rozwińzwiń

Drzewa go kochały

Okładka książki Drzewa go kochały Algernon Blackwood
Okładka książki Drzewa go kochały
Algernon Blackwood Wydawnictwo: Abyssos Seria: Otchłanie grozy horror
154 str. 2 godz. 34 min.
Kategoria:
horror
Seria:
Otchłanie grozy
Tytuł oryginału:
The Man Whom the Trees Loved
Wydawnictwo:
Abyssos
Data wydania:
2023-05-05
Data 1. wyd. pol.:
2023-05-05
Liczba stron:
154
Czas czytania
2 godz. 34 min.
Język:
polski
ISBN:
9788396579669
Tłumacz:
Bartosz Ejzak
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Nowa Fantastyka 497 (02/2024) Algernon Blackwood, Davide Camparsi, Piotr Gociek, Michał Gołkowski, Andrzej Miszczak, Redakcja miesięcznika Fantastyka, Switłana Taratorina
Ocena 6,8
Nowa Fantastyk... Algernon Blackwood,...
Okładka książki Opowieści niesamowite z języka angielskiego Edward Frederick Benson, Ambrose Bierce, Algernon Blackwood, Robert W. Chambers, Charles Dickens, Nathaniel Hawthorne, W.W. Jacobs, Henry James, Montague Rhodes James, Joseph Sheridan Le Fanu, H.P. Lovecraft, Arthur Machen, Charlotte Perkins Gilman, Edgar Allan Poe, John William Polidori, Walter de la Mare
Ocena 7,8
Opowieści nies... Edward Frederick Be...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
20 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
343
110

Na półkach:

Liczyłam na to, że ta pozycja, należąca do literatury grozy wzbudzi we mnie strach lub chociażby dreszczyk emocji. Niestety bardzo się zawiodłam. Książka jest pięknie napisana – tego nie można jej odmówić, jednak brak tu treści. Całość jest utrzymana w klimacie niepokoju o faktycznie można było to odczuć. Niestety jak dla mnie to na tyle, jeśli chodzi o porywające emocje.

Rzecz się dzieje w hrabstwie Kent, gdzie starsze małżeństwo – państwo Bittacy, prowadzi spokojne życie nieopodal lasu. Spokój zaczyna zakłócać dawna miłość do drzew, którą na nowo odkrył pan Bittacy, a która przemienia się w niebezpieczną fascynację na skraju obłędu.

Pomysł na fabułę bardzo fajny, warsztat literacki – przepiękny. Niestety zabrakło tu obiecanych emocji i akcji.

Liczyłam na to, że ta pozycja, należąca do literatury grozy wzbudzi we mnie strach lub chociażby dreszczyk emocji. Niestety bardzo się zawiodłam. Książka jest pięknie napisana – tego nie można jej odmówić, jednak brak tu treści. Całość jest utrzymana w klimacie niepokoju o faktycznie można było to odczuć. Niestety jak dla mnie to na tyle, jeśli chodzi o porywające...

więcej Pokaż mimo to

avatar
385
118

Na półkach:

Znając Blackwooda z opowiadań, wiedziałem, czego oczekiwać, a jednak przeceniłem swoje siły i pomęczyłem się z tą niedługą książką. To, co było dla mnie akceptowalne w krótkich formach, na stu pięćdziesięciu stronach było już zanadto nudne.

Opowieść jest jednowątkowa, choć i ten wątek trudno nazwać pełnoprawnym. Jeśli przeczytacie opis wydania, to właściwie wiecie już wszystko, bo nic więcej się nie wydarza. Bohater jest po prostu tylko coraz bardziej „oczarowany” lasem. Kropka. Są nad tym wszystkim oczywiście blackwoodowskie siły natury, domniemanie czegoś pierwotnego czy nieznanego, jest także klimat weird fiction… i tak cały czas bez wyraźnego progresu w fabule. Nie muszę chyba dodawać, że brak przy tym wszystkim wyraźnego zakończenia? Żeby nie było tak negatywnie: podobało mi się obserwowanie (he-he) „akcji” oczami zmartwionej i kochającej żony, która codziennie zauważa, jak w jej mężu jest coraz mniej miłości do niej, a coraz więcej do lasu.

Żałuję, że to nieokreślone coś, to rzekome zło, które pełni rolę antagonisty, nie było bardziej mięsiste. Nie oczekiwałem jakiegoś potwora – nic w tym stylu, oczekiwałem tylko wyraźniejszych manifestacji, jakiegoś choćby zarysu tego fenomenu.

Znając Blackwooda z opowiadań, wiedziałem, czego oczekiwać, a jednak przeceniłem swoje siły i pomęczyłem się z tą niedługą książką. To, co było dla mnie akceptowalne w krótkich formach, na stu pięćdziesięciu stronach było już zanadto nudne.

Opowieść jest jednowątkowa, choć i ten wątek trudno nazwać pełnoprawnym. Jeśli przeczytacie opis wydania, to właściwie wiecie już...

więcej Pokaż mimo to

avatar
274
155

Na półkach:

"Drzewa go kochały" Algernona Blackwooda, książka będąca doskonałą klasyką grozy, ukazała się w Polsce w tym roku dzięki wydawnictwu Abyssos.

Państwo Bittacy wiodą spokojne, samotnicze życie w domu u stóp starego, ogromnego lasu. David, mąż, ukochany drzew pobliskiego gaju, pewnego dnia zauważa, że rozumie ich egzystencję. W końcu domostwo nawiedza artysta Sanderson, z którym pan domu odnajduje nić porozumienia, co małżonkę napawa ogromnym przerażeniem.

Książka jest krótka ale poczucie niebezpieczeństwa czy niewiadomej towarzyszące czytelnikowi jest wręcz namacalne. Okazuje się, że te niewiele ponad sto stron w zupełności wystarczyło autorowi do zbudowania ciężkiej, dusznej atmosfery i przekazania całego wachlarza emocji. Całość przepełniona jest ponurym klimatem, a odrealniony strach odczuwalny jest na niemal każdej stronie.

Nie jest to powieść łatwa i na pewno nie będzie odpowiednia dla każdego, jest pełna metafor, aluzji, czy literackich jak i kulturowych nawiązań. Nie braknie tu ukrytych znaczeń, sensów czy przekazu ukrytego między wierszami. Śmiało można stwierdzić, że każdy czytelnik doszuka się czego innego, a książka pozostawi z ogromem przemyśleń.

Język nie jest lekki czy prosty, jest dość toporny, typowy dla literatury klasycznej i czasów, w których powieść została napisana. Pomimo ciężkości jest ładny, dzięki czemu książkę czyta się z nieskrywaną przyjemnością i dla osoby szukającej czegoś bardziej wyszukanego niż współczesność może okazać się ucztą. I tutaj ogromne słowa uznania dla tłumacza, Bartosza Ejzaka, który wykonał kawał świetnej roboty.

"Drzewa go kochały" Algernona Blackwooda, książka będąca doskonałą klasyką grozy, ukazała się w Polsce w tym roku dzięki wydawnictwu Abyssos.

Państwo Bittacy wiodą spokojne, samotnicze życie w domu u stóp starego, ogromnego lasu. David, mąż, ukochany drzew pobliskiego gaju, pewnego dnia zauważa, że rozumie ich egzystencję. W końcu domostwo nawiedza artysta Sanderson, z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
642
191

Na półkach: ,

Otchłanie grozy to nowy cykl, który nakładem Wydawnictwa Abyssos ma przypomnieć nam wiele legendarnych klasyków grozy! Cykl będzie posiadał również powieści, które nigdy wcześniej nie były wydawane w Polsce!
Jedną z takich książek jest "Drzewa go kochały" Algernona Blackwooda. Autor w mistrzowskim stylu splata w swoich powieściach klimaty weird fiction z atmosferą grozy. W przypadku książki "Drzewa go kochały" otrzymamy również klimat powieści gotyckiej!


Mała mieścina gdzieś w hrabstwie Kent. Państwo Bittacy budują swój dom na skraju mrocznego i nieprzeniknionego lasu. Pani Bittacy, głęboko wierząca kobieta, nie przyjmuje do wiadomości opowieści swojego męża i jego przyjaciela na temat potęgi drzew. Mężczyźni twierdzą, że drzewa posiadają swoją moc, inteligencję, a dawniej potrafiły nawet się przemieszczać. Kobieta odbiera ich rewelacje jako fantazję i wydumane herezje. Już niebawem jednak coś mrocznego znudzi się pośród mroków gęstego lasu. Państwo Bittacy przekonają się, że w luźnych rozmowach Bittacyego i Pana Sandersona kryło się wiele prawdy. Niedługo małżeństwo przekona się, że drzewa potrafią zarówno kochać, jak i nienawidzić.


Algernon Blackwood zabiera nas do małej mieścinki położonej gdzieś w hrabstwie Kent. Stajemy się gośćmi w domu Państwa Bittacy. Z uwagi na miłość jaką Pan Bittacy darzy przyrodę i drzewa, ich domostwo zostaje wybudowane na skraju gęstego lasu. Szybko okaże się, że las, ciche i piękne drzewa, bujna roślinność mogą stanowić śmiertelne zagrożenie.
Autor przedstawia nam naprawdę świetnie napisany horror utrzymany w klimatach powieści gotyckiej. Groza, która wyziera do nas z każdej strony powieści powoduje, że czytając tę książkę odczuwamy pewien podskórny lęk, pewnego rodzaju zagrożenie, które czyha na nas ze strony, której nigdy byśmy o to nie podejrzewali. Atmosferę grozy budują każdego rodzaju szelesty, szumy drzew, zjawiska pogodowe. W powieści Blackwooda na próżno szukać przeładowanych efektami akcji, jakie znamy z całego szeregu współczesnych horrorów. Tutaj nie ma krwawych morderców, nie ma przelewu hektolitrów krwi, ani efektów gore. Za to jest wyjątkowa i stale budująca napięcie atmosfera, którą wyczuwamy już od samego początku książki, i która narasta kiedy się w nią zagłębiamy, aby znaleźć ujście w koszmarnym finale.
"Drzewa go kochały" swoją atmosferą przywodzi na myśl stare horrory legendarnej wytwórni Hammer.


Gotycko wiktoriański klimat zawdzięczamy również naprawdę świetnej robocie tłumacza! Bartosz Ejzak oddał idealnie klimat epoki! Słownictwo, atmosfera, to wszystko, co przesądza o wyjątkowości tej powieści zostało tutaj wręcz idealnie oddane! Dodatkowo świetnie napisane przez tłumacza posłowie udowadnia, że jest równie wartościowe, jak sama powieść!
"Drzewa go kochały" zabierają nas w podróż po gotyckim horrorze, który lekko puszcza oko w stronę powieści spod znaku weird fiction. Algernon Blackwood zabiera nas do mrocznego świata, w którym każdy szum drzew, każde uderzenie gałęzi, lekki powiew wiatru budują poczucie zagrożenia. Jego subtelna groza przenika do nas z każdego wersu tej powieści. Autor w idealnym stylu przedstawia nam powoli postępujące poczucie strachu i zagrożenia, które naszych bohaterów zaprowadzi wprost w objęcia szaleństwa.
Opowieść Blackwooda bardzo mocno Wam polecam! "Drzewa go kochały" zawładną Wami bez reszty i nie pozwolą Wam się od siebie uwolnić dopóki nie dokończycie tej rewelacyjnej powieści. Potem na każdą wycieczkę do parku lub do lasu spojrzycie już całkiem inaczej :)

Otchłanie grozy to nowy cykl, który nakładem Wydawnictwa Abyssos ma przypomnieć nam wiele legendarnych klasyków grozy! Cykl będzie posiadał również powieści, które nigdy wcześniej nie były wydawane w Polsce!
Jedną z takich książek jest "Drzewa go kochały" Algernona Blackwooda. Autor w mistrzowskim stylu splata w swoich powieściach klimaty weird fiction z atmosferą grozy. W...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1547
519

Na półkach:

Niesamowity klimat ukryty w klasycznej literaturze niesamowitej! Państwo Bittacy mieszkający w pobliżu pradawnego lasu, pozorna sielanka, cisza i spokój, a w tle ogromna odwieczna puszcza, zdająca się oddychać swoim życiem.

Pan Bittacy kocha las, przepada w nim na całe dnie. Z kolei jego żona, czuje niewysłowiony lęk przed lasem, który z dnia na dzień się tylko wzmaga. Nie rozumie pasji swojego męża i w miejscu gdzie on widzi piękno, ona słyszy szeleszczące liście, kołyszące się gałęzie i dziwny ryk wiatru, który zdaje się krążyć obok murów domostwa.

"Drzewa go kochały" to groza mocno wyczuwalna i niepojęta, niedostępna dla oczu zwykłych śmiertelników. Blackwood pozwala sobie jedynie na drobne sugestie, wręcz na świadomość, że las jest czymś więcej niż nam się wydaje. Buduje strach, nie wokół narzędzi w postaci upiorów, lecz na tym niedopowiedzeniu, z którego zbudowane jest weird fiction.

Relacja z państwa Bittacy z lasem wydaje się być intymna. Las potrafi kochać, a także nienawidzić. Dokąd doprowadzi bliskość lasu? Gdzie sięgają jego wpływy?

"Drzewa go kochały" jest książką oniryczną, nieoczywistą i dziwną. Klimat wpływa na czytającego, a autor idealnie potrafił oddać strach przed ogromną i tajemniczą siłą natury.

To mocno zapomniana klasyka weird fiction z niesamowicie gęstniejącą atmosferą. Cieszę się, że Wydawnictwo Abyssos postanowiło to wydać i uzupełnić białe plamy na mapie brakujących książek grozy w języku polskim.

Warto wspomnieć o samym stylu autora i doskonałej pracy tłumacza książki. Język jest wyrafinowany, wręcz piękny. Wszystko to składa się na obraz, w którym można przepaść na jeden wieczór.

Myślę, że najlepszy odbiór byłby jesienią. Strach budzi się szybciej, gdy dzień staje się krótszy, cienie drzew dłuższe, a wiatr bardziej złowieszczy.

Dla fanów klasycznej grozy to rzecz idealna. Polecam!

Niesamowity klimat ukryty w klasycznej literaturze niesamowitej! Państwo Bittacy mieszkający w pobliżu pradawnego lasu, pozorna sielanka, cisza i spokój, a w tle ogromna odwieczna puszcza, zdająca się oddychać swoim życiem.

Pan Bittacy kocha las, przepada w nim na całe dnie. Z kolei jego żona, czuje niewysłowiony lęk przed lasem, który z dnia na dzień się tylko wzmaga. Nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
898
251

Na półkach: , , ,

Ci, co śledzą albo od czasu do czasu, wpadają na moje teksy, wiedzą, że klasyka grozy ma szczególne miejsce w moim sercu. Gdy więc kilka miesięcy temu odezwało się do mnie Wydawnictwo Abyssos informując, że wydają Blackwooda i pytając, czy nie zechciałbym objąć jego dzieła patronatem, nie miałem cienia wątpliwości, że "Drzewa go kochały" to książka dla mnie i że miło spędzę z nią czas.

Algernon Blackwood to angielski pisarz, który tworzył grozę w latach 1907-1934. Zadebiutował nowelą "Wierzby", dwa lata później ukazała się Jego pierwsza powieść. Niewielkich rozmiarów książka "Drzewa go kochały" powstała w 1912 roku i jest jedną z mniej znanych w bibliografii Autora. W Polsce nigdy wcześniej nie była wydana, a to zawsze dodaje dziełu pewnego posmaku kurzu i pleśni, woni starej piwnicy, w której zmurszałe kartki przeleżały zdecydowanie zbyt długo.

A o czym opowiada nam Blackwood? Rzecz dzieje się na polanie otoczonej gęstymi, starymi lasami hrabstwa Kent. To tutaj, w niewielkim domku żyje sobie pewne stare małżeństwo. Państwo Bittacy wiodą spokojne i proste życie z dala od cywilizacji i miejskiego zgiełku, za to blisko natury i w ciszy jaką ta natura zapewnia. Rzekłbyś: sielanka. Nic bardziej mylnego! Okoliczne drzewa, albo to co kryje się za ścianą lasu zdaje się obserwować mieszkańców polany i mieć wobec nich jakiś plan, jakieś zamiary...

Pierwsze co rzuca się w oczy i to już od pierwszych zdań "Drzewa go kochały", to przepiękny, wręcz poetycki język tej powieści. Duża w tym zasługa Bartosza Ejzaka, który przełożył całość... Tak, tego Barta Ejzaka, autora, którego książki ("Szarlatan i hermafrodyta", "Zabij mnie tym jednym ust swych pocałunkiem") w przeszłości omawiałem. A zatem dominują tu: poetyckość narracji i klimat niemalże teatralnej intymności, bowiem cała akcja rozgrywa się na niewielkiej przestrzeni. Algernon Blackwood (swoją drogą idealne nazwisko dla autora tej powieści) stworzył dzieło grozy, w którym groza nie jest wcale taka oczywista, choć wyraźnie wyczuwalna i to już od samego początku. Tę atmosferę niepokoju budują proste rzeczy, takie jak szum liści, drzewo złowrogo rozkładające swe konary czy poczucie bycia obserwowanym... Groza ukryta, czyhająca gdzieś za rogiem czy - tak jak tutaj - między drzewami, bywa najbardziej przerażająca. Algernon wykorzystał też naturalny magnetyzm lasu, który odczuł chyba każdy leśny włóczęga.

Akcja tej niewielkich rozmiarów powieści toczy się raczej powoli. Jednak ta senna atmosfera idealnie pasuje to tej historii, w której Blackwood odwołuje się zarówno do mitologii, jak i okultyzmu; w której główne role odgrywają drzewa - milczące, a jednocześnie mówiące tak wiele, nieporuszone, a jednak niepokojąco ożywione w oczach starego małżeństwa. Algernon Blackwood położył też spory nacisk na warstwę psychologiczną swoich postaci. To właściwie spektakl dwóch aktorów, małżeństwo Bittacy gra tu główną rolę i chyba przeciwieństwa rzeczywiście się przyciągają, ponieważ wydaje się, że więcej tych dwoje dzieli niż łączy.

Musicie wiedzieć, że "Drzewa go kochały" to powieść w klasycznym angielskim stylu; dystyngowana i liryczna, gdzie nawet groza ma jakiś taki nostalgiczny, może nawet romantyczny posmak. H.P. Lovecraft pewnie użyłby w tym miejscu swojego ulubionego przymiotnika "nieopisany", ale swego czasu - kilka lat po tym jak wychwalał twórczość Blackwooda - mocno ją krytykował, więc pewnie miałby w zasobach kilka soczystych epitetów. Ja nie mam, bo uważam, że "Drzewa go kochały" - ta skromnych rozmiarów powieść, nowela właściwie, dobrze się zestarzała. To książka, którą dzisiejszy odbiorca może śmiało wziąć do ręki bez obaw, że zagubi się w fabule.

Całość dopełnia obszerne posłowie Bartka Ejzaka, który opowiada co nieco o twórczości Blackwooda, kulisach powstania "Drzewa go kochały" oraz procesie translacji tego dzieła. Jeśli zatem cenicie sobie niebanalne opowieści z dreszczykiem, w dodatku o sepicznym zabarwieniu, to jest duża szansa, że książka Algernona Blackwooda przypadnie Ci - tak ja mi - do gustu.

| mroczne-strony.blogspot.com

Ci, co śledzą albo od czasu do czasu, wpadają na moje teksy, wiedzą, że klasyka grozy ma szczególne miejsce w moim sercu. Gdy więc kilka miesięcy temu odezwało się do mnie Wydawnictwo Abyssos informując, że wydają Blackwooda i pytając, czy nie zechciałbym objąć jego dzieła patronatem, nie miałem cienia wątpliwości, że "Drzewa go kochały" to książka dla mnie i że miło spędzę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
983
431

Na półkach: , , ,

"Teraz jednak to drzewa patrzyły na nią. Wpatrywały się w jej twarz i oczy; wpatrywały w całą postać. W pewien niemiły, pełen urazy, wrogi sposób- wciąż patrzyły.[...] Teraz one czytały w niej rzeczy, które tkwiły w niej naprawdę i nie były to cudze interpretacje, a zaglądanie do samego rdzenia istoty."

"Las nigdy nie wypuścił jej całkowicie ze swojego uścisku. Mógł w każdej chwili wedrzeć się do środka. Wszystkie gałęzie [...] ciągneły w jedną stronę- ku ich małemu domkowi z ogrodem, zupełnie jakby chciały go pochłonąć, połączyć ze sobą. Wielka, oddychająca głęboko dusza lasu nie znosiła szyderstwa."

Zabawne, jak żelazne przeświadczenie o znajomości polskiego rynku grozy może w jednej chwili runąć jak domek z kart. Wystarczyło tylko jedno, "niszowe" wydawnictwo, bym musiał jeszcze raz się zastanowić, czy faktycznie znam tak dobrze planszę, po której się poruszam.

O kim mowa? Oczywiście o Wydawnictwie Abyssos. To absolutny fenomen, o którym jeszcze nie tak dawno nie miałem najmniejszego pojęcia, a który w jednej chwili stał się ogromną nadzieją na przyszłość.

Co ciekawe, wydawnictwo wcale nie jest jakąś nowością na rynku wydawniczym. Z tego co wyczytałem, pojawili się już w 2017 roku i przez szereg lat wydali sporo powieści, o których faktycznie w pewnych kręgach było głośno. To po prostu ja przegapiłem, i dopiero od niedawna staram się nadrobić
zaległości i ewentualnie poznać kolejne plany wydawnicze.

Jeszcze nie wiem, jak z zawartością grozy i horroru w ich wcześniej wydanych projektach, ale z całą stanowczością muszę napisać, że dzisiejsza, którą zaraz omówię, jest idealnym wbiciem się wydawnictwa prosto w rynek polskiej literatury grozy. Bo i co tu można mądrzejszego napisać, o nieznanym sobie wydawnictwie, które nagle wydaje, czarną perłę grozy jaką był Algernon Blackwood.

Szok, zdziwienie i niedowierzanie, był tylko fragmentem tego, co odczułem przy pierwszym spojrzeniu na książkę. Jakby tego wszystkiego było mało, "Drzewa go kochały" jest powieścią, która nigdy wcześnie nie wyszła w Polsce.

Mam za sobą sporo opowiadań Blackwooda z Wydawnictwa C&T (drugie tyle czeka w kolejce) czy antologii takich jak "Tchnienie grozy", także mniej więcej, wiedziałem czego oczekuję od jego twórczości. Będąc już świeżo po lekturze, mogę powiedzieć Wam właściwie tylko jedno "Drzewa go kochały", przebiły wszystkie oczekiwania i jednocześnie strąciły z podium większość z jego przeczytanych opowiadań.

Jestem pełen zdziwienia, że przez tyle lat nikt się tym nie zainteresował (a nawet jeśli, to nie pociągnął dalej) i ostatecznie nie wydał. Te 150 stron, które tu widzicie, to jedna z lepszych rzeczy, którą przeczytałem w tym miesiącu, a może nawet i od początku roku.

"Drzewa go kochały" jest tym, co tak bardzo kocham w grozie, i czego bezustannie szukam. To książka grozy, która zatruwa twoją duszę podskórnie, straszy wszelkim rodzajem niedopowiedzeń i taka, w której zamiast zwykłych rekwizytów, największą robotę robi klimat powieści.

Nawet bez czytania opisu, łatwo możecie wysnuć wnioski mówiące, że główna oś fabuły będzie się kręcić wokół lasu. Ogromnego i prastarego miejsca, stojącego tuż przed uroczym domem Państwa Bittacy, czyli głównych postaci tej historii.

Las z powieści Blackwooda, to zupełnie inne miejsce niż to, gdzie chodzicie na niedzielne spacery. Drzewa wykreowane przez wyobraźnię Algernona to nieme istoty, które obserwują was na każdym kroku i oceniają. To odbicie całego tego strachu, który siada wam na barkach, podczas wędrówek po puszczy i to ten świdrujący wzrok znikąd, który można odczuć na plecach.

Warto zatrzymać się też przy kreacji bohaterów. Pan Bittacy i jego żona Sophia, to kochające się małżeństwo i jednocześnie dwa odległe od siebie bieguny. On do szaleństwa zakochany w lesie, ona z całego serca nienawidząca tego naporu zieleni. Blackwood z kreacją mistrza, kreśli ich smutki, żale, miłość, ale i tą wrażliwość na otoczenie, która z czasem przerodzi się w coś więcej.

"Drzewa go kochały" to książka, która momentami ociera się o szaleństwo i jednocześnie historia, która nie da mi zasnąć w nocy. Świadomość lasu, świdrującego spojrzenia znikąd, potępieńczego wiatru mogą być prawdziwym paliwem napędowym do strachu przed wejsciem w las.

Gorąco zachęcam do sprawdzenia.

Łapcie link do sklepu:
https://www.abyssos.com.pl/.../algernon-blackwood-drzewa.../

"Teraz jednak to drzewa patrzyły na nią. Wpatrywały się w jej twarz i oczy; wpatrywały w całą postać. W pewien niemiły, pełen urazy, wrogi sposób- wciąż patrzyły.[...] Teraz one czytały w niej rzeczy, które tkwiły w niej naprawdę i nie były to cudze interpretacje, a zaglądanie do samego rdzenia istoty."

"Las nigdy nie wypuścił jej całkowicie ze swojego uścisku. Mógł w...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    47
  • Przeczytane
    20
  • Posiadam
    9
  • 2023
    5
  • Teraz czytam
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Single
    1
  • Legimi - Fantastyka
    1
  • Weird fiction, groza, horror
    1
  • 💀Groza/Horror/Dziwne
    1

Cytaty

Więcej
Algernon Blackwood Drzewa go kochały Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także