Podróż w trzech smakach. Przepyszne opowieści z Buenos Aires, Nowego Jorku i Berlina

Okładka książki Podróż w trzech smakach. Przepyszne opowieści z Buenos Aires, Nowego Jorku i Berlina Layne Mosler
Okładka książki Podróż w trzech smakach. Przepyszne opowieści z Buenos Aires, Nowego Jorku i Berlina
Layne Mosler Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece literatura piękna
488 str. 8 godz. 8 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Driving Hungry
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Kobiece
Data wydania:
2017-07-21
Data 1. wyd. pol.:
2017-07-21
Liczba stron:
488
Czas czytania
8 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365506368
Tłumacz:
Kinga Markiewicz
Tagi:
kuchnia podróże smaki jedzenie nowy jork berlin buenos aires
Średnia ocen

6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
52 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
304
18

Na półkach:

Jak to stwierdziła moja ciocia, która dała mi tę książkę- lektura do samolotu: niewymagająca skupienia, szybka do przeczytania i przyjemna. O jedzeniu, wbrew tytułowi, niezbyt dużo się mówi. Całkiem niezła, jeśli nie szuka się akurat książki odmieniającej życie, a towarzysza kilkugodzinnej podróży. Dość łatwo pogubić się w tym, kto był kim wśród towarzyszy taksówkarskich podróży, nie daje odczuć, ile czasu upłynęło w życiu bohaterki pomiędzy poszczególnymi epizodami. Znalazłam kilka sympatycznych cytatów, książka generalnie wzbudziła we mnie pozytywne odczucia.

Jak to stwierdziła moja ciocia, która dała mi tę książkę- lektura do samolotu: niewymagająca skupienia, szybka do przeczytania i przyjemna. O jedzeniu, wbrew tytułowi, niezbyt dużo się mówi. Całkiem niezła, jeśli nie szuka się akurat książki odmieniającej życie, a towarzysza kilkugodzinnej podróży. Dość łatwo pogubić się w tym, kto był kim wśród towarzyszy taksówkarskich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1757
1756

Na półkach:

Idealna książka na wakacje!
Czytałam ją jak powieść, chociaż jest zapisem wspomnień autorki o walce o realizację własnych marzeń. A śniła jej się własna restauracja w stylu amerykańskiego „Zachodniego Wybrzeża, wariacja na temat White Dog”. Zatrudniła się jako kucharz liniowy, by nabyć wiedzę i doświadczenie. Miała nadzieję, że będzie to jej ostatnie miejsce pracy przed stworzeniem biznesplanu.
Niestety poległa!
Szybko okazało się, że tę bitwę przegrała, ale nie walkę. Zanim jednak doszła do wniosku, że zmarnowała całą dekadę na realizację chybionego pomysłu, znalazła nowy. Nie wiedziała, co chciała robić i dokąd pojechać, ale wiedziała jedno – musiało być związane z jedzeniem.
I wymyśliła!
Przypadek podsunął jej pomysł, który zaprowadził ją najpierw do Buenos Aires, potem do Nowego Jorku, by zakończyć podróż w Berlinie. Postanowiła podczas jazdy taksówką, wypytywać kierowców o ich ulubione miejsce posiłku. Bary, punkty i restauracje z dobrym , niedrogim jedzeniem, dostępnym dla wszystkich, ale nie przygotowywanym w sieciówkach. Swoje doświadczenia, przygody i doznania kulinarne opisywała w blogu „Taxi Gourmet”. Pomysł wydawał się trafiony i prosty, chociaż to ostatnie nie do końca. Okazało się, że nic nie było aż tak łatwe, zwłaszcza gdy w grę weszła miłość do tancerza tanga i samo tango. Jedno i drugie nie pokochało jej.
Przeniosła się do Nowego Jorku!
Tutaj odwróciła role. Zdobywając licencję taksówkarza (szalona dziewczyna!),tym razem to przewożonych pasażerów prosiła o wskazanie ich ulubionego miejsca z dobrym jedzeniem. To też nie okazało się proste. Musiała zapomnieć o wolnym duchu Argentyńczyków i dostosować się do praktycyzmu nowojorczyków. W poszukiwaniu kulinarnych skarbów godnych jej podniebienia wybierała się nawet do Queens, Brooklynu i Bronxu okrytych złą sławą. Ale to właśnie tam odkryła kulinarne Eldorado kuszące smakami całego świata – „Małej Odessy na Brighton, Neapolu na Arthur Avenue, Bogoty na Jackson Heights, Buchary w Rego Park czy Kalkuty na Sunnyside.”
Ale i to miasto jej nie pokochało!
Z wzajemnością! I tak trafiła do Berlina, gdzie z ulgą odkryła cudowne słowo „Lebenskünstler” niemające odpowiednika w angielskim, a które dokładnie ją określało, nadając sens jej stylowi życia, a także odnalazła swoje miejsce na ziemi, dom i mężczyznę życia. Też taksówkarza!
Narodziła się „mistrzyni życia”!
Wbrew tytułowym sugestiom jedzenie nie dominowało w opowieściach autorki. Wiedzę szczegółową o daniach, ich składnikach, sposobach podawania i miejscu jego przyrządzania doczytywałam w jej blogu kulinarnym. W opowieści jedzenie traktowała raczej jako pretekst i tło swoich przygód. Jako tylko motyw podróży, w której szukała przede wszystkim siebie i swojej drogi życia, na które nie chciała tylko zarabiać, ale w pełni go przeżywać, próbując wszystkiego i w wielu miejscach.
To opowieść przede wszystkim o życiu z pasją!
I z taką też pasją człowieka poszukującego, przeżywającego wzloty i upadki, sukcesy i porażki, radości i smutki, pewności i niepewności ją napisała. Przekazała ogromny potencjał pozytywnego nastawienia do życia i do pokonywania przeszkód, barier, schematów, uprzedzeń i granic. Dobry przykład czerpania wiedzy i umiejętności z każdego miejsca pobytu, by z powodzeniem wykorzystać je w kolejnym i wśród nowych ludzi. Siłę odwagi w podejmowaniu szalonych, a nawet nieodpowiedzialnych decyzji w opinii innych osób.
Moc przyciągania, która sprawiła, że przeczytałam ją na jednym wydechu, w jeden dzień!
http://naostrzuksiazki.pl/

Idealna książka na wakacje!
Czytałam ją jak powieść, chociaż jest zapisem wspomnień autorki o walce o realizację własnych marzeń. A śniła jej się własna restauracja w stylu amerykańskiego „Zachodniego Wybrzeża, wariacja na temat White Dog”. Zatrudniła się jako kucharz liniowy, by nabyć wiedzę i doświadczenie. Miała nadzieję, że będzie to jej ostatnie miejsce pracy przed...

więcej Pokaż mimo to

avatar
113
37

Na półkach: ,

Dawno nie wynudziłam się aż tak czytając jakąkolwiek książkę. Sam pomysł na historię bardzo ciekawy i można by na podstawie tego zrobić jakieś świetne opowiadanie albo 150-200 stronicową książkę a tu mamy prawie 500 stron historii, która ciągnie się jak flaki z olejem. Nie porywa, nie wzrusza, nie niesie żadnego przesłania. Nie wiem czy bardziej nie była to książka o prowadzeniu taksówki niż podróżach kulinarnych. Zakończenie tylko utwierdziło mnie w mojej ocenie. Dwie gwiazdki tylko za oryginalny pomysł.

Dawno nie wynudziłam się aż tak czytając jakąkolwiek książkę. Sam pomysł na historię bardzo ciekawy i można by na podstawie tego zrobić jakieś świetne opowiadanie albo 150-200 stronicową książkę a tu mamy prawie 500 stron historii, która ciągnie się jak flaki z olejem. Nie porywa, nie wzrusza, nie niesie żadnego przesłania. Nie wiem czy bardziej nie była to książka o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
756
406

Na półkach: , , , ,

Jakby to powiedzieć. Zatytułowałabym tę książkę inaczej - może: „Z życia taksówkarza”. Bo o taksówkach i taksówkarzach jest tu bardzo dużo. Dla odmiany - o tytułowych smakach, na które tak bardzo czekałam - niewiele. Buenos Aires to chyba bardziej tango niż jedzenie. W pozostałych miastach niewiele lepiej. Jeśli ktoś sięga po te książkę, by poznać smaki trzech wymienionych w podtytule miast i liczy na konkretne adresy czy opisy poszczególnych potraw - odradzam. W tym celu lepiej zajrzeć na bloga, gdzie zdobędziemy te informacje szybko i bezboleśnie; bez konieczności poświęcania kolejnych wieczorów lekturze bardziej filozoficznej niż kulinarnej.

Jakby to powiedzieć. Zatytułowałabym tę książkę inaczej - może: „Z życia taksówkarza”. Bo o taksówkach i taksówkarzach jest tu bardzo dużo. Dla odmiany - o tytułowych smakach, na które tak bardzo czekałam - niewiele. Buenos Aires to chyba bardziej tango niż jedzenie. W pozostałych miastach niewiele lepiej. Jeśli ktoś sięga po te książkę, by poznać smaki trzech wymienionych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
256
122

Na półkach: ,

Bardziej romans niż przygoda z kulinarnymi opisami. Czy tutaj poznasz trzy miasta i ich restauracje? Nie. Nic mi nie mówią nazwy tych przybytków i ich adresy.
Napisanie, że jadło się kebaba ale nie podać w tej opinii co w nim było szczególnego, np. że więcej kminu niż kolendry - to literatury wysokich lotów nie stworzy.
Jedynie opis z życia taksówkarza w Nowym Yorku był najbardziej interesującym fragmentem tej książki.

Bardziej romans niż przygoda z kulinarnymi opisami. Czy tutaj poznasz trzy miasta i ich restauracje? Nie. Nic mi nie mówią nazwy tych przybytków i ich adresy.
Napisanie, że jadło się kebaba ale nie podać w tej opinii co w nim było szczególnego, np. że więcej kminu niż kolendry - to literatury wysokich lotów nie stworzy.
Jedynie opis z życia taksówkarza w Nowym Yorku był...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1025
477

Na półkach: ,

Mam pewne wspomnienie z dzieciństwa. Nie jest zbyt ważne, ani jakkolwiek nie odegrało w moim życiu istotnej roli. Jednak mimo to zapamiętałam to wydarzenie sprzed lat i w jakiś sposób towarzyszy mi w życiu. Gdy byłam dzieckiem, razem z rodzicami pojechałam nad morze. Mama uwielbia ryby, więc postanowiliśmy wybrać się do typowej nadmorskiej restauracji, gdzie właśnie je serwują. Wydaje mi się, że jeszcze wtedy nie umiałam czytać, ale jakimś cudem wybrałam jakąś rzadką rybę. Za namową mamy i babci zamówiłam ją. Okazała się paskudna – pełna ości i tłuszczu, którego do dzisiaj nienawidzę. Mimo tego jest to bardzo dobre wspomnienie, bo przemogłam się i spróbowałam czegoś nowego. A co by było, gdybyśmy częściej próbowali nowych rzeczy?

Layne Mosler rzuca studia dla jednego marzenia. Jej decyzja wydaje się szokująca, ponieważ kobieta postanawia założyć własną restaurację. Wybiera życie pełne zmian, sukcesów, ale również częstych porażek. Szybko sobie uświadamia, że niekoniecznie restauracja jest dobrym wyborem, ale jest lojalna wobec swojego marzenia. Dlatego właśnie wybiera się do Buenos Aires. Właśnie tam rozpoczyna swoją niesamowitą przygodę. Jej początek jest niewinny, gdyż ma miejsce w zwykłej taksówce. Co wiedzą kierowcy taksówek? Gdzie jest najlepsza restauracja? Co może przynieść na pozór zwykła noc?

Podróże są niesamowite. Mogą tyle nauczyć pod każdym względem. Każdy w nich znajdzie coś dla siebie, coś, co zapamięta na całe swoje życie. Nieraz i nie dwa snułam marzenia o tym, jak wyjeżdżam ze swojego miasteczka i poznaję cały świat, zaczynając od pobliskich miast, a kończąc na innym kontynencie. Moi bliscy zawsze się z tego śmieją, bo niekoniecznie są przekonani, że dam sobie sama radę, kiedy nawet nie umiem gotować. Pewnie dlatego wybrałam, jako swoją kolejną lekturę, najnowszy bestseller – Podróż w trzech smakach. Chyba miałam nadzieję, że dzięki niemu nabiorę ochoty na nauczenie się nowej umiejętności, a przynajmniej na pogłębienie wiedzy na jej temat. Po części tak się stało. Aczkolwiek zostałam bardziej przekonana do odkrywania nowych restauracji, barów i przede wszystkim smaków niż gotowania. Ale przy tym znalazłam motywację do spełniania marzeń.

Żeby było jasne – nie przepadam za powieściami, które ukazują prawdę. Rzadko je czytam i jakoś ogólnie jestem sceptycznie do nich nastawiona. W końcu życie to życie, a opowieść to opowieść. Ale nawet ja nie mogę zapomnieć, że najciekawsze historie kreuje właśnie to nasze życie. Pewnie to tak na mnie wpłynęło i sprawiło, że byłam pod wrażeniem, kiedy Layne pierwszy raz wsiadła do taksówki i zdecydowała się całkowicie spontanicznie zadać kierowcy jedno niezobowiązujące pytanie. Kto by pomyślał, że od takiej chwili zacznie się cała przygoda, którą na własnej skórze poczują najróżniejsi ludzie?

Styl pisarki bardzo mi się spodobał. Dokładnie takiego oczekiwałam po tego typu książce. Był na tyle charakterystyczny, by pamiętać, że mamy do czynienie z całkowicie żywym człowiek, który w dodatku opowiada nam ważne dla niego wspomnienia. Przy tym szybki, przyjemny i niezobowiązujący. Idealnie wpasował się w ogólną koncepcję powieści, dzięki czemu czułam się mile usatysfakcjonowana.

Co do samej fabuły mam bardzo ambiwalentne odczucia. Początek po prostu mnie zachwycił. Bardzo dawno nie czytałam takiej opowieści, więc byłam oczarowana i nie chciałam się z nią rozstawać. Niestety szybko to się zmieniło, kiedy zdałam sobie sprawę, że staje się to rutynowe. Pierwsze dobre wrażenie odeszło, robiąc miejsce monotonni. Właśnie przez to czytałam "Podróż w trzech smakach" bardzo długo i wielokrotnie zmuszałam się do jej kończenia. Cała historia jest podzielona na trzy miasta – Buenos Aires, Nowy Jork i Berlin. Każde miasto ma jakiś niepowtarzalny wpływ na bohaterkę i kieruje jej karierę oraz marzenia w odpowiednie miejsce. Pewnie dlatego że początek najbardziej mi się podobał, to właśnie Buenos Aires najmocniej zapadło mi w pamięci. Egzotyczne miasto, którym rządzą całkowicie inne zasady niż u nas. A do tego sławetne tango. I to nie tylko takie w telewizji, ale dostępne również dla całkowicie zwykłych ludzi. Sama pragnęłabym przeżyć coś podobnego. Nie mogę zapomnieć też o olbrzymiej wiedzy, którą książka przekazuje nam. Mówimy tu o jedzeniu i zwyczajach. Jest to skarbnica odkryć i praktyk, o których nic nie wiemy.

Layne do końca pozostała dla mnie zagadką i ostatecznie nie wyrobiłam sobie o niej żadnego zdania. Z jednej strony wykazała się olbrzymią odwagą, którą podziwiam całym sercem, ale z drugiej zbyt często jak dla mnie zapominała, co jest jej celem. To bardzo mnie irytowało. Przez powieść przewija się multum bohaterów, którzy pojawiają się często lub są tylko epizodyczni. Jest to perfekcyjny opis naszego życia, gdzie ludzie się przewijają, pozostawiając wspomnienie na długi okres lub zostają prawie od razu zapomniani. Czasami żałowałam, że autorka nie skupiła się bardziej na niektórych, jednak w pewnym sensie rozumiem, czemu właśnie tego nie zrobiła.

"Podróż w trzech smakach" ukazuje, jak ważne jest, żeby podążać za swoimi marzeniami – nawet tymi najbardziej szalonymi. Oczywiście należy być im wiernym, a przy tym pozostać otwartym na nowe możliwości. I nigdy, przenigdy nie zapominać, że życie jest piękne.

Książka nie do końca mnie zadowoliła, jednak mimo to jestem zadowolona, że miałam okazję ją przeczytać. Dla fanów podróży i bardzo dobrego, ale całkowicie nowego jedzenia, jest to pozycja obowiązkowa, wisienka na torcie.

Mam pewne wspomnienie z dzieciństwa. Nie jest zbyt ważne, ani jakkolwiek nie odegrało w moim życiu istotnej roli. Jednak mimo to zapamiętałam to wydarzenie sprzed lat i w jakiś sposób towarzyszy mi w życiu. Gdy byłam dzieckiem, razem z rodzicami pojechałam nad morze. Mama uwielbia ryby, więc postanowiliśmy wybrać się do typowej nadmorskiej restauracji, gdzie właśnie je...

więcej Pokaż mimo to

avatar
192
122

Na półkach: ,

"Podróż w trzech smakach" tak nazywa się kolejna książka, którą mogłam przeczytać dzięki wydawnictwu Kobiecemu. Sam tytuł intryguje, ciekawi i przynosi na myśl wiele pomysłów na to, co oznacza. Bohaterka książki podróżuje po trzech miejscach takich jak Buenos Aires, Nowy Jork i Berlin, by odnaleźć te właściwe. Książka napisana została na podstawie faktów z życia autorki, dlatego też nasza bohaterka nosi jej imię-Layne. Marzy ona o utworzeniu miejsca, gdzie będzie mogła rozwijać swoje kulinarne pasje. Restauracja w dogodnym miejscu byłaby ich spełnieniem. W celu dokonania swojego pragnienia ponosi radykalne środki, nic nie jest w stanie stanąć na jej drodze. Rzucając studia, krok po kroku stawia na swoim. Niestety rzeczywistość bywa okrutna, zmuszając dziewczynę do podjęcia pracy jako pomoc kuchenna. Jednak to zajęcie również przerasta jej oczekiwania. Trud, w jaki wkłada w nią, doprowadza do załamania, a następnie wyjazdu do Buenos Aires. Podróż okazuje się mieć smak nowych przygód, ognistego tańca i namiętnego romansu, jaki nawiązuje. Skrupulatnie dąży do marzeń, zakładając bloga. Jednak to nie koniec nasza bohaterka wyjeżdża do kolejnego miejsca, by przeżyć kolejne historie i doskonalić się w swoim hobby.

Layne podróżuje sama. Stara się przechodzić każdy kolejny etap w samotności. Bez pieniędzy, bez wsparcia podąża w głąb drogi, która może nie mieć końca. Uważa, że ludzie nie zwracają często uwagi na to, co spotykają między miejscami, w których przebywają. Dzięki Layne poznajemy nie tylko życiowe mądrości, obyczaje w restauracjach, ale także trzy potężne miasta ówczesnego świata. Bohaterka za każdym razem, gdy staje przed drzwiami restauracji, nie wie co, czeka ją po drugiej stronie. Sama nie dokonuje wyboru, ufa osobą-taksówkarzom, którzy zabierają ja w przeróżne miejsca.

Sama okładka już delikatnie sugeruje, o czym opowiada książka. "Podróż w trzech smakach" jest książką o poszukiwaniu siebie, odkrywaniu tego, co w życiu ważne i wartościowe. Główna bohaterka ma do siebie dystans, opowiadając swoje przeżycia, dlatego tak bardzo przypadła mi do gustu. Myślę, że wiele osób mogłoby uznać Layne za wzór osoby, która im trudniejsze ma zadanie, tym bardziej, jest zdeterminowana do jego wykonania.

Książka porusza trudne tematy, choć samo jej wykonanie jest lekkie i nad wyraz przyjemne w odbiorze pod każdym calem. To idealna lektura na wrześniowy czas. Doskonale nadaje się na długie wieczory przy herbacie. Choć wydawać może się zbyt kulinarna to tylko zwykłe pozory, bo pod tą zasłoną kryje się prawdziwa, życiowa lekcja, którą warto nadrobić. Polecam.

Moja ocena: 8/10

"Podróż w trzech smakach" tak nazywa się kolejna książka, którą mogłam przeczytać dzięki wydawnictwu Kobiecemu. Sam tytuł intryguje, ciekawi i przynosi na myśl wiele pomysłów na to, co oznacza. Bohaterka książki podróżuje po trzech miejscach takich jak Buenos Aires, Nowy Jork i Berlin, by odnaleźć te właściwe. Książka napisana została na podstawie faktów z życia autorki,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
590
153

Na półkach: ,

Na prawdę dałam tej książce szansę. O 37% za dużą, bo przez tyle przebrnęłam. Sam temat/pomysł ciekawy, lecz jest to żywy dowód, że książek nie powinien pisać każdy. Poziom wypracowania z liceum, a i one czasami miały więcej polotu.

Na prawdę dałam tej książce szansę. O 37% za dużą, bo przez tyle przebrnęłam. Sam temat/pomysł ciekawy, lecz jest to żywy dowód, że książek nie powinien pisać każdy. Poziom wypracowania z liceum, a i one czasami miały więcej polotu.

Pokaż mimo to

avatar
252
159

Na półkach:

Subiektywnie wybrane smaki. Niekoniecznie kulinarne. Zapis przeżyć bohaterki, która w każdym z wymienionych na okladce miast żyje jakby na próbę. Historia zapowiada się ciekawie, ale jednak tego tytułowego smaku trochę brak...

Subiektywnie wybrane smaki. Niekoniecznie kulinarne. Zapis przeżyć bohaterki, która w każdym z wymienionych na okladce miast żyje jakby na próbę. Historia zapowiada się ciekawie, ale jednak tego tytułowego smaku trochę brak...

Pokaż mimo to

avatar
57
22

Na półkach: ,

Książka przypominała pamiętnik nastolatki. Mało wciągająca, dopiero pod koniec fabuła się rozkręciła i zainteresowała.

Książka przypominała pamiętnik nastolatki. Mało wciągająca, dopiero pod koniec fabuła się rozkręciła i zainteresowała.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    70
  • Chcę przeczytać
    65
  • Posiadam
    28
  • 2019
    5
  • 2017
    3
  • Przeczytane 2018
    2
  • 2017
    2
  • Biblioteczka domowa III
    1
  • Przeczytane 2017
    1
  • Teraz czytam
    1

Cytaty

Podobne książki

Przeczytaj także