Bajki postnuklearnej pustyni

Okładka książki Bajki postnuklearnej pustyni Michał Głowacz
Okładka książki Bajki postnuklearnej pustyni
Michał Głowacz Wydawnictwo: Wydawnictwo AlterNatywne fantasy, science fiction
224 str. 3 godz. 44 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Wydawnictwo AlterNatywne
Data wydania:
2021-10-19
Data 1. wyd. pol.:
2021-10-19
Liczba stron:
224
Czas czytania
3 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366533295
Tagi:
fantastyka polska fantastyka postapokalipca katastrofa przetrwanie Ludzkość
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
25 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
903
162

Na półkach: , ,

Ucieszna lektura. Bajki tak przekorne z morałami tyleż przewrotnymi, co okrutnie szyderczymi. Koloryt tego bajania udatnie podbija sceneria postnuklearna uranowym poblaskiem nieba, popiołami kraterów, radiacją lśniącą tu i ówdzie blaskiem gorącej czerwieni. Są też i mechaniczne zbroje, kończyny. Jest i klapka skrywająca miejsce rubinowego serca. Są pustynnopromienni wędrowcy, mędrcy wszechwiedni, mutanci i genetycznie skancerowani i zwykłe ludzkie emocje wcale nie zmienione nuklearną bijatyką.

Ileż to razy podprogowo konceptualizując brakuje nam tylko w tych bajkach palladowych wzgórz, korabi i próżniopławów, machin i elektronowych mózgownic. Brakuje nam bladawców, podstępnych homosów i kryształowych puklerzy antypromiennych. Co bajka, to tak bardzo postnuklearne bajdy jako żywo (właściwie, to chyba popromiennie, co?) przywołują bajki już gdzieś-kiedyś wyczytane - te najsłynniejsze bajki robocie, onegdaj piórem Mistrza Lema skreślone.

Krótka forma, zwartość bajania, celność morałów choć różna ich siła i oczywistość. Doskonałe czytanie na wakajki. Autorowi popromienna chwała.

Ucieszna lektura. Bajki tak przekorne z morałami tyleż przewrotnymi, co okrutnie szyderczymi. Koloryt tego bajania udatnie podbija sceneria postnuklearna uranowym poblaskiem nieba, popiołami kraterów, radiacją lśniącą tu i ówdzie blaskiem gorącej czerwieni. Są też i mechaniczne zbroje, kończyny. Jest i klapka skrywająca miejsce rubinowego serca. Są pustynnopromienni...

więcej Pokaż mimo to

avatar
118
52

Na półkach: ,

Bajki, bajki, bajki. Mają swoje przesłanie, swoją inspirację, swoje morały. Ok, przeczytane i tyle. Zgodnie z tytułem oczekiwałem znacznie więcej postnuklearnego klimatu, czym się bardzo rozczarowałem. Gdyby nie na siłę tragiczne zakończenia można by je czytać dzieciom. Zdecydowanie zabrakło klimatu. Od takie połączenie/przerobienie mitów, baśni czy opowiastek biblijnych.

Bajki, bajki, bajki. Mają swoje przesłanie, swoją inspirację, swoje morały. Ok, przeczytane i tyle. Zgodnie z tytułem oczekiwałem znacznie więcej postnuklearnego klimatu, czym się bardzo rozczarowałem. Gdyby nie na siłę tragiczne zakończenia można by je czytać dzieciom. Zdecydowanie zabrakło klimatu. Od takie połączenie/przerobienie mitów, baśni czy opowiastek biblijnych.

Pokaż mimo to

avatar
387
248

Na półkach:

🧡

"Bajki postnuklearnej pustyni", to zbiór krótkich opowiadań z dość nieoczywistymi morałami. Autor przedstawił najgorsze ludzie cechy i konsekwencje jakie za sobą niosą. Całość jest dość złożona, chociaż niektóre opowiadania mają dosłownie trzy strony. Dodatkowo tłem każdej historii jest świat po radiacji, wszędzie przeplatają się motywy tytułowej "postnuklearnej pustyni", co nadaje książce specyficznego postapokaliptycznego charakteru. To co do mnie trafiło najbardziej, to to jak ludzie mimo całej tej radiacji nauczyli się żyć w nowej rzeczywistości. Ba! Całkiem dobrze sobie tam radzą, inżynierowie tworzą specjalne zabezpieczenia, urządzenia oraz ciekawe wynalazki. A maszyny mogą mieć w sobie ludzką duszę - dosłownie. Oczywiście zdarzają się literówki, jak w prawie wszystkich książkach, jednak nie mają wielkiego wpływu na odbiór lektury. Bardzo fajnym pomysłem, było zakończenie, w którym znalazły się wyjaśnienia co było inspiracją do stworzenia danej bajki. Dzieła Michała Głowacza zdecydowanie nie można nazwać lekkim, ale mimo wszystko przyjemnie mi się je czytało. Jeśli jesteście ciekawi, jak człowiek poradziłby sobie na postnuklearnej pustyni, to ta książka jest właśnie dla Was! A w bohaterach możecie odnaleźć znajome twarze, choć nie zawsze te przyjazne. Podsumowując, książka jest godna zwrócenia na nią uwagi, choć ma swoje mankamenty. Nie ma co przedłużać, bo jeśli chciałabym przytoczyć konkretne bajki, to zaspojlerowałabym zbyt wiele, a tego nie chcę. Dziękuję @wydajemyksiazki za egzemplarz recenzencki i lecę czytać kolejne czekające na mnie historie!

🧡

"Bajki postnuklearnej pustyni", to zbiór krótkich opowiadań z dość nieoczywistymi morałami. Autor przedstawił najgorsze ludzie cechy i konsekwencje jakie za sobą niosą. Całość jest dość złożona, chociaż niektóre opowiadania mają dosłownie trzy strony. Dodatkowo tłem każdej historii jest świat po radiacji, wszędzie przeplatają się motywy tytułowej "postnuklearnej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1706
1705

Na półkach: ,

No powiem wam, że tak szybkiej akcji, to dawno nie czytałam. Historia jest mega konkretna, dosadna i prawie jednoznaczna. Nie jest to bowiem zwykła opowieść. Nie sugerujcie się słowem w tytule, gdyż nie są to bajki dla małych dzieci. Może bardziej dla starszej młodzieży, która zrozumie problem niepłodności, czy też przyjście na świat dziecka bez rączki. Jest bowiem podkreślone, że takie historie są dla bohaterów zrozumiałe ze względu na pewne promieniowanie, które ma wpływ praktycznie na wszystko. Jednak to nie jest tak, że macie tutaj jedną opowieść. Jest ich klika, każda okraszona radiacją i magią i każda nie jest przeznaczona dla oczu, czy też uszu dzieci. Te historie nie są szczęśliwe, pełne bólu i niesprawiedliwości losu targają naszymi zmysłami. Chwilami nie wiadomo czy się cieszyć, gdyż opowieść jest smutna, nagle następuje szczęście, a po nim czasem katastrofalny koniec. Nie znajdziecie tutaj szczęśliwego zakończenia, życia w szczęściu i miłości, tylko wszystko, co jest ich przeciwieństwem. Opowiadania są inne, jednak jest coś, co je łączy. Bywa, że niektórzy bohaterowie pojawiają się w innym opowiadaniu, ale są też i tacy, którzy ledwo co się pokażą, nagle znikają.
Historie są ciekawe i zadziwiające. Bohaterowie musza się zmierzyć z okrutnymi problemami, których wciąż nie brakuje. Nie czytałam jeszcze niczego tego autora, może dlatego książka wywołała we mnie takie zdziwienie. Jest niby zwyczajna, ale nie czytałam dotąd innej, która jawiłaby się w podobny sposób. Zresztą sami się przekonajcie, bo to, czy wam się spodoba, zależy tylko od was:-)

No powiem wam, że tak szybkiej akcji, to dawno nie czytałam. Historia jest mega konkretna, dosadna i prawie jednoznaczna. Nie jest to bowiem zwykła opowieść. Nie sugerujcie się słowem w tytule, gdyż nie są to bajki dla małych dzieci. Może bardziej dla starszej młodzieży, która zrozumie problem niepłodności, czy też przyjście na świat dziecka bez rączki. Jest bowiem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
594
205

Na półkach: ,

Czytaliście "Bajki robotów" Stanisława Lema? Ja całkiem niedawno. A w październiku miałam przyjemność zapoznać się z "Bajkami postnuklearnej pustyni" Michała Głowacza. I jestem zachwycona!

To nie tak, że Autor odkrył Amerykę na nowo, a poruszane przez niego tematy nie przewinęły się nigdzie indziej. Nie, a jednak "Bajki postnuklearnej pustyni" zachwycają. To zbiór mądrych opowieści osadzonych w jednym uniwersum - na wyjałowionej pustyni. Trochę ubolewam, że trochę mocniej nie nakreślono tej upalnej, nieprzyjaznej atmosfery. W niektórych tekstach można wręcz zapomnieć, że mamy do czynienia z pustynią - setting bardziej kojarzy się ze steampunkiem niż z postapokalipsą. Niemniej!

Ten język, nieco może patetyczny, tak mocno kojarzący mi się z "Baśniami Tysiąca i Jednej Nocy". Ta pomysłowość w kreacji historyjek tak, by dotrzeć do pożądanego morału. Ta baśniowość uzyskana poprzez wprowadzenie nadnaturalnych istot, przy jednoczesnym zachowaniu futurystycznego klimatu. To wszystko sprawiło, że od lektury tej książki nie mogłam się oderwać! Za spory atut uznaję też łatwość odbioru tych bajek: historie są proste, a morał klarowny. Teksty są raczej krótkie, nie emanuje się w nich przesadnie przemocą, co sprawia, że "Bajki postnuklearnej pustyni" będą odpowiednie także dla młodszych odbiorców.

Na końcu tomiku znajdziemy muzyczne inspiracje, które pomagały Autorowi tworzyć zebrane w nim historie. Super dodatek, ukazujący, jak różne oblicza popkultury potrafią na siebie oddziaływać.

Czytaliście "Bajki robotów" Stanisława Lema? Ja całkiem niedawno. A w październiku miałam przyjemność zapoznać się z "Bajkami postnuklearnej pustyni" Michała Głowacza. I jestem zachwycona!

To nie tak, że Autor odkrył Amerykę na nowo, a poruszane przez niego tematy nie przewinęły się nigdzie indziej. Nie, a jednak "Bajki postnuklearnej pustyni" zachwycają. To zbiór mądrych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1206
573

Na półkach:

Przyznam szczerze że z dużą dozą nieufności sięgnęłam po tę książkę .
Bo czegóż można się spodziewać po bajkach postnuklearnej pustyni?
A no można się spodziewać krótkich opowiadań okraszonych odrobiną magii i radiacji.
I z pewnością nie są to absolutnie bajki przeznaczone dla dzieci.
Nie kończą się tak szczęśliwie jak bajki dla dzieci.
Bardzo byłam ciekawa czym lub kim inspirował się autor, pisząc te opowiadania.
Moja ciekawość została zaspokojona posłowiem zamieszczonym na końcu książki.
Bajki czyta się z dużym zainteresowaniem .

Polecam !!!

Przyznam szczerze że z dużą dozą nieufności sięgnęłam po tę książkę .
Bo czegóż można się spodziewać po bajkach postnuklearnej pustyni?
A no można się spodziewać krótkich opowiadań okraszonych odrobiną magii i radiacji.
I z pewnością nie są to absolutnie bajki przeznaczone dla dzieci.
Nie kończą się tak szczęśliwie jak bajki dla dzieci.
Bardzo byłam ciekawa czym lub kim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
842
740

Na półkach:

Czy bajki są wyłącznie dla dzieci? Właściwie ewoluowały od historii dla dorosłych po takie dla najmłodszych. I tak w naszej świadomości funkcjonują. Pisarze tworzą bajki raczej z myślą o małych czytelnikach. Do korzeni tego typu literatury wraca poniekąd Michał Głowacz. Napisał on publikację pt.: ”Bajki postnuklearnej pustyni”. Nie ma wątpliwości, że to nie jest miejsce przeznaczone dla dzieci.

W książce znajdziemy, krótkie opowiadania utrzymane w baśniowej estetyce. Znajdziemy tu wszelkiego rodzaju „Dawno, dawno temu...” charakterystyczne dla bajek. Spotkamy tu wszelkiej maści księżniczki, rycerzy, demony, magiczne stworzenia itp. Są to bajki pełną gębą, moi Państwo. Jak powinno być w porządnej bajce Michał Głowacz stara się opatrzyć je morałem. Z jego jasnością bywa różnie. Pamiętam, jak przy okazji recenzji innej książki zarzucono mi, że czegoś nie zrozumiałam. Odpowiedziałam na to, że to zadanie autora klarownie przedstawić swój pomysł. Trafia on na czytelników o różnych doświadczeniach, wrażliwości, inteligencji. Mają oni prawo odmiennie interpretować tekst. Sztuką jest dotrzeć do każdego z nich. Wracając do prezentowanej książki. Nie każde z opowiadań miało to coś, co trafiło do mojego serducha, ale znalazłam tu kilka interesujących utworów.

Nie będę ukrywać, że przymiotnik „postnuklearny” w tytule zwabił mnie do tej książki. Postapokaliptyczne elementy zostały przez pisarza fajnie wykorzystane. Wszędzie unosi się radioaktywny pył, rodzą się zmutowane dzieci, spotykamy złomiarskie konstrukty itp. Jednak jest to tylko tło – i to należy podkreślić. Nietypowe jak na bajki, ale w takich „promiennych” odcieniach Michał Głowacz widzi te opowiastki.

„Bajki postnuklearnej pustyni” to niesztampowa propozycja czytelnicza. Wbrew tytułowi nie jest to książka wyłącznie dla fanów fantastyki. Jeżeli nie przeszkadza wam „radioaktywne” tło zawartych w niej opowiadań, poczytajcie sobie bajkę na dobranoc. Zielonkawy pył może przygnać błyszczące sny.

Czy bajki są wyłącznie dla dzieci? Właściwie ewoluowały od historii dla dorosłych po takie dla najmłodszych. I tak w naszej świadomości funkcjonują. Pisarze tworzą bajki raczej z myślą o małych czytelnikach. Do korzeni tego typu literatury wraca poniekąd Michał Głowacz. Napisał on publikację pt.: ”Bajki postnuklearnej pustyni”. Nie ma wątpliwości, że to nie jest miejsce...

więcej Pokaż mimo to

avatar
33
7

Na półkach: ,

Bajki postnuklearnej pustyni to zbiór opowiadań, w których bohaterowie muszą się zmierzyć z postnuklearną codziennością. Jest ona trudna i pełna wyzwań, a jednocześnie trochę nudna i monotonna. W opowiadaniach poznajemy różne postaci, niektóre pojawiają się tylko w jednym utworze, inne spotykamy kilka razy, a jeszcze inne są wspominane to tu to tam. W Bajkach postnuklearnej pustyni spotykamy m.in. księżniczkę z mechaniczną protezą, rycerza z rubinowym sercem, podstępną wróżkę czy demona o anielskim głosie. A to tylko kilka spośród tych, które zapadły mi w pamięć i o których chciałabym wspomnieć.

Przyznam bez bicia, że już pierwsze opowiadanie mnie zachwyciło. Naokoło wieży było tym, czego spodziewałam się po tym zbiorze, gdy myślałam, że to będzie coś dobrego. Historia, mimo że krótka, wciągnęła mnie bez reszty. Tak samo jak baśnie, które kiedyś uwielbiałam czytać. Jednak po chwili, po przeczytaniu kilku kolejnych opowiadań, pojawiła się frustracja, spowodowana faktem, że tak mało wiem o świecie, w którym rozgrywają się historie, które poznaję. Wychowana m.in. na Władcy Pierścieni Tolkiena jestem mocno przyzwyczajona do dokładniejszego przedstawienia świata i zarysowania zasad, które w nim panują. A tutaj natrafiłam na ścianę zbudowaną ze zbyt, moim zdaniem, skąpych informacji, których udzielał autor. Denerwowało mnie to, że nie wiem nic o wojnie, która doprowadziła świat do takiego stanu, nie wiedziałam, kiedy to się stało, ani czy magia, obecna w opowiadaniach, istniała też przed wydarzeniami, które zmieniły świat w radioaktywną pustynię. Jednak po dłuższym zastanowieniu muszę przyznać, że podawanie tak niewielu informacji jest całkiem dobrym posunięciem i pasuje do klimatu książki. W końcu postnuklearny świat jest pełen tajemnic i niedopowiedzeń.

Tym, co także dość mocno zwróciło moją uwagę, są zakończenia opowiadań z tego zbioru. Z jednej strony zamykają historię, a z drugiej często pozostawałam z ogromnym niedosytem. Chciałam wiedzieć, co dalej, marudziłam, że potrzebuję jeszcze tylko kilku zdań, żeby się dowiedzieć, jak potoczyła się ta historia i co stało się z bohaterami później. Jednak i tutaj w pewnym momencie dotarło do mnie, że w świecie, który właśnie poznaję, tak już jest. Starałam się z tym pogodzić, jednak do samego końca pozostawiało mnie to z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony chcę przeczytać Bajki postnuklearnej pustyni jeszcze raz, a z drugiej – chciałabym cisnąć tę książkę przez pokój, odnaleźć autora na Facebooku i zasypać go gradem pytań.

Czy polecam tę książkę? Oczywiście, że tak! Nie jest idealna, to oczywiste. Jednak jest na tyle ciekawa i wzbudziła we mnie tyle emocji, że (mimo wszystko) z pewnością kiedyś sięgnę po nią ponownie. Będę ją polecać znajomym i wam również ją polecam. Chciałabym napisać, że jestem pewna, że spędzicie z nią wiele miłych chwil, jednak… Równie dobrze możecie się przy niej niemiłosiernie wkurzać. Ale w końcu literatura powinna wzbudzać emocje.

Bajki postnuklearnej pustyni to zbiór opowiadań, w których bohaterowie muszą się zmierzyć z postnuklearną codziennością. Jest ona trudna i pełna wyzwań, a jednocześnie trochę nudna i monotonna. W opowiadaniach poznajemy różne postaci, niektóre pojawiają się tylko w jednym utworze, inne spotykamy kilka razy, a jeszcze inne są wspominane to tu to tam. W Bajkach postnuklearnej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
325
312

Na półkach:

☢☢☢"Bajki postnuklearnej pustyni" totalnie mnie zaskoczyły - i to było pozytywnie zaskoczenie👍- coś nowego, coś innego, coś oryginalnego.
Króciutkie testy z motywem baśniowym, osadzone w świecie postapokaliptycznym na maksa wciągnęły mnie w swój klimat.
Tłem dla swoich bajek autor uczynił postnuklearna pustynię nieprzyjazną, niebezpieczną, zabójczą, przesiąkniętą promieniowaniem, skażoną radiacją - istny nuklearny chaos.
W tym wszystkim jednak znalazło sie miejsce dla człowieka, który przeżył armagedon.
Człowiek skażony, homo "radiovieticus" to jednak ten sam człowiek i w sytuacjach ekstremalnych objawia się jego prawdziwa natura i instynkt przetrwania.
Bajki, jak to bajki zawsze mają jakiś morał, ale w tym przypadku nastawcie się na niemałe zaskoczenie.
Bajki w wykonaniu Michała Głowacza są przewrotne, perfidne, zdradliwe i podstępne, jak podstępna może być tylko pustynia w postnuklearnym świecie.☢☢☢
Na zakończenie antologi, autor przypisuje każdej bajce inspirację muzyczną, powstała z tego całkiem ciekawa playlista☣☣☣.
Intrygująca lektura.

☢☢☢"Bajki postnuklearnej pustyni" totalnie mnie zaskoczyły - i to było pozytywnie zaskoczenie👍- coś nowego, coś innego, coś oryginalnego.
Króciutkie testy z motywem baśniowym, osadzone w świecie postapokaliptycznym na maksa wciągnęły mnie w swój klimat.
Tłem dla swoich bajek autor uczynił postnuklearna pustynię nieprzyjazną, niebezpieczną, zabójczą, przesiąkniętą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
935
259

Na półkach: , ,

Jakoś tak to wszystko wygląda, że jak człowiek ma dwójkę dzieci w domu, to jego życie często kręci się wokół bajek. I mam tu na myśli zarówno te czytane, jak i te oglądane. Książkowo króluje u nas "Kitka Kotka", czyli tłumacząc z Wojtkowego "Kicia Kocia". Wizualnie natomiast między innymi "Bing", "Strażak Sam" i "Psi Patrol". BTW, zastanawialiście się może kiedyś, po co w Pontypandy ("Strażak Sam") tyle domów?? Skoro cała populacja miasteczka to będzie ze trzydzieści osób?? WTF??... Dobra, bo się rozgadałem, a tu trzeba przejść do konkretów. Jakiś czas temu dzięki Wydawnictwu Alternatywnemu, trafiła do mnie książka z bajkami, przeznaczonymi dla dojrzałego czytelnika. Mowa tu o zbiorze "Bajki Postnuklearnej Pustyni" Michała Głowacza. A skoro w tytule pojawiło się magiczne słowo "postnuklearnej", to moja gęba sama z siebie zaczęła się uśmiechać.

"Bajki Postnuklearnej Pustyni" to trzydzieści krótkich opowiadań, w których autor zabiera nas w przyszłość, do świata po nuklearnej zagładzie. Ale tak prawdę powiedziawszy, to jest ona tylko tłem, punktem wyjścia do snucia przez autora swoich opowieści. Bowiem klasycznego postapo nie uświadczymy w tym zbiorze za wiele. Czym zatem są historie stworzone przez Michała Głowacza?? Przede wszystkim baśniami, w których historie rodem prosto z fantasy, mieszają się często gęsto że steampunkowym klimatem. Świetnym przykładem oddającym ducha tego gatunkowego miksu jest rozpoczynające zbiór opowiadanie "Naokoło Wieży". Znajdziemy w nim i zwaśnione królestwa, dzielnych rycerzy, księżniczkę z mechaniczną ręką czy wieże, naszpikowaną morderczymi cudami techniki. Także miód malina, że się tak wyrażę. W wielu opowiadaniach autor zapuszcza się po troszku w grozowe rejony, wprowadzając mroczne istoty nie z tego świata, z samym Szajtanem na czele. Szczególnie fajnie to widać w opowieściach, których głównym bohaterem jest niejaki Thomas Emanuel, mędrzec postapokalitycznej pustyni, a zarazem jeden z największych pogromców sił nieczystych świata przyszłości. Jego potyczki z machiną piekielną czy z samym okiem Szajtana prezentowały się wyśmienicie. Ale najlepsze według mnie jest opowiadanie "Zaczarowany Karabin", w którym Thomas pojawia się, ale jako bohater drugiego planu. Sama opowieść natomiast utrzymana jest mocno w klimacie pierwszych dwóch części "Fallouta", znanych na pewno każdemu, kto miał chociaż niewielką styczność z grami komputerowymi. Ciekawie wypada również posłowie, w którym autor omawia jakie utwory muzyczne były inspiracją przy pisaniu poszczególnych opowiadań.

Podsumowując, ciekawy zbiór, który naprawdę trudno zaszufladkować gatunkowo. Pomysł na stworzenie bajek, w świecie gdzie nic nie ma prawa być bajką, pierwsza klasa. Ja się ogólnie bardzo dobrze bawiłem przy lekturze i z mojej strony mogę ją szczerze polecić!!!

Jakoś tak to wszystko wygląda, że jak człowiek ma dwójkę dzieci w domu, to jego życie często kręci się wokół bajek. I mam tu na myśli zarówno te czytane, jak i te oglądane. Książkowo króluje u nas "Kitka Kotka", czyli tłumacząc z Wojtkowego "Kicia Kocia". Wizualnie natomiast między innymi "Bing", "Strażak Sam" i "Psi Patrol". BTW, zastanawialiście się może kiedyś, po co w...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    29
  • Chcę przeczytać
    29
  • Posiadam
    8
  • Fantastyka
    3
  • Teraz czytam
    2
  • Chcę posłuchać
    1
  • Przeczytać koniecznie
    1
  • Do przeczytania literatura dziecięca i młodzieżowa
    1
  • Chcę
    1
  • Recenzyjne
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Bajki postnuklearnej pustyni


Podobne książki

Przeczytaj także