Dziedzic z Redclyffe

Okładka książki Dziedzic z Redclyffe Charlotte Mary Yonge
Okładka książki Dziedzic z Redclyffe
Charlotte Mary Yonge Wydawnictwo: Wydawnictwo MG literatura piękna
464 str. 7 godz. 44 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
The Heir of Redclyffe
Wydawnictwo:
Wydawnictwo MG
Data wydania:
2023-07-26
Data 1. wyd. pol.:
2023-01-01
Liczba stron:
464
Czas czytania
7 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377799161
Tagi:
XIX w. XIX wiek małe kobietki
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
22 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
113
112

Na półkach:

„Dziedzic z Redclyffe” Charlotte Mary Yonge.

„Dziedzic z Redclyffe” Charlotte Mary Yonge, to napisany w XIX wieku romans obyczajowy epoki wiktoriańskiej, a więc prezentujący pruderyjny, konserwatywny obraz społeczeństwa brytyjskiego z wyższych sfer. I świetnie jest to w tej powieści oddane.

Główni bohaterowie, to wyśmienici członkowie angielskich wyższych sfer, a tytułowym dziedzicem z Redclyffe jest młody baronet Walter Morville. Walter był wychowywany przez swojego dziadka, który zmarł nagle, gdy Walter miał 18 lat. Ponieważ w Anglii dziewiętnastowiecznej mężczyzna osiągał wiek dojrzały dopiero, gdy ukończył 25 lat, to opiekę nad Walterem przejęli jego dalecy krewni, rodzina Edmonstone z Hollywell.
Państwo Edmonstone mieli trzy córki, Laurę, Amelię i Charlotte oraz niepełnosprawnego syna Karola. Walter, gdy zamieszkał w Hollywell zaprzyjaźnił się z Karolem oraz ze wszystkimi dziewczętami, a pana i panią Edmondstone traktował jak swoich rodziców, których nigdy nie poznał. Nie mógł natomiast znaleźć wspólnego języka z Filipem Morvillem, częstym bywalcem w domu w Hollywell, który jednocześnie był bratem stryjecznym Waltera oraz siostrzeńcem pani Edmonstone. Tak więc wszyscy tam byli spokrewnieni.

Charlotte Mary Yonge, to pisarka, która według wszelkich źródeł pisała „to the service of church”, czyli „w służbie kościoła”, tu oczywiście kościoła anglikańskiego, który w większości swoich obrządków jest bardzo zbliżony do kościoła katolickiego, z wyjątkiem uznawania zwierzchności papieża (a to wszystko z winy Henryka VIII ).
Jest to bardzo widoczne w treści powieści. Wszyscy bohaterowie książki „Dziedzic z Redclyffe” są głęboko wierzącymi chrześcijanami, wszyscy regularnie uczęszczają do kościoła i modlą się, kobiety są niemalże ubezwłasnowolnione i muszą bezgranicznie być posłuszne Bogu, rodzicom i mężowi. Jeśli kobieta lub mężczyzna nie przestrzega tych zasad, to zostaną ukarani za swoją pychę, czy to poważną chorobą i/lub śmiercią, czy też inną karą, która wpłynie istotnie na ich wyrzuty sumienia i doprowadzi do głębokiej przemiany duchowej.
Nie twierdzę, że taka fabuła jest zła, tylko zbyt wyidealizowana i nieżyciowa. Ale zapewne w XIX wieku w pełni oddawała potrzebę pokuty za grzechy społeczne.

Filip Morville odgrywa w tej powieści negatywną rolę, przynajmniej na początku. Z racji urodzenia, jako potomek drugiego syna dziedzica z Redclyffe, nie dziedziczy on ani majątku, ani tytułu szlacheckiego. Ma jednak taką szansę, jeśli Walter Morville umrze bezpotomnie lub, gdy nie będzie miał syna. Nie do końca uświadomione poczucie zazdrości i niesprawiedliwości społecznej powoduje, że Filip nie toleruje Waltera, stara się na każdym kroku go krytykować, zdewaluować jego uczciwość i dobre imię, nawet wbrew faktom. I udaje mu się to do pewnego stopnia, zwłaszcza w oczach osób, na których i Filipowi, i Walterowi najbardziej zależy.

Filip jest nośnikiem najbardziej negatywnych, nietolerowanych przez chrześcijan (i nie tylko) cech. Musi wobec tego zostać ukarany, aby zadośćuczynić moralizatorskim walorom powieści. Musi ponieść karę, aby uzyskać boskie i ludzkie przebaczenie. I oczywiście nie jest to tylko kara cielesna, lecz głównie duchowa. Jaka? To musicie sami przeczytać.

Kiedyś bardzo lubiłam tego typu powieści angielskich autorek, np. Jane Austen, Charlotte i Emily Brontë itp., historii typowych dla dziewiętnastowiecznych pisarek. Wzruszałam się do łez nad losem ich dramatycznych bohaterów czy bohaterek, nie znosiłam postaci negatywnych, które były przyczyną tragedii bohaterów pozytywnych. Nadal dość chętnie je czytam, ale teraz już mniej emocjonalnie, z dystansem do narzuconych przez autora/autorkę opinii.
Albowiem realistycznie są tu przedstawione tylko wady człowieka. Zalety są tu natomiast zbyt przerysowane, wyidealizowane, aż do granic nienaturalności. Bohaterowie pozytywni są w tego typu powieściach i w tej książce również chodzącymi ideałami, odważni, w każdej dziedzinie życia sprawiedliwi, szczodrzy, wybaczający i odpuszczający winy swoim adwersarzom, niemal święci od urodzenia. Jeśli mają jakiekolwiek niedociągnięcia charakteru, to intensywnie nad sobą pracują, aby je jak najszybciej wyeliminować. I zawsze z sukcesem. Raczej niemożliwe, prawda? Niemniej dobrze się takie historie czyta, a na pewno mają dobry wpływ na czytelnika, który chętnie się z pozytywnymi postaciami utożsamia.
A taka z pewnością była intencja Charlotte Mary Yonge.

W powieści „Dziedzic z Redclyffe” Charlotte Mary Yonge, jak i w innych tego typu powieściach podoba mi się język i styl powieści, trącący myszką, staroświecki, lecz nadal szlachetny, niczym dobrze wyleżakowane wino. Niemniej zawiodła tu co nieco korekta. Jest sporo błędów, czasem wprowadzających w osłupienie lub sprawiających wrażenie tłumaczenia przez komputerowego translatora: „Wkrótce każdy mógł rozpoznać łatwo, gdy się wznosiły na szczyty fal lub też zgłębiały w otchłań, niekiedy tak długo, że ob Towarzysze więc Waltera awiano się, czy nie znikły już na zawsze.” (s. 217) lub „Po śniadaniu Laura chciała iść do East Hill, a reszta towarzystwa z chęcią dołączyła do jej.” (s. 243, her – jej/niej). A takich błędów jest dużo więcej.

Powieść „Dziedzic z Redclyffe” Charlotte Mary Yonge jest powieścią obyczajową z tak już dla nas odległej epoki, że z pewnością nie trafi do gustu każdego czytelnika. Dla niektórych ludzi obyczaje panujące w okresie, którego powieść dotyczy mogą być już tak przestarzałe, że aż nie zrozumiałe, a nawet czasami irytujące. Niemniej warto po nią sięgnąć, nawet dlatego, aby wzbogacić swoją wiedzę o życiu naszych przodków, o ich zachowaniach, manierach, podejmowanych decyzjach, sposobie prowadzenia rozmów, stosunkach międzyludzkich. Można się czasem zadziwić, zadumać, wzruszyć i wylać kilka łez oraz wyciągnąć wnioski, zostawiając sobie czas na refleksję o przemijaniu.

Książkę otrzymałam z serwisu Sztukater

„Dziedzic z Redclyffe” Charlotte Mary Yonge.

„Dziedzic z Redclyffe” Charlotte Mary Yonge, to napisany w XIX wieku romans obyczajowy epoki wiktoriańskiej, a więc prezentujący pruderyjny, konserwatywny obraz społeczeństwa brytyjskiego z wyższych sfer. I świetnie jest to w tej powieści oddane.

Główni bohaterowie, to wyśmienici członkowie angielskich wyższych sfer, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
547
520

Na półkach: ,

Nie wiem, jak wy, ale ja jestem fanką książek, gdzie konwenanse i etykieta są podstawą do bycia w najlepszym towarzystwie, a każdy odchył brany jest jako brak wychowania itp. Dzisiejsza recenzja dotyczy książki „Dziedzic z Redclyffe” autorstwa Charlotte Mary Yongę. Jeżeli lubicie książki, takie jak „Romeo i Julia”, „Duma i uprzedzenie” ogólnie książki, gdzie wychowanie, przynależność do pewnej grupy społecznej jest najważniejsze to ta książka jest dla was. Nie znajdziecie tutaj akcji jak na rollercoasterze, ale warta jest uwagi.

Nie ukrywam na początku trochę denerwowała mnie postać Walter Morville. Czasami jakbym mogła, to podeszłabym do niego i tak go szturchnęła, żeby się ogarnął. Wcześniej napisałam, że jestem fanką etykiet i pewnego stereotypu postępowania w towarzystwie, ale są momenty, w których cieszę się, że nie żyje w tamtych czasach, ponieważ w pewnej kwestii nie powinna być brana pod uwagę, a mowa o miłości. W ilu powieściach etykieta zniszczyła piękne uczucie dwojga ludzi? Tak racja mnóstwo i podobnie jest tutaj. Dlatego zapraszam kochani do zapoznania się z opisem, ale przeżywanie tego wszystkiego na bieżąco przyprawia o ciarki na plecach. Bardzo podobał mi się zamek Redclyffe i inne opisywane tam miejsca, ale najważniejsze, w tym wszystkim był sposób okazywania sobie zainteresowania. Mamy miłość, mamy rozczarowania coś w stylu Jane Austen, mamy zazdrość, która może doprowadzić do wielkiego nieporozumienia, były łzy, wzruszenie, zdenerwowanie a tym bardziej na zakończenie, którego nie spodziewałam się Jak to jest kiedy inni oceniają nas przez pryzmat naszych bliskich? Ile wysiłku trzeba, żeby pokazać to, jakim się jest, mając wybuchowy temperament w czasach, w których nie jest to mile widziane?

Książka wymuszała ode mnie większego skupienia, a to za sprawą języka, w jakim jest napisana. Nie zgadzałam się z pewnymi wyborami albo sposobem postępowania niektórych bohaterów. To co było normalnością w tamtym okresie dziś wzbudziłoby wiele kontrowersji. Mamy młodość i problemy/radości z nią związane, ale też dojrzałość osób, które z biegiem czasu chcą dla swoich pociech/bliskich czegoś innego lepszego, ale dla kogo? Tego już przekonacie się sami, czytając tę pozycję. Dla osób, które preferują książkę w wersji audio mam dobrą wiadomość, ponieważ w aplikacji Audioteka.pl macie możliwość odsłuchania tej pozycji z cudownym głosem Joanny Gajór.

Nie wiem, jak wy, ale ja jestem fanką książek, gdzie konwenanse i etykieta są podstawą do bycia w najlepszym towarzystwie, a każdy odchył brany jest jako brak wychowania itp. Dzisiejsza recenzja dotyczy książki „Dziedzic z Redclyffe” autorstwa Charlotte Mary Yongę. Jeżeli lubicie książki, takie jak „Romeo i Julia”, „Duma i uprzedzenie” ogólnie książki, gdzie wychowanie,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
853
772

Na półkach: , ,

Miałem duże oczekiwania wobec tej książki. A jak jest ? Jest naprawdę różnie- początek jest ciekawy, potem jest już niestety gorzej i tylko wrodzona poniekąd ciekawość zmusiła mnie jako do przeczytania całości.
Cały szereg postaci i każde z nich ma osobny charakter, momentami jednak nie chce mi się wierzyć w realność co niektórych postaci- chociażby Waltera. Być może , powtarzać być może jest gdzieś na świecie taka osoba jak wyżej wymieniony. Może jest taki czas i moment kiedy na świat przychodzi ktoś taki jak Walter Moville. Ktoś taki co swoją osobowością zmienia świat na lepsze i nawet swoich wrogów/ konkurentów ( w praktycznie każdej kwestii ) zmienia na lepsze, wydobywa z nich to co najlepsze. Nie wiem może rzeczywiście ten świat jest jeszcze inny niż dotychczas sądziłem. Na pewno są tacy ludzie jak Filip, którzy pod wpływem ogromnych przeżyć przewartościowują swoje życie i zmieniają swoje postępowanie. Są też takie Laury i Amelie - są też tacy ludzie jak Karol. W sumie to tak prawdę mówiąc Karol wobec tych wszystkich postaci, a pragnę powiedzieć, że autorka stworzyła ich całe mrowie- jest najbardziej realną postacią. Jego zachowanie, stawiane tezy, uszczypliwości i przemiany są realne , żywe , prawdziwe.
Opis zdarzeń, ludzkich charakterów, opis przyrody.....wszystko to zamknięte w dość obszernym tomiszczu. Tak naprawdę książka nie jest zła, liczyłem tylko na coś innego.....mimo wszystko można stwierdzić, że książka jest wyjątkowa. Wyjątkowa z racji tego, że autorka pokazała zupełnie inny świat, może taki już kiedyś był, dziś jest inny i dlatego też trudno jest pojąć, czy zaakceptować dzisiejszy wizerunek ludzkości, świata i wszystko to co nas dookoła otacza, wszystko to na co nakłada się wizja świata, życia. Teraz tak pisząc, wysnuwam teorię, że książka Charlotte Mary Yonge daje nadzieję......tak ewidentnie to widać teraz, bardzo wyraźnie. Tak to nadzieja.


Ps. Duży plus za miłość do psów :).


Momentami czytanie idzie opornie, ale warto mimo wszystko jest wytrwać do samego końca. Zmusza czytelnika do rozmyślań nad własnym postępowaniem/ i nie tylko.....

Miałem duże oczekiwania wobec tej książki. A jak jest ? Jest naprawdę różnie- początek jest ciekawy, potem jest już niestety gorzej i tylko wrodzona poniekąd ciekawość zmusiła mnie jako do przeczytania całości.
Cały szereg postaci i każde z nich ma osobny charakter, momentami jednak nie chce mi się wierzyć w realność co niektórych postaci- chociażby Waltera. Być może ,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1082
55

Na półkach: , ,

Po bardzo chaotycznym początku akcja nabiera tempa i przebiega według popularnych w literaturze wiktoriańskiej schematów. Lubię te schematy, ale niestety ta książka mnie trochę rozczarowała. Czytało się wprawdzie przyjemnie, jednak żadna z postaci do mnie nie trafiła. Historia nie była zbyt angażująca, a język zadziwiająco prosty. Na pewno nie jest to poziom Dickensa, Gaskell czy sióstr Bronte.

Cieszę się, że wydawnictwo MG zdecydowało się na wznowienie tej pozycji, która wydana była wcześniej jedynie raz, w 1875 (sic!). Wypadałoby jednak przed wydaniem książki zrewidować językowo tak stare tłumaczenie i bardziej przyłożyć się do korekty tekstu, w którym zdarzały się błędy ortograficzne i niezrozumiały zdania z brakującymi słowami/frazami. Znając historię różnych publikacji MG, obawiam się niestety, że oczekuję zbyt wiele...

Po bardzo chaotycznym początku akcja nabiera tempa i przebiega według popularnych w literaturze wiktoriańskiej schematów. Lubię te schematy, ale niestety ta książka mnie trochę rozczarowała. Czytało się wprawdzie przyjemnie, jednak żadna z postaci do mnie nie trafiła. Historia nie była zbyt angażująca, a język zadziwiająco prosty. Na pewno nie jest to poziom Dickensa,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
369
130

Na półkach: , ,

To nie będzie opinia o książce Charlotte Mary Yonge.
Nie przeczytałam tej powieści bo to było ponad moje siły i nerwy. Jestem tak wściekła, że postanowiłam wylać kilka gorzkich słów nie na książkę a Wydawnictwo MG (firma prywatna, właściciel Dorota Malinowska-Grupińska). Książkę w postaci ebooka nabyłam ostatnio w Woblinku w cenie ok 30 zł. Spodobała mi się kategoria, kolorowa okładka, co zapowiadało cudowną, romantyczną przygodę vintage z dziełem Charlotte Mary Yonge. Myślę sobie super, doskonale  się zapowiada 🙂
Jednak już pierwsze strony trochę mnie zaniepokoiły ale kolejne już wprost powaliły. Czegoś takiego  nie czytałam NIGDY w swoim życiu. To co jest w środku tej "książki"  z książką ma niewiele wspólnego. Tekst to jeden wielki bełkot, który się nie spina w żaden sposób. Próżno szukać poprawnej składni zdań, stosowanej w naszym języku polskim, a i o gramatyce rodzimej lepiej zapomnieć. Odniosłam wrażenie, że Wydawnictwo MG przy tej powieści korzystało z powszechnie dostępnego  tłumacza google. Potem "po łebkach" wykonano edycję tekstu,  postawiono kropki,  przecinki, myślniki - niekoniecznie we właściwych miejscach -  i gotowe. Na koniec ostatni szlif - okładka, musowo kolorowa z romantyczym obrazkiem dla przyciągnęcia uwagi głupich bab, czytelniczek takich jak ja. Tak właśnie robi się biznes  a Ty głupia Babo kupuj, polecaj i broń Boże nie narzekaj!!! 
Zgodnie z tym co zamieszcza  Wydawnictwo MG tłumaczem oryginału książki jest osoba o nazwie  "Maria J."  -  tylko tyle i nic więcej!!! Moją wielokrotną prośbę o podanie pełnego nazwiska tłumaczki zbyto  milczeniem.
No cóż, nigdy więcej Wydawnictwa Doroty Malinowskiej Grupińskiej, znika na zawsze z mojej biblioteki. Czuję się oszukana !!!
Przepraszam wszystkich za ten wpis ale może kogoś ostrzeże bądź nakłoni do przemyśleń.

polecam też przeczytać artykuł w Onecie pt.:
Gniew czytelnika. Co można wyciąć z książki w XXI w.?
JOANNA BARAŃSKA
21 sierpnia 2020, 15:36
artykuł opisuje jak wydawnictwo MG potraktowało książkę Fiodora Dostojewskiego Bracia Karamazow

To nie będzie opinia o książce Charlotte Mary Yonge.
Nie przeczytałam tej powieści bo to było ponad moje siły i nerwy. Jestem tak wściekła, że postanowiłam wylać kilka gorzkich słów nie na książkę a Wydawnictwo MG (firma prywatna, właściciel Dorota Malinowska-Grupińska). Książkę w postaci ebooka nabyłam ostatnio w Woblinku w cenie ok 30 zł. Spodobała mi się kategoria,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
264
170

Na półkach: ,

Wielkie miałam oczekiwania względem tej książki, chociażby dlatego, że fabuła została umieszczona zarówno w miejscu, jak i czasach, o których czytać uwielbiam. Każda wzmianka o pięknie angielskich posiadłości, a także krajobrazu, który je otacza, zaskarbia sobie moją przychylność, tutaj również tak było, aczkolwiek autorka nie rozwodziła się nad tym wiele. Z pewnością zręcznie opisywała bohaterów i już z samych dialogów można było wyrobić sobie na czyjś temat poglądy.
Bardzo przypadła mi do gustu rola Pani Edmonstone, matki wzorowej i oddanej dzieciom, zwłaszcza niepełnosprawnemu synowi Karolowi. Polubiłam Lotkę i Amy, a także Waltera. Tym bardziej zaszokował mnie los, jaki ich spotkał z biegiem wydarzeń.
Niestety Filip oraz Laura nie zdobyli mojej sympatii, sama nie wiem, dlaczego. Irytowało mnie ich zachowanie, do tego stopnia, że przewracałam oczami przy większości ich dialogów z pozostałymi bohaterami.
Czegoś zabrakło mi w tej powieści, być może właśnie dłuższych opisów okolicznych ziem. Choć podczas czytania nie mogłam się od niej oderwać, gdy tylko odłożyłam lekturę, nieszczególnie ciągnęło mnie do niej z powrotem. Uwielbiam, gdy książka jest "nieodkładalna", a ja myślę o niej w każdej chwili podczas wykonywania innych zajęć.

Wielkie miałam oczekiwania względem tej książki, chociażby dlatego, że fabuła została umieszczona zarówno w miejscu, jak i czasach, o których czytać uwielbiam. Każda wzmianka o pięknie angielskich posiadłości, a także krajobrazu, który je otacza, zaskarbia sobie moją przychylność, tutaj również tak było, aczkolwiek autorka nie rozwodziła się nad tym wiele. Z pewnością...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1014
787

Na półkach: , ,

Zostałam w pełni oczarowana przez "Dziedzica z Redclyffe" Jest to powieść tak bardzo godna swojej epoki, nie dziwię się, że Louisa May Alcott w "Małych kobietkach" wybrała ją jako ulubioną lekturę Jo, gdyż podobnie jak ona, Walter Morville, nasz główny bohater, musi się zmagać ze swoim gwałtownym charakterem. Jednak wychodzi to w kompletnie inny sposób, niż moglibyśmy się spodziewać czytając takie słowa. Walter jest postacią niezwykłą, która bardzo szybko zyskała moją pełną sympatię.

Duże znaczenie w książce ma dobre wychowanie, ze szczególnych nastawieniem na aspekt religijny i moralizatorski. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu to się może spodobać, jednak w połączeniu z taką postacią jak Walter i z kolejami jego losu, tworzy to opowieść idealną.
Od pierwszych stron wciągnęłam się w jego historię, polubiłam rodzinę Edmonstone'ów, szczególnie Karola, chociaż też nie nastąpiło to od razu - jest to postać ewoluująca, arcyciekawa. Wiele razy byłam pełna podziwu wobec relacji łączących różne osoby, opowieści były tak żywe i barwne, że czasem zdawało mi się, że wystarczy spojrzeć przez okno, by zobaczyć zamek w Redclyffe czy inne opisywane tam miejsca.

To była prawdziwa czytelnicza uczta o zakończeniu, którego kompletnie się nie spodziewałam, zaczynając książkę. Były łzy, duże wzruszenie, niektóre postacie zdolne zaś były wywołać we mnie kompletnie odmienne, gorsze emocje. Jestem szczerze zachwycona tą książką!

Zostałam w pełni oczarowana przez "Dziedzica z Redclyffe" Jest to powieść tak bardzo godna swojej epoki, nie dziwię się, że Louisa May Alcott w "Małych kobietkach" wybrała ją jako ulubioną lekturę Jo, gdyż podobnie jak ona, Walter Morville, nasz główny bohater, musi się zmagać ze swoim gwałtownym charakterem. Jednak wychodzi to w kompletnie inny sposób, niż moglibyśmy się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2404
2356

Na półkach:

Nie trzeba mnie długo namawiać do sięgnięcia po klasykę, ponieważ to jedne z najcenniejszych dla mnie powieści. Uwielbiam przenosić się w czasie, puszczać wodzę wyobraźni i poznawać wszelkie detale związane z tym jak żyło się kiedyś. Charlotte Mary Yonge umożliwia nam spojrzenie wstecz za sprawą wyjątkowej historii, w której wydaje się, że każdy znajdzie coś dla siebie.

To bardzo dobra lektura do rozpoczęcia dyskusji. Inaczej prezentuje poglądy na świat niż to co wyznajemy współcześnie, miejscami budzi więc kontrowersje i daje do myślenia. Nie jest jednocześnie tak, że mierzymy się z pewnego rodzaju skrajnością, ale trzeba przyznać, że autorka zaproponowała nam całkiem dobre podstawy do tego, by porozmyślać nad tym co działo się kiedyś a dzieje się teraz. Nie obawiajcie się jednocześnie trudnego języka często charakterystycznego dla powieści w gatunku - tutaj lekkość i swoboda prowadzą nas przez całą fabułę.

Przenosimy się do Anglii w XIX wieku. Walter Morville nie do końca potrafi zapanować nad swoją porywczą naturą a jego status społeczny wymaga przecież, by prowadził bardziej zdystansowane życie. Powinien cieszyć się tak dobrą reputacją jak jego kuzyn Filip. Otoczenie porównuje ich do siebie narzucając własne zasady i osądzając drugiego przez pryzmat kuzyna. Droga więc do wybronienia własnego sumienia będzie długa, ale gdy po drodze pojawia się szansa na miłość Walter nie spocznie, nim nie osiągnie zamierzonego celu.

Dużo jest do omówienia, więc nie da się całości poznać w jeden wieczór. Moralność jest tutaj poruszana na wszelkie możliwe sposoby, więc trzeba się zatrzymać i samemu wyznaczyć granice rozsądnego rozumowania. Przyznaję, że nie zawsze zgadzałam się z autorką, ale tym przyjemniejsze było poznawanie fabuły, gdy mogłam się w nią mocno zaangażować oraz obserwować jak wielkie zmiany zachodzą przez lata w sercach i głowach postaci. To wymagająca lektura, ale jednocześnie bardzo udana, treściwa i - nie inaczej - poddająca w wątpliwość autentyczność prawdziwego zauroczenia.

"Dziedzic z Redclyffe" to lektura, której warto poświęcić chwilę. Przepadam za książkami zmuszającymi mnie do myślenia, intensywnymi w swoim przesłaniu i prezentującymi poglądy, z którymi nie zawsze muszę się zgadzać. Charlotte Mary Yonge zaserwowała przygodę, która nie traci swojej wartości po dziś dzień, czasami szokuje prezentowanymi motywami, kiedy indziej intryguje miłosną tematyką.

Nie trzeba mnie długo namawiać do sięgnięcia po klasykę, ponieważ to jedne z najcenniejszych dla mnie powieści. Uwielbiam przenosić się w czasie, puszczać wodzę wyobraźni i poznawać wszelkie detale związane z tym jak żyło się kiedyś. Charlotte Mary Yonge umożliwia nam spojrzenie wstecz za sprawą wyjątkowej historii, w której wydaje się, że każdy znajdzie coś dla siebie.

To...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1764
1753

Na półkach:

Fajna książka. Ładne ilustracje. Szybko się czyta. Polecam

Fajna książka. Ładne ilustracje. Szybko się czyta. Polecam

Pokaż mimo to

avatar
178
105

Na półkach: , ,

Opowieść o tym, jak zgubne są duma i uprzedzenia ;) Dwie zwaśnione gałęzie rodziny zostają połączone, gdy młodemu Walterowi Morville'owi umiera jego ostatni opiekun, dziadek. Zostaje więc przyjęty pod skrzydła państwa Edmonstone'ów, którzy otaczają go prawdziwą rodzicielską miłością. Jednak u jego kuzyna Filipa Walter nie wzbudza tak pozytywnych, ciepłych uczuć. Filip zazdrości Walterowi majątku, a przy tym pycha nie pozwala mu dojrzeć w kuzynie dobroci, którą widzą pozostali członkowie rodziny. Nieporozumienia rodzinne dotykają coraz więcej członków rodziny i piętrzą się, zadając wszystkim mnóstwo cierpienia...

Na początku czułam się nieco zdezorientowana liczbą postaci i łączącymi ich relacjami. Przytłaczało mnie też wszechobecne moralizatorstwo, mnóstwo odwołań do etyki kościelnej i ciągłe modlitwy. Z czasem jednak historia pochłonęła mnie bez reszty, momentami wywołując we mnie ogromne wzruszenie. Dość wolno się w nią wgryzałam, ale od połowy akcja toczy się wartko i ciężko się oderwać.

Dużą wartością są pogłębione portrety psychologiczne bohaterów, które pozwalają nam poznać dobrze ich motywacje i cały wachlarz cech, tych pozytywnych i negatywnych.

Opowieść o tym, jak zgubne są duma i uprzedzenia ;) Dwie zwaśnione gałęzie rodziny zostają połączone, gdy młodemu Walterowi Morville'owi umiera jego ostatni opiekun, dziadek. Zostaje więc przyjęty pod skrzydła państwa Edmonstone'ów, którzy otaczają go prawdziwą rodzicielską miłością. Jednak u jego kuzyna Filipa Walter nie wzbudza tak pozytywnych, ciepłych uczuć. Filip...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    87
  • Przeczytane
    25
  • Posiadam
    10
  • 2023
    3
  • Teraz czytam
    2
  • 2024
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Audiobooki
    2
  • XVII-XIX wiek.
    1
  • Klasyki
    1

Cytaty

Więcej
Charlotte Mary Yonge Dziedzic z Redclyffe Zobacz więcej
Charlotte Mary Yonge Dziedzic z Redclyffe Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także