżach zaanektują interior. Ówczesny Egipt jest formalnie częścią Imperium Osmańskiego – faktycznie stanowi jednak brytyjski protektorat.
** Oczywiście poziom tych materiałów jest różny, i pośród treści słabszych trafiają się materiały wartościowe, wciągające, które ogląda się z przyjemnością, stanowiące świetne uzupełnienie dla literackich reportaży. Kryterium oceny nie jest tutaj pełna profesjonalizacja, idealne kadry i perfekcyjny dźwięk – ale przygotowanie do tripu, odpowiedni research, przebrnięcie przez szereg lektur, przede wszystkim zaś otwarcie na drugiego człowieka, a finalnie właściwa selekcja materiału.
*** Z jednej strony, sygnalizuje ogromny bezmiar buty przemieszanej z brawurą, niezbędny aby zawojować cały ówczesny świat, i poczynić kolejne, zdecydowane kroki ku pełnej globalizacji; z drugiej, pomijając powszechną żarliwość religijną nierozerwalnie połączoną z prozelityzmem (która swoją drogą też była określonym narzędziem, usprawniającym zarządzanie i kontrolę),wskazuje na zdolność do sprawnej, prawidłowej organizacji na poziomie państw i społeczeństw, upowszechniania korzystnych, egalitarnych rozwiązań prawno-cywilnych – a z czasem również kulturowych – sterowania masowymi wyobrażeniami, celem oddalenia od wzorców obskuranckich i destrukcyjnych (step by step),oraz konsekwentnego wykorzystywania stale rozwijanego potencjału technicznego, wprowadzania innowacji drobnych i zaawansowanych, pragmatycznego dążenia do korzystnych zmian.
**** Warto zestawić te książkę z reportażem Pogrzebana (The Buried, 2019) Petera Hesslera, który także opowiada o współczesnym mu Egipcie. Zupełnie inna perspektywa, inne podejście: otwarcie na drugiego człowieka, jego życie i problemy, a także ogromne pokłady inteligencji emocjonalnej, pomagające wyjść ze zderzenia kulturowego z życzliwą ciekawością i uczciwą diagnozą [https://lubimyczytac.pl/ksiazka/pogrzebana-zycie-smierc-i-rewolucja-w-egipcie/opinia/81564839].
***** Np. toaleta, tj. elegancka suknia.
****** „Chcąc zachować atmosferę książki i pozwolić Czytelnikowi podróż w czasie, wydawca zrezygnował z ingerencji w pisownię i stylistykę […]” (ze wstępu Andrzeja Grzeszczuka, przypis, str. 15).



W książce zabrakło posłowia, więc jeśli ktoś ma lekturę za sobą, albo ją rozważa, może poniższe akapity rozpatrywać w tym charakterze. Z racji tego, że tekst poprzedzają dwie laurki wystawione przez patrona rychło zawieszonej serii i redaktora, potraktuję ich fragmenty jako punkt wyjścia:

„Autorka [Anna Neumanowa (z domu Szawłowska)] miała talent obserwacji, a nawet podglądania życia. Urzeka jej zdolność dostrzegania szczegółów i kolorów świata, ale też spora dawka krytycyzmu, przed którym się nie wzbrania, gdy dostrzega taką potrzebę. W obserwacjach dominuje tematyka obyczajów, tak na Wschodzie ważna.
Współczesność jej relacji, przeważnie ilustruje epokę sprzed blisko stu pięćdziesięciu laty, krzyżuje się z historią. Dzięki temu czytelnik widzi głębsza przeszłość. Jej teksty, tak często dotyczące kultury, retrospekcji wydarzeń w oglądanym właśnie kraju, mieście, środowisku, są zdumiewająco przenikliwe” (str. 5) – pisze Olgierd Budrewicz (1923-2011).

„Anna Neumanowa, korzystając ze statusu i pozycji męża, jako formalnego przedstawiciela [monarchii] Austro-Węgier, zachowała jednocześnie entuzjazm, otwartość i świeżość spojrzenia, pozbawione dyplomatycznego dystansu i chłodu, właściwsze raczej dla prawdziwego globtrotera, niż dla szacownej małżonki pana konsula” (str. 9) – a to opinia Andrzeja Grzeszczuka.

Autorka jest kobietą swoich czasów, nie zwalnia to jej jednak z kultury, zachowaniem dobrego tonu, rezolutności, empatii czy chociażby zwykłej, ludzkiej życzliwości. O ile negatywne odczucia wobec ludzi nachalnych lub destrukcyjnych wydaje się zrozumiałe, a nawet usprawiedliwione, to już całe kubły jadu, pogardy, kierowane do jednostek źle sytuowanych, biednych, funkcjonujących – nierzadko mimowolnie – w pewnym zderzeniu kultur, starych lub nie wyróżniających się atrakcyjną fizjonomią (oczywiście wedle jej własnych kryteriów) – budzą niezgodę, niesmak i sprzeciw.

W przypadku tego typu literatury, ważne jest pozyskanie sympatii czytelnika – można to zrobić na różne sposoby: poprzez głębię postrzegania, refleksyjność, nieszablonowe myślenie, dobre serce i pozytywne nastawienie, humor, atrakcyjny styl lub zdrowy rozsądek – tymczasem tutaj to wszystko leży. Wbrew temu co zacytowano wyżej, pani Neumann nie odznacza się szczególnie dobrym okiem do detali, nie zestawia ciekawie informacji, i nie wybiega poza umysłowość przeciętnego dziewiętnastowiecznego Europejczyka z klasy średniej lub wyższej. Jest do bólu przewidywalna, i z perspektywy współczesnych standardów, dosyć prymitywna. Wygłasza sądy i opinie, która można uznać za ksenofobiczne i rasistowskie – w dużym stopniu zgodne z duchem epoki, ale dalekie od rozsądnego, uczciwego spojrzenia – wynikające z krzywdzących stereotypów i uprzedzeń, oraz, co chyba najważniejsze, mylnego przekonania o kulturowej, intelektualnej wyższości*.

Brak oznak ostentacyjnej religijności – klęczenia pod krzyżem i klepania pacierzy – to dla niej pustka duchowa i aberracja; natomiast wierzenia ludowe, sprowadzające się do różnych rytuałów, przesądów, zwyczajów, klasyfikuje jako zabobon. Tak jakby to nie było jedno i to samo (!). Daje tu o sobie znać katolicka indoktrynacja, która trwale spaczyła autorce odbiór rzeczywistości, budując bariery i uprzedzenia, a jednocześnie ośmielając w opluwaniu tego co obce, wywodzące się z innej kultury i religii (choć jeśli się w to zagłębić, bez uprzedzeń: wspólne wzorce, archetypy, niezależne podobieństwa, są niezaprzeczalne, a zapożyczenia mają prastary rodowód i zachodzą nieustannie). Tak jakby spodziewała się poklasku.

Pisze co jej ślina na język przyniesie, śmiało generalizuje i upraszcza: islam to dzicz, ale chrześcijaństwo i Europa (jako zjawisko kulturowo-geograficzne) to cywilizacja przez duże C. Jest w tym sporo słuszności, ale każdy krąg cywilizacyjny ma swoje słabości i ciemne strony, a Zachód nie jest wyjątkiem. Jeszcze nie opuściwszy brzegów Europy, piętnuje to, co określa jako rozwiązłość, w tym częste rozwody. Czemu nie kręci nosem na pochopnie zawierane małżeństwa? Choć słusznie krytykuje nadmierne skupienie na wyglądzie, na ubiorze i urodzie kosztem zagadnień intelektualnych, to jednak ciężko oddalić myśl, że w pewnym stopniu przejaskrawia problem, być może z uwagi na własnej kompleksy, i nie rozumie mentalności zwykłych ludzi, prostszych i nieuprzywilejowanych, dla których to co krytykuje, to niekiedy całe życie. Jakby nie patrzeć, to co robi, w sposób oczywisty wymyka się ramom zdrowej krytyki, sprowadza się do warczenia rozkapryszonej frustratki, snobki o wąskich horyzontach, która pozuje na damę z wyższych sfer. Ma obiekcje wobec obcisłych strojów Greczynek, eksponujących krągłości, ale drażni ją również starość, i nie waha się pisać o „ohydnych” twarzach wiekowych Egipcjanek**. Bawią ją Murzyni ubrani po europejsku, pod krawatem, lub Afrykanka z kwiatami we włosach***, drażni jej uszy mowa egipskich tragarzy, podobnie jak wspomnienie „żargonu” europejskich Żydów...

Damulka, która na podstawie aparycji wnioskuje o czyjejś inteligencji, chełpi się znajomością z ludźmi na stanowiskach lub cieszących się popularnością (Stanley, Sienkiewicz),i bardziej ceni grupowy rechot niż intymną, dojrzałą refleksję, jest przypadkiem wybitnie męczącym. Wali prosto z mostu, często niezbyt mądrze, a przy tym bez finezji. Nawet jeśli zdarza się jej pisać coś sensownego, pozytywnego, czy to o ludziach, czy o przyrodzie, to wobec wymienionych przykładów, traci to na atrakcyjności.

Autorka należała do warstwy uprzywilejowanej, i to podwójnie: po pierwsze jako członek korpusu dyplomatycznego, osoba zamożna i raczej niezobowiązana do ciężkiej pracy, dysponująca ogromem czasu wolnego (w przeciwieństwie do tych „brudnych”, utrudzonych, których tak chętnie krytykuje); po drugie: jako biała Europejka, która w strukturach ówczesnej władzy, w ramach istniejących układów, mogła pozwolić sobie na więcej – w tym na protekcjonalny ton, a także klasyfikowanie innych tak, jakby to były psy czy konie. Jest to podszyte rasizmem i zgodne z duchem czasów. Są takie przywary, patologie i dysfunkcje, które obejmują całe narody, a przynajmniej znaczną część społeczeństwa, i nie można przymykać na to oka. Sęk jednak w tym, by oddać to uczciwie, bez uprawiania ksenofobii. A pani Neumann tego nie potrafi. (Nie interesuje jej podłoże nierówności społecznych, faktyczne przyczyny ubóstwa – zwala wszystko na niegospodarność i ogólnonarodowe lenistwo, względnie zgubny wpływ islamu).

Na koniec perełka: „Zwiedzała ona Europę; nieczuła jednak na wdzięki natury, narzekała ustawicznie na brak komfortu i porządku, ganiła i wyszydzała kraj i ludzi” (str. 257) – pisze pod koniec książki o swojej towarzyszce podróży, starszej Brytyjce z którą płynie na statku. Tak jakby sama przez całą książkę nie robiła podobnie (!). Zresztą już na kolejnej stronie (258) sączy jad i frustracje, zapominając o własnej reprymendzie: „stara, ohydnie brzydka Greczynka, przyrządza nam wieczerzę” „Wogóle piękne twarze i postawy, tak u mężczyzn, jak i u kobiet, rzadkiem są zjawiskiem w tych stronach Peloponezu”. Nieco dalej kontynuuje swój pocisk: „powróciliśmy do miasta przez dawne, niegdyś tureckie dzielnice, zaniedbane dziś i zamieszkałe przez najuboższą, wstrętnie brudną ludność grecką” (str. 281)****. Przyganiał kocioł garnkowi.

______________________________
* Kiedy w Egipcie stawiano piramidy, pisano poematy i budowano cywilizację, Europejczycy mieszkali w kurnych chatach, szałasach i ziemiankach, wprawdzie eksperymentowali z metalurgią, ale najambitniejsze projekty budowlane obejmowały kurhany i kręgi megalityczne. To powinno uczyć pokory.
** Google wyświetla tylko dwie podobizny pani Neumann (https://histmag.org/grafika/articles2015/polki-podrozniczki/3.jpg, https://pl.wikipedia.org/wiki/Anna_Neumanowa#/media/Plik:Anna_Neumanowa_-_zdj%C4%99cie.png) i na żadnej z nich nie wygląda korzystnie. Czy obrażając hurtem miliony kobiet znad Nilu i Grecji, miała czas aby spojrzeć we własne lustro?
*** Wiele razy pisze, że Murzyni/murzyni i Murzynki/murzynki napotykani w mieście wyglądają „pociesznie”, że w tym co mają na sobie wypadają niezgodnie z jej oczekiwaniami – płynie z tego prosty wniosek, że czarny to człowiek dziki (a przynajmniej „w pół dziki”, str. 130) i w stroju europejskim wygląda dziwacznie, a jest to stan permanentny, który się nigdy nie zmieni. Czarny odziany w kimono, strój Krakowiaka czy pióropusz indiańskiego wodza faktycznie wyglądałby osobliwie, ale wynika to tylko z naszego ukształtowania kulturowego. Neumann nie stać na taką refleksję, a co gorsza, bardzo ją to bawi. Zdania typu: „U murów bramy żelaznej, […] strzeżonej przez zgraje murzynów o twarzach bezmyślnych, o policzkach obwisłych i potwornych często kształtach” (str. 112) – które dziś raczej by nie przeszły, sygnalizują nie tylko nieobycie, ale i lęk. Lęk przed obcym, nieznanym, z którym autorka nie tylko nie chce, ale nie umie się skonfrontować. Nie są to trzeźwe sądy. Wschód to dla autorki „świat półdziki” (str. 17),a zatem z góry zaklasyfikowany jako oporny na dialog, niewarty prowadzenia.
**** Autorka stara się wplatać wątki patriotyczne, podnoszące na duchu. O Polakach pisze zawsze dobrze, o Polsce z nostalgią. Można odnieść wrażenie, że kiedy krytykuje Rumunów, Bułgarów czy Greków zapomina, że życie polskich wieśniaków, choćby z jej rodzinnych stron, żyjących między Rusinami, wyglądało wówczas podobnie. Zapewne gdyby ktoś napisał o tym uczciwie, bez pogardy ale obrazowo, z reporterską dokładnością – czułaby niesmak, a być może nawet oburzenie. Nic nie wskazuje jednak, by taka myśl zakiełkowała w odmętach jej umysłu.
Gdyby Neumanowa żyła dziś – głosowałaby na PiS, nie opuściłaby żadnej miesięcznicy, i robiła za ekspertkę rządowej telewizji, obok taki tuzów jak Jakimowicz czy Christian Paul.



UWAGI MERYTORYCZNE (Wydawnictwo Naukowe PWN, wyd. II, 2010):

Zamiast mapy z drugiej połowy XIX-go stulecia, wydawca wkleja dwie uproszczone – identyczne mapy współczesne – nie uwzględniające miejsc wymienionych przez autorkę.

Część fotografii umieszczono w niewłaściwych miejscach, w oderwaniu od treści rozdziałów, lub nie wtedy, kiedy jest o danym obiekcie mowa (np. piramida schodkowa pojawia się na str. 253, w końcówce książki poświęconej pobytowi w Grecji).

Brakuje przypisów prostujących oczywiste błędy z zakresu religii, historii i antropologii. Autorka nie oddała rękopisu do konsultacji merytorycznej osobie lepiej zorientowanej w kulturze islamu, dlatego tekst zawiera uproszczenia wypaczające sens szeregu pojęć – część poniższych uwag odnosi się do takich pomyłek. Szereg błędów dotyczy historii starożytnego Egiptu, ale jak się zdaje wynika z ówczesnego stanu wiedzy (np. informacja odnośnie granitowej okładziny piramid, która będzie sprostowana dopiero w dalszych partiach książki, w ramach spóźnionego przypisu).

Str. 18 – Islam nie opiera się wyłącznie na Koranie, są jeszcze hadisy, składające się na sunnę: „[…] są one, obok Koranu, najważniejszym źródłem religii muzułm. […]” (https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/;3909361),źródłem praw i moralności.

Str. 41 – autorka zapomina o Dakach, ludności lokalnej, która obok ludności rzymskiej i trwale zromanizowanej stanowi trzon etniczny Rumunii.

Str. 43 – autorka stwierdza, że język rumuński zawiera słowa francuskie, i pewnie tak jest, bo istnieje coś takiego jak zapożyczenia, ale istotnym faktem jest, że oba wywodzą się z ludowej łaciny (tj. języka wernakularnego),a zatem są pewnym przetworzeniem tego samego języka przyniesionego do Galii i Dacji wraz ze sztandarami legionów i italskimi kolonistami.

„Mowa ich [Arabów] nadzywczaj szybka, krzykliwa, nosowa, brzmi niemile, podobnie jak nasz żargon żydowski [tj. jidysz – jako wariant niemieckiego]” (str. 61) – w głębi duszy jest to bardzo prosta kobieta, która mimo lat i pobytu w mieście, rzeczy niezrozumiałe i obce uważa za dziwaczne (np. pismo arabskie) lub nieprzyjemne (przykład powyższy). Dziś zazwyczaj nie myśli się już takimi kategoriami, a jeśli są praktykowane, to przez osoby niewykształcone, słabo oczytane i często niezbyt bystre, nie przejawiające szerszego zainteresowania światem ani chęci jego zrozumienia.

Str. 102 – imam to muzułmański duchowny, a mówiąc precyzyjnie osoba prowadząca modlitwy i lokalny autorytet; termin „kapłan” nie oddaje jego specyficznego statusu + (102-103) Babilon znajdował się w Mezopotamii, nie w Persji (choć ta była częścią państwa perskiego).

Str. 105 – „szeikowie” (szejkowie) to nie nie nauczyciele (choć mogą sprawować tę funkcję) tylko autorytety; osoby obdarzone szacunkiem w arabskim społeczeństwie: władcy plemienni, zarządcy, wyższej rangi duchowni („Szejk (arab. شيخ, szajch – dosłownie starzec, naczelnik) […]”, https://pl.wikipedia.org/wiki/Szejk).

Str. 112 – co do monogamii w starożytnym Egipcie: „W małżeństwie dopuszczalna była poligamia (według niektórych również poliandria). Funkcjonowała ona jednak przede wszystkim wśród wyższych warstw społecznych. Kapłan mógł posiadać tylko jedną żonę. Kwestią sporną jest dopuszczalność kazirodztwa. Według niektórych badaczy było ono dozwolone i powszechne (stąd czasem upatruje się w nim jedną z przyczyn upadku cywilizacji staroegipskiej),według innych było zabronione, a jedynym wyjątkiem była rodzina królewska, w której małżeństwa kazirodcze miały uzasadnienie religijne. Nie istniało rozróżnienie na dzieci ślubne i nieślubne, ich sytuacja prawna była identyczna” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_w_staro%C5%Bcytnym_Egipcie).

Str. 159 (przyp. Wydawcy) – „[…] Hadesie, podziemnym państwie umarłych […]” – raczej krainie (ani tam flagi, ani hymnu, ani waluty, podatków, życia politycznego itd.)…

Str. 189 – „Tysiące ludzi pracowało około usługi zmarłych i budowy grobowców. Spędzano do [tej] pracy więźniów i zbrodniarzy […]” – myśl bliska tej, która stwierdza jednoznacznie, że piramidy budowali niewolnicy, żywa po dziś dzień. Nie można wykluczyć, że takie sytuacje miały miejsce, ale pozyskane informacje sugerują, że konstrukcją zajmowali się regularnie opłacani fachowcy.

Str. 259 – serapeum na Peloponezie nie może pochodzić z XVI stulecia przed naszą erą, bo kult Serapisa – i samo bóstwo – pochodzi z epoki hellenistycznej, z ptolemejskiego Egiptu. Ergo: nie sprawka egipskich kolonistów...

Str. 272 – autorka sili się na mędrkowanie odnośnie greckich wierzeń, pisząc, że grecka mitologia (w domyśle system duchowych przekonań, tradycji i opowieści) nie może być określana mianem religii (!). Chyba nie warto tego komentować, albo autorka nie ma pojęcia o obrzędach i greckich świętach, funkcji mitów, albo gubi się w swoich popisach. Nieco dalej, pisze zresztą o greckich wierzeniach (a jest to wyraźna niekonsekwencja).

Str. 280/281 – nie Minerwy, ale Ateny (Minerwa to bóstwo rzymskie, Atena greckie); str. 281 – nie Herkules tylko Herakles (jak wyżej).

+

UWAGI TECHNICZNE:

Str. 25 – Peszt pojawia się już stronę wcześniej (24),i to tam wydawca powinien dać przypis.

Str. 53 – moje czytelniczki (później zwraca się już do czytelników, w domyśle obojga płci; ponownie jak do kobiet na str. 242, bez żadnego uzasadnienia); str. 99 – świątyni-świątyni (zbędne, stylistycznie złe powtórzenie) + także na początku podczas pobytu w Europie, na jednej i tej samej stronie powiela te same frazy.

Niekonsekwencja w zapisie terminów odnoszących się do etniczności (i nie tylko): str. 25 – „cyganek”; str. 28 – „żydzi i Niemcy”; str. 33 – „Cyganie”; str. 34 – „murzyn”; str. 40 – „Niemcy i żydzi”; str. 43 – „żydów” (potem przez jakiś czas Żydzi z dużej); str. 64 – „Arabi i Murzyni”, następnie „Arabowie i Murzyni” (z dużej) ale na str. 79 mamy dwa razy wspomnianych „europejczyków” z małej, oraz „murzynów i murzynki”; na 80 i 81 Europejczycy już z dużej; str. 82 „Żydzi lub Grecy”, na 83 „żydek”, itd., itp. (aż do końca). Wiadomo, że Żyd pisany z dużej odnosi się do narodowości, a z małej do wyznawcy judaizmu, ale jak to rozumieć przy innych z wymienionych przykładów? Ponadto raz skrót dr prawidłowo, zgodnie z polskimi – dzisiejszymi – standardami, raz z kropką; raz „osiełki” innym razem „osiołki”, itp.

Str. 116 – Imaila, literówka (Izmaila/Ismaila),to samo: str. 175 – hierogiify (hieroglify); str. 138 – „bakczyszem” (bakszyszem) – literówka albo kolejny alternatywny wariant pisowni; str. 346 – Setego, literówka (Setiego)

Str. 132 – „tunetański” pojawia się już wcześniej, i to tam – nie tutaj – wydawca powinien umieścić przypis.

Str. 153 – skala Réaumura była już wspomniana, ale spóźniony przypis pojawia się dopiero tu.

„Niechaj się więc nikomu [błędnie] nie wydaje, że my [tj. przybysze z Europy] tu w Egipcie żyjemy w towarzystwie dzikich Beduinów, murzynów, szakali lub hyen, wpośród starożytnych gruzów i za kratami haremów. Przeciwnie, przez całą zimę dźwięki walców i kadrylów odbijają się echem o granitowe ściany piramid i mury meczetów” (str. 85-86).

Wspomnienia z ośmioletniego pobytu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1048
1000

Na półkach: , , , , ,

Podróżnicze relacje Anny Neumanowej z lat 1879-1893. Córka polskiego ziemianina z Pokucia (z domu Szawłowska) i żona austriackiego konsula wykorzystała szansę, jaką dała jej służba męża. Towarzyszyła mu w dyplomatycznych obowiązkach w Bułgarii (Widyń),Rumunii (Turnu Severin),Egipcie (Kair) i Grecji (Patras),z czego zdała relacje ówczesnym czytelnikom.
Najwięcej czasu spędziła w Egipcie i temu krajowi poświęcona jest lwia część książki, niewątpliwie najciekawsza, chociaż interesujące spostrzeżenia dotyczą wszystkich opisywanych miejsc. Autorka opisuje nie tylko zabytki, cuda przyrody i wydarzenia przyciągające uwagę mas, ale zajmuje się także opisem (i oceną) życia codziennego i obyczajów obserwowanych społeczności. Dowiadujemy się zatem jak wyglądają i jak chodzą ubrani mieszkańcy opisywanych krain, co jedzą, jak mieszkają i zarabiają na życie. Jako kobieta Anna Neumanowa była wyczulona na sytuację przedstawicielek piękniejszej części ludzkości w poszczególnych kulturach. A nie ma się co oszukiwać, że współczesne jej Bułgarki, Rumunki czy Greczynki nie miały łatwo, za to Egipcjanki – poza członkiniami rodzin kedywów – wręcz beznadziejnie. Spośród opisywanych zaimponowały jej – niekoniecznie urodą czy wdziękiem – tylko jedne z pań – warto przeczytać które.
Autorka dużą uwagę poświęca kwestiom higieny, a w zasadzie jej braku oraz bezpieczeństwa. Opisuje także techniczne aspekty podróżowania po Bałkanach i Egipcie. Jak mawiano kiedyś – kto nie ma miedzi, ten w domu siedzi – tylko pieniądz gwarantował minimalny standard, dotarcie na miejsce oraz bezpieczeństwo. A i wysoka pozycja społeczna żony dyplomaty temu pomagała.
Oczywiście relacja pani konsulowej ma obecnie jedynie wartość historyczną. Po z górą 130 latach wiele się zmieniło, czasem nawet na gorsze (likwidacja kolei w wielu miejscach). Ale na tym polega urok takich opisów. Obrazy opisane w autentycznych relacjach dają rzeczywiste pojęcie o dawnych czasach i miejscach.
Ale książka ma dwa duże minusy. Pierwszy to poglądy autorki. Nie należy wymagać bezstronności i afirmacji opisywanych miejsc czy ludzi, ale przynajmniej neutralnego języka. Nie spełniają tego wymogu określenia typu „żydek z Buczacza” czy „semicka woń”. Także obserwacje pojedynczych miejsc w Rumunii czy nawet większej ich ilości w Egipcie nie uprawniają do generalizowania na temat Rumunów, Arabów czy Turków. Właściwie tylko Grekom się „upiekło”. Żona austriackiego dyplomaty nie kryje niechęci do wrogich dla pracodawców męża Anglików, zaś wychwala oczywiście ojczyznę Franza Josefa i jej przedstawicieli (w tym Włochów, którzy nie podzielali jej zachwytów).
Drugi zarzut dotyczy wydawcy – „brak ingerencji w pisownię i stylistykę” to nie podróż w czasie, tylko zniechęcenie współczesnego czytelnika – te wszystkie „paznogcie”, „nizkie”, „z po nad” i wiele innych tego typu konstrukcji na pewno sprawiły, że zaplanowana na wiele tomów seria „Odkrywanie świata”, zakończyła się po wydaniu trzech pierwszych.

Podróżnicze relacje Anny Neumanowej z lat 1879-1893. Córka polskiego ziemianina z Pokucia (z domu Szawłowska) i żona austriackiego konsula wykorzystała szansę, jaką dała jej służba męża. Towarzyszyła mu w dyplomatycznych obowiązkach w Bułgarii (Widyń),Rumunii (Turnu Severin),Egipcie (Kair) i Grecji (Patras),z czego zdała relacje ówczesnym czytelnikom.
Najwięcej czasu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
368
253

Na półkach:

nuda

nuda

Pokaż mimo to

avatar
837
109

Na półkach: , , ,

Po raz pierwszy o Annie Neumanowej usłyszałam w momencie, w którym zaproponowano mi ksiązkę do recenzji. Mam ogromne podejrzenia, że w całej Polsce słyszał o niej jakiś promil obywateli. Teraz już mogę to powiedzieć: a szkoda!

Szkoda, bo to kobieta niezmiernie interesująca. Panienka, która urodziła się i żyła w majątku rodzinnym na Pokuciu, a która to została wydana za mąż za konsula austrackiego. I to właśnie dzięki temu miała okazję spędzić kilkanaście lat na podróżach. A my mamy aktualnie możliwość poznania jej wrażeń z życia w czterech krajach: Rumunii, Bułgarii, Egiptu oraz Grecji.

Najdłużej - bo aż osiem lat - mieszkali w Egipcie, zarówno w Aleksandrii, jak i w Kairze. Dzięki swojej uprzywilejowanej pozycji mieli okazję poznać naprawdę dużą część kraju, jego mieszkańców, obyczaje, historię, kulturę. Widać, że Anna zakochana była całym sercem w tym kraju - poświęcała się badaniu różnych aspektów jego dotyczących, uczyła się ciągle nowych rzeczy, odwiedziała różnorakie miejsca i poznawała osoby dostarczające jej informacji. A interesowała się praktycznie wszystkim! Począwszy od biednych chłopów egipskich, przez niewolnictwo (tak, ciągle wtedy kwitnące dookoła!),sytuację kobiet, relacje polityczne, okupację angielską, archeologię, dynastie staroegipskie, zabytki, zwyczaje ludowe, religie. Przedstawiła nam też niesłychanie ciekawe kompedium swojej wiedzy. Może i część z podanych informacji straciła na aktualności, ale mimo tego całość czytałam z fascynacją tym większą, że od zawsze interesuje mnie akurat ten kraj :) A na dodatek Anna ma bardzo delikatne pióro, poetyckie widzenie świata, co ubarwia jej prozę. Wręcz widziałam opisywane sceny, jakbym tam była! A na dodatek dama ta charakteryzowała się całkiem przyjemnym poczuciem humoru, które dodatkowo umilało czytanie tej książki.

Widać, że pozostałe trzy kraje mniej jej przypadły do gustu. Grecja jest gdzieś po środku - urzekają ją antyczne dokonania kultury greckiej, malownicze pejzaże, urokliwe ruiny z zamierzchłej przeszłości. Jednakże już obrzydzenie budzi w niej brud, brak dbałości o rzeczy dookoła siebie. A dziwił ją fakt, że każdy po ukończeniu 24 lat ma prawo do głosu, bo przecież jak ma funkcjonować kraj, jeżeli każdy może głosować? A na dodatek w dzień wyborów wszyscy porzucają pracę i nie ma kucharzy, służących, wszystko leży ;)

Najmniej przypadły jej do gustu Rumunia i Bułgaria, z półsłówek oraz między wierszami można było wyczytać, że uważa te kraje za zacofane, brudne, kompletnie nierozwinięte, a ludzi za leniwych i głupkowatych. Podobały jej się różnorakie pejzaże, natura czasami kompensowała braki, ale jak tylko dostała wiadomość o przeniesieniu do Egiptu, tak zaraz jak na skrzydłach ruszyła w drogę :)

Dla mnie ta książka była tym ciekawsza, że pisana z punktu widzenia kobiety, a przecież w tamtych latach jeszcze nie tak wiele kobiet podróżowało w "dzikie kraje", a jeszcze mniej spisywało i publikowało swoje wrażenia. Jest to więc prawie unikatowe spojrzenie. Daje ono bardzo interesującą możliwość do porównań, np. wizji Egiptu w oczach podróżującego mężczyzny oraz w oczach Anny. Można wyłapać wiele różnic, a na dodatek każda płeć dodatkowo zwraca uwagę na trochę inne sprawy. Chociaż Anna jest osobą naprawdę wszechstronną, jak już zresztą pisałam wcześniej. A płeć dała jej również możliwość dla mężczyzn niedostępną - mogła odwiedzać w Egipcie lokalne kobiety, bywać gościem w haremach. Dzięki temu mamy okazję poznać styl życia egipskich kobiet, ich codzienność. Powtórzę się: fascynująca lektura :)

Autorka miała też - dzięki pozycji męża - możliwość poznania wielu wybitnych ludzi oraz przedstawicieli klas rządzących krajów, w których przebywała. Poznała również wielu sławnych podróżników, a nawet - swojski akcent - Henryka Sienkiewicza, który przyjechał jak wszyscy wiedzą na pewien czas do Egiptu i gdzie przez kilka dni mogli spędzić z nim czas państwo Neumanowie.

Wiedza przekazywana przez autorkę jest podana w systematyczny sposób. Są rozdziały dotyczące np.: kobiet w haremach, Nilu, Sudanu, piramid i starożytnych miast, muzeum staroegipskiego w Kairze, podróżników afrykańskich, Aleksandrii itd. Pozwala to łatwiej przyswajać informacje. Chociaż całość miejscami i tak przypomina odrobinę klimat baśni "Tysiąca i jednej nocy" :)

Plusy i minusy wydania są takie same, jak te, które wymianiłam w opinii na temat książki „Podróże po Azji Środkowej. 1885-1890″ Bronisława Grąbczewskiego. Plusy to staranne wydanie, twarda oprawa, dobrej jakości papier, umieszczenie zdjęć zrobionych przez autorkę oraz zachowanie oryginalnego stylu i języka używanego przez Annę Neumanową. Minusy są identyczne: opublikowanie na wewnętrznych stronach okładek aktualnych map oraz umieszczenie zdjęć nieadekwatnie do treści. Nie wiem, jak innym, ale mnie dziwnie się czytało tekst o lazarecie greckim ozdobiony zdjęciem piramidy w Sakkarze. Innych minusów brak, treść jest arcyciekawa :)

Niezmiernie interesująca pozycja dla wszystkich osób ciekawych świata, lubiących poznawać inne kraje i kultury oraz tych, którzy lubią historię „żywą” (czyli niekoniecznie informacje o traktatach i bitwach, a bardziej strawny przekaz kogoś, kto żył w dawnych czasach). Polecam!

[Recenzja została wcześniej opublikowana na moim blogu - http://ksiazkowo.wordpress.com]

Po raz pierwszy o Annie Neumanowej usłyszałam w momencie, w którym zaproponowano mi ksiązkę do recenzji. Mam ogromne podejrzenia, że w całej Polsce słyszał o niej jakiś promil obywateli. Teraz już mogę to powiedzieć: a szkoda!

Szkoda, bo to kobieta niezmiernie interesująca. Panienka, która urodziła się i żyła w majątku rodzinnym na Pokuciu, a która to została wydana za mąż...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    29
  • Przeczytane
    8
  • Posiadam
    5
  • Podróżnicze
    2
  • XIX wiek
    2
  • Orient
    1
  • Kobiety
    1
  • Lit. polska
    1
  • Bałkany
    1
  • Własne
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Obrazy z życia na Wschodzie 1879-1893


Podobne książki

Przeczytaj także