Patrz na te arlekiny!
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Look at the Harlequins!
- Wydawnictwo:
- Muza
- Data wydania:
- 2005-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2005-01-01
- Liczba stron:
- 327
- Czas czytania
- 5 godz. 27 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 8370797067
- Tłumacz:
- Anna Kołyszko
- Tagi:
- Vladimir Nabokov arlekiny ostatnia powieść
"Patrz na te arlekiny!" - bo czają się wszędzie, jak powiada ciotka. Błaznują zatemd drzewa, słowa, rytuały, rachunki, żarty i obrazy. Wszystko może być zabawą, wymysłem, szalonym towarem wyobraźni. Z drugiej strony ograniczając nas pęta rzeczywistości, twardej jak gont na dach, któa nie pozwala chociażby odwrócić bieguc czasu. Ostatnia powieść Vladimira Nabokova (1899-1977) to wykwintna uczta dla wielbicieli i znawców jego twórczości. Autor serwuje najwyborniejsze wątki, wety zabaw literackich. Kosztujemy najciekawszych jego przemyśleń na temat twórczości artystycznej i magii odwiecznych utarczek męsk-damskich, sycimy się oryginalnymm spojrzeniem na tożsamość i zaświaty, rozkoszujemy w zabawach literackich. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jeden szkopuł: przed zaśnięciem próbujemy wraz z bohaterem zawrócić z drogi, którą przyszło nam kroczyć... Wytężamy siły i nic! Rzeczywistość? Przeznaczenie? Strzałka czasu? Bilet w jedną stronę? I kto to wszystko wymyślił???
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 221
- 212
- 92
- 7
- 6
- 4
- 3
- 2
- 2
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Pan N. popisuje się, orgia słów i znaczeń. Powieść mistrzowska.
Pan N. popisuje się, orgia słów i znaczeń. Powieść mistrzowska.
Pokaż mimo toNiestety zbyt wcześnie zabrałem się za tą książkę. Mój błąd.
Pan Leszek Engelking poprawił odbiór i zapalił światło, ale sporo straciłem.
Szkoda.
Niestety zbyt wcześnie zabrałem się za tą książkę. Mój błąd.
Pokaż mimo toPan Leszek Engelking poprawił odbiór i zapalił światło, ale sporo straciłem.
Szkoda.
Jest to ponoć zabieg elitarny, ponieważ każdy, kto nie zna osobistej biografii Nabokova, i jego poprzednich powieści, zostaje rzekomo wykluczony z zabawnego celu tych odniesień. Z rozgrzebywaniem grobu autora można dać sobie w pełni spokój, Nabokov nie należał bowiem do pisarzy intencjonalnych w tej kwestii. Co do związku fikcyjnej narracji z elementami innych dzieł autora, to wszystko zostało utkane tak pięknie, że nawet jeżeli powstaje odczucie dezorientacji, to rychło pierzcha przegnane przez nadzwyczajną zborność współzależnych wątków. Mamy tu nie jako wiele barw widma, które zlewają się, rozszczepiają i zlewają na nowo, tworząc unikalną rekombinację, nie wspominając już o apetycznym zestawieniu świata urojeń bohatera i wymyślonego świata powieści. Wariactwo jego przejawia się w sposób... aczkolwiek... nie należy przecież ludziom przeszkadzać w procesie wariowania... Całość przybiera postać obłąkańczego rozdwojenia o czysto artystycznej estetyce, gdzie nieporządkowi rzeczywistości przeciwstawia się porządek sztuki, gdzie liczy się przede wszystkim piękno i prawda dzieła, gdzie w tej anagramatycznej grze komponowana jest krystaliczna całość, większa od sumy swoich części — uwydatnianie przypadkowych deseni stanowi w szerszym sensie, kwintesencję syntezy twórczej Nabokova. Ton powieści to pirotechniczny popis parodii i żartobliwego, naelektryzowanego podświadomym, lecz nieokreślonym oczekiwaniem "na coś" stylu, którego podskórnym prądem jest precyzja poezji oraz model zwięzłości i wielopoziomowych znaczeń.
Jest to ponoć zabieg elitarny, ponieważ każdy, kto nie zna osobistej biografii Nabokova, i jego poprzednich powieści, zostaje rzekomo wykluczony z zabawnego celu tych odniesień. Z rozgrzebywaniem grobu autora można dać sobie w pełni spokój, Nabokov nie należał bowiem do pisarzy intencjonalnych w tej kwestii. Co do związku fikcyjnej narracji z elementami innych dzieł autora,...
więcej Pokaż mimo toLubię Nabokova, ale z tą pozycją się męczyłam. Podejrzewam, że jest to po prostu złe tłumaczenie. Dziwnie sformuowane zdania i brak płynności w czytaniu zwyczajnie odbierają całą przyjemność.
Ps. Z innymi książkami tłumaczonymi przez tę samą osobę miałam podobne doświadczenia.
Lubię Nabokova, ale z tą pozycją się męczyłam. Podejrzewam, że jest to po prostu złe tłumaczenie. Dziwnie sformuowane zdania i brak płynności w czytaniu zwyczajnie odbierają całą przyjemność.
Pokaż mimo toPs. Z innymi książkami tłumaczonymi przez tę samą osobę miałam podobne doświadczenia.
„Patrz na te arlekiny” czyli ostatnia powieść Vladimira Nabokova (1899-1977). Powieść dedykowana znawcom literackiego kunsztu Nabokova i jego specyficznego podejścia do słowa. Znaczna część artystycznych wątków odnosi się bezpośrednio do biografii i twórczości (w tym literackiej spuścizny) pisarza. Narrator to alter ego Nabokova, który sam się określa mianem „tegoż narratora” a zniekształcone treści tytuły książek, bezpośrednio odnoszą się do realnych publikacji. Wystarczy tylko odszukać klucz i gotowe rozwiązanie jest na wyciągnięcie dłoni. Zagmatwane? Nie - to właśnie jest w tym fascynujące. Z pomocą przychodzi bardzo dobre posłowie (Leszek Engelking).
.
„Patrz na te arlekiny’ można „dopasować” do autobiografii z 1967r., „Speak, Memory” (PL: „Pamięci, przemów”). Należy jednak pamiętać, że Nabokov bardzo chronił swą prywatność i nie ulegał presji uzewnętrzniania swojej osoby. Wadim Wadimowicz czy Vladimir Nabokow - dwie persony, dwa światy, dwie różne osobistości a jednak mam tutaj duży wspólny mianownik. Nie uciekniemy od porównań, podobieństw i faktów z życia i twórczości tej rosyjskiej i tej angielskojęzycznej. Ale są również diametralne różnice, realne i namacalne. Takie, których nie można „dopasować” do Nabokova. I o tym zawsze należy pamiętać, sięgając po „Arlekiny”. Ostatecznie to tylko groteska i dekonstrukcja, którą sam narrator określa: „Tak też robiłem. Jak mi Bóg miły, wymyślałem”.
.
Arlekin - Nabokov?! - cichy narrator?! - Wadim Wadimowicz?! - Inny pisarz?! - każdy z nich, ponieważ „(…) moje życie jest dwujajowym bliźniakiem, parodią, poślednim wariantem życia innego człowieka gdzieś na tej lub innej ziemi”. I to właśnie jest prawdziwa literacka sztuka!.
„Patrz na te arlekiny” czyli ostatnia powieść Vladimira Nabokova (1899-1977). Powieść dedykowana znawcom literackiego kunsztu Nabokova i jego specyficznego podejścia do słowa. Znaczna część artystycznych wątków odnosi się bezpośrednio do biografii i twórczości (w tym literackiej spuścizny) pisarza. Narrator to alter ego Nabokova, który sam się określa mianem „tegoż...
więcej Pokaż mimo toNie znając wcześniejszych dzieł Nabokova ,nie spodziewajmy się ,że w pełni zrozumiemy tą książkę,może nie tyle zrozumiemy,ile nie dotrzemy do serca (czytaj sedna) tego utworu,jest to bowiem książka w pewnej mierze autobiograficzna,w której autor zabiera czytelnika w podróż przez swoje życie i przede wszystkim twórczość,w związku z czym czytając tą książkę bez znajomości dzieł Nabokova,skazani jesteśmy na porażkę.Napisałem że jest to książka autobiograficzna,z tym też nie tak do końca jest jasne,gdyż Nabokov zmienił nie tylko nazwisko głównego bohatera (w sposób łudząco podobny do jego nazwiska),ale i tytuły książek pisanych przez tegoż bohatera,tytuły i opisy wydarzeń w pisanych przez głównego bohatera dziełach zmienione zostały na tyle że właśnie nie znając wcześniejszych dzieł Nabokova ,nie będziemy w stanie zrozumieć i w pełni docenić tej książki,która może nie należy do szczytowych osiągnięć pisarza,ale na tle współczesnej literatury ,produkowanej przez pisarzy piszących na kolanie,jest to dzieło wybitne,zmuszające czytelnika do myślenia,dające tym samym wiele satysfakcji i wnoszące coś wartościowego ,ubogacającego naszą sferę duchową.Przyznać muszę że lekko się nie czyta,potrzebne jest skupienie i nieco więcej czasu.
Nie znając wcześniejszych dzieł Nabokova ,nie spodziewajmy się ,że w pełni zrozumiemy tą książkę,może nie tyle zrozumiemy,ile nie dotrzemy do serca (czytaj sedna) tego utworu,jest to bowiem książka w pewnej mierze autobiograficzna,w której autor zabiera czytelnika w podróż przez swoje życie i przede wszystkim twórczość,w związku z czym czytając tą książkę bez znajomości...
więcej Pokaż mimo toMistrz Nabokov w doskonałej formie.
Mistrz Nabokov w doskonałej formie.
Pokaż mimo tocdn.
cdn.
Pokaż mimo toNabokov lubi pogrywać z czytelnikiem, bo ciekawe, ile z tego wszystkiego wydarzyło się naprawdę.
Nabokov lubi pogrywać z czytelnikiem, bo ciekawe, ile z tego wszystkiego wydarzyło się naprawdę.
Pokaż mimo to"Uważam, że twoje zdrowie psychiczne jest w należytym porządku. Czasem bywasz poplątany i posepny, a często pocieszny, ale to pasuje do takiego ce qu'on appelle geniuszu." (s.51)
Nazwiska Nabokova nie trzeba nikomu przedstawiać. Autor słynnej "Lolity" mocno wrył się w kanon literatury klasycznej. W mojej opinii, zupełnie zasłużenie. Nie ma dla mnie większego nazwiska. I nieprędko zapewne takie się znajdzie. Jest geniuszem, po którego sięgam z bijącym z podekscytowania sercem. "Patrzcie na te arlekiny!" to ósma z rzędu powieść pisarza, jaką przeczytałam. I dobrze się stało, że sięgnęłam po nią dopiero teraz. Lektura jej jako pierwszej nie miałaby racji bytu, gdyż powieść ta - okrzyknięta jako rzekoma autobiografia autora (chociaż mocno wątpliwa, o czym później) - roi się od odwołań do całej bibliografii Nabokova.
W rzeczonej autobiografii narratorem jest (prawie) sam autor (Władimir Władimirowicz znany szerzej jako Vladimir Nabokov). Rosjanin nie byłby sobą gdyby nie zabawił się z nami już od samego początku. Lubiący mydlić czytelnikowi oczy sprytnie skrócił swoje imię i nazwisko nazywając siebie Wadimem Wadimowiczem. Pozwolił fabule rozwijać się powoli, flegmatycznie i zupełnie monotonnie. Autor opisuje kilka swoich miłosnych rozterek, swoje relacje z córką, skupia się jednakże głównie na swoich literackich problemach związanych z powieściopisarstwem.
I tutaj dochodzimy do sedna. Wadim Wadimowicz opisuje pracę nad kolejnymi swoimi powieściami, które łudząco przypominają te Nabokova. Tak jak "autobiograficzne" nazwisko, tak i tytuły jego książek zostają delikatnie przekręcone. Co wytrawniejszy fan autora lub uważniejszy jego czytelnik bez problemu odnajdzie w nich prawdziwe dzieła Rosjanina, który prócz zostawiania poszczególnych tropów w tytułach, stara się zapraszać nas również do podróży szlakami swoich bohaterów. Możemy więc przykładowo, wraz z nim, odwiedzić miejsca, którymi podróżowała wspomniana już wyżej Lolita (w omawianej powieści nazwana Lottą). Ta fascynująca gra jest niewątpliwą i jedną z większych zalet niniejszej powieści.
To co mnie fascynuje w całej twórczości powieściopisarza, a co jest również bardzo namacalne w "Patrzcie na te arlekiny!" to bardzo charakterystyczne spojrzenie na seksualność oraz relacje damsko-męskie. Nabokov w specyficzny, zabarwiony niecodziennym poczuciem humoru, sposób potrafi szafować erotyką. Co ważne, nie robi tego nachalnie. Igra i bawi się słowem, z sytuacji jednoznacznych tworzy pełne dwuznaczności sceny. Te zabiegi bawią mnie wzbudzając jednocześnie mój podziw.
"Za pozwoleniem, jest teraz noc, znajduję się już w łóżku (przyzwoicie, rzecz jasna, odziany, a każdy organ w równie przyzwoitym spoczynku)".
Podkreślić należy również fakt, że tak jak większość powieści Nabokova, tak i "Patrzcie na te arlekiny!" są książką niejednoznaczną. Po jej lekturze próbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie co jest prawdą a co fałszem. Nabokov, jako jedyny ze znanych mi pisarzy, potrafi tak zręcznie zarysować fabułę bawiąc się przy tym kosztem czytelnika, że ten przeczytawszy książkę czuje się w równej mierze zafascynowany co i skonfundowany. A na pewno niepewny tego co właśnie zaserwował mu autor. Ja czuję się po raz kolejny znokautowana i wbita w ziemię. Jeśli ktoś nie wierzy w to co właśnie napisałam, to przytoczę na dowód słowa autora jakie padły w "arlekinach":
"Istnieje stara zasada - tak stara i trywialna, że aż rumienię się na jej przypomnienie. Niech no obrócę ją w pozytywkę - żeby jakoś zwalczyć jej zwietrzałość:
"Ja powieści
Nie może paść w powieści". (s. 275)
Nic więcej chyba nie trzeba dodawać. Cieszę się niezmiernie, że na mojej półce czeka jeszcze kilka nieprzeczytanych pozycji autora. Mimo iż każda z jego książek udowadnia mi jak mało wiem o literaturze i funkcjonowaniu języka, to każda z nich jest niebywałą i nieprzewidywalną przygodą w odkrywaniu kolejnych, cały czas nieznanych mi językoznawczych szlaków.
"Uważam, że twoje zdrowie psychiczne jest w należytym porządku. Czasem bywasz poplątany i posepny, a często pocieszny, ale to pasuje do takiego ce qu'on appelle geniuszu." (s.51)
więcej Pokaż mimo toNazwiska Nabokova nie trzeba nikomu przedstawiać. Autor słynnej "Lolity" mocno wrył się w kanon literatury klasycznej. W mojej opinii, zupełnie zasłużenie. Nie ma dla mnie większego nazwiska. I...