rozwińzwiń

Buntowniczki. Niezwykłe Polki, które robiły, co chciały

Okładka książki Buntowniczki. Niezwykłe Polki, które robiły, co chciały Andrzej Fedorowicz
Okładka książki Buntowniczki. Niezwykłe Polki, które robiły, co chciały
Andrzej Fedorowicz Wydawnictwo: Prószyński i S-ka reportaż
423 str. 7 godz. 3 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2019-06-13
Data 1. wyd. pol.:
2019-06-13
Liczba stron:
423
Czas czytania
7 godz. 3 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381691024
Tagi:
literatura polska historia biografia Polki buntowniczki
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
225 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
673
445

Na półkach: ,

Wspominałam przy innych tego typu książkach, iż są one niezwykle potrzebne. Uważam, że warto poznawać historie kobiet, które mogą stanowić dla współczesnych kobiet inspirację. Książki, które przybliżają nam bohaterki sprzed lat chyba nigdy mnie nie znudzą.
Niektóre z opisywanych tutaj bohaterek miałam przyjemność już poznać, o innych czytałam pierwszy raz. Wszystkie spotkania były bardzo przyjemne. Faworytkami, o których przeczytam coś więcej są: Janina Lewandowska, Irena Krzywicka oraz Joanna Żubr czy Helena Rubinstein.
Warto poznawać ich historie.

Wspominałam przy innych tego typu książkach, iż są one niezwykle potrzebne. Uważam, że warto poznawać historie kobiet, które mogą stanowić dla współczesnych kobiet inspirację. Książki, które przybliżają nam bohaterki sprzed lat chyba nigdy mnie nie znudzą.
Niektóre z opisywanych tutaj bohaterek miałam przyjemność już poznać, o innych czytałam pierwszy raz. Wszystkie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1073
807

Na półkach: ,

Fascynujące życiorysy, ciekawie opisane historie znanych i mniej znanych Polek. Myślę, że zaciekawią zarówno osoby zorientowane feministycznie jak i bardziej konserwatywne:) Są szczegóły historyczne, wartki styl, ciekawe źródła i cytaty - czytałam i słuchałam audiobooka z dużą przyjemnością!

Fascynujące życiorysy, ciekawie opisane historie znanych i mniej znanych Polek. Myślę, że zaciekawią zarówno osoby zorientowane feministycznie jak i bardziej konserwatywne:) Są szczegóły historyczne, wartki styl, ciekawe źródła i cytaty - czytałam i słuchałam audiobooka z dużą przyjemnością!

Pokaż mimo to

avatar
1208
992

Na półkach:

Reportaż Andrzeja Fedorowicza "Buntowniczki" miał być fascynującą opowieścią o sile kobiet dążących do niezależności i wolności. Miał pokazać, że kobiety od wieków walczyły o siebie i swoje miejsce w rzeczywistości, że nie bały się otwarcie iść po swoje i stawiać siebie na pierwszym miejscu. I w założeniu faktycznie ten cel książki został osiągnięty, gdyż autor wybrał kobiety waleczne, o mocnych charakterach i często nieugiętej postawie. Wśród bohaterek jego reportażu znalazła się Maria Konopnicka, Jadwiga Mrozowska-Toeplitz, Helena Rubinstein, czy Maria Franciszka Kozłowska i co do tych wyborów zastrzeżeń nie mam, ale przyznam, że zębami zazgrzytałam kiedy wśród buntowniczek o wolność doszłam do Róży Luksemburg, co do której wiele można powiedzieć, z wyjątkiem chyba tego, że akurat polskość grała w jej duszy. Wybór jednak dość mocno kontrowersyjny i pozostający w sprzeczności z prawdą historyczną.
Pozostałe biografie przedstawiane zostały bardziej lub mniej rzetelnie, gdyż pojawiają się błędy, które trudno powiedzieć czy wynikają z niewiedzy, czy ze słabego researchu (jak np. w zakresie Nagrody Nobla dla Marii Curie-Skłodowskiej).
Przeczytać zatem przeczytałam, ale szału nie ma i w pewnym momencie byłam tą książką znudzona i odrobinę zawiedziona, gdyż spodziewałam się opowieści o kobietach, których biografie wciągną mnie bez reszty, a ciągnęły się jak flaki z olejem. Szkoda.

Reportaż Andrzeja Fedorowicza "Buntowniczki" miał być fascynującą opowieścią o sile kobiet dążących do niezależności i wolności. Miał pokazać, że kobiety od wieków walczyły o siebie i swoje miejsce w rzeczywistości, że nie bały się otwarcie iść po swoje i stawiać siebie na pierwszym miejscu. I w założeniu faktycznie ten cel książki został osiągnięty, gdyż autor wybrał...

więcej Pokaż mimo to

avatar
312
202

Na półkach:

Bardzo dobra do słuchania. Krótkie życiorysy fantastycznych kobiet, jednych mniej, innych bardziej znanych. Nic, tylko poznawać i zachwycać się indywidualnościami jakie mamy w narodzie.

Bardzo dobra do słuchania. Krótkie życiorysy fantastycznych kobiet, jednych mniej, innych bardziej znanych. Nic, tylko poznawać i zachwycać się indywidualnościami jakie mamy w narodzie.

Pokaż mimo to

avatar
746
66

Na półkach: , , , , ,

Bardzo chciałabym dać tej książce lepszą ocenę. Bohaterki - jak wskazuje na to tytuł - to Polki, znane mniej lub bardziej w powszechnej świadomości, które czymś się wyróżniały. Nie płynęły z prądem, tworzyły siebie od podstaw, nie godząc się na z góry narzuconą rolę. To naprawdę inspirujące postaci a ich życia nierzadko nadawałyby się na scenariusz filmu czy powieść awanturniczą.
Skąd zatem taka niska ocena?
Niestety, pomimo udokumentowanego głębokiego studium literaturowego (bardzo szanuję spis źródeł!),autorowi zdarzyły się nieładne wpadki. W rozdziale o Jadwidze Mrozowskiej-Toeplitz wspomina o Marii Skłodowskiej-Curie - i popełnia błąd merytoryczny, pisząc, że ta dostała w 1903 roku Nagrodę Nobla za odkrycie radu. W 1903 Nobel dla Państwa Curie przyznano z fizyki, za odkrycie i opisanie zjawiska promieniotwórczości, natomiast za odkrycie i polonu i radu Nobel dla samej już Marii przyznano w 1911. Tę informację można sprawdzić w 10 sekund w Wikipedii - bardzo nieładna wpadka.
Inne zastrzeżenie to język, zwłaszcza w ostatnim rozdziale, o Helenie Rubinstein. Pomijam takie zgrzyty jak "ówczesne redaktorki lajfstajlowe" (ała) czy "gdyby były wtedy telefony to Helena robiłaby sobie selfie" (trochę niekonsekwencja, albo spolszczamy takie amerykanizmy albo zachowujemy w oryginale),ale wisienką na tym torcie były "murzyńskie dzieła sztuki" - czarnoskórzy Polacy od lat komunikują, że "Murzyn" to obelga i spadek po kolonializmie.
Przeczytać - chyba warto, ale trzeba się przygotować na pewne zgrzyty.

Bardzo chciałabym dać tej książce lepszą ocenę. Bohaterki - jak wskazuje na to tytuł - to Polki, znane mniej lub bardziej w powszechnej świadomości, które czymś się wyróżniały. Nie płynęły z prądem, tworzyły siebie od podstaw, nie godząc się na z góry narzuconą rolę. To naprawdę inspirujące postaci a ich życia nierzadko nadawałyby się na scenariusz filmu czy powieść...

więcej Pokaż mimo to

avatar
337
12

Na półkach:

Bardzo zaskoczyła mnie ta książka- jak na reportaż jest świetnie napisana, wręcz nie można się od niej oderwać! Przedstawia obrazy wielu niesamowitych Polek, które bez wątpienia trzeba znać

Bardzo zaskoczyła mnie ta książka- jak na reportaż jest świetnie napisana, wręcz nie można się od niej oderwać! Przedstawia obrazy wielu niesamowitych Polek, które bez wątpienia trzeba znać

Pokaż mimo to

avatar
616
85

Na półkach:

Warto przeczytać, świetne historie zebrane w jednym miejscu.

Warto przeczytać, świetne historie zebrane w jednym miejscu.

Pokaż mimo to

avatar
965
590

Na półkach: , , ,

"Buntowniczki" Fedorowicza to zbiór krótkich biografii Polek żyjących w czasach zdecydowanie trudniejszych dla kobiet niż czasy obecne. Są tu nazwiska powszechnie znane - jak choćby Maria Konopnicka czy Róża Luksemburg, co nieco wiedziałam też o Marii Franciszce Kozłowskiej, ale pozostałe życiorysy były dla mnie niemałym zaskoczeniem. Wciągnęłam się szczególnie w historie Reginy Pilsztyn i Joanny Żubr - aż trudno uwierzyć, jak te kobiety walczyły o swoje. Fedorowicz zaprezentował w "Buntowniczkach" biografie sfabularyzowane, więc trzeba się tu liczyć z tym, że niektóre dialogi itp. powstały w wyobraźni autora, ale mi osobiście w niczym to nie przeszkadzało - wręcz przeciwnie, dzięki temu zabiegowi książka okazała się bardziej przystępna w odbiorze.
Lektura była dla mnie pozytywnym zaskoczeniem - spodziewałam się różnych ciekawostek, ale nie aż tylu i nie tak dobrze opisanych. Trafił do mnie styl Fedorowicza, choć znając trochę biografię Konopnickiej, widziałam, że życiorys był pisany pod tezę (albo raczej z pominięciem niewygodnych szczegółów),więc zastanawiałam się czasem, czy w innych historiach też nie było braków? Jednak jak na pierwsze spotkanie z bohaterkami, o których często nigdy wcześniej nie słyszałam, było bardzo dobrze. Sporo nowego się dowiedziałam, a przecież z takim założeniem sięgnęłam po tę książkę :)

"Buntowniczki" Fedorowicza to zbiór krótkich biografii Polek żyjących w czasach zdecydowanie trudniejszych dla kobiet niż czasy obecne. Są tu nazwiska powszechnie znane - jak choćby Maria Konopnicka czy Róża Luksemburg, co nieco wiedziałam też o Marii Franciszce Kozłowskiej, ale pozostałe życiorysy były dla mnie niemałym zaskoczeniem. Wciągnęłam się szczególnie w historie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
546
501

Na półkach:

Dobór zupełnie dowolny.
Co robi tu Róża Luksemburg?
„Pepeesowcy zarzucali esdekom, że na zawsze poddali się Rosji, a kiedy ci odmówili przyłączenia się do ich partii, potępili ich za rozłam. Dla Róży, która jako siedemnastolatka musiała uciekać z Warszawy w obawie przed aresztowaniem przez Rosjan, zarzuty były bolesne. Nigdy nie przestała czuć się Polką, jednak na ruch socjalistyczny patrzyła jak na wspólnotę idei ludzi różnych nacji, przy której sprawy narodowe powinny zejść na dalszy plan.” Twierdzenie o „czuciu się Polką” nie poparte jakimkolwiek źródłem.
„Niemcy nie były jej ojczyzną w stopniu większym niż Polska, Polska nie była jej ojczyzną w stopniu większym niż Niemcy. Jej ojczyzną była Międzynarodówka. Całą twórczość pisarską Róży Luksemburg można streścić w zdaniu, którym zamknęła broszurę "Kryzys socjaldemokracji" (r. 1915): "Ojczyzną proletariuszy, której obronie podporządkować trzeba wszystko inne, jest socjalistyczna Międzynarodówka". (…) Na międzynarodowym kongresie socjalistycznym w Amsterdamie w r. 1904 mówiła (…),że "ideałem jest stopienie się wszystkich narodowych proletariatów w jeden jedyny, socjalistyczny proletariat".” (Adam Ciołkosz „Róża Luksemburg a rewolucja rosyjska” Paryż, Instytut Literacki, 1961 s. 21)
„Zaciekłość i nienawiść, z jaką Róża Luksemburg ścigała wszelkie idee niepodległościowe, nade wszystko polskie, postawiła ją w drastycznej opozycji do leninowców, była to jednak, należy podkreślić, rozbieżność strategicznych punktów widzenia, nie zaś różnica w uznaniu narodu czy kultury narodowej za wartość samoistną. W tym punkcie Lenin bowiem zajmował takie samo stanowisko. Uznawał prawo do samostanowienia, lecz zarazem domagał się, by socjaliści walczyli przeciwko separatyzmowi własnego narodu; nie miał też wątpliwości, że interes rewolucji, to jest interes utrzymania władzy bolszewickiej w Rosji stoi wyżej aniżeli prawo do samostanowienia. Rzecznikiem zaś narodu w kwestii "separacja czy integracja" miał być tak czy owak proletariat, rzecznikiem zaś proletariatu – jego partia, która wszakże wyraża najbardziej postępowe tendencje każdej zbiorowości narodowej. Późniejsze obiekcje Lenina przeciw brutalnościom popełnionym w czasie najazdu na Gruzję nie miały już praktycznego znaczenia, a program partii pozwalał całkowicie usprawiedliwić politykę aneksji i najazdów, która przywróciła państwu rosyjskiemu znaczną większość jego pierwotnych posiadłości. Batalia z PPS-em natomiast była istotnie zasadnicza. Z dzisiejszej perspektywy może wydawać się niewiarygodne, do jakiego stopnia Róża Luksemburg była zaślepiona na realności życia społecznego. Jednakże zaślepienie to wychodziło na jaw bynajmniej nie w tym tylko przypadku. Była to w najpełniejszym słowa znaczeniu umysłowość doktrynerska. Jej opisy rzeczywistości społecznej są w znacznej mierze wydedukowane z teoretycznego schematu marksistowskiego i minimalnie tylko korygowane obserwacją faktycznych procesów. Skoro społeczeństwo kapitalistyczne z natury rzeczy dzieli się na wrogie klasy i skoro interesy każdej z tych klas zbiegają się (przynajmniej jeśli chodzi o ich stosunek do przeciwnika klasowego) w skali światowej, tedy jest rzeczą teoretycznie niemożliwą, by naród jakiś "w całości" dążył do niepodległego bytu, gdyż dążenia takiej całości po prostu nie mogą istnieć. Róża Luksemburg bynajmniej nie skorygowała swoich opinii w obliczu wybuchu nacjonalizmów w 1914 roku…” (Leszek Kołakowski „Główne nurty marksizmu” Paryż, Instytut Literacki, 1977 tom 2, s. 100)

Oczywiście o tym tu ani słowa.

Jest natomiast coś takiego „silny jak byk dwudziestoośmioletni towarzysz Marcin Kasprzak dostał partyjne polecenie ewakuowania z zaboru rosyjskiego siedemnastoletniej Rozalii Luksemburg. Przez ostatnie kilometry do granicy Róża ledwo szła. Od dzieciństwa utykała, a emocje związane z ucieczką jeszcze bardziej ją osłabiły. Towarzysz Marcin zarzucił więc sobie dziewczynę jak worek na plecy i tak pokonali granicę z Niemcami. Do Warszawy Róża wróci, również nielegalnie, dopiero siedemnaście lat później. Będzie już wtedy znaną w całej Europie radykałką. Na razie jednak gra rolę zbuntowanej żydowskiej dziewczyny, która musi uciec z Rosji, aby się ochrzcić, bo chce wyjść za mąż za katolika. Opowiedziana przez Kasprzaka historia wzruszyła mieszkającego niedaleko granicy księdza. Kapłan zgodził się udzielić parze gościny. Stamtąd, korzystając z siatki konspiracyjnych kontaktów towarzysza Marcina, osiemnastolatka przez Niemcy przedostała się do Szwajcarii...”

Skąd te dane, też nie wiadomo.

Bowiem relacja o tym brzmi: „Ucieczkę zorganizował Kasprzak. Znał jakiegoś księdza, mieszkającego w pobliżu granicy niemieckiej i namówił go, aby przewiózł młodą rewolucjonistkę nielegalnie przez granicę swoją bryczką. Kasprzak powiedział księdzu – co było nieprawdą – że jest ona córką rabina i ucieka od ojca, aby przejść za granicą na katolicyzm. Ksiądz w to uwierzył. Róża Luksemburg nic o tym fortelu Kasprzaka nie wiedziała. Dowiedziała się dopiero po drodze od księdza, jeszcze po rosyjskiej stronie, i zaraz powiadomiła go, że Kasprzak go nabrał i kim jest w istocie. Ksiądz zatrzymał bryczkę, chwilę myślał, a później pojechał dalej i przewiózł ją przez granicę. Cała ta historia była wówczas dobrze znana w środowisku SDKPiL. Opowiedział nam ją na zebraniu naszego kółka Łazowert. Toczyliśmy gorące spory, czy Róża Luksemburg postąpiła właściwie, mówiąc księdzu prawdę, i czy słusznie postąpił Kasprzak, który księdza nabrał. Zdania w naszym kółku były podzielone, a co się tyczy Łazowerta, to nie zajął w tej sprawie żadnego stanowiska, uśmiechając się tylko trochę enigmatycznie. Sprawa, w gruncie rzeczy, sprowadzała się do tego, czy rewolucjonista, dla osiągnięcia swoich celów, może i powinien imać się wszelkich środków, nawet takich, które są na ogół uważane za nieetyczne, czyli, innymi słowy, czy słuszna jest teza, że cel uświęca środki. O tym to właśnie mówiłem z Dzierżyńskim. Powiedział mi, że to co wówczas zrobiła Róża Luksemburg jest bardzo charakterystyczne dla jej pochodzenia drobnomieszczańskiego, którego przesądów w tym czasie jeszcze się nie wyzbyła. Gdyby przyszła na świat w rodzinie robotniczej, zwłaszcza rodzinie, cierpiącej głód, potwierdziłaby bez żadnych skrupułów moralnych to co Kasprzak księdzu o niej powiedział. Co się zaś tyczy Kasprzaka, to postąpił on, zdaniem Dzierżyńskiego, zupełnie słusznie. Kiedy go zapytałem, czy to co zrobił Kasprzak było uczciwe – bo to właśnie słowo padało najczęściej na zebraniu naszego kółka, kiedy omawialiśmy tę sprawę – Dzierżyński popatrzał na mnie, tak jak się patrzy na kogoś bardzo młodego i bardzo naiwnego. Zapytał mnie też, tak niby od niechcenia, z jakiej pochodzę rodziny i powiedział coś w tym sensie że prawdziwy rewolucjonista nie zna pojęcia obiektywnej uczciwości, ponieważ ruch rewolucyjny nie może być obiektywny, co każdy proletariusz czuje swoim klasowym węchem.” (Wacław Solski „Moje wspomnienia” Paryż, Instytut Literacki, 1977 s. 89, jak głosi przypis Solski dopiero w ileś lat po tej rozmowie dowiedział się, że Feliks Edmundowicz nie pochodził z ludu pracującego)

Jest też coś jeszcze lepszego.

„Róża Luksemburg opracowywała do druku jedną ze swoich najważniejszych prac – Akumulację kapitału. Ta wydawana po dziś dzień książka była otwartą polemiką z Marksem, który uważał, że kapitalizm upadnie, gdy słabo opłacani pracownicy nie będą już w stanie kupić wytwarzanych przez siebie towarów. Doktor Luksemburg kwestionowała tę tezę; uważała, że w tym momencie do gry wejdzie kredyt, a rynki finansowe zdominują realną gospodarkę. Miało to prowadzić do przyspieszenia wymiany towarów, ale konsekwencją stałoby się rosnące zadłużenie ludzi, a także całych krajów i społeczeństw. W tym czasie mało kto wyobrażał sobie jeszcze takie zjawiska. Trzeba było niemal stu lat, by tezy doktor Luksemburg znalazły potwierdzenie.”

Przyznaję, nie chciało mi się sprawdzać tego dzieła, zatem relata refero: nie była to polemika z Marksem, tylko próba dopracowania jego teorii, uzasadnienia części jej założeń przez poświęcenie części innych jej założeń. „Wydaje się w ogólności, że teoria akumulacji zawiera pewne założenia, dotyczące gospodarki kapitalistycznej, które bądź zostały przekreślone dalszym rozwojem wydarzeń, bądź biorą pod uwagę sytuacje nierealne.” (Kołakowski, op. cit. s. 78) „Z dzisiejszej perspektywy widoczne jest, do jakiego stopnia teoria akumulacji Róży Luksemburg opierała się na fałszywych prognozach dotyczących rozwoju kapitalizmu; w odróżnieniu od samej teorii upadku kapitalizmu, prognozy te nie były jednak jej wyłączną własnością, ale dzieliła je większość marksistów ówczesnych.” (s. 79) „Trzecim fałszywym założeniem teorii akumulacji jest prognoza, że płace robotników w gospodarce kapitalistycznej zawsze będą bliskie minimum fizjologicznemu, albowiem prawa, które rządzą wyzyskiem mogą być chwilowo osłabiane w swych skutkach, ale "ostatecznie" zawsze okażą się silniejsze, aniżeli opór klasy robotniczej; stąd też istotny wzrost konsumpcji ludności robotniczej jest nieprawdopodobny. Wreszcie, po czwarte, Róża Luksemburg wyklucza, by państwo pod panowaniem burżuazji mogło w znaczących rozmiarach regulować procesy akumulacji. Jednakże ewolucja kapitalizmu wykazała co innego.” (s. 80)
Należałoby dodać, że to, co Marks nazywał kapitalizmem, zapewne nigdy nie istniało, bowiem jego opisy społeczeństwa przemysłowego np. Anglii tylko mniej więcej odpowiadały rzeczywistości, Karl Popper proponował zamiast tego nazwę „industrializm”.

„Po buntowniczce i rewolucjonistce zostały dziesiątki książek i dwa i pół tysiąca listów. Chociaż myliła się w wielu sprawach, dziś kolejne pokolenie odczytuje na nowo jej teksty. Nie straciły wiele z aktualności. "Wolność tylko dla zwolenników rządu, tylko dla członków partii – choćby nawet byli nie wiadomo jak liczni – nie jest wolnością. Wolność jest zawsze wolnością dla myślących inaczej" – napisała w 1918 roku w książce "Rewolucja rosyjska".” Jednak to tylko połowa prawdy, bowiem w tej samej książce wyrzucała Iliczowi „samostanowienie” (vide supra).

Autor słusznie zapytuje czemu objawienia Feliksy Kozłowskiej zostały uznane za fałszywe, a Heleny Kowalskiej za prawdziwe, chociaż brzmiały podobnie. Niezbadane są wyroki hierarchów. Jednak należy dodać, iż nawet w zatwierdzone objawienia nie ma przymusu wierzyć, na szczęście.

Rozdziały o tym jak Joanna Żubr zasłużyła na Virtuti Militari i jak Wanda Krahelska próbowała wysadzić w powietrze generał-gubernatora Skałona wypadły bardziej zajmująco.

Reszta raczej mniej, choć mogę się mylić.

Dobór zupełnie dowolny.
Co robi tu Róża Luksemburg?
„Pepeesowcy zarzucali esdekom, że na zawsze poddali się Rosji, a kiedy ci odmówili przyłączenia się do ich partii, potępili ich za rozłam. Dla Róży, która jako siedemnastolatka musiała uciekać z Warszawy w obawie przed aresztowaniem przez Rosjan, zarzuty były bolesne. Nigdy nie przestała czuć się Polką, jednak na ruch...

więcej Pokaż mimo to

avatar
177
158

Na półkach:

Rewelacyjna pozycja, bardzo ciekawe biografie, wiele nieznanych szczegolow, a na pewno naswietlone tlo spoleczne epoki. Styl autora jest przyjemny, a co najwazniejsze przejrzysty.
Wciagnela mnie na rowni co Noblisci skandalisci Kopra.

Rewelacyjna pozycja, bardzo ciekawe biografie, wiele nieznanych szczegolow, a na pewno naswietlone tlo spoleczne epoki. Styl autora jest przyjemny, a co najwazniejsze przejrzysty.
Wciagnela mnie na rowni co Noblisci skandalisci Kopra.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    276
  • Przeczytane
    268
  • 2022
    14
  • Posiadam
    13
  • 2021
    13
  • Audiobook
    12
  • Teraz czytam
    10
  • 2019
    9
  • 2023
    8
  • Audiobooki
    8

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Buntowniczki. Niezwykłe Polki, które robiły, co chciały


Podobne książki

Przeczytaj także