Kiedy dążymy do niemożliwego, łatwo może się to wymknąć spod kontroli.
I właśnie o tym opowiada nam debiut Krzysztofa Rypuły "Klucz do śmiertelności".
Autor zaserwował nam istny mix mocnych gatunków od science fiction, aż po horror.
Rozpętał piekło i wywołał chaos powołując do życia zombiaki i inne monstra.
Korporacja RING, w swoich tajnych laboratoriach przeprowadza etycznie wątpliwe eksperymenty. Projekt ORION zrzeszający najlepszych naukowców pracuje nad pewnym serum, panaceum na wszelkie choroby, a może także i na nieśmiertelność. Nie trudno się domyśleć, że wszystko
wymyka się spod kontroli i śmiertelny wirus wydostaje się na ulice Moskwy. Rozpoczyna się rzeź, a do tego okazuje się, że maczają w tym wszystkim istoty pozaziemskie😱.
Ta lektura przypomina kino klasy B, absolutnie nie znaczy to, że nie możemy się przy tym dobrze bawić.
Akcja ani na moment nie zwalnia, dzieje się i to dużo, bardzo dużo.
Narracja prowadzona jest w czasie teraźniejszym, czyli dość obca naszym przyzwyczajeniom i wymaga oswojenia się, ale następuje to po przeczytaniu kilkunastu stron.
Może nie jestem wielkim fanem apokalipsy zombie, ale mam za sobą kilka pozycji i przyznam, że ta lektura wciągnęła mnie w swoją fabułę i pochłonęłam ją w dwa wieczory.
Autor nie ogranicza się ze swoją wyobraźnią, w swojej powieści scenicznej serwuje nam naprawdę ogrom mocnych wrażeń.
Szybka akcja, dużo trupów i niespodziewajcie się, że nawiążecie relację z jakimś bohaterem, bo szanse na przeżycie są mega znikome.
To coś dla miłośników zombiaków🧟‍♂️, wilkołaków, zjaw, kosmitów i bezwzględnych popaprańców ☢️.

Kiedy dążymy do niemożliwego, łatwo może się to wymknąć spod kontroli.
I właśnie o tym opowiada nam debiut Krzysztofa Rypuły "Klucz do śmiertelności".
Autor zaserwował nam istny mix mocnych gatunków od science fiction, aż po horror.
Rozpętał piekło i wywołał chaos powołując do życia zombiaki i inne monstra.
Korporacja RING, w swoich tajnych laboratoriach przeprowadza...