Glamorama
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Knopf
- Data wydania:
- 1999-01-01
- Data 1. wydania:
- 1999-01-01
- Liczba stron:
- 481
- Czas czytania
- 8 godz. 1 min.
- Język:
- angielski
- ISBN:
- 9780375404122
Glamorama is a satirical mass-murder opus more ambitious than Ellis's 1990 American Psycho. It starts as a spritz-of-consciousness romp about kid-club entrepreneur Victor Ward, "the It boy of the moment," an actor/model up for Flatliners II. Ellis has perfect pitch for glam-speak, and he gives nightlife the fizz, pace, and shimmer it lacks in drab reality. Anyone could cite the right celeb names and tunes; but like a rock-polishing machine, his prose gives literary sheen to fame-chasing air-kissers. He's coldly funny: when Victor's girl tries to argue him out of a break up, she angrily snorts six bumps of coke, stops, mutters, "Wrong vial," snorts four corrective doses from whatever she has in her other fist, then objects to a rival at the party wearing the same dress she's wearing.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 74
- 44
- 24
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Kolejna gorzka satyra Ellisa, tym razem wymierzona w kult celebrytów, snobizm i konsumpcjonizm. Duchowo bliska doskonałemu "American Psycho", ale już nie tak błyskotliwa. Historia tępawego, wydrążonego w środku modela Victora wciąga do ostatnich stron, bo też do końca nie wiadomo, czy jego niesamowite przygody dzieją się naprawdę, są wytworem chorego umysłu czy może stanowią fabułę filmu szpiegowskiego. Atmosfera paranoi jest bardzo sugestywna, przy czym "Glamorama" bywa bardzo śmieszna, zaś to połączenie dziwacznych spisków i czarnego humoru zbliża Ellisa do Thomasa Pynchona. Gwiazdka mniej za fatalne tłumaczenie i równie karygodną redakcję.
Kolejna gorzka satyra Ellisa, tym razem wymierzona w kult celebrytów, snobizm i konsumpcjonizm. Duchowo bliska doskonałemu "American Psycho", ale już nie tak błyskotliwa. Historia tępawego, wydrążonego w środku modela Victora wciąga do ostatnich stron, bo też do końca nie wiadomo, czy jego niesamowite przygody dzieją się naprawdę, są wytworem chorego umysłu czy może...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toI
I
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Ale to już było" - to zdanie ciągla latało mi po głowie czytając "Glamoramę", niestety mimo świetnego stylu pisarskiego (jak zawsze) Ellis nie serwuje czytelnikowi nic nowego. Podobne postacie, podobne rozkminki i perypetie, schemat jak zawsze. Mimo tych powtórek, Ellisa nadal wielbię i "Glamoramę" pochłonęłam dosyć szybko, dla fanów jest spoko, dla nie-fanów również mogę polecić, gdyż jest bardziej delikatna od słynnego "American Psycho".
"Ale to już było" - to zdanie ciągla latało mi po głowie czytając "Glamoramę", niestety mimo świetnego stylu pisarskiego (jak zawsze) Ellis nie serwuje czytelnikowi nic nowego. Podobne postacie, podobne rozkminki i perypetie, schemat jak zawsze. Mimo tych powtórek, Ellisa nadal wielbię i "Glamoramę" pochłonęłam dosyć szybko, dla fanów jest spoko, dla nie-fanów również mogę...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo totrudno o niej zapomnieć... ale na film wcale się nie nadaje.
trudno o niej zapomnieć... ale na film wcale się nie nadaje.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBłyskotliwe i bełkotliwe jednocześnie. Kolejna bardzo mroczna fantazja twórcy „American Psycho”. Mroczna, ale chwilami bawiąca do łez. Bret Easton Ellis znów przygląda się pięknym, młodym i kochającym przepych. Tyle, że tym razem to ludzie ze świata mediów – modelki, modele, aktorzyny, producenci, dziennikarze, wizażyści i tym podobne indywidua mieniące się gwiazdami, jednostki ze świata, w którym miarą jakości jest uroda, a symbolem sukcesu – liczba zdjęć w gazetach i ujęć w telewizji przekładająca się na gaże za kontrakty reklamowe. Ellis nie mówi o tym świecie nic nowego, ale opowiada z tak niezwykłą swadą i błyskotliwym poczuciem humoru, że trudno się od „Glamoramy” oderwać. Przynajmniej od jej pierwszej części. Niestety, później historia nowojorskiego, wiecznie aspirującego, modela Victora Warda zmienia się w podlany surrealizmem oraz cysternami krwi klasyczny hitchcockowski thriller – opowieść o zadowolonym z siebie idiocie, który wbrew sobie zostaje zamieszany w śmiertelnie niebezpieczną intrygę. I chociaż warsztatowo nawet w tej części powieść wciąż robi wrażenie, to Ellis zawodzi jako pisarz. Co z tego, że rzadko można spotkać we współczesnym popie sceny tak błyskotliwe i bardzo filmowe, obrazowe i przesiąknięte absurdalnym chwilami humorem. Jednak najprawdopodobniej świetnie się bawił pisząc i nie zważał na logikę historii. Za dużo tu wątków i przeplatających się porządków, podział na sen i jawę staje coraz mniej wyraźny a schizofrenia sytuacji (a może bohatera?) utrudnia lekturę.
Warsztatowo „American Psycho” wygląda przy „Glamoramie” niczym licealna wprawka. Ale literacko to rzecz z dużo wyższej półki – zdecydowanie śmielsza intelektualnie i, co chyba w przypadku powieści najważniejsze, z czytelniejszą intrygą. Opowieść o żyjącym bez umiaru Victorze Wardzie i ludziach z jego kosmosu to ofiara braku umiaru i, zapewne, autorskiej pychy, Breta Eastona Ellisa.
„Sztuka pisania jest sztuką skracania, a zwięzłość siostrą talentu” napisał kiedyś Czechow. Ellis sztuki tej nie opanował. A może po prostu talentu wystarczyło mu tylko na „American Psycho”?
Jednak i tak, ze względu na część pierwszą i przewrotną puentę, warto przez „Glamoramę” przebrnąć.
Błyskotliwe i bełkotliwe jednocześnie. Kolejna bardzo mroczna fantazja twórcy „American Psycho”. Mroczna, ale chwilami bawiąca do łez. Bret Easton Ellis znów przygląda się pięknym, młodym i kochającym przepych. Tyle, że tym razem to ludzie ze świata mediów – modelki, modele, aktorzyny, producenci, dziennikarze, wizażyści i tym podobne indywidua mieniące się gwiazdami,...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPo ciężkiej wojennej literaturze przerzuciłam się na Ellisa, który może do końca lekki nie jest, ale czyta się go zazwyczaj łatwo i przyjemnie (pomijając oczywiście krwawe opisy z "American Psycho"). No i owszem, "Glamoramę" czytało mi się dość dobrze, jednak doczytałam do połowy książki i dalej nie mogłam (później przeczytałam jeszcze kilka urywków i zakończenie). Jeżeli ktoś jest zaznajomiony bardzo dobrze z "American Psycho" i jego przesłaniem, to w "Glamoramie" nie znajdzie nic specjalnie nowego (poza wprowadzeniem wątku nt. terroryzmu). Główny bohater z każdą kolejną stroną wydaje się mieć jakąś paranoję, nie do końca odróżnia rzeczywistość od fantazji. Jest tak samo pusty jak Patrick Bateman (a może nawet bardziej ?),a na dodatek zdecydowanie nie grzeszy inteligencją. Nie przejawia okrucieństwa w stylu Batemana, za to wszystko wydaje się być dla niego obojętne. Niby zależy mu na klubie i na roli w (kiepskim) filmie, ale tak naprawdę robi to by być bardziej cool.
Ellis stosuje w książce znane z "American Psycho" tricki z podawaniem (zazwyczaj ekskluzywnych) marek ubrań (i nie tylko),jak również odwołania do popkultury lat 80-tych. Książka jest na pewno bardzo dobra. Dużo bardziej wyraźnie niż "American Psycho" krytykuje bezsensowną pogoń za coraz większym pieniądzem oraz kult idealnego ciała. Gdyby nie to, że w książce jest wiele wzmianek świadczących o tym, że akcja dzieje się w 1990 roku, można by pomyśleć, że dzieje się współcześnie. Co (niestety) oznacza, że nic się tak naprawdę nie zmieniło. Ogólnie polecam, zwłaszcza dla tych, którzy z jakiś względów nie mogli przebrnąć przez "American Psycho". Fakt, że trzeba bardzo dobrze znać (pop)kulturę amerykańską by zrozumieć wszystkie niuanse zawarte w książce (czyli np. wiedzieć, że Kevin Aucoin był jednym z najbardziej znanych MUA w Ameryce swego czasu, którego śmierć, btw, jest w dużej korelacji z tym co się dzieje w powieściach Ellisa),ale nie jest to jakąś szczególną przeszkodą.
Po ciężkiej wojennej literaturze przerzuciłam się na Ellisa, który może do końca lekki nie jest, ale czyta się go zazwyczaj łatwo i przyjemnie (pomijając oczywiście krwawe opisy z "American Psycho"). No i owszem, "Glamoramę" czytało mi się dość dobrze, jednak doczytałam do połowy książki i dalej nie mogłam (później przeczytałam jeszcze kilka urywków i zakończenie). Jeżeli...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPorażka! Po pierwsze porażka tłumaczy (ciekawe, dlaczego dwoje?),porażka wydawnictwa i niestety porażka czytelników. Nie będę się wyżywał nad "Glamoramą", ponieważ wystarczająco napastwili się nad przekładem Karolina i Wroński - celni, jak zawsze recenzenci LC, z których opiniami po raz kolejny się zgadzam. Konkludując: książki nie polecam, chyba, że w ramach ćwiczeń studentom filologii angielskiej i polskiej, jako smutny przykład braku profesjonalizmu. Choć opinię napisałem 1 kwietnia, to nie jest ona primaaprilisowa. Niestety!
Porażka! Po pierwsze porażka tłumaczy (ciekawe, dlaczego dwoje?),porażka wydawnictwa i niestety porażka czytelników. Nie będę się wyżywał nad "Glamoramą", ponieważ wystarczająco napastwili się nad przekładem Karolina i Wroński - celni, jak zawsze recenzenci LC, z których opiniami po raz kolejny się zgadzam. Konkludując: książki nie polecam, chyba, że w ramach ćwiczeń...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSpadające konfetti, muchy, zapach gowna, lodowate pomieszczenia. Ellis opisuje świat z górnej półki, głównie przedstawicieli modelingu, aktorów, muzyków i projektantów mody. Pozwala czytelnikom wejść do tego świata poprzez swoje firmowe, charakterystyczne dokładne opisy. Rządzi przepych i bycie cool. Fałszywe przyjaźnie opierajace się na tym czy ktoś jest aktualnie na fali, nieszczere uśmiechy i znieczulica. Dużo sexu, dużo narkotyków, dużo alkoholu. Mieszanina watkow, historie rodem z science fiction.
Ktoś już wspomnial o błędach i słabym tłumaczeniu. Niestety muszę się z tym zgodzić. Niektóre literówki aż rażą w oczy. Wydawnictwo trochę się pospieszylo z wypuszczeniem książki do sprzedaży, ale mogę wybaczyć, bo jako jedyni mają w ofercie książki Ellisa.
Spadające konfetti, muchy, zapach gowna, lodowate pomieszczenia. Ellis opisuje świat z górnej półki, głównie przedstawicieli modelingu, aktorów, muzyków i projektantów mody. Pozwala czytelnikom wejść do tego świata poprzez swoje firmowe, charakterystyczne dokładne opisy. Rządzi przepych i bycie cool. Fałszywe przyjaźnie opierajace się na tym czy ktoś jest aktualnie na fali,...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBret Easton Ellis jest autorem jednego tytułu i basta! Jedyną naprawdę dobrą książką, która wyszła spod jego pióra tudzież klawiatury jest American Psycho. Dałam Ellisowi nie jedną, a kilka szans udowodnienia, że się mylę, jednak w żaden sposób nawet nie zbliżył się do poziomu prezentowanego w AP. W poprzednich opiniach do jego książek zarzucałam brak fabuły, czy też jakiegoś konkretnego wątku. Nie wiem czy mnie posłuchał, bo w Glamoramie wątków jest na pęczki. A że fatalnie i absurdalnie skonstruowane to już inna sprawa. Co zatem mogę powiedzieć o samej Glamoramie?
Otóż książka opiera się na charakterystycznych dla Ellisa filarach – ponownie trafiamy do środowiska rodem z lat wczesnych dziewięćdziesiątych, pławimy się we fleszach aparatów i kamer, spędzamy (nie)miło czas wśród absurdalnie bogatych i absurdalnie bezmózgich celebrytów. Ukazanie zepsucia celebryckiego światka mogłoby być ciekawe, ale fabułą Ellis zniszczył wszystko. Już pal sześć lokowanie produktu, choć czytając po raz setny o wyciąganiu mentosa z paczki miałam ochotę wsadzić go Victorowi głęboko w d…, podlać colą i obserwować piękną eksplozję z flakami rozrzucanymi na kilka metrów wokół – widok, który samego Victora ponoć przyprawiał o mdłości. Przez pierwszą połowę lektury miałam wrażenie czytania książki telefonicznej – autor lubuje się w wyliczaniu nazwisk znanych osób, którzy to pojawili się tu, czy tam cholera wie po co. W drugiej zamierzał skonstruować historię z dreszczykiem – tajna ‘terrorystyczna’ organizacja, która biednego Victora nie chce wypuścić ze swoich łap. Problem w tym, że cała historia tejże organizacji nie trzyma się kompletnie niczego. Absurdu (niestety nie w tym dobrym znaczeniu) dopełnia wprowadzenie do fabuły wątku, jakoby wszystko to było scenariuszem filmowym, tylko Victor biedak go nie przeczytał. Zapewne miało to dać wrażenia bad tripa po kwasie lub czymś podobnym, a wyszło groteskowo. Zakończenie książki wymalowało na mojej twarzy grymas, który odczytać można jedynie jako WTF?
Wiem, że polska edycja książki rodziła się w bólach. Ponoć wydawnictwo nie miało szczęścia do tłumaczy. To widać! Tyle, że nie zadali sobie nawet trudu, by tekst odpowiednio wyedytować (przykłady perełek poniżej). Moja rada? Trzymać się z dala od tej książki.
Kilka kwiatków (niestety jest tego znacznie więcej):
s. 386 „ Skręt, zupełnie prawdziwy, pojawia się w tej scenie, a potem następnie Jamie leży obok mnie i zapalam jointa”
s. 388 „Powtarzał mi, że fizycznie jestem idealna… postanowiłem więc, że pójdę za nim…”
s. 416 „mówię cicho, wpatrując się na Jamie pozującej fotografowi”
s. 490 „ona piszczy radośnie i kręci się jak w kółko”
s. 497 „Ręczna kamera podążą za Bobbym (…)”
s. 499 „(…) spod kurtki widać zgniłozielony sweter Comme des Garcons zielony.”
Bret Easton Ellis jest autorem jednego tytułu i basta! Jedyną naprawdę dobrą książką, która wyszła spod jego pióra tudzież klawiatury jest American Psycho. Dałam Ellisowi nie jedną, a kilka szans udowodnienia, że się mylę, jednak w żaden sposób nawet nie zbliżył się do poziomu prezentowanego w AP. W poprzednich opiniach do jego książek zarzucałam brak fabuły, czy też...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to