Handlarz tlenem

Okładka książki Handlarz tlenem Marcin Araszczuk
Okładka książki Handlarz tlenem
Marcin Araszczuk Wydawnictwo: Novae Res fantasy, science fiction
334 str. 5 godz. 34 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2020-01-31
Data 1. wyd. pol.:
2020-01-31
Liczba stron:
334
Czas czytania
5 godz. 34 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381477499
Tagi:
przyszłość science fiction ziemia smog wirtualna rzeczywistość postapokalipsa
Średnia ocen

4,7 4,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
4,7 / 10
7 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
235
160

Na półkach: , ,

Ziemia, na której żyjemy już od dłuższego czasu daje nam znaki i wysyła prośby o lepsze traktowanie. Zmiany zachodzące w klimacie, wszechobecny smog, tony śmieci walających się na każdej wolnej przestrzeni, niepotrzebne wycinanie lasów, pozbywanie się parków i wszelkiej zieleni, by móc zalać to wszystko kolejną porcją betonu - czyż nie prosimy się sami o najgorszy scenariusz? Debiutujący autor Marcin Araszczuk wykorzystał ten jakże gorący i ekologiczny temat będący ciągle na topie do napisania swojej pierwszej książki „Handlarz tlenem".

Po wielu latach wyniszczania środowiska naturalnego, ludzkość staje przed największą katastrofą jaka dotknęła Ziemię, a która nie pozwala na normalne funkcjonowanie. Nad światem bowiem unosi się trujący, radioaktywny smog zabierając pozostały w atmosferze tlen. Ludzkość, poniekąd na własne życzenie, została zmuszona do walki o każdy oddech, zamknięta w skafandrach oraz domach. W tych trudnych czasach planetę ogarnęło zmodyfikowane prawo dżungli – przeżyją tylko najbogatsi, których będzie stać na zakup deficytowego towaru, jakim powoli staje się tlen. Tych, którzy nie mogą sobie na niego pozwolić z powodu swoich finansów muszą sobie radzić w mniej wyszukanym stylu – bójki, zamieszki, kradzieże i morderstwa są tu na porządku dziennym. Gaz, bez którego nie może funkcjonować żadna istota, porcjowany i sprzedawany jest między innymi przez firmę Oxygeniusz, której właścicielem jest Adam. Pewnego dnia jeden z jego przyjaciół na rekreacyjnym wyjeździe z rodziną, przypadkiem podsłuchuje grupę ludzi pracującą na farmach produkujących tlen. Według nich ma dojść do najgorszego... Adam nie traci czasu na zastanawianie się nad zbliżającymi się problemami, wraz z uduchowionym Robertem, będącym zaledwie komputerową projekcją, postanawia udać się w podróż do światów wirtualnych, by odnaleźć remedium na postępującą destrukcję.

Po opisie temat książki wydawał mi się na tyle interesujący, że z wielką chęcią zabrałam się za jej czytanie. Niestety mój początkowy zapał oraz kierująca mną ciekawość były równie wielkie jak rosnące w zatrważająco szybkim tempie rozczarowanie. Największa strata czasu, jaka mi się ostatnio przytrafiła. Dlaczego? Już wyjaśniam... Zacznę od paru plusów, które faktycznie zasługują na wyróżnienie tej totalnie makabrycznej powieści. Pomysł na fabułę książki ciekawy, widać przygotowanie autora w temacie ekologii, zmian klimatycznych, smogu i skutków jego dalszego powiększania się. Wykorzystanie nowych technologii, walka o tlen, strajki, zamieszki – tu faktycznie pan Marcin wykazał się znajomością tematu, pomysłem i sporą wyobraźnią. W pewnym sensie polubiłam nawet głównego bohatera Adama, tytułowego handlarza tlenem, za jego starania w dążeniu do wyznaczonego celu oraz za próby ulepszenia komfortu życia mimo licznych problemów, które spotykał po drodze. Niestety nawet i on potrafił być momentami męczący ze swoim zmiennymi nastrojami i niepewnością. Jego żona mocno przerysowana i irytująca, a wirtualny przyjaciel Robert udziela rad niczym najlepszy trener interpersonalny znający się na każdej dziedzinie życia.

Zbyt wyszukany i ciężki język, którym napisana jest książka, nie pozwala odpowiednio skupić się na jej treści. Jest to niesamowicie męczące. Momentami miałam wrażenie, że autor nauczył się słownika wyrazów bliskoznacznych na pamięć i z wielką chęcią z niego korzystał. O niebo lepiej czytałoby się to wszystko, gdyby Araszczuk skupił się na normalnym i powszechnie używanym słownictwie. Niepotrzebne i zbyt dokładne rozciąganie opisów najprostszych czynności, doprowadza niestety do początku danego fragmentu, chociażby dla samego przypomnienia sobie, o czym on jest. Nieliczne dialogi często zamienione zostały w przynudzające monologi. I to takie, których sens jest niemożliwy do zrozumienia przy pierwszym podejściu. Ciekawy temat ale jego potencjał nie został odpowiednio przedstawiony. Sorki, ale tej pozycji mówię „nie".

Ziemia, na której żyjemy już od dłuższego czasu daje nam znaki i wysyła prośby o lepsze traktowanie. Zmiany zachodzące w klimacie, wszechobecny smog, tony śmieci walających się na każdej wolnej przestrzeni, niepotrzebne wycinanie lasów, pozbywanie się parków i wszelkiej zieleni, by móc zalać to wszystko kolejną porcją betonu - czyż nie prosimy się sami o najgorszy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
8
3

Na półkach:

Książka jest wciągająca. Uwaga ona pochłania i nie chce puścić! Bohaterowie ciekawie napisani. Język w niektórych miejscach zbyt kwiecisty, ale spokojnie da się czytać. Każdemu fanowi Science Fiction polecam.

Książka jest wciągająca. Uwaga ona pochłania i nie chce puścić! Bohaterowie ciekawie napisani. Język w niektórych miejscach zbyt kwiecisty, ale spokojnie da się czytać. Każdemu fanowi Science Fiction polecam.

Pokaż mimo to

avatar
148
148

Na półkach: ,

Handlarz z innej epoki

Handlarz tlenem to zarówno tytuł debiutu literackiego Pana Marcina Araszczuka, jak i w pewnym sensie zawód głównego bohatera książki – Adama. Temat gorący. Na czasie. Środowiska naturalnego, które prosi o odpoczynek nie trzeba długo szukać. Wystarczy wyjść przed dom i złapać kilka oddechów. Stanowi ono również kanwę, na której zbudował swoją opowieść autor.

W bliżej nieokreślonej przyszłości, w momencie, kiedy planeta zaśmiecona śmieciem ludzkim stała się pogorzeliskiem z unoszącymi się nad nim kłębami zabójczo toksycznego smogu, tlen stał się podobnie jak w obecnych czasach żele dezynfekujące i papier toaletowy – towarem deficytowym. Gaz, bez którego człowiek żyć nie jest w stanie - porcjują firmy m.in. takie, jak Oxygeniusz (której wspomniany wyżej Adam jest właścicielem) – oczywiście za pieniądze. Kogo stać, nakupi sobie tlenu i przeżyje. Ci, którzy niestety nie mogą sobie na to pozwolić – muszą umrzeć. Przerażająca z perspektywy naszych czasów wizja świata, którym rządzi sparafrazowane prawo dżungli (wygrywa bogatszy) – tu w książce dzieje się naprawdę, a ludzie radzą sobie jak mogą, więc kradzieże, włamania, zabójstwa stanowią tu porządek dzienny. W jednym ze sterylnych domków, z zapasem tlenu na lata, pomieszkuje sobie główny bohater wraz z żoną Julią, zachowującą się codziennie w sposób odmienny na tyle, że ciężko ją jednoznacznie scharakteryzować. W umyśle głowy rodziny tworzy się zarodek planu, który zrewolucjonizuje być może wiele kwestii wraz z ludzkim spojrzeniem na nie.

Pomysł na książkę znakomity! Handlarza zakwalifikowałbym do czegoś pomiędzy cyberpunkowym science fiction, a lekkim psychologicznym thrillerem z dosyć pokaźną dawką filozofii w tle. Tylko co z tego, skoro wykonanie zabija wszystko, co ciekawe i dobre w tej książce? Archaiczny, przeładowany synonimami język jakby z innej epoki, jakim autor pisze tę powieść przypomina wielki napompowany do granic możliwości balon z jakąś dziwną zawartością, której nie nazwałbym przyjemną, a która lada moment może pokryć twarz czytelnika tuż po wybuchu. Czytanie męczy i morduje do tego stopnia, że nie sposób tego przeczytać od deski do deski za pierwszym podejściem. I to jeszcze ze zrozumieniem. Autor złapał czytelnika w pewien rodzaj iluzji, w której ten pozostaje w stanie ciągłej ciekawości, nie mogąc jej do końca poznać przez sposób prowadzenia narracji. Kiedy przewróciłem ostatnią stronę Handlarza, czułem się jak na pierwszym dniu urlopu po wykańczającej, długotrwałej fizycznej pracy. Momenty na tyle zrozumiałe, żeby się w tym odnaleźć istnieją tu jedynie w dialogach. A w zasadzie monologach, urastających bardziej do rangi wielkiej oracji bądź alokucji niż zwykłych pogadanek. Momenty te jednak stanowiły tu powiew świeżości, dzięki którym można się było nie tyle ciut rozeznać w tym o co autorowi chodzi, co po prostu nieco doładować i nabrać rozpędu przed kolejnymi tonami autorskiego słowotoku, opisującymi czynność tak zwykłą jak wejście do domu z pracy, czy nabranie kęsa obiadu na sztuciec.

Reasumując, Handlarz tlenem to powieść poruszająca tematy dotykające religii, moralności, ludzkiego egoizmu ale i miłości. Ile ludzi, tyle charakterów i tyle ludzkich przekonań w stosunku do wielu aspektów życia. Czy jesteśmy wyposażeni w na tyle zaawansowaną technologię, że możemy porównywać się do samego Stwórcy i np stwarzać nowe życie? Czy potrafimy pokonać śmierć? Dywagacje na te tematy to najwartościowszy kruszec tej książki. Żeby go jednak wydobyć, trzeba się przekopać przez dosyć grubą warstwę językowego szlamu. Diamentowym kilofem...

Handlarz z innej epoki

Handlarz tlenem to zarówno tytuł debiutu literackiego Pana Marcina Araszczuka, jak i w pewnym sensie zawód głównego bohatera książki – Adama. Temat gorący. Na czasie. Środowiska naturalnego, które prosi o odpoczynek nie trzeba długo szukać. Wystarczy wyjść przed dom i złapać kilka oddechów. Stanowi ono również kanwę, na której zbudował swoją opowieść...

więcej Pokaż mimo to

avatar
533
532

Na półkach:

Odetchnij pełną piersią. Być może robisz to po raz ostatni…

Po wielu latach wyniszczania środowiska naturalnego Ziemia zamienia się w zatrutą przestrzeń pełną smogu, a tlen staje się najcenniejszym, reglamentowanym towarem. W tym świecie rodem z koszmaru Adam, właściciel firmy Oxygeniusz, próbuje stawić czoła otaczającej go rzeczywistości. Wie, że czasu zostało bardzo mało, a zasoby tlenu na farmach są na wyczerpaniu. Adam nie traci jednak nadziei na stworzenie lepszej przyszłości i wraz ze swoim uduchowionym przyjacielem Robertem postanawia udać się w podróż do wirtualnych światów, w których być może uda się znaleźć remedium na postępującą destrukcję.

Jest jednak ktoś, kto bardzo pragnie pokrzyżować te ambitne plany i nie cofnie się przed niczym, by postawić na swoim...

No cóż, spodziewałam się całkiem innej lektury,tzn po opisie sądziłam,że dostanę fajne czytadło o naturze, o tym jak ludzie próbują zmienić świat na lepsze i o tym jak walczą ze smogiem...ale dostałam coś innego, książkę się tak trudno w niektórych momentach czyta,dlatego,że autor używa bardzo wielu fragmentach słownictwa dalszego, mam na myśli,że bardzo dużo jest tutaj słów bliskoznacznych,zamiast napisać tę powieść lekko i normalnym językiem, to czułam się czasami jakbym czytała słownik. Język napchany, i dość nadęty, w sensie odczułam,że jest taki sztuczny,przesadny. Nie umiałam się totalnie wczuć w tę lekturę przez te słownictwo. Mam wrażenie,że autor za bardzo się starał w kwestii języka,ale według mnie przedobrzał no i nie wyszło to tak jak się spodziewałam. Przyznam,że fabuła pod względem opisu mnie zaciekawiła, wiecie teraz ten temat jest dość na topie, bardzo dużo się gada o ekologii, o tym,żeby nie zanieczyszczać powietrza, nie niszczyć i zmieniać świat na lepsze, dlatego też z chęcią sięgnęłam po tę książkę.
Sam świat jaki stworzył autor i te technologie,które ukazał w powieści są ciekawe i intrygujące to muszę przyznać,że wizja wirtualnego świata mnie wciągnęła i tutaj w tej kwestii powieść zapunktowała. Bohaterowie są różnorodnie wykreowani, każdy ma swoje zadanie i swój cel,który chcą wykonać. Idzie im to dość całkiem sprawnie do czasu, kiedy na ulicy zaczynają się robić zamieszki, strajki i włamania, aby zdobyć to co najważniejsze, czyli tlen.. Czy bohaterom uda się zmienić świat na lepsze? Dla czytelników lubiących taką tematykę z pewnością się spodoba powieść,ale jeśli chodzi o mnie, sama lubię taką książkę przeczytać na odmianę, ale spodziewałam się ciut innej treści no i niestety nie porwała mnie tak jakbym chciała, oceniam dość miernie, więc ocena nie będzie wysoka, ode mnie 3.

Odetchnij pełną piersią. Być może robisz to po raz ostatni…

Po wielu latach wyniszczania środowiska naturalnego Ziemia zamienia się w zatrutą przestrzeń pełną smogu, a tlen staje się najcenniejszym, reglamentowanym towarem. W tym świecie rodem z koszmaru Adam, właściciel firmy Oxygeniusz, próbuje stawić czoła otaczającej go rzeczywistości. Wie, że czasu zostało bardzo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
201
197

Na półkach:

recenzja przedpremierowa🙄

Recenzja "Handlarza tlenem" Marcina Araszczuka nie przyszła mi łatwo. Jest po temu przynajmniej kilka powodów.
Po pierwsze, nie lubię pisania, że książka w całości mi się nie podoba. Jak widzicie - zero suspensu.
Po drugie, mam słabość do ludzi, którzy w ogóle porywają się do pisania i którzy swoje dzieło kończą, innymi słowy - z definicji lubię wszystkie Autorki i Autorów, aczkolwiek nie zawsze lubię ich książki. Zawsze mam jednak nadzieję, że znajdę kogoś, kto pisze ja Aleksandra Konefał, czyli dobrze.
Po trzecie książka, która SF porusza temat ekologii byłaby dziś w punkt. Patrzcie, większość miast ogłasza alarmy smogowe a w socialu pokazujemy sobie u kogo bardziej śmierdziało.Czas idealny na taką pozycję.
Po czwarte, wydawnictwo ładnie zapowiedziało książkę, a ja się dałam złapać na zapowiedź. Tak, to mówi więcej o mnie, niż o książce, zgoda. Skreślam zatem ten punkt.

Tak czy inaczej - powinno być dobrze.
Nie jest.

O czym jest "Handlarz tlenem" Marcina Araszczuka?

Fabuły oczywiście opowiadać nie będę, powiem tylko, że Ziemię zdążyliśmy doprowadzić do stanu w którym tlen trzeba dostarczać do domów i za niego płacić. (Czemu tlen?, takie retoryczne pytanie) Im masz więcej kasy, tym lepszy stuff kupujesz, tu zaskoczeń nie ma. Tytułowy handlarz tlenem, Adam, ma kłopoty w domu i w biznesie, ma kilkoro przyjaciół i przeżywa kryzys egzystencjalny, a raczej ekologiczno-egzystencjalny. W dodatku sprzedaje cały zapas tlenu, jaki ma, a fabryki tegoż gazu płoną. Oczywiście jest to spisek wielkiego biznesu. Grupka straceńców, czyli założony przez sztuczną inteligencję, zaprzyjaźnioną z Adamem Instytut Badań Międzywymiarowych, szuka drogi wyjścia z kupy, w która się znaleźliśmy. Są dramaty rodzinne, dramaty społeczne, rozdroża i w ogóle - warstwa psychologiczna.

Oczywiście, że spłyciłam, ale nie jestem w szkole podstawowej, żeby pisać plan akcji książki w punktach i podpunktach. Zresztą to nie akcja jest słabą stroną książki.

Co jest nie tak i na co narzekam?

Nie byłam w stanie przegryźć się przez język, którym pisze Araszczuk. Nie byłam. Kojarzy mi się z XIX wiecznymi polskimi powieściami SF trzeciego sortu, które męczyłam za studiach, bo promotorka powiedziała mi, że to nie jest literatura, a ja chciałam jej udowodnić, że jednak jest. Nie, nie mówię o Prusie czy innych tuzach, mówię o wyrobnikach literatury, których czytać się autentycznie nie da. Tak czy inaczej rozeszłyśmy się (ja i polska, XIX wieczna SF) w ciszy, udając, że się nie spotkałyśmy.
I oto, na progu trzeciego dziesięciolecia XXI wieku dostaję do ręki językowego pogrobowca tychże. Może przesadzam, ale dawno nie czytałam książki napisanej współcześnie, w której fraza opisuje z absolutną powagą, jak to mąż "objąwszy połowicę ramieniem, ruszył z nią w kierunku wyjścia" [s.262].

Nie, to nie chodzi o to, że język powieści jest niestaranny, niechlujny, nie. Jest staranny, przesadnie. Czasem miała wrażenie, że przebijałam się przez słownik wyrazów bliskoznacznych. Zamiast użyć "normalnego" i powszechnie używanego słowa Autor sięga po jego dalekiego kuzyna, rzadko widywanego w takim kontekście. Co więcej, Marcin Araszczuk pisze raczej bombastycznym językiem pełnym poezji, fraza jest skomplikowana, rozbudowana, pełna porównań i przenośni. I składnia, i słownik są nie tyle bogate, co rozbuchane. Nie ciskam kamieniem, bo to jest po prostu wybór Autora, pewnie świadomy, pewnie mający sens, ale mimo wszystko. Zobaczcie taki fragment:

"Podczas zmywania piany, dokonał kartografii gry sił między frakcjami mięśni napiętych za sprawą stresu, a tymi zwiotczałymi z powodu braku ćwiczeń. Od kilku miesięcy coraz trudniej i rzadziej zmuszał się do gimnastyki. Nadal uważał siebie za atrakcyjnego mężczyznę w dobrej kondycji, jednakże w tym momencie sprawiało mu trudność przywołanie myśli cieplejszych niż żal do samego siebie z powodu powiększającego się brzucha. Bliższe oględziny ujawniały dwie półkule tłuszczu, uwypuklające się po obu stronach pępka, zaś obrys bioder zapuszczał się w szerokości dotąd zarezerwowane dla inni ud. Bastionem tym większej dumy pozostawała wklęsłość na wysokości pasa, choć ta, w połączeniu ze wspomnianymi mankamentami, nadawała środkowemu rejonowi jego ciała pewnej nieforemności". [s. 11-12]

I albo jest to świadomie wybrana stylizacja literacka, albo wyłażąca z podświadomości fascynacja historycznoliteracka, albo ja nie wiem co.

A tak, może to być i środek literacki, o czym później.

Żeby nie być gołosłownym i żeby czepianie się Autora było podbudowane konkretami:

"Dym bezwolnych rekolekcji upokorzeń dnia zasnuł przytomność otoczenia. Po kryjomu znalazł spełnienie nieuświadomiony impuls; w siwej zawierusze ręce bezwiednie uwolniły głowę od hełmu i upuściły go. Dopiero głuchy dźwięk uderzenia o posadzkę wyrwał nowo przybyłego z apatii, uprzytomniając skryte w niej niebezpieczeństwo". [s. 7]

"Doświadczana przez nas codzienność przeistoczyła się w wirtualny świat. Prawdziwą rzeczywistość zakryliśmy nierealnym wymiarem a teraz posiadamy dostęp wyłącznie do kalekiej iluzji, której nierzeczywistość objawia się też w niemożliwość istnienia dużo dłużej. Stworzona przez nas krótkowzroczna wizja człowieczeństwa we mgle urojeń władzy, pustej rozrywki i codziennego znoju odpowiada za tę niknącą projekcję naszej własnej nędzy. Nie dziwi zatem, że dzieciaki sięgają po bardziej kolorową wirtualność komputerową, bo w tym sensie posiada ona więcej realności niż ta zwykła, szara". [s. 15]
"- Wybieramy śmierć! - Wśród łez ściekających po rynsztokach twarzy jak martwy szczur płynęły te słowa, mało przypominające głos Adama. Ognisty pocałunek zajął knot, zapalniczka zgasła.
- Ja nie chcę wybrać śmierci - Przerażenie zmieniało twarz jego żony w rozpostartą na czaszce skórę.
- Nikt nie chce, ale cały czas to robimy. Zycie obracamy w śmierć - mówił w zapamiętaniu. Krople wosku z potrząsanej gromnicy opadały na podłogę - Czy więcej sensu nie miałaby przemiana śmierci w życie? Jak wyglądałaby nasza egzystencja? Nasza kultura i cywilizacja? A ta planeta?" [s. 150]

"- Nigdy nie wybaczę sobie tego, jak z mojej winy w ciągu najkrótszej chwili niecierpliwa radość na twarzy mojego syna i blask jego oczu nie tylko zgasły, ale i zawiniły się w swe kompletne przeciwieństwo, które zupełnie nie pasowało do tak młodej twarzy". [s. 158]

No dobrze, wystarczy o języku.

Język jak powietrze - czyli hipoteza środka literackiego

A nie, miało być o tym, co mogłoby być jakimś wyjaśnieniem dla faktu, skąd wzięła się tak rozbuchana i niekontrolowana fraza. Otóż, jeśliby bohaterowie powieści Araszczuka wyjrzeli za okno, zobaczyliby tylko szarą mgłę, w której z rzadka migną światła samochodów. Mają smog, który bije na głowę wszystkie nasze smogi. To zatrute, nienadające się do oddychania powietrze jest kolejnym, wiecznie obecnym bohaterem "Handlarza tlenem". Nie da się o nim zapomnieć.
Może zatem język: duszny, gęsty, prawie nieprzezroczysty, narzucający się i porażający ciężarem bez gracji jest po prostu odzwierciedleniem warunków istniejących poza zamkniętymi i szczelnymi mieszkaniami? Na zewnątrz zupa i mgły, w bohaterach mgła języka??
Może. Trzymam się nadziei, że jest to środek artystyczny, który przenika książkę.

Niestety - dusi on powieść, jak powietrze na Ziemi z "Handlarza tlenem" dusi ludzi.

Postaci i świat przedstawiony

Postaci są równie irytujące, jak język.
Główny bohater, Adam, imię znaczące i ciężkie od znaczeń, jest rozmemłany, a staje się zelotą. Jego wirtualny przyjaciel, mentor i terapeuta, Robert, mówi jak ci coache z netu. Żona Adama jest przerysowana i można się zastanawiać, co na Chaos, zmusiło tę dwójkę do bycia razem. I tak dalej, i tak dalej.

Przepraszam, ale prócz samej koncepcji tak zniszczonego świata i kilku niezłych metafor, jak ta: "skurczył się do rozmiaru odbić swojej twarzy w zimnych szkłach separujących go od jej duszy" [s.20] - nic mi się w "Handlarzu tlenem" nie podobało. Albo nie zrozumiałam świata przedstawionego, albo język odciął mnie od sensów, albo sama nie wiem.


Tematyka, którą książka Araszczuka porusza jest ważna, aktualna i niezwykle nośna. Pewnie dlatego tak łatwo ją "położyć" i pewnie dlatego wkurzam się na wykonanie.

Sorry, "Handlarza tlenem" Marcina Araszkiewicza nie polecam. 😢 Aczkolwiek nie udaję nawet, że mój gust czytelniczy jest i powinien być gustem wszystkich

www.veryurbanfantasy.pl

recenzja przedpremierowa🙄

Recenzja "Handlarza tlenem" Marcina Araszczuka nie przyszła mi łatwo. Jest po temu przynajmniej kilka powodów.
Po pierwsze, nie lubię pisania, że książka w całości mi się nie podoba. Jak widzicie - zero suspensu.
Po drugie, mam słabość do ludzi, którzy w ogóle porywają się do pisania i którzy swoje dzieło kończą, innymi słowy - z definicji lubię...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    10
  • Przeczytane
    7
  • Posiadam
    5
  • 2020
    1
  • CZYTNIK INKPAD X PRO - NOWY
    1
  • FANTASY, SCIENCE FICTION
    1
  • Recenzenckie
    1
  • BIBLIOTEKA POCKETBOOK INKPAD
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Handlarz tlenem


Podobne książki

Przeczytaj także