Wśród czarnych

Okładka książki Wśród czarnych Antoni Ferdynand Ossendowski
Okładka książki Wśród czarnych
Antoni Ferdynand Ossendowski Wydawnictwo: LTW biografia, autobiografia, pamiętnik
162 str. 2 godz. 42 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
LTW
Data wydania:
2010-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1927-01-01
Liczba stron:
162
Czas czytania
2 godz. 42 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-7565-131-7
Tagi:
podróże Afryka przyroda
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
11 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
224
198

Na półkach: , , , ,

Chyba się przeproszę z A. F. Ossendowskim, z którym się pogniewałam po „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów”. Tymczasem okazało się, że „Wśród czarnych”, książka znacznie słabiej oceniona przez czytelników niż „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów”, mi podobała się nieporównywalnie bardziej. Fakt, że uwielbiam czytać o podróżach po Afryce sprzed 100 lat, więc temat ewidentnie jest mój. Kilka rozdziałów moim zdaniem jest rewelacyjnych np. ten o Sudanie francuskim (nie mylić z Sudanem). Sudan Francuski (Mali) ze wspomnień Ossendowskiego to wspaniałe miasta z równymi ulicami, rozwijające się rolnictwo z nowoczesnymi technikami uprawy roślin (stosowanie pługów, nawozów),szkoły dla zdolnych tubylców, w których uczyli się zawodu lekarza, weterynarza, różnych rzemiosł itp., opis domostw wieśniaków, obok których stały zasobne spichlerze z zapasami żywności itp. Wiem, że większość mnie za to zdanie zabije, ale wydaje mi się, że lepiej by im było, gdyby zostali kolonią. Zwłaszcza, że w okresie którego dotyczy relacja z podróży Francuzi traktowali swoją kolonię dość dobrze, a mieszkańców ze względnym szacunkiem. Mam w tym zakresie podobne przemyślenia jak w „Rzece krwi”…
Rewelacyjny moim zdaniem jest też rozdział o prognozach w zakresie odejścia od kolonializmu (zgadza się czas, miejsce i wiele szczegółów). Generalnie spostrzeżenia autora oceniam jako zjadliwe i często słuszne. Nie spełniła się tylko chyba prognoza wyeliminowania głodu ale gdyby nie odejście od kolonializmu możliwe, że słupki by poszły w pożądanym kierunku.
Świetnie czyta się też sam opis podróży. Plusem jest brak fantazjowania i kolorowania, który tak mnie raził w „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów”.
Książka mimo, że jest zbiorem odrębnych relacji z podróży po Afryce stanowi spójną, zwartą całość. Czyta się łatwo.

Na minus opisy polowań. Ale tak chyba było, że ludzie w przeszłości byli okrutnymi barbarzyńcami, lubiącymi wszystko mordować. Pamiętam czytane dawno temu opisy, związane z pojawieniem się pierwszego człowieka na Antarktydzie. Jak zobaczył mnóstwo ciekawych ludzi pingwinków, to mordował je aż śnieg zalał się krwią, a Antarktyda zamieniła się w cmentarzysko. Nawet jak człowiek nie potrzebował tyle mięsa, skór i nie wiem czego jeszcze, to zabijał dla zabijania, a martwe zwierzęta marnowały się, zupełnie niewykorzystane. Podobną refleksję miałam podczas zwiedzania pałacu w Łańcucie. Tam też zobaczymy pawilony z afrykańskimi trofeami myśliwskimi. Po jaką cholerę jechać pół świata, żeby wybijać w Afryce zwierzęta, a potem ich martwe szczątki wieszać w budynkach? Dobrze, że te czasy minęły, bo ta obsesja zabijania i mordowania na polowaniach wszystkiego, co się rusza była po prostu obrzydliwa.
Osobiście polecam zwłaszcza tym, którzy lubią opisy podróży w stylu retro z tym, że radzę stosować moją technikę czytania, polegającą na omijaniu stron o polowaniach, które oceniam jako obrzydliwe (jedno tylko mi się podobało – opis jak za polującymi szła cała afrykańska wieś: mężczyźni, kobiety, dzieci z maczetami, nożami itp. a po upolowaniu zwierza myśliwi zostawiali sobie głowę i nogę resztę oddając tubylcom, którzy od razu przystępowali do konsumpcji. Przynajmniej najedli się mięsa, więc był jakiś pożytek).

Moim zdaniem książka na 7,5 *, za polowania odejmuję 1* więc wychodzi 6,5*.

Chyba się przeproszę z A. F. Ossendowskim, z którym się pogniewałam po „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów”. Tymczasem okazało się, że „Wśród czarnych”, książka znacznie słabiej oceniona przez czytelników niż „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów”, mi podobała się nieporównywalnie bardziej. Fakt, że uwielbiam czytać o podróżach po Afryce sprzed 100 lat, więc temat ewidentnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
174
158

Na półkach:

Formalnie, mamy tu serię kolejnych listów-korespondencji pisanych przez Ossendowskiego z jego wspólnej z małżonką wyprawy do francuskiej Afryki podzwrotnikowej w latach 1925-1926. De facto, pozycję czyta się jak jednolicie napisaną pracę, a gdyby nie wzmianka we wstępie, trudno by się było zorientować, że mamy do czynienia z serią odrębnych listów, a nie po prostu z kolejnymi rozdziałami. Niewątpliwie, jest to efektem późniejszej redakcji korespondencji na potrzeby zwartego wydania książkowego.

Pozycja jest bardzo ładnie wydana – w twardej oprawie, w ładnej szacie graficznej, na dobrej jakości papierze, wzbogacona o zdjęcia co prawda nie te konkretnie wspominane przez Ossendowskiego w narracji, ale również z jego wypraw. Brakuje zdecydowanie współczesnych przypisów, które objaśniałyby na tle dzisiejszej wiedzy rozmaite anachronizmy Ossendowskiego. Zabrakło też obszerniejszego wstępu czy też posłowia współczesnego. Końcowa lakoniczna notka Wydawcy jest jedynie deklaracją poprawności politycznej – prawdopodobnie nie do uniknięcia w obecnym reżymie demoliberalnym, ale jednak nie zawierająca żadnego komentarza merytorycznego, a taki właśnie by się przydał.

Pomimo wszystkich tych zalet, książkę czyta się ciężko i mnie osobiście zajęło to sporo czasu, choć liczy ona sobie nieledwie nieco ponad 150 stron. Relacja jest w zasadzie zapisem kolejnych polowań Ossendowskiego, co dla dzisiejszego czytelnika jest dość trudno strawne. Ekspedycja bowiem musiała dokonać prawdziwej masakry wśród napotkanej fauny, Autor zaś, nieskrępowany, przyznaje że w zasadzie strzelał głównie dla sportu. A strzelał również do samic z młodymi, strzelał raniąc śmiertelnie zwierzęta które później uciekały do dżungli by tam zdechnąć, strzelał do okazów gatunków rzadkich lub wymierających. Odrażająca jest dziś ta mordercza pasja, każąca bezwzględnie ścigać „bestie” w ich leżach, strzelać do wszystkiego co się ruszało, po czym z zadziwieniem opisywać jakie ofiary takich łowów okazywały się żywotne i jak trudno było je ukatrupić – ile to razy na przykład Autor w ciągu doby walił o burtę łodzi łbem ustrzelonego (bez powodu, wyłącznie dla zabawy) ptaka, który ciągle „ożywał”.

Mamy też oczywiście w książce ciekawe opisy sytuacji społecznej, kolonialnej, infrastrukturalnej i cywilizacyjnej we francuskiej Afryce. Mamy nawet, spełnioną jak pokazała historia, prognozę załamania się kolonializmu w perspektywie niecałego półwiecza od opisanej wyprawy. Mamy wreszcie mniej lub bardziej odpowiadające dzisiejszemu stanowi wiedzy spekulacje historyczno-archeologiczno-antropologiczne i religioznawczo-kulturoznawcze. Wszystko to jest jednak pisane stylem ciężkim i mało porywającym, więc też czyta się to raczej obojętnie. Odnosi się też wrażenie, że choć Ossendowski niewątpliwie posiadał wiedzę rozległą, to też raczej przyczynkarską i dyletancką, wątpliwe byłoby więc np. powoływanie się na jego rozważania w jakichś własnych pismach.

Kolonializm francuski Ossendowski przedstawił w zdecydowanie pozytywnym świetle, co na tle obowiązującej dziś ideologii antykolonialnej jest interesującym przerywnikiem. Problem w tym, że praca cywilizacyjna i modernizacyjna Francuzów w podzwrotnikowej Afryce która tak się podobała Ossendowskiemu, zasługuje na ocenę krytyczną – przynajmniej w swych aspektach politycznych i kulturowych. Chyba, że ktoś jest entuzjastą dzisiejszego obrzucania przez USA „zacofanych” i „dzikich” ludów i krajów „demokratycznymi” i „prawoczłowieczymi” bombami – wówczas i dawna polityka francuskich kolonialistów powinna mu się podobać. Jeśli jednak ktoś nie jest entuzjastą zglajszaltowania całego świata na modłę zachodniej nowoczesności, to też w dokonanych przez Ossendowskiego opisach kolonializmu francuskiego w Afryce odnajdzie raczej elementy ten kolonializm obciążające.

Książkę oceniłbym ogólnie jako kiepską i raczej nie zachęca ona do sięgnięcia po kolejne pozycje Autora. Odradzałbym więc jej lekturę, bo zdecydowanie nie przetrwała próby czasu.

Formalnie, mamy tu serię kolejnych listów-korespondencji pisanych przez Ossendowskiego z jego wspólnej z małżonką wyprawy do francuskiej Afryki podzwrotnikowej w latach 1925-1926. De facto, pozycję czyta się jak jednolicie napisaną pracę, a gdyby nie wzmianka we wstępie, trudno by się było zorientować, że mamy do czynienia z serią odrębnych listów, a nie po prostu z...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    40
  • Przeczytane
    12
  • Posiadam
    4
  • Afryka
    3
  • Literatura polska
    1
  • Studia
    1
  • 2021
    1
  • Podróże/Reportaż
    1
  • Kawałek świata
    1
  • 2019
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wśród czarnych


Podobne książki

Przeczytaj także