Nowa Fantastyka 450 (03/2020)
Wydawnictwo: Prószyński Media Seria: Nowa Fantastyka czasopisma
80 str. 1 godz. 20 min.
- Kategoria:
- czasopisma
- Seria:
- Nowa Fantastyka
- Wydawnictwo:
- Prószyński Media
- Data wydania:
- 2020-02-20
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-02-20
- Liczba stron:
- 80
- Czas czytania
- 1 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 0867132X
- Tłumacz:
- Paweł Laudański, Piotr Zawada
- Tagi:
- fantastyka czasopisma fantastyczne science fiction fantasy
Ta książka nie posiada jeszcze opisu.
Dodaj do biblioteczki
Porównaj ceny
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Szukamy ofert...
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 32
- 10
- 4
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Jednooki pies - Magdalena Kucenty
Opowiadanie które stawia na klimat. Jakiś mix kryminału noir, cyberpunka i wyrobu geraltopodobnego. I to wszystkie zalety. Fabule brak logiki w każdym calu. Nie mam pojęcia po kiego wała postacie robią to co robią, dlaczego coś można/wolno/potrzeba albo dlaczego nie. Nie rozumiem motywacji, nie rozumiem po co jakieś tam lokacje. Większość rzeczy wydaje się niepotrzebna a postacie bezrozumne.
3/10
LSY - Anna Łagan
I znów mix. Początkowo rzecz robi wrażenie baśniowego fantasy, z czasem okazuje się, że dostatecznie skomplikowana technologia okazuje się dla niektórych magią i w rzeczywistości mamy do czynienia z post-apo i technicznymi pozostałościami. Postacie jak na opowiadanie nakreślone w miarę nieźle, niestety fabuła prosta jak drut, przepisująca parę klisz.
5/10
Śnieniewzięcie - Sonia Korta
Rzeczywistość jakoś tam skonstruowana, choć raczej bezoryginalnie, o światach snu było już od czorta i ciut ciut. Z drugiej nie zostałem przekonany, że to ma sens, po prostu nie uwierzyłem autorce. Fabuła wyjątkowo banalna i prosta. Warsztat plus narracja na poziomie wypracowania licealnego.
3/10
Gadżet mon amour - Aleksander Matiuchin
Jakaś opowieść o wykluczeniu przez biedę i brutalnym świecie, gdzie linią przewodnią jest cyberpunkowy pęd za gadżetami. Rzecz mocno banalna. Poszło głupie dziewczę między lwy i przeżyło dzięki interwencji bohatera. Fabuła traktowana jako zamknięta całość jest bzdurna i prymitywna, bardziej jednak przypomina pierwszy rozdział powieści, kończy się w momencie gdy coś mogłoby zacząć się dziać. Niemniej oryginalności w tym tyle, co w kolejnej piosence disco-polo. Lekko na plus próba skupienia się na bohaterce.
3/10
Upadek i wzlot domu czarnoksiężnika Malkurila - Scott Lynch
I w końcu coś z pomysłem, jajem, dowcipem i porządnym warsztatem. Opowieść z jednej strony lekka i bezpretensjonalna, z drugiej pod wierzchnią powłoką niesie ze sobą kilka zaczątków do samodzielnego zastanowienia. Za dużo tego by się rozpisywać w krótkiej notce, ale w grę wchodzi antropologia, mity, marność nad marnościami, wartościowanie sensów, itp.
Jedyna rzecz z tego numeru, którą przeczytałem z niekłamaną przyjemnością.
8/10
Publicystyka:
W miarę interesujący artykuł Marty Sobeckiej o AI w kontekście płci. Potem reklama gry - ominąłem. Potem wywiad z komiksem/serialem - ominąłem. Potem epitafium nieznanego mi twórcy nieznanego mi komiksu - ominąłem. Potem retro Haska i Stachowicz o obcych językach w fantastyce, i to przeczytałem z przyjemnością. Okazuje się, że twórcy klingońskiego mieli się na kim wzorować w sferze koncepcji. Potem wywiad z twórcą gry - ominąłem. Kosik pisze o pewności siebie i światopoglądzie czyli, że wszystko względne i zależy. Kołodziejczak zaś o przemianach językowych, co trwałe a co zmienne. Oba lajtowe. Na koniec najlepszy tekst w wykonaniu Orbitowskiego na podstawie dziwnego horroru "Kuracja", ogólnie rzecz biorąc egzystencjalny.
Recenzje:
W dużej mierze marne książki z wysokimi ocenami od recenzentów. Może trochę przesadzam, ale recenzje w tym numerze oceniam zdecydowanie na minus.
Komiks:
Kur i Bednarczyk, Lil i Put. Standardowo miernie w każdym aspekcie. Graficznie 3/10, z żartem 3/10.
W numerze warte lektury w zasadzie jedno opowiadanie i jeden krótki felieton. Reszta sieczka.
5/10
Jednooki pies - Magdalena Kucenty
więcej Pokaż mimo toOpowiadanie które stawia na klimat. Jakiś mix kryminału noir, cyberpunka i wyrobu geraltopodobnego. I to wszystkie zalety. Fabule brak logiki w każdym calu. Nie mam pojęcia po kiego wała postacie robią to co robią, dlaczego coś można/wolno/potrzeba albo dlaczego nie. Nie rozumiem motywacji, nie rozumiem po co jakieś tam lokacje. Większość...
Jeśli chodzi o opowiadania, to jest to numer na solidnym, ale mało spektakularnym poziomie. Zaprezentowane teksty nie są złe, ale przypuszczam, że szybko o nich zapomnę. Większość z nich sprawia również wrażenie, jakby były zaproszeniem do odwiedzenia jakichś większych, bardziej rozbudowanych światów. A zatem jakby były wizytówką autora, który chce zwrócić naszą uwagę. A ja jednak szukam perełek – tekstów, które oszałamiają pomysłem i skłaniają do głębokiej refleksji, pozostając ze mną na lata, jeśli już nie na zawsze.
Wśród opowiadań tego numeru wyróżniam „LSY” Anny Łagan. Traktuje ono o postapokaliptycznym świecie, w którym technologie przeszłości stały się legendami współczesności a prastare autonomiczne roboty bojowe jawią się wieśniakom potworami rodem z najokrutniejszych bajek braci Grimm. Tekst nie jest zjawiskowy, ale zawiera ciekawy pomysł i przedstawia go bez większych ceregieli.
Publicystyka numeru tym razem nie dla mnie, dlatego pomilczę.
Jeśli chodzi o opowiadania, to jest to numer na solidnym, ale mało spektakularnym poziomie. Zaprezentowane teksty nie są złe, ale przypuszczam, że szybko o nich zapomnę. Większość z nich sprawia również wrażenie, jakby były zaproszeniem do odwiedzenia jakichś większych, bardziej rozbudowanych światów. A zatem jakby były wizytówką autora, który chce zwrócić naszą uwagę. A ja...
więcej Pokaż mimo toOpowiadania:
Magdalena Kucenty – Jednooki Pies
Opowiadanie kryminalne z wyświechtanym przez proceduralne seriale wątkiem „policja potrzebuje konsultanta, żeby pomógł rozwiązać zagadkę”. I okej, nie ma tym nic złego, z takiego motywu też można wycisnąć coś ciekawego. Niestety w tym tekście się to nie udało.
Nie kupuję powodów, dla których główny bohater zostaje wezwany na pomoc, kołek niewiary trzeszczy i urywa się dość szybko. W całej policji nie ma nikogo, kto mógłby zająć się jakimś psiakiem, jest tylko jedna pani detektyw, do której „pies nie podejdzie”. W technologicznie zaawansowanym świecie, gdzie w dodatku magia – organy ścigania nie mają żadnych uprawnień i możliwości, by złowić zwierzaka, który może przyczynić się do rozwiązania sprawy. Ba, mają symulatory, które same rozwiązują śledztwa, ale policjanci nie mogą wejść na teren jakiejś fabryki, bo Jaźń Prawnicza. Logiki w tym niewiele.
A co dalej? Dużo niedopowiedzeń i scen – powiedziałbym – przypadkowych.
A to scena bijatyki napisana chyba tylko po to, żeby było dynamicznie. Scena w domu uciechy, z której niewiele wynika i nie wiadomo po co ona właściwie. Dialogi między parą bohaterów nader często niejasne, niedopowiedziane (ach... te... wielokropki... z zapędu w jednym miejscu pojawił się nawet czterokropek). Autorka daje zbyt mało, by czytelnikowi – przy pierwszej lekturze – tekst automatycznie złożył się w głowie w spójną całość. Niby jest za tym wszystkim jakiś zamysł, ale ginie w niedopowiedzeniach, w natłoku „fajnych scen” i fantastycznego gadżeciarstwa (wyjątkiem jest pomysł na „potworną” bohaterkę - bardzo dobry, nośny).
Finalnie – jeśli ktoś nie zmusi się do cofania, do czytania scen po raz wtóry i tytanicznych domysłów, to niewiele z całości zrozumie, a po skończonej lekturze tekst szybko zapomni.
Prócz zdania, w którym redakcja machnęła cudowną literówkę i wyszło:
„Nie chcę pokazywać, że macałam w tym palce”.
Anna Łagan – LSY
Napisane sprawnie i chyba tyle dobrego można o tym tekście powiedzieć.
Świat żywcem wyjęty z Horizon Zero Down – tak bardzo żywcem i tak bardzo wyjęty, że aż („magini” z metalową płytką za uchem; upadła, zaawansowana technologicznie cywilizacja; grasujące po świecie złe roboty; społeczeństwo walczących ze sobą frakcji/plemion).
Czy jest w tym tekście coś nowego, świeżego? Niewiele. W protagonistce drzemie potencjał na ciekawą opowieść – o jej młodości, wyborach, tym, kim w końcu się stała – ale tej opowieści nie dostajemy. Dostajemy prostą jak linijka historyjkę z ledwo zarysowanym drugim dnem.
W rezultacie tekst wyfruwa z głowy zaraz po lekturze.
Sonia Korta – Śnieniewzięcie
Z notki autorskiej dowiemy się, że mamy do czynienia z „dobrze skrojoną gatunkową fabułą” – tylko, że nie, nie mamy. Mamy do czynienia z prościutką, mało wciągającą fabułką. Autorka nie stawia bohaterom żadnych przeszkód, nie utrudnia, nie tworzy ciekawej opowieści – ot, prosto po sznurku prowadzi czytelnika do finału. Mało zresztą interesującego, takiego, co to kwituje się go wzruszeniem ramion.
I świat przedstawiony, całkiem ciekawy, nie ratuje sytuacji. Bo co czytelnikowi po świecie, gdy bohaterowie niemrawi, a opowieść byle jaka?
A szkoda, bo jest tu potencjał na typową historię eksploracyjną, na – właśnie – „dobrze skrojoną gatunkową fabułę”, na bohatera odkrywającego wraz z czytelnikami nową, fantastyczną rzeczywistość, bohatera dziwiącego się, bohatera próbującego coś osiągnąć, bohatera oszukiwanego, walczącego o swoje i wreszcie – wygrywającego lub nie.
Takim bohaterem, a raczej bohaterką, mogłaby być Roza – ale nie jest. Bo nie jest protagonistką. Jest nim nudny facecik, który się niczemu nie dziwi, który już wszystko widział, który po prostu ma zadanie do odbębnienia. I odbębnia.
Koniec.
Ech.
Podsumowując dział prozy polskiej – teksty mało zajmujące, zachowawcze. Napisane sprawnie i nic ponadto.
Na pewno dobrze, że są to teksty autorek. Historycznie autorek w dziale prozy polskiej NF zawsze było zbyt mało (kolosalne niedopowiedzenie). Miło, że to się zmienia.
Powoli, bo powoli, ale jednak.
Proza zagraniczna
Aleksander Matiuchin – Gadżet mon amour
Szkoda, że ten tekst nie jest dłuższy. Krótka, choć całkiem treściwa opowieść o technologii, która – werble! – jest oczywiście zgubna dla człowieka. Chyba trzeci z rzędu tekst z tym motywem w dziale prozy zagranicznej. Trochę monotematyczne się zrobiło światowe SF (przynajmniej to wybierane przez dział prozy zagranicznej NF).
Niemniej tekst jest niezły. A to za sprawą pełnokrwistej bohaterki, jej emocji, pragnień i tarapatów. Autor stawia na opowieść, prościutką, ale wyciska z niej co tylko może na tak krótkim metrażu.
Scott Lynch – Upadek i wzlot domu czarnoksiężnika Malkurila
Chyba gwóźdź numeru, ale tylko chyba.
To oczywiście dobry tekst, wymykający się gatunkom (już za samo to należy się w dzisiejszych czasach rynkowych łatek ogromny plus). Niemniej opowieść nie porywa.
Jest pewien problem z immersją (oczywiście chodzi o bohaterów, z którymi trudno się zidentyfikować),a jednak opowiadanie czyta się z przyjemnością.
Jest tu nauka i zabawa, czyli wszystko, co być powinno. Jest pomysłowość, świeże spojrzenie na całą garść motywów fantastycznych. Jest dużo dobrego. Nie wiem tylko, czy nie można było całości jednak skondensować, napisać krócej.
No i za cholerę nie potrafię rozgryźć, jakim cudem koboldy, które nie umiały czytać, odcyfrowały nazwy książek i zaczęły używać jako imion.
Podsumowując – dział prozy zagranicznej wygrywa z działem prozy polskiej o kilka długości. Przede wszystkim odwagą. Na szczycie pudła jedną nogą Lynch, nieco niżej Matiuchin.
Na miejscu trzecim Korta – ale tylko za świat, nie za opowieść.
Poza pudłem Kucenty i Łagan.
Opowiadania:
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMagdalena Kucenty – Jednooki Pies
Opowiadanie kryminalne z wyświechtanym przez proceduralne seriale wątkiem „policja potrzebuje konsultanta, żeby pomógł rozwiązać zagadkę”. I okej, nie ma tym nic złego, z takiego motywu też można wycisnąć coś ciekawego. Niestety w tym tekście się to nie udało.
Nie kupuję powodów, dla których główny bohater zostaje wezwany...
Czytałem w lutym, a pogoda jak w kwietniu… Chyba lubię to globalne ocieplenie ;)!
I czytać Nową Fantastykę też lubię! Z reguły coś ciekawego pod oczy podlezie.
A czy w numer marcowy też coś podetknął? A jakże, na przykład…
…„Jednookiego psa” Magdaleny Kucenty (Tenszy). Trochę w trakcie lektury kręciłem nosem, bo bohater to istny Geralt na emeryturze w troszkę innych realiach. Aż do zakończenia, które bardzo mi się spodobało. I choć nie uważam tego tekstu za najlepsze opko Autorki, to muszę przyznać, że dobre jest. Aha, trochę mnie mierziły babolki, ale o nich gdzie indziej.
Dalej mamy „LSY” Anny Łagan – a tu znowu na opak. Bardzo spodobał mi się świat, wykreowany przez panią Annę. Za to fabuła niestety dość przewidywalna, a zakończenie bez pomysłu. Może by tak wrócić do tego świata, bo ma spory potencjał, i coś w nim jeszcze skrobnąć?
„Śnieniewzięcie” Soni Korty (gravel). Zdecydowanie nie jestem targetem takich tekstów. Nie moja bajka po prostu. Za to mogę docenić wyobraźnię Autorki oraz sposób, w jaki opisała swe dziwaczne pomysły. Obiektywnie to naprawdę dobre opowiadanie nie w moim guście.
Przypomniało mi pewien wiersz Poego, ”A Dream Within A Dream”.
„Gadżet mon amour” Aleksandra Matiuchina – podkręcony do oporu nasz pęd do kolekcjonowania rzeczy „modnych”, które tylko czasem są potrzebne. W sumie sympatyczne, ale w pamięci nie zostanie.
„Upadek i wzlot domu czarnoksiężnika Malkurila” Scotta Lyncha. Że Autor pisać potrafi, wiadomo od czasów Camorry. W tym tekście, czasem śmiesznym, czasem wzruszającym, dał próbkę swoich niemałych możliwości. Bo historyjka właściwie banalna, za to jak smacznie opisana. Majstersztyk!
W publicystyce tym razem dla mnie tekstów mniej, bo jako że nie jestem fanem komiksów, artykuł o Tadeuszu Raczkiewiczu i wywiad z Gabrielem Rodriguezem przeczytałem tylko z obowiązku. Nie porwał mnie tekst Marty Sobieckiej „Inteligencja w opakowaniu”, a już teza, że nadajemy kobiecą osobowość SI, by ta sprawiała wrażenie uległej, jest mocno kontrowersyjna. Może raczej dlatego, że programują zwykle mężczyźni, którzy tęsknią po prostu za kobiecym towarzystwem? Zostawmy lepiej tę dyskusję…
Reszta – na stałym, niezłym poziomie. Z zadowoleniem odnotowuję recenzję planszówki, bo to bywają dobre rzeczy.
Czytałem w lutym, a pogoda jak w kwietniu… Chyba lubię to globalne ocieplenie ;)!
więcej Pokaż mimo toI czytać Nową Fantastykę też lubię! Z reguły coś ciekawego pod oczy podlezie.
A czy w numer marcowy też coś podetknął? A jakże, na przykład…
…„Jednookiego psa” Magdaleny Kucenty (Tenszy). Trochę w trakcie lektury kręciłem nosem, bo bohater to istny Geralt na emeryturze w troszkę innych...