Ależ to była propaganda! Z tej książki dowiedziałem się przede wszystkim tego, że radziecki podbój kosmosu nie byłby możliwy bez idei Lenina i wsparcia najwspanialszego przyjaciela kosmonautów, Nikity Chruszczowa. I że Amerykanie nigdy nie dogonią ZSRR w wyścigu kosmicznym, bo ich rakiety są mniejsze, gorsze i mniej wytrzymałe, a sama jedna Walentyna Tierieszkowa przebywała w kosmosie dłużej niż wszyscy astronauci USA razem wzięci.
Dwa pierwsze rozdziały to relacje Gagarina i Tierieszkowej. On snuje wizje przyszłości, podróży na Księżyc, Marsa i Wenus, a nawet dalej; ona opowiada o niezwykłej drodze: od włókniarki do kosmonautki. Wszystko to taką propagandą podszyte że momentami podboju kosmosu tam brak. Tylko komunizm i Lenin.
Dalej jest dziennik kosmonauty - też jakaś naciągana, komunistyczna historyjka.
Za to posłowie autorstwa Andrzeja Marksa to już coś! Rzetelne, świetnie opracowany tekst o historii i teraźniejszości podbojów kosmicznych. W roku 1963 Marks rzetelnie opisał nie tylko osiągnięcia świata w dziedzinie kosmonautyki, ale też jej realne problemy.

Ależ to była propaganda! Z tej książki dowiedziałem się przede wszystkim tego, że radziecki podbój kosmosu nie byłby możliwy bez idei Lenina i wsparcia najwspanialszego przyjaciela kosmonautów, Nikity Chruszczowa. I że Amerykanie nigdy nie dogonią ZSRR w wyścigu kosmicznym, bo ich rakiety są mniejsze, gorsze i mniej wytrzymałe, a sama jedna Walentyna Tierieszkowa przebywała...