rozwińzwiń

Przypowieść o siewcy

Okładka książki Przypowieść o siewcy Octavia E. Butler
Okładka książki Przypowieść o siewcy
Octavia E. Butler Wydawnictwo: Prószyński i S-ka fantasy, science fiction
340 str. 5 godz. 40 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
Parable of the Sower
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2000-09-06
Data 1. wyd. pol.:
2000-09-06
Data 1. wydania:
2012-07-24
Liczba stron:
340
Czas czytania
5 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
83-7255-761-6
Tłumacz:
Jacek Chełminiak
Tagi:
fortece podróż samotna podróż
Średnia ocen

6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
72 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
623
180

Na półkach:

Klasyczna powieść post apo poruszająca wiele elementów typowych dla gatunku. Mamy nieco toporną filozofie, dużo przemocy, ogólne zezwierzęcenie rodzaju ludzkiego oraz "ostatnich sprawiedliwych". Trudno uznać, że czytanie tego typu książki stanowi "rozrywkę". Osobiście uważam, że sposób w jaki autorka przedstawiła przemoc wobec kobiet, a w szczególności wobec nieletnich dziewczynek a nawet dzieci wywołuje duży dyskomfort, nie tylko z powodu "ciężkości" sytuacji, ale również dlatego, że autorka przedstawia to w taki "normalny" sposób, który w pewnym momencie zdarza się każdej przedstawicielce kobiecej części gatunku ludzkiego.

Klasyczna powieść post apo poruszająca wiele elementów typowych dla gatunku. Mamy nieco toporną filozofie, dużo przemocy, ogólne zezwierzęcenie rodzaju ludzkiego oraz "ostatnich sprawiedliwych". Trudno uznać, że czytanie tego typu książki stanowi "rozrywkę". Osobiście uważam, że sposób w jaki autorka przedstawiła przemoc wobec kobiet, a w szczególności wobec nieletnich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
422
136

Na półkach:

Generalnie nie znoszę prostego języka w fikcji - potrafię się nudzić, błądzić myślami gdzie indziej, gdy słownictwu i zdaniom brak pewnej dozy kreatywności zdolnej uchwycić moje zainteresowanie. Niespodziewanie “Przypowieści o Siewcy” jak żadnej innej książce udało się bardzo prostym językiem zmusić mnie do myślenia i głębokiego odczuwania podczas lektury. Ostrzeżenie: całość opinii ma charakter analizy i jest długa na 3,5-4 strony A4 (piszę to, bo szanuję Twój czas).

1. Rys Fabularny.

Historia rozgrywa się w latach 20. XXI wieku (dla autorki była to niedaleka przyszłość. Publikacja: 1993 rok) w Stanach Zjednoczonych ogarniętych potężnym kryzysem gospodarczym, targanych efektami zmian klimatycznych oraz całkowitym chaosem społecznym. Większość ludzi żyje na ulicach bez pracy zmuszona okradać żywych i szabrować domy spalone przez owładniętych narkotykowym hajem odrzutków, prąd i woda to drogi luksus, wszyscy wychodząc poza otoczone murami sąsiedzkie enklawy noszą przy sobie broń, nikogo nie stać na własne mieszkanie więc wielopokoleniowe rodziny mieszkają ze sobą w ciasnocie, szerzy się analfabetyzm, policja i straż pożarna jest nieefektywna, korporacje przejmują miasta i wykorzystują mieszkańców do niewolniczej pracy, ludzie się prostytuują za kromkę chleba, sprzedają własne dzieci, rządowe programy socjalne nie chronią już obywateli, a z każdym rokiem bardziej legalizują wyzysk, pieniądze mają bardzo nikłą wartość, hieny w ludzkich skórach tylko czekają, aby wykorzystać czyjeś nieszczęście na swoją korzyść, a trzęsienia ziemi oraz susze dodatkowo niszczą krajową gospodarkę.

W jednej z obleczonych murem enklaw mieszka Lauren Olamina, 15-letnia dziewczyna, córka pastora, która jednak porzuciła wiarę w Boga swego ojca i w ukryciu tworzy podstawy nowej religii (ideologii, filozofii?). Swoje spostrzeżenia na temat rzeczywistości zapisuje w postaci krótkich fraz/wierszy, nadając rodzącemu się systemowi poglądów miano “Nasiona Ziemi”. Dodatkowo dziewczyna posiada zdolność hiperempatii, czyli głębokiego odczuwania cierpienia oraz przyjemności innych ludzi. W obecnym świecie częściej wystawiona jest na działanie tego pierwszego. Lauren wierzy, że z każdym rokiem będzie coraz gorzej, aż pewnego dnia bandyci większą grupą przedrą się przez ich mury, by rozgrabić mienie, spalić domy i mordować tych, którzy im się przeciwstawią. Dziewczyna wierzy, że jedyną opcją na przetrwanie jest udanie się na daleką północ do Kanady, gdzie świat jeszcze tak do końca nie zwariował i założenie tam osady działającej w oparciu o jej nauki z “Nasion Ziemi”.

2. Część opiniotwórcza i recenzencka.

Ta książka odcisnęła na mnie mocno piętno. Z pewnością głównym powodem, dla którego udało jej się to osiągnąć, jest proza Octavii Butler. W młodzieńczych latach czytałem mnóstwo opowieści osadzonych w postapokaliptycznych światach, jednak w każdej o której pamiętam język starał się mocno podkreślić beznadzieję tej rzeczywistości, siląc się na jakieś doniosłe frazy, które miały nas poruszyć, zszokować, czy też perwersyjnie podekscytować (weźmy taki przykład z Metra 2033 - autor wspomina, jak walutą w metrze są naboje i pada takie zdanie, że jeden nabój to jedno ludzkie życie. Z pewnością przemawia to do naszej wyobraźni, ale łatwo odnieść wrażenie, że narrator próbuje za pomocą jakiś wydumanych porównań, abyśmy się realnie przerazili, jak ten świat się zmienił, jak funkcjonuje). I tu pojawia się kontrprzykład w postaci głównej bohaterki Lauren Olamina, która pisze w pamiętniku wszystko to, co jej się wydarza, co obserwuje na ulicach, wszystkie okropności i niesprawiedliwości świata. I pisze o tym tak, jakby opisywała wyjście rano po bułki do sklepu. Opowiada o wszystkim tak zwyczajnie, ponieważ ta rzeczywistość jest jej codziennością, nie ma w niej miejsca na zbędną podniosłość i dramatyzm. Nie stroni przy tym od okazywania emocji (złości, niesmaku),jednak nigdy nie próbuje tej rzeczywistości w jakiś sposób ubarwiać. Ten zabieg dodaje całości potężnej dozy bolesnego realizmu. To jak Butler wykreowała ten świat z jej wszystkimi niebezpieczeństwami, to jak nasi bohaterowie za wszelką cenę starają się unikać kłopotów, jak wszystkie oznaki nędzy i rozpaczy tworzą spójną, przerażającą wizję podsycaną przez brutalność opisu. Zwykle w postapo świat jest prawie pusty, przez większość czasu bohaterowie chodzą po wyludnionych plenerach, natomiast tutaj jesteśmy prawie cały czas wśród ludzi - i każdy z nich z założenia niegodny zaufania. Ani na moment czytelnik nie może poczuć się bezpiecznie, trzeba trzymać się na baczności nawet na stacjach pozyskiwania wody pilnowanych przez uzbrojonych strażników (bo w końcu oni pilnują wody, a nie ciebie). Ofiary przemocy, pożarów, gwałtów i narkotyków w obszarpanych, brudnych ubraniach przechadzają się po ulicach w świetle dnia, a ty możesz ich tylko odstraszyć będąc w grupie lub bronią na widoku.

Drugim aspektem, który zrobił na mnie wrażenie podczas lektury są różne wątki społeczno-gospodarcze, które świetnie wybrzmiewają w tej powieści. Poczynając już od badań kosmosu, które są krytykowane, bo jest tyle innych potrzeb na tej planecie (analogia do real events bardzo czytelna),mamy tarcia na tle rasowym, przemyślenia odnośnie nadużyć władzy, mamy temat pracy za głodowe stawki i miasteczka korporacyjne (kolejna analogia, tym razem do wykorzystywania ludzi w krajach trzeciego świata, w Afryce i Azji, do wydobycia surowców lub produkcji dobór na rynek zachodni. W powieści Butler rolę się odwracają i to Stany są krajem biednym i wykorzystywanym przez kapitał zagraniczny). Mamy skutki hiperinflacji, mamy doskonale sformułowane zasady funkcjonowania ludzi w takiej rzeczywistości - próby “podtrzymywania normalności”, wyczekiwania aż “wrócą stare dobre czasy” i pokładanie nadziei w politykach obiecujących gruszki na wierzbie (tak wygląda m.in. scena polityczna w Polsce w XXI wieku). Lauren się z tym nie zgadza - wierzy, że musimy sami kształtować nową, lepszą przyszłość, a nie ciągle oglądać się za siebie z nadzieją, że wróci to, jak było w czasach poprzednich pokoleń. Nie wróci, bo życie to nieustanna zmiana. Warunki są inne, możliwości są inne, ludzie są inni. Butler rzuca odrobinę światła ukazując te niewymuszone skrawki ludzkiej życzliwości, troski o bliźniego, łączenie się w malutkie, darzące się zaufaniem społeczności i dbanie jeden o drugiego, jak to w większej grupie otwierają się przed nami nowe perspektywy. Bardzo podobały mi się te fragmenty rozgrywające w enklawie, bo mimo wszystko dawały jakąś nadzieję, namiastkę normalności.

Na końcu zostawiłem najważniejszy motyw powieści - Bóg i religia. Mógłbym się na ten temat rozpisywać w nieskończoność. Przede wszystkim zauważyłem w wielu miejscach w internecie, że ludzie próbują oceniać założenia religii Lauren w oparciu o inne wielkie (podejrzewam: swoje własne) religie. Nie jest to moim zdaniem słuszne postępowanie, gdyż pierwszym założeniem tej religii jest brak osobowego Boga, w ogóle brak inteligentnego stworzyciela i nadzorcy wszechrzeczy. A więc z pierwotnego założenia nie może być w nim mowa o relacji między stwórcą i wyznawcą. I dlaczego tak nie może być? Dlaczego antropomorfizm bóstwa miał być sine qua non do jego wyznawania? Dlaczego wierzący uważają, że w jakiś sposób ich religia jest lepsza od tej zaprezentowanej w powieści, ponieważ ich religia stawia sporo wymagań? To śmieszne. Skąd pogląd, że Bóg musi wymagać? Pozatym system bohaterki również wymaga - samodyscypliny, pogodzenia się z faktem, że jesteśmy kowalami własnego losu, że parę słów modlitwy nie przechyli wagi na naszą stronę, że jesteśmy zdani na siebie i ludzi, którymi się otaczamy. Nie ma w nim miejsca na pocieszenie, na łatwe odpowiedzi - jest tylko obojętny wszechświat, który należy kształtować. Zmieniamy go, a on zmienia nas z powrotem. Bóg to Zmiana. Wyznawcy “Nasion Ziemi” nie czczą go, nie kochają, nie są mu nic winni, a on nie jest nic winny im. Jeśli Twój umysł się buntuje, bo “nie ma w tym żadnych wymagań”, to już odpowiedziałem na to - jest jedno wyzwanie, trudniejsze niż jakakolwiek relacja z Bogiem - pogodzenie się z faktem, że jesteśmy zdani na siebie, a tym samym jesteśmy zobligowani do kształtowania świata wokół nas. A jaki jest ostateczny cel?

“Przeznaczeniem Nasion Ziemi
Jest zakorzenić się wśród gwiazd”

Dosłownie, zero mistycyzmu. Musimy zasiedlić inne systemy gwiezdne aby przetrwać, aby się rozwijać, abyśmy mogli dalej kształtować własne życie (ograniczone zasobami naturalnymi) wedle naszych pragnień. You reap what you sow.

Podobały mi się fragmenty, w których Lauren była konfrontowana przez innych ludzi z założeniami swojej religi. Rozdział 18 w szczególności się na tym opiera. Każdy argument, który wyczytałem w internecie o “naiwności” tego systemu spotykał się z kontrą właśnie w tamtym rozdziale. A czemu tak bardzo bronię tego systemu? Ponieważ nie interesuje mnie sama religia ale to, DLACZEGO oraz W JAKI SPOSÓB wyewoluowały jej założenia. I to jest najbardziej fascynujące. Zapytaj siebie podczas lektury: dlaczego tradycyjny Bóg stracił znaczenie dla Lauren w tym świecie? Co to mówi o zmianie, jaka dokonała się w tradycyjnej relacji człowieka ze stwórcą? Jak się to odnosi do cierpienia na kształt biblijnego Hioba, w jakim stopniu zasady dekalogu są obowiązujące w obecnie zastanej rzeczywistości? Trudno czcić Boga, z którym podobno masz mieć relację, jednak każdego dnia i nocy jesteś na łasce chaotycznych sił, w każdej chwili wszyscy których znałeś mogą stracić życie, mimo iż żyli zgodnie z naukami Boga.

Problem nieuzasadnionego cierpienia poruszany jest w literaturze od zarania dziejów, ale tutaj wybrzmiewa bardzo dobitnie. Poza tym sama Lauren gdzieś na początku powieści, próbując określić, czym są Nasiona Ziemi mówi coś w ten deseń: “czy to religia, ideologia, filozofia? Sama nie wiem”. To nie jest religia sensu stricte. Ma pewne jej cechy, używa świadomie pewnych sformułowań (jak Bóg - dlaczego Bóg a nie po prostu Zmiana albo Entropia? To też jest wyjaśnione),ale też w wielu miejscach się rozmija (np. rezygnuje z mitologii na rzecz filozofii). To bardziej system przekonań, filozofia życia, kodeks moralny, podobnie jest przecież z Biblią na pewnym poziomie, jednak rezygnuje on z założeń osobowego, kochającego Boga, z którym można się w jakikolwiek sposób porozumieć i pokłada on większą moc sprawczą w Człowieku. Przyznacie, że te nauki mogą być przydatne dla kogoś w świecie totalnej zapaści. I tak samo jak pogodzenie się z niezbadanymi wyrokami boskimi, gdy tornado zabija setki ludzi bez wyraźnego powodu, tak samo trudno jest przyjąć założenia tego systemu, opartego na obserwacji świata.

Już tak bardzo skrótowo, co jeszcze zauważyłem podczas lektury: to, że Lauren nie była bezrefleksyjna - na początku gdy formowała zasady swojego systemu wyrażała w myślach wątpliwości nad słusznością tak postawionych zasad, co jest godne pochwały; zwykle systemy religijne w postapo dzielą się na dwa rodzaje: albo są ukazane jako porąbana sekta fanatyków albo jako coś obojętnego, już wcześniej ukształtowanego przed początkiem fabuły książki i stanowi jedynie tło mające dodać realizmu opowieści, natomiast w przypadku Butler religia się dopiero formuje i jednocześnie NIE jest pokazana jako narzędzie odszczepieńców (odświeżające podejście); relacja Lauren z jej ojcem była naprawdę fenomenalnie ukazana; ciekawie przedstawiono obłudę wierzeń w starciu z brutalną rzeczywistością; motyw hiperempatii mógł odrobinkę frustrować fabularnie, jednak moim zdaniem trafnie (w sposób intencjonalnie przejaskrawiony) ilustrował, iż zachowanie ludzkich odruchów w takim świecie powoduje więcej bólu niż korzyści; losy niesfornego brata Keitha świetnie odwzorowywały proces przystępowania młodzieży do organizacji przestępczych w realiach kiepskich warunków ekonomicznych; po drodze padło kilka ciekawych sentencji na temat cywilizacji, inteligencji, przetrwania; Lauren podejmując trudne decyzje zawsze myślała o konsekwencjach swoich poczynań, do tego stopnia, że czasem się powstrzymywała przed działaniem - kolejna cecha inteligentnie napisanej postaci. Jako ekonomista z wykształcenia powiem, że raczej pieniądz nadal funkcjonowałby w gospodarce, tak jak prezentuje to Octavia Butler, choć jego wartość byłaby bardzo niska (w powieści pada kwota 2000 dolarów za jedzenie na 2 tygodnie). Nadal jest on dużo bardziej efektywnym systemem płatności niż handel wymienny, a raz zakorzeniona trafna idea nie tak łatwo odchodzi w niepamięć. W świecie mieliśmy wiele przypadków hiperinflacji, lecz ostatecznie żaden z tych krajów całkowicie nie zrezygnował z gotówki. Szczególnie, że pozostaje kwestia napływającego kapitału z zagranicy więc jakiś walutowy system wymiany musi być obecny.

3. Wrażenia końcowe.

Tak się prezentuje niepełne streszczenie kilku stron notatek, jakie przygotowywałem sobie w trakcie lektury (część musiałem pominąć z uwagi na spoilery). Książka otrzymuje ode mnie maksymalną notę jakąś wystawiam pozycjom pozbawionym językowego kunsztu, czyli 8/10. Pierwsza połowa powieści dawała sporo tematów do przemyślenia, natomiast druga była już czystym, bardzo realistycznym survivalem. W ogóle jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich apokaliptycznych prepersów - jest tu dużo akapitów poświęconych przygotowaniom na najgorsze, podkreślane jest tu wiele praktycznych umiejętności przetrwania. Bohaterowie są bardzo ludzcy i wiemy o nich akurat tyle, na ile poznalibyśmy obcych w takim świecie. Jest tu mnóstwo przemocy, bólu, poczucie beznadziei, ale gdzieś tam zawsze przebija się ta nikła iskierka wiary w człowieczeństwo. Mam nadzieję, że druga część choć trochę dorówna pierwowzorowi. Z pewnością w przyszłości będę sięgał po twórczość Octavii Butler.

Ps. książka urywa się w połowie (jednak nie cliffhangerem),a więc trzeba przeczytać cz. 2 aby mieć pełniejszy obraz historii.

Generalnie nie znoszę prostego języka w fikcji - potrafię się nudzić, błądzić myślami gdzie indziej, gdy słownictwu i zdaniom brak pewnej dozy kreatywności zdolnej uchwycić moje zainteresowanie. Niespodziewanie “Przypowieści o Siewcy” jak żadnej innej książce udało się bardzo prostym językiem zmusić mnie do myślenia i głębokiego odczuwania podczas lektury. Ostrzeżenie:...

więcej Pokaż mimo to

avatar
744
228

Na półkach: , , , ,

Jako że bardzo interesuję się zmianami klimatycznymi i literaturą climate-fiction, to czytałem tę książkę jako wizję nadchodzącej przyszłości na przegrzanej planecie. A jest to przyszłość bardzo przygnębiająca i mroczna. W opisanym świecie społeczeństwo popadło w anarchię, ludzie ludziom stali się wilkami i nie widać żadnych perspektyw na poprawę. Można sobie wyobrazić, że doszło do tego wskutek zmian klimatycznych, bogacze poradzili sobie i żyją odizolowani korzystając z ostatnich zasobów a wszyscy inni walczą o resztki. Bohaterka powieści jest jedną z przegranych w tym procesie i obserwujemy postępujący upadek jej enklawy otoczonej chaosem. Generalnie dobra, bardzo sugestywna literatura, chociaż wpisuje się trochę w kategorię young adult moim zdaniem.

Jako że bardzo interesuję się zmianami klimatycznymi i literaturą climate-fiction, to czytałem tę książkę jako wizję nadchodzącej przyszłości na przegrzanej planecie. A jest to przyszłość bardzo przygnębiająca i mroczna. W opisanym świecie społeczeństwo popadło w anarchię, ludzie ludziom stali się wilkami i nie widać żadnych perspektyw na poprawę. Można sobie wyobrazić, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
87
60

Na półkach:

avatar
110
3

Na półkach:

Mimo tego, że książka została napisana prawie 30 lat temu, to wydaje się być bardzo na czasie właśnie dzisiaj! Główna bohaterka żyje w świecie zdewastowanym przez zmiany klimatyczne - w Kalifornii deszcz pada raz na dekadę, ceny wody są niebotyczne, szerzy się przemoc, a rzesze ludzie migrują (na piechotę) w celu znalezienia lepszego miejsca do życia.

Główna bohaterka żyje w otoczonej murem społeczności, żyjącej iluzją bezpieczeństwa i możliwości ochrony przed biedotą i degeneratami czyhającymi za murem. Bohaterka tworzy (odkrywa?) nową religię, w której nie ma osobowego boga (pobrzmiewają echa deizmu),a jedyną stałą jest wieczna Zmiana. Ten koncept także wydaje się być bardzo "na czasie" - obecnie na Zachodzie tradycyjne religie tracą na znaczeniu, a wydaje się, że ludzie potrzebują jakiegoś mistycznego/wspólnotowego "oparcia" (stąd zainteresowanie homeopatią, astrologią, religiami Wschodu etc).
Główna bohaterka cierpi także na hiperemaptię - odczuwa m.in. ból innych ludzi, których widzi. Z jednej strony sprawia to, że bohaterka jest słabsza od zwykłych ludzi, ale jednocześnie ma okazję pokazać, że bywa mentalnie silniejsza od innych. W przeciwieństwie do innych recenzentów, nie wydaje mi się, żeby ten wątek był szczególnie istotny dla oceny tej książki.

Mój największy zarzut w stosunku do tej książki jest taki, że nie jestem na 100% przekonany, że świat przedstawiony jest wewnętrznie spójny - niby przemoc opanowała większość świata poza murami osiedli, ale z drugiej strony college wciąż działają, a ludzie wciąż ponoszą ryzyko wychodzenia na zewnątrz. Trzeba jednak zauważyć, że oglądamy świat oczami 15-latki, która ma dostęp do bardzo ograniczonej wiedzy o świecie, a ja jestem w stanie sobie wyobrazić, że świat mógłby wyglądać, tak jak opisano w książce.

Zdecydowanie mam zamiar przeczytać następną książkę O. E. Butler osadzoną w tym samym świecie.

Mimo tego, że książka została napisana prawie 30 lat temu, to wydaje się być bardzo na czasie właśnie dzisiaj! Główna bohaterka żyje w świecie zdewastowanym przez zmiany klimatyczne - w Kalifornii deszcz pada raz na dekadę, ceny wody są niebotyczne, szerzy się przemoc, a rzesze ludzie migrują (na piechotę) w celu znalezienia lepszego miejsca do życia.

Główna bohaterka żyje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
443
193

Na półkach:

Książka totalnie mnie nie przekonała. Wykreowany świat według mnie nie miałby prawa istnieć, przykładowo gdyby faktycznie było tak źle, to gotówka nie miałaby już żadnej wartości. Hiperempatia to dla mnie dziwactwo. A już tworzenie religii, nawet tak abstrakcyjnej, przez właściwie niedoświadczoną nastolatkę, to naiwny pomysł.

Książka totalnie mnie nie przekonała. Wykreowany świat według mnie nie miałby prawa istnieć, przykładowo gdyby faktycznie było tak źle, to gotówka nie miałaby już żadnej wartości. Hiperempatia to dla mnie dziwactwo. A już tworzenie religii, nawet tak abstrakcyjnej, przez właściwie niedoświadczoną nastolatkę, to naiwny pomysł.

Pokaż mimo to

avatar
635
243

Na półkach: ,

Od dawna ta książka czekała na swoją kolej. Wszystko przemawiało na jej korzyść - uznana autorka, blask "kobiecej" fantastyki, od której oczekiwałem innego tembru, a nawet pochodzenie Octavii Butler, w której prozie chciałem usłyszeć echa afroamerykańskich doświadczeń. Liczyłem na egzotyczne (w stosunku do moich typowych wyborów czytelniczych) doznania, które wynagrodzą mi trud czytania. O słodki losie! Ależ mnie ta książka rozczarowała... Zawiedzione nadzieje bolą jak jasna cholera.



Teoretycznie wchodziłem na dobrze sobie znany choć nieco kamienisty grunt. Mamy rok 2025. USA, które zmiażdżone przez kopyta czterech jeźdźców apokalipsy (głód, skażenie środowiska, narkomania, przestępczość, nieobecność jakiejkolwiek władzy centralnej - pięciu jeźdźców mi wyszło...),przypominają leżącego pod ścianą zapchlonego liżącego ropiejące rany kundla. Zwykli ludzie próbują jednak jakoś żyć. Ci zwykli ludzie, którzy zawsze padają pierwsi pod ciosami sił demolujących rzeczywistość, i zawsze pierwsi otrzepują kolana, powoli podnosząc się z upadku. Ci zwykli ludzie żyją za murem odgradzającym ich od brutalnego, zdegenerowanego świata. Mają małe ogródki, hodują króliki, uczą się strzelać, by obronić własną malutką ojczyznę przez napierającymi siłami chaosu i brutalności.



(Być może widzę w tym obraz afroamerykańskich gett, ostoi przemocy, owych neighbourhoods, na ulicach których krążą dilerzy, złodzieje samochodów i gangsterzy, a nieliczne "normalne" rodziny starają się utrzymać na powierzchni społeczeństwa, nie łamiąc przy okazji prawa i broniąc własnych dzieci przed demonami... Historia upadku takich miast jak Detroit może bardzo nam pomóc.)



W jednej z takich wspólnot żyje nastoletnia bohaterka, która... I tu się zaczynają problemy. Dziewczyna wyróżnia się na tle nielicznych rówieśników - po pierwsze jako córka przywódcy duchowego wspólnoty odkrywa w sobie powołanie, by stworzyć zalążek nowej religii; po drugie ma wątpliwą przyjemność posiadania daru hiperempatii, która powoduje, że odczuwa fizycznie wszelką krzywdę, jaką wyrządzi się komukolwiek w jej otoczeniu.



Brzmi ciekawie, prawda. No właśnie nie. Butler w zdumiewający sposób trwoni ten jako taki potencjał. Wymyślona przez bohaterkę "religia" oparta jest na przekonaniu, że Bóg (Demiurg? Kreator? Pierwszy Poruszyciel?) jest wieczną zmianą, ale... za taką koncepcją nie idą żadne konkretne moralne wymagania stawiane przed potencjalnymi wiernymi. To jest wewnętrznie puste. "Religia" ta to czystej wody new age'owe abrakadabra, a co jeszcze gorsze - jest kłopotliwym fantem, fabularnym ciężarem, który musi dźwigać bohaterka, walcząc o przeżycie w postapokaliptycznym świecie. A hiperempatia? Też zgrzyta, gdyż jej objawy zdarzają się przy okazji różnych brutalnych, ale dość przypadkowych z punktu widzenia fabuły sytuacji - a tu kogoś pobito, a to postrzelono. Takie życie na osiedlu...



Najsilniejszą stroną "Przypowieść o siewcy" nie jest fabuła, ale wykreowany świat widziany oczyma młodej dziewczyny, która czuje przez skórę, że za chwilę pozornie bezpieczna oaza, w jakiej przyszło jej żyć, zostanie zdmuchnięta z powierzchni ziemi, spalona, rozgrabiona. I tak się właśnie dzieje...



Czyż nie da się w tym tekście wypatrzyć współczesnych strachów przed klimatyczną katastrofą? Czy Butler nie zadaje nam pytania o sens młodości, miłości, płodzenia kolejnych pokoleń w świecie, w którym może być tylko gorzej? W piekle, które sobie zafundowaliśmy i chyba już ciut rozgościliśmy? Tego typu kwestie powodują, że powieść jest istotnym, niepokojącym i (niestety) realistycznym głosem w dyskusji o kształcie chyba dość bliskiej przyszłości.



Tym, którzy po nią sięgną, radzę by po prostu usunęli z pola widzenia te pompatyczne i natchnione partie, w których bohaterka emocjonuje się domowej roboty duchowością i przenieśli uwagę na naprawdę smutny obraz jałowej ziemi, na której przyjdzie być może nam żyć.



Czy polecam? Z zastrzeżeniami tak.

Od dawna ta książka czekała na swoją kolej. Wszystko przemawiało na jej korzyść - uznana autorka, blask "kobiecej" fantastyki, od której oczekiwałem innego tembru, a nawet pochodzenie Octavii Butler, w której prozie chciałem usłyszeć echa afroamerykańskich doświadczeń. Liczyłem na egzotyczne (w stosunku do moich typowych wyborów czytelniczych) doznania, które wynagrodzą mi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
37
8

Na półkach:

Ta książka być może będzie kolejną zakurzoną okładką w dziale z powieściami post-apo dziejącymi się oczywiście w kraju, którego najczęściej dotykają tego typu wyimaginowe katastrofy - USA. Rzeczywiście główny wątek tej powieści czyli hiperempatia pierwszoplanowej postaci jest zupełnie zbędna. Pomimo tego interesujący jest opis życia codziennego w zupełnie odrealnionej rzeczywistości kraju pogrążonego w chaosie oraz sam motyw wędrówki bohaterów. Książka nie powala, ale czyta się ją całkiem przyjemnie - zabierz do tramwaju i oderwij się od widoku zblazowanych twarzy współtowarzyszy podróży.

Ta książka być może będzie kolejną zakurzoną okładką w dziale z powieściami post-apo dziejącymi się oczywiście w kraju, którego najczęściej dotykają tego typu wyimaginowe katastrofy - USA. Rzeczywiście główny wątek tej powieści czyli hiperempatia pierwszoplanowej postaci jest zupełnie zbędna. Pomimo tego interesujący jest opis życia codziennego w zupełnie odrealnionej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
497
94

Na półkach:

Książka byłaby lepsza, gdyby usunąć z niej dwa wątki: pierwszy - hiperempatię głównej bohaterki, czyli coś w rodzaju genetycznego schorzenia, które powodowało, że Lauren odczuwała to samo, co osoby w jej otoczeniu, oraz drugi - "Nasiona Ziemi", czyli patetyczną religię, którą starała się ona rozpowszechniać. Jednocześnie, jeśli właśnie tych motywów pozbawić książkę, to nie zostanie z niej praktycznie nic, bo wokół tych dwóch trochę naiwnych motywów kręci się cała akcja. Z drugiej strony, w powieści jest też parę pozytywów. Na plus wypada pierwsza połowa książki i opis życia w małej, zamkniętej społeczności i życie w nieustającym poczuciu zagrożenia, które sprawiało, że główna postać zaczęła podważać przekonania religijne i samodzielnie przygotowywała się na nieuniknioną ucieczkę i egzamin z przetrwania poza obrębem miasteczka.

Książka byłaby lepsza, gdyby usunąć z niej dwa wątki: pierwszy - hiperempatię głównej bohaterki, czyli coś w rodzaju genetycznego schorzenia, które powodowało, że Lauren odczuwała to samo, co osoby w jej otoczeniu, oraz drugi - "Nasiona Ziemi", czyli patetyczną religię, którą starała się ona rozpowszechniać. Jednocześnie, jeśli właśnie tych motywów pozbawić książkę, to nie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    213
  • Przeczytane
    91
  • Posiadam
    13
  • Fantastyka
    5
  • Postapokalipsa
    3
  • E-book
    2
  • Mobi
    2
  • 2021
    2
  • Ulubione
    2
  • Postapokaliptyczna
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Przypowieść o siewcy


Podobne książki

Przeczytaj także