Ktoś na górze mnie nienawidzi

Okładka książki Ktoś na górze mnie nienawidzi Hollis Seamon
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki Ktoś na górze mnie nienawidzi
Hollis Seamon Wydawnictwo: Linia literatura młodzieżowa
300 str. 5 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura młodzieżowa
Tytuł oryginału:
Somebody Up There Hates You
Wydawnictwo:
Linia
Data wydania:
2017-12-20
Data 1. wyd. pol.:
2017-12-20
Liczba stron:
300
Czas czytania
5 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788363000660
Tłumacz:
Marta Bogacka
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Kochaj mnie, zanim umrę



65 63 61

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
23 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
991
337

Na półkach: , , ,

Po lekturze powieści Hollis Seamon nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdyby Oskar z książki "Oskar i Pani Róża" żył parę lat dłużej, pewnie byłby kimś na podobieństwo Richie'go Casey'a, bohatera KTOŚ NA GÓRZE MNIE NIENAWIDZI.
Richie ma niespełna 18 lat, za sobą pół życia spędzonego w szpitalach, kilka operacji, chemie, naświetlenia. Stracił już włosy, większość masy mięśniowej, kilka organów, słabnie mu wzrok. Ale wciąż ma jeszcze poczucie humoru. Nadal też jest facetem z typowo chłopackimi fantazjami i jak każdy inny chłopak, pragnie doświadczyć wszystkiego tego, do czego dążyłby, gdyby był zdrów. W hospicjum poznaje inną pacjentkę, nieco młodszą od siebie Sylvie, razem z którą dostarczają personelowi oddziału nie lada kłopotów. I nie kończy się na łamaniu zakazów i psoceniu. Zauroczeni sobą, a może i zakochani, mają znacznie poważniejszy plan - chcą wyprzedzić stojącą już za progiem kostuchę i wzajemnie się rozdziewiczyć. Znajdują nawet w tych zamiarach kilku sprzymierzeńców, ale nie brak i przeszkód, z których największą jest ojciec Sylvie, pilnujący jej jak Cerber. Determinacja nastolatków okazuje się jednak silniejsza - choć obojgu przyjdzie za to drogo zapłacić...

Ta nietypowa historia, ktora toczy się w większości w szpitalu, ukazuje, że nawet w umieralni, jaką w naszym wyobrażeniu jest hospicjum, toczy się życie, i to czasem bardzo burzliwe, zawiązują się przyjaźnie i miłości. Fabuła obejmuje niewiele ponad tydzień, ale jest to tydzień w życiu bohatera niezwykle bogaty w wydarzenia, łącznie z szaloną imprezą halloweenową i pierwszym seksem.

Richie to bohater, który od początku budzi mnóstwo ciepłych uczuć. Poznajemy go bardzo dobrze dzięki swobodnej, prowadzonej na luzie narracji, kiedy opowiada nam o kolejnych wydarzeniach. To wspaniały, dzielny chłopak, który przez pryzmat swej choroby zupełnie inaczej odbiera życie i istotne w nim kwestie. Co uderzyło mnie najbardziej w jego postaci, to brak zgorzknienia. Nie można powiedzieć, by żył nadzieją, jest na to zbyt inteligentny; ale nie ma w sobie tej goryczy, jaka towarzyszy zwykle kompletnemu zwątpieniu. Od czasu do czasu daje upust pewnym pretensjom do Kogoś Na Górze, że tak go urządził, ale robi to raczej na wesoło; nieodparcie śmieszy także sposób, w jaki uparcie opędza się od duchownego. Wzrusza też troską o swych skłóconych ze sobą bliskich, obmyślając jak wykorzystać swoją chorobę, by ich ze sobą pogodzić.

Tę powieść zainspirowało samo życie. Autorka spędziła w szpitalach mnóstwo czasu, opiekując się swym chorym synem. To właśnie lata obserwacji zmagających się z chorobą dzieci, szczególnie nastolatków, zaowocowały historią Richie'go. Były to też na pewno lata osobistych, bolesnych doświadczeń autorki, które niewątpliwie znalazły odwzorowanie w jej książce. I właśnie wątek zrozpaczonych rodziców Richie'go i Sylvie wnosi do tej historii najwyraźniejszą nutę dramatu. Ukazuje, jak bardzo są wycieńczeni i że kompletnie nie radzą sobie z sytuacją, która już dawno ich przerosła. Na tym etapie to ich chore dzieci niosą im pociechę, a nie odwrotnie.

Ta historia chwyta mocno za serce i pozwala nabrać zdrowego (o, ironio) dystansu do własnych problemów. Pozwala oswoić się z trudnym tematem. Niczego nie upiększa - choroba jest straszna, potrafi wycieńczyć fizycznie i psychicznie, ale w tym przypadku ma godnego przeciwnika - nieposkromiony apetyt głównych bohaterów na życie. Życie, w którym liczy się dosłownie każdy dzień. O czym, będąc zdrowym, po prostu się kompletnie nie myśli. Czyż nie?

Po lekturze powieści Hollis Seamon nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdyby Oskar z książki "Oskar i Pani Róża" żył parę lat dłużej, pewnie byłby kimś na podobieństwo Richie'go Casey'a, bohatera KTOŚ NA GÓRZE MNIE NIENAWIDZI.
Richie ma niespełna 18 lat, za sobą pół życia spędzonego w szpitalach, kilka operacji, chemie, naświetlenia. Stracił już włosy, większość masy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
767
656

Na półkach: , , ,

„Gdy się nad tym zastanowić, umieranie jest dość nudne. Za to życie tutaj jest ciekawe, o wiele ciekawsze, niż sądziłem”.
Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, jak trudno jest w jakikolwiek sposób skonfrontować się ze śmiercią. Każdy z nas stara się unikać myślenia i mówienia o śmierci. Mimo że wiemy, iż spotka ona każdego z nas, świadomość tę spychamy w najbardziej odległe zakamarki, Dziś chcę przedstawić Wam książkę Hollis Seamon „Ktoś na górze mnie nienawidzi”, w której autorka, chce pokazać nam, że „wyrok śmierci” nie musi oznaczać końca życia. Zapewne teraz myślicie sobie, że opowiadam Wam jakieś herezje, bo przecież śmierć jest końcem życia, Zaraz wszystko zrozumiecie. Zacznijmy od tego, że dziś za sprawą historii opisanej na kartach powieści Pani Seamon odwiedzimy wyjątkowe miejsce, gdzie śmierć jest codziennością. Miejscem tym będzie hospicjum. Przypuszczam, że po przeczytaniu mojej recenzji do tego miejsca, większość z Was pomyśli sobie „Nie, to nie jest książka dla mnie. Nie dam rady czytać o bólu, cierpieniu i umieraniu”. Jednak nie rezygnujcie z lektury tego tytułu tak szybko, bowiem nie jest to historia, która ma przytłoczyć czytelnika, przygniatając ciężarem cierpienia. Wręcz przeciwnie, autorka w swojej książce chce pokazać całkiem inne oblicze hospicjum, niż to, z jakim najczęściej go kojarzymy. Można by rzec „zakulisowe”.

Naszym przewodnikiem po tym wyjątkowym miejscu, a zarazem głównym bohaterem i narratorem powieści jest siedemnastoletni Richie Casey, podopieczny hospicjum chorujący na raka w stanie terminalnym. Zapewne wielu z nas słysząc o tak młodej osobie znajdującej w takim miejscu, w tak nieodwracalnej sytuacji pomyśli sobie, że każdy dzień osoby śmiertelnie chorej to wegetacja w oczekiwaniu na chwilę, kiedy to wszystko wreszcie się skończy. Nasz młody bohater, opowiadając nam o swoim pobycie w hospicjum, zadaje kłam takiemu przeświadczeniu. Chce, aby czytelnik dostrzegł, że w takim miejscu też toczy się prawdziwe życie. On sam odkrył właśnie w hospicjum to, co najpiękniejsze w życiu: smak pierwszej miłości, swoją seksualność swoje potrzeby, radość płynącą z bliskości osoby bliskiej naszemu sercu. A wszystko to dzięki Sylvii, którą poznał właśnie w hospicjum. Ci młodzi ludzie chcą przeżyć czas, który im pozostał według własnego planu. Mimo że ich lekarze i rodziny chcą mieć wszystko pod kontrolą, ponieważ są przekonani, że wiedzą najlepiej, co dla tej dwójki dobre, oni sami chcą czerpać z życia jak najwięcej. Mimo że są dopiero nastolatkami, wraz z toczącą się fabułą widzimy proces ich dorastania, metamorfozę ich osobowości. Nie zdradzę nic więcej, powiem tylko, że ten, tytuł jest swego rodzaju światłem rozjaśniający mroki lęku i tego, co ostateczne.

Jeśli jesteście ciekawi moich dalszych spostrzeżeń na temat tej książki, zapraszam serdecznie na mojego bloga.

http://kocieczytanie.blogspot.com/2018/04/mimo-wszystko-zycie.html

„Gdy się nad tym zastanowić, umieranie jest dość nudne. Za to życie tutaj jest ciekawe, o wiele ciekawsze, niż sądziłem”.
Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, jak trudno jest w jakikolwiek sposób skonfrontować się ze śmiercią. Każdy z nas stara się unikać myślenia i mówienia o śmierci. Mimo że wiemy, iż spotka ona każdego z nas, świadomość tę spychamy w najbardziej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
775
458

Na półkach: , ,

Jak to jest: umierać i jednocześnie być nastolatkiem? Ta książka jest odpowiedzią na te pytania. Trudna i jednocześnie zabawna. Polecam.

Jak to jest: umierać i jednocześnie być nastolatkiem? Ta książka jest odpowiedzią na te pytania. Trudna i jednocześnie zabawna. Polecam.

Pokaż mimo to

avatar
149
112

Na półkach:

Jestem ciut rozczarowana, ponieważ po opisie książki nie do końca zrozumiałam, że trafiłam na książkę dla młodzieży. Już dawno z nich wyrosłam. No trudno, jednak mimo to książka przypomina, że mimo wszystko nastolatek zawsze będzie nastolatkiem. Seksualność, miłość to jest coś co każdy musi poznać. Miło o tym sobie przypomnieć. Pamiętacie swoje pierwsze miłości? Oh, jak słodko wtedy było... Mam wrażenie, że autorka chce pokazać młodym ludziom, że naprawdę się od siebie nie różnią. Mimo problemów, chorób, strachu chęć poznawania świata jest w nas ZAWSZE.
Książkę czyta się szybko, główny bohater jest ciut irytujący ale również zabawny w swym pragnieniu seksualnego spełnienia, otoczenie przedstawione w KNMN jest trudne ale myślę, że dzięki temu na chwile można się zatrzymać i pomyśleć o hospicjach oraz ludziach, którzy tam są... "Ktoś na górze mnie nienawidzi" to nie jest książka, która zmieni wasz świat ale warto ją przeczytać aby przypomnieć sobie jak to było być nastolatkiem mimo ogromnych przeciwności losu. :)

Jestem ciut rozczarowana, ponieważ po opisie książki nie do końca zrozumiałam, że trafiłam na książkę dla młodzieży. Już dawno z nich wyrosłam. No trudno, jednak mimo to książka przypomina, że mimo wszystko nastolatek zawsze będzie nastolatkiem. Seksualność, miłość to jest coś co każdy musi poznać. Miło o tym sobie przypomnieć. Pamiętacie swoje pierwsze miłości? Oh, jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
344
162

Na półkach: ,

Zazwyczaj ciężko jest pogodzić się ze śmiertelną chorobą młodego człowieka. Śmierć osoby starszej przyjmuje się za coś naturalnego, ale co kiedy umiera dziecko, które powinno mieć przed sobą jeszcze „całe życie”? Spójrzmy na to z perspektywy 17-letniego Richiego, walczącego z rakiem, bohatera książki Hollis Seamon „Ktoś na górze mnie nienawidzi”.

„Wszyscy mają problemy, wiesz? Cały świat jest smutny (…). Ludzie cierpią, każdy cierpi. Pojmujesz? Czy nadal myślisz, że tylko ty jeden? Zdaje ci się, że zostałeś wybrany?” (s.114)

Richie ma 17 lat i od 11 roku życia szpitalne sale nie są mu obce. Jak sam żartobliwie nazywa swoją chorobę – cierpi na zespół KNGMN, tzn. Ktoś Na Górze Mnie Nienawidzi. W szpitalu poznaje Sylvie, z którą wspólnie próbuje rozweselić swoją szarą codzienność – w końcu są nastolatkami i chcieliby spróbować tych wszystkich rzeczy, które robią ich rówieśnicy. Robią szalone rzeczy, czasami przesadzają… ale w końcu zostało im niewiele czasu, więc chyba mają prawo spróbować wszystkiego co zabronione?

Powieść Hollis Seamon napisana jest w pierwsze osobie. Całą swoją historię opowiada sam Richie – a co za tym idzie – całą historia opisana jest bardzo swobodnym językiem, typowo młodzieżowym i w dodatku w amerykańskim stylu (sic!). Seks, pieniądze, Halloween i przekonanie, że Bóg naprawdę zsyła cierpienie „z nienawiści” w tej książce są oczywiste… i właśnie to powoduje, że nie potrafię znaleźć w niej wielu pozytywnych momentów.

Choć pozytywne sceny z tej książce bezwątpienia są. Wielokrotnie podczas czytana śmiałam się sama do siebie. Zwariowana babcia Richiego, Braciszek Bernard, Phil czy ojciec Sylvie – wszyscy oni dodają wyjątkowe, zabawne zabarwienie tej książce; chociaż ich zachowanie wydaje się często tak mało realistyczne – dzięki nim fabuła tej książki nie jest monotonna, a w życiu Richiego cały czas coś się dzieje.

Jednak spodziewałam się czegoś więcej. Podczas czytania te książki, cały czas liczyłam na jakiś „happy end”; liczyłam, że ten wymowny tytuł powieści w ostatnim zdaniu nabierze nowego sensu i… może nabrał?

Ogólne zakończenie jest otwarte i bardzo wzruszające, jednak nie mogę ocenić książki tylko po zakończeniu. Jeśli mam ująć całość – to jak wspomniałam wcześniej – powieść jest napisana w zbyt amerykańskim stylu, gdzie młody człowiek mam więcej praw niż obowiązków, a rodzice są zawsze „partnerami”, którzy na wszystko przymkną oko. Dlatego ogólnie ta książka mnie zawiodła i jedynie zakończenie pozwala sobie wyobrazić piękną, drugą część tej historii. Ale polecam - oceńcie sami :)

Zazwyczaj ciężko jest pogodzić się ze śmiertelną chorobą młodego człowieka. Śmierć osoby starszej przyjmuje się za coś naturalnego, ale co kiedy umiera dziecko, które powinno mieć przed sobą jeszcze „całe życie”? Spójrzmy na to z perspektywy 17-letniego Richiego, walczącego z rakiem, bohatera książki Hollis Seamon „Ktoś na górze mnie nienawidzi”.

„Wszyscy mają problemy,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
65
63

Na półkach: ,

„Szpitale pękają w szwach od różnych historii. Przejdźcie się korytarzem i zerknijcie do pokojów. Tylko dyskretnie, bo szpitalna etykieta wymaga, by nigdy się nie gapić. Posłuchajcie przez chwilę – w każdym pokoju wydarza się coś ważnego. Walka, zmagania, triumfy, druzgoczące straty. Każdego dnia, w każdym pokoju. Każdy tam jest postacią, a każde zdarzenie staje się fabułą. Nic nie jest pewne, wszystko zdaje się zależeć od arbitralnej woli jakiejś dziwnej kostki do gry. Wszyscy są hazardzistami, a stawki są bardzo wysokie”.
Hollis Seamon

„Szpitale pękają w szwach od różnych historii. Przejdźcie się korytarzem i zerknijcie do pokojów. Tylko dyskretnie, bo szpitalna etykieta wymaga, by nigdy się nie gapić. Posłuchajcie przez chwilę – w każdym pokoju wydarza się coś ważnego. Walka, zmagania, triumfy, druzgoczące straty. Każdego dnia, w każdym pokoju. Każdy tam jest postacią, a każde zdarzenie staje się fabułą....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1197
914

Na półkach:

Swoje ostatnie dni Richie i Sylvie spędzą w hospicjum. To tu odkryją swą seksualność, staną się dorośli, powalczą o kolejne dni. Bo w hospicjum wciąż trwa życie.

Nie było możliwości, bym przeszła obojętnie obok książki autorstwa Hollis Seamon, z bardzo prostego powodu. Ja po prostu uwielbiam książki młodzieżowe, których twórcy stawiają na ciężki temat i istotny przekaz, starając się pokazać, że w takich powieściach można zmieścić o wiele więcej, niż mogłoby się wydawać.

„Ktoś na górze mnie nienawidzi” to historia, która powinna być smutna. I po części rzeczywiście taka jest. Umiejscowienie akcji książki w hospicjum, chore dzieciaki, niepogodzona z sytuacją rodzina. Te elementy sprawiają, że powieść oddziałuje na czytelnika z wielką siłą, przyprawia o dreszcze, prowadzi do melancholii. Jednak między wersami ukryto także nadzieję, chęć życia, motywację do walki o każdy moment. To wszystko sprawia, że książka, napisana lekko, lekka rzeczywiście nie jest. A choć czyta się szybko, to nie sposób jej odłożyć tak po prostu na półkę.

Pod płaszczykiem niepozornej powieści młodzieżowej autorka przemyca wiele ważnych kwestii, sprawiając, że nad jej utworem zwyczajnie wypada się pochylić, że warto się zastanowić i poświęcić mu czas. Tematyka umierania na raka i cała towarzysząca temu otoczka nie pozwala pozostać obojętnym. To jedna z tych kwestii, które nie powszednieją, nie nudzą się, nie przestają szokować. A autorka bardzo realistycznie przedstawiła obraz rozpadającej się rodziny, kończącego się życia i złamanego serca. Choć pokazała także, że warto żyć chwilą, warto walczyć o marzenia.

Bardzo podoba mi się, w jaki sposób Seamon przedstawiła szpitalną codzienność, ukazując jej najmocniejsze i najsłabsze punkty. W tej historii nie mogło zabraknąć pozytywnych bohaterów, ludzkiej dobroci, życzliwości i serdeczności. Ta elementy sprawiają, że robi nam się cieplej na sercu, że zaczynamy wierzyć w drugiego człowieka. I mimo że to literacka fikcja, to emocji nam nie brak. Bo w książce czasami jest jak w życiu.

Seamon nakreśliła grono bardzo sympatycznych postaci, w tym Richiego i Sylvie. Dwoje dzieciaków, którym dorosłość przecieka przez palce, a przyszłość nieznośnie umyka. Czytając takie książki zawsze spoglądam inaczej na swoje życie, czuję się zmotywowania do dbania o swą codzienność. Tym razem nie mogło być inaczej. Książkowa para nieco przypominała mi bohaterów powieści „Gwiazd naszych wina”, co chętnie policzę autorce na kolejny plus.

Powieść mimo ciężkiego tematu napisano bardzo lekko, swobodnym i przyjaznym czytelnikowi stylem. Czyta się szybko, dość przyjemnie, o ile lekturę tego typu można w jakiś sposób uznać za przyjemną.

Jak już wspomniałam, ta historia wydaje się z życia wzięta. Poruszająca, ale też oferująca pozytywne odczucia. Emocjonalna, barwna, motywująca.

Swoje ostatnie dni Richie i Sylvie spędzą w hospicjum. To tu odkryją swą seksualność, staną się dorośli, powalczą o kolejne dni. Bo w hospicjum wciąż trwa życie.

Nie było możliwości, bym przeszła obojętnie obok książki autorstwa Hollis Seamon, z bardzo prostego powodu. Ja po prostu uwielbiam książki młodzieżowe, których twórcy stawiają na ciężki temat i istotny przekaz,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
874
858

Na półkach:

Jeden z najbardziej przejmujących epizodów w "Przebudzeniach" Olivera Sacksa dotyczy seksualności osób, którzy po wielu latach wybudzają się ze śpiączkowego zapalenia mózgu. Wiele z nich zachorowało w wieku nastoletnim i gdy wybudziło się po kilkunastu latach pobudzenie, które było wynikiem podawania nowego lekarstwa (L-dopy) nie ominęło również tej sfery. Pacjenci nie byli w stanie zapanować nad swoimi potrzebami.

Choć seks przestał być już wielkim tabu, nadal istnieją obszary, o których się nie mówi, albo woli je schować pod dywanem. Nie chcemy wiedzieć o potrzebach seksualnych osób niepełnosprawnych (fantastyczny film Sesje z Helen Hunt),w podeszłym wieku, śmiertelnie chorych.

Śmiertelnie chore nastolatki to mieszanka wybuchowa. W posłowiu do książki Ktoś na górze mnie nienawidzi Hollis Seamon napisała:

"Największe wrażenie w szpitalu robiły na mnie nastolatki. Były takie zabawne, a jednak patrzenie na nie rozdzierało mi serce. Nieważne, jak były chore, jakie niedogodności musiały znosić, jak bardzo zagrożone było ich życie – uparcie pozostawały nastolatkami. Zbuntowanymi, pyskatymi, zuchwałymi, upierdliwymi dla pielęgniarek, lekarzy i rodziców. A przy tym cudownie zabawnymi."

Autorka spędziła w szpitalach czternaście lat przy okazji choroby syna. Jej debiutancka powieść to historia dwójki młodych w hospicjum. Piętnastoletniej Sylvie i siedemnastoletniego Richiego. Dwójki, która nie ma nic do stracenia. A przy tym oboje chcieliby przed odejściem spróbować “tego”.

Ten wątek w popkulturze poruszany był już wielokrotnie. Najczęściej w kontekście młodych chłopaków, których wysłano na wojnę. Szukają okazji by poznać jakieś dziewczyny, prostytutki, tylko po to, żeby przed śmiercią stracić dziewictwo.

W Richiem mimo choroby buzują hormony. Nagle pojawiają się “możliwości”. I to więcej niż jedna. Nie jest to grzeczna książka o romantycznej, uduchowionej miłości nastolatków. Mamy raczej zestaw seks i śmierć. W miarę rozwoju akcji dochodzi jeszcze przemoc. Książka prowokuje do postawienia wielu pytań. Jedna z kwestii, to choćby cichego przyzwolenia dorosłych na pewne decyzje i wybory młodych. Nie jest to powiedziane wprost, ale jest wyczuwalne. Czy powinni ingerować ostrzej? Czy powinni twardo bronić zasad? Wiedząc, że dla nich to już w zasadzie koniec?

[...]
całość:
http://www.speculatio.pl/ktos-gorze-nienawidzi/

Jeden z najbardziej przejmujących epizodów w "Przebudzeniach" Olivera Sacksa dotyczy seksualności osób, którzy po wielu latach wybudzają się ze śpiączkowego zapalenia mózgu. Wiele z nich zachorowało w wieku nastoletnim i gdy wybudziło się po kilkunastu latach pobudzenie, które było wynikiem podawania nowego lekarstwa (L-dopy) nie ominęło również tej sfery. Pacjenci nie byli...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    155
  • Przeczytane
    25
  • Posiadam
    6
  • 2018
    4
  • Młodzieżówka
    2
  • REKOMENDACJE/młodzież/GW/forum GW/inne
    1
  • Dla Nastolatków
    1
  • Półka Małgosi młodzieżowe
    1
  • Pod naszym patronatem
    1
  • Przeczytane w 2018
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Ktoś na górze mnie nienawidzi


Podobne książki

Przeczytaj także