To nie było... dokładnie to, czego się spodziewałam, a jednocześnie było. Tbf, odnoszę wrażenie, że ta książka wyszła Sierrze trochę przypadkiem pomiędzy obiema trylogiami, na odprężenie, i wyszło takie trochę pomieszanie – niby forma obszernej nowelki, a wydarzeń tyle, że starczyłoby jej na całą książkę. Pierwszych osiem rozdziałów naprawdę dobrze żarło, ale potem nagle plot ze spiskami etc zaczął zapierdalać jak Struś Pędziwiatr, a Sierra nigdy nie była za dobrą w wątkach sensacyjnych, więc ta część jest strasznie przegadana. I nie sądziłam, że to kiedyś powiem, ale za mało scen seksu, co mi się rzuciło w oczy, bo Lox i Marian faktycznie miały chemię. I ta scena trójkąta... Może sama się zbędnie nahype'owałam, ale Sierrze w polycule chyba wybitnie wygodniej z dwoma typami.

Nevertheless, it was fun.

To nie było... dokładnie to, czego się spodziewałam, a jednocześnie było. Tbf, odnoszę wrażenie, że ta książka wyszła Sierrze trochę przypadkiem pomiędzy obiema trylogiami, na odprężenie, i wyszło takie trochę pomieszanie – niby forma obszernej nowelki, a wydarzeń tyle, że starczyłoby jej na całą książkę. Pierwszych osiem rozdziałów naprawdę dobrze żarło, ale potem nagle...