Przeciętny filmoznawca z Polski wybrałby lepiej. Srogi żart z widzów. Suche fakty, anglocentrycyzm, pochwała przeciętności. Gdzie, u licha, są najważniejsze dokonania irańskiej nowej fali, co z filmami z Wietnamu, dlaczego tak mało perełek z Australii albo z krajów Ameryki Południowej? Zapatrzony w swój kraj, w swoje możliwości, wiele nietrafionych wyborów, co tam robią tytuły Nowej Przygody? Każdy to zna, nawet jeśli ogląda kino raz w miesiącu! Słabo, żenująco słabo, nie polecam.

Przeciętny filmoznawca z Polski wybrałby lepiej. Srogi żart z widzów. Suche fakty, anglocentrycyzm, pochwała przeciętności. Gdzie, u licha, są najważniejsze dokonania irańskiej nowej fali, co z filmami z Wietnamu, dlaczego tak mało perełek z Australii albo z krajów Ameryki Południowej? Zapatrzony w swój kraj, w swoje możliwości, wiele nietrafionych wyborów, co tam robią...

„1001 filmów, które musisz zobaczyć” to swego rodzaju przewodnik po świecie kinematografii, który wskazuje nam na jakie filmy należy zwrócić uwagę. Sam autor podkreśla, że nie jest to zbiór najlepszych filmów, a jedynie takich, które warto zobaczyć.
„1001 filmów, które musisz zobaczyć” to książka, której nie czyta się „od deski do deski”. Książka z przodu posiada alfabetyczny spis filmów ze specjalnym kwadracikiem, w którym można odhaczyć dany film jako obejrzany. Najlepiej przejrzeć ją, zdecydować się na dany film, ale opis zawarty w książce przeczytać po obejrzeniu filmu, aby nie narazić się na zbyt szczegółowe poznanie fabuły.
Samo wykonanie książki bardzo mi się podoba, zawiera wiele ilustracji, a strony są wykonane solidnie, co nie pozwoli na szybkie zniszczenie książki. Niestety w nowym wydaniu również nie uniknięto błędów. Jeden z nich odkryłam odnajdując w początkowym spisie filmów film „Slumdog: Milioner z ulicy”, który zaznaczyłam jako obejrzany i tak jak zazwyczaj robię chciałam przeczytać opis zawarty w książce. Jednakże odnajdując stronę na której miałby się znajdować opis tego filmu, natrafiłam na inny film. Przejrzałam całą książkę w poszukiwaniu tego filmu, ale go nie odnalazłam. A więc film ten znajduje się na liście „1001 filmów, które musisz zobaczyć”, moim zdaniem jak najbardziej zasłużenie, ale nie ma jego opisu w książce.
Podsumowując nie żałuję, że posiadam tę książkę. Odkąd ją mam często oglądam filmy wymienione w „1001 filmów, które musisz zobaczyć”. Jedyne co jeszcze by się w niej przydało, to zawarcie na końcu książki kilkunastu pustych kartek, aby każdy miłośnik kina mógł ją uzupełnić o tytuły, które według niego zostały pominięte lub przeznaczyć je na coroczne aktualizowanie, bowiem niektóre filmy powstałe po 2016 roku również zasłużą na to, aby znaleźć się w tej książce.
Osobom, które są elastyczne w doborze filmów, które ogląda serdecznie mogę polecić tę książkę jako przewodnik po świecie kina, jednak dla osób, które najchętniej oglądają jeden rodzaj gatunku filmowego lub filmy, tylko z wybranym aktorem, książka ta pewnie nie przypadnie do gustu.

„1001 filmów, które musisz zobaczyć” to swego rodzaju przewodnik po świecie kinematografii, który wskazuje nam na jakie filmy należy zwrócić uwagę. Sam autor podkreśla, że nie jest to zbiór najlepszych filmów, a jedynie takich, które warto zobaczyć.
„1001 filmów, które musisz zobaczyć” to książka, której nie czyta się „od deski do deski”. Książka z przodu posiada...