Miłość do trzech Zuckerbrinów

Okładka książki Miłość do trzech Zuckerbrinów Wiktor Pielewin
Okładka książki Miłość do trzech Zuckerbrinów
Wiktor Pielewin Wydawnictwo: Psychoskok literatura piękna
332 str. 5 godz. 32 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Любовь к трём цукербринам
Wydawnictwo:
Psychoskok
Data wydania:
2017-10-20
Data 1. wyd. pol.:
2017-10-20
Liczba stron:
332
Czas czytania
5 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381190923
Tłumacz:
Aleksander Janowski
Tagi:
Miłość do trzech Zuckerbrinów Humor i Satyra Powieści psychoskok Wiktor Pielewin
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
38 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
158
76

Na półkach: , , , ,

Zazwyczaj nie rozpisuję się w moich opiniach, ale tym razem będzie inaczej.

Na początku muszę szczerze wyznać, że to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Początek był nawet, rzekłabym, bolesny. Nie wiedziałam, czego się spodziewać (na ile się da, czytam książki bez czytania opisów, recenzji, opinii przed) i nie mogłam się jakoś odnaleźć w pierwszym rozdziale. A później jakby coś zaskoczyło.

I to, co się potem wydarzyło, było przedziwne. Po przeczytaniu książki natychmiast zaczęłam szukać informacji na temat Pielewina (to moje pierwsze z nim spotkanie),spodziewając się znaleźć potwierdzenie moich podejrzeń, że przebywa w szpitalu dla obłąkanych albo wyznaje, że pisze książki w stanie nadużycia środków psychotropowych. Skądże znowu. W ogóle zadziwiająco mało o nim informacji. Ciekawostką jest, że w pewnym momencie wysnuto nawet podejrzenie, że pisarz Wiktor Pielewin w ogóle nie istnieje jako rzeczywista osoba, a książki pisze grupa twórców, a być może komputer. Pielewin nie istnieje w przestrzeni publicznej. Nie posiada żadnych kont w mediach społecznościowych, nie udziela wywiadów (poza kilkoma udzielonymi przez internet),nie pokazuje się na odbiorze nagród. I myślę, że ta powieść odpowiada nam na pytanie dlaczego.



Większość opinii na temat “Miłości...” mówi o apokaliptycznej wizji przyszłości, w której komputeryzacja i konsumpcjonizm przejęły władzę nad światem. A ja znajduję tu zupełnie inne pokłady, dla których ta opowieść jest otoczką. Dla mnie to książka filozoficzna, metafizyczna, psychologiczna. Jestem rusofilką. Klasykę literatury rosyjskiej oraz historię Rosji (tę dalszą i bardziej współczesną) znam dosyć dobrze. Ileż tu nawiązań! Wiersz Puszkina, który służy do objaśnienia na czym polega dar jasnowiedzenia Kiklopa, mnóstwo dostojewszczyzny i wyborów pomiędzy dobrem a złem (czy świadomych, przekonajcie się sami). Sama wielowarstwowa konstrukcja powieści przywodzi mi na myśl konstrukcję “Mistrza I Małgorzaty” (myślę, że jest nawet jej celowym odtworzeniem, gdyż autor w jednym z wywiadów przyznał, że ta pozycja Bułhakowa wywarła największy wpływ na niego samego I jego twórczość). Walka Ptaków z Pradawnym Wieprzem (genialna koncepcja zachodniego Boga)- część o Piłacie, Kiesza w przyszłości - Szatan w Moskwie, Nadia w Edemie to przecież Małgorzata! Zresztą Pielewin wcale nie ukrywa, że korzysta z dobrodziejstw wielkich twórców sztuki rosyjskiej. A także z filozofii wschodu. Nie da się nie zauważyć, że koncepcja świadomości wędrującej po światach równoległych jest nawiązaniem do reinkarnacji karmicznej. Mamy też objaśnienie jak nasza wolna wola jest nią i jednocześnie nie jest. A nasze myśli? Czy w rzeczywistości są nasze? A może to jedna wielka mistyfikacja? Kiedyś oglądałam program dokumentalny o znanym magiku, który “czytał w myślach” widowni. Wyjawiał w nim jak podprogowo, za pomocą zupełnie wydawałoby się nieistotnych elementów show, dosłownie wpływa na to, co ludzie napiszą na swoich małych karteczkach. Po prostu dyktuje im, co mają napisać... Przerażające? I taka trochę przerażająca jest ta powieść. Nie dlatego, że są w niej jakiekolwiek elementy grozy. W pewnym momencie czytelnik zdaje sobie sprawę, że wszystkie metafory niekoniecznie nimi są. I ta fikcyjna rzeczywistość jest już po części naszą realną teraźniejszością.

Kolejnym smaczkiem jest tłumaczenie. Po pierwsze, tym, którzy o Rosji, kulturze rosyjskiej wiedzą niewiele tłumacz pomaga przystępnymi przypisami i objaśnieniami w nawiasach (swoja drogą jak Pielewinowi niektóre porównania przeszły przez cenzurę, to nie wiem). I nieodparcie mam wrażenie, że Aleksander Janowski też trochę odpłynął, bo jest tyle rusycyzmów w tłumaczeniu, że czasami wywoływały usmiech. W żadnym wypadku to nie minus.

Czy polecam tę pozycję? Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo zdaję sobie sprawę, że nie dla wszystkich będzie ona łatwa do przebrnięcia. Jeśli zaczytujesz się tylko w kryminałach, “standardowej” literaturze obyczajowej, romansach – nie sądzę. Jeśli lubisz kiedy jest dziwnie (bardzo dziwnie, nigdy nie używałam twardych narkotyków, ale tak sobie wyobrażam sen narkotyczny),lubisz zastanawiać się nad istotą człowieczeństwa, ludzkiej natury, interesuje cię psychologia, może trochę filozofia – jak najbardziej.

Na mnie ta książka wywarła ogromne wrażenie, do tego stopnia, że potrzebuję jeszcze z dzień, może dwa, zanim będę w stanie zacząć czytać coś innego. W pewnym momencie autentycznie zaczęłam się zastanawiać, czy sam pisarz nie zastosował jakiegoś przekazu podprogowego. I teraz marzy mi się chociaż krótkie spotkanie z Pielewinem, żeby podyskutować o życiu...

Zazwyczaj nie rozpisuję się w moich opiniach, ale tym razem będzie inaczej.

Na początku muszę szczerze wyznać, że to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Początek był nawet, rzekłabym, bolesny. Nie wiedziałam, czego się spodziewać (na ile się da, czytam książki bez czytania opisów, recenzji, opinii przed) i nie mogłam się jakoś odnaleźć w pierwszym rozdziale. A...

więcej Pokaż mimo to

avatar
637
221

Na półkach: ,

https://wiewiorkawokularach.blogspot.com/2019/06/ale-tak-wasciwie-to-o-co-tu-chodzi.html

Lubię wyzwania i lubię dziwne książki, bo są dziwne i dzięki temu są interesujące. Lubię to uczucie, kiedy mózg mi niemal wybucha przy lekturze, ale w tym pozytywnym sensie. Ostatnio recenzowałam dla Was Narzeczoną księcia (moje zdanie o niej możecie przeczytać tu) i uznałam ją za najdziwniejszą książkę, jaką do tej pory czytałam. Dobra, jednak nie. Właśnie chciałam Was poinformować, że trafiłam na coś jeszcze dziwniejszego, od czego mój mózg zawrzał, a potem wyparował.
Miłość do trzech Zuckerbrinów to tak dziwny twór, że ciężko jest mi uchwycić jego fabułę. Powieść ma konstrukcję poniekąd szkatułkową – mamy tu historię Kiklopa, kimkolwiek on jest, która jest przeplatana historią równoległego świata i próbą ukazania tego współczesnego świata i jego bolączek. Za pomocą satyry i na fali popularnej gry Angry Birds Pielewin opowiada w dwóch rozdziałach historię próby zabicia króla Wieprza przez tajemnicze Ptaki. Ptaki, które wystrzeliwują ludzi z procy, by trafić tymi żywymi pociskami w swój cel. Trzeci rozdział to historia Kieszy, żyjącego w wirtualnym świecie mężczyzny, który pędzi swoje życie tak, by za bardzo nie wpaść w oczy nikomu, a szczególnie kontrolującej wszystko, nawet myśli i uczucia, władzy.
Okej, dobra. Przeczytałam tę książkę ponad tydzień czy dwa temu i... dalej nie wiem, o czym ona była. Ponoć przedstawiono tu (cytuję z okładki): społeczeństwo Internetu, konsumeryzmu, seksu i... terroryzmu. Jak jeszcze ten terroryzm tu widzę bez problemu w 2/3 tekstu – symbolizują go tajemnicze Ptaki, chcące zabić Kiklopa – tak społeczeństwo Internetu i konsumeryzmu to raptem jedna trzecia powieści i to opierająca się cały czas na historii Kieszy. Nasz narrator, Kiklop, jest odpowiedzialny za naprawianie wszechświata i pilnowanie, by wszystko toczyło się zgodnie z jakimś z góry założonym planem. Nie może wykorzystywać swojej mocy do prywatnych celów, przebywa ciągle w zamknięciu i cały czas wystrzega się przed Ptakami, które pragną go zabić w jakikolwiek sposób.
W tytule pojawia się dziwny zbitek zuckerbrin, który potem przewija się też w tekście. W powieści jest to tajemnicza postać, a właściwie trzy, które sterują światem Kieszy i pełnią w nim boską rolę. Zuckerbrin to tak naprawdę połączenie nazwisk dwóch bodajże najbardziej wpływowych osób w świecie: Marka Zuckerberga, twórcy portalu społecznościowego, bez którego nie wyobrażamy sobie obecnie życia, czyli Facebooka, i Sergeya Brina, współtwórcy najpopularniejszej wyszukiwarki internetowej, Google'a, i prezesa marki Alphabet, spółki matki Google. Takie zbicie tych dwóch nazwisk sprawia, że mityczne zuckerbriny jawią się jako istoty właściwie boskie, kierujące całym Facestopem (tak, tak, podobieństwo do Facebooka nieprzypadkowe),w którym żyje Kiesza. Jego życie to właściwie przechodzenie z aplikacji do aplikacji, niewymagające wysiłku i prób samodzielnego myślenia, które są zresztą tłamszone na wszelkie sposoby.
Szczerze mówiąc, coś, co aż za bardzo rzuciło mi się w oczy z cytowanego tekstu z okładki w tej powieści, to seks. Całość aż nim epatuje i to w sposób wręcz odpychający, odrzucający. Wkurzało mnie to, bo chyba nie o to chodziło tak naprawdę w tej książce, a opisy uprawiania seksu były tak obrzydliwe, szczególnie biorąc pod uwagę wygląd wirtualnej partnerki Kieszy i jej wiek (co aż zahaczało o paragraf),że aż zbierało mi się momentami na wymioty.
Nie rozumiem tej książki i chyba nie zrozumiem twórczości Wiktora Pielewina. Lubię satyrę i groteskę, ale ten poziom, który reprezentuje rosyjski pisarz, jest, niestety, poza moim zasięgiem. Niestety, ta estetyka w ogóle mnie do siebie nie przekonuje. Miałam nadzieję na interesującą i fascynującą lekturę, a ostatecznie rozczarowałam się srodze.

https://wiewiorkawokularach.blogspot.com/2019/06/ale-tak-wasciwie-to-o-co-tu-chodzi.html

Lubię wyzwania i lubię dziwne książki, bo są dziwne i dzięki temu są interesujące. Lubię to uczucie, kiedy mózg mi niemal wybucha przy lekturze, ale w tym pozytywnym sensie. Ostatnio recenzowałam dla Was Narzeczoną księcia (moje zdanie o niej możecie przeczytać tu) i uznałam ją za...

więcej Pokaż mimo to

avatar
227
220

Na półkach: , ,

Wiele osób twierdzi, że Pielewin jest wizjonerem, że to co opisuje w swoich książkach to nie fikcja literacka, ale groteskowa wizja przyszłości, ceniony w swoim kraju i na świecie. Jego powieści rozchodzą się jak świeże bułeczki. Świetny styl pisarski i dobra znajomość geopolityczna współczesnego świata pozwalają tworzyć przerażające wizje. To co dla jednych jest tylko fikcją, dla innych staje się groźbą i realnym ryzykiem odłożonym w czasie. Najbardziej przerażająca może być właśnie Miłość do trzech Zuckerbrinów, bo w mocno groteskowy sposób pokazuje, że nie ma ucieczki przed światem Digital. W Wchodząc do niego przepadamy na dobre, dla jednych to fikcja, dla innych chora rzeczywistość. Nie od dziś wiadomo, że telefony, sprzęty, a nawet nasze oprogramowania pobierają dane, które automatycznie wysyłają dalej. Bez problemu można ustalić, gdzie jesteśmy, co robimy.
Lecz jak uniknąć tego świata, skoro większość żyje wirtualnie, więc trzeba zaprzedać duszę.

Wiele osób twierdzi, że Pielewin jest wizjonerem, że to co opisuje w swoich książkach to nie fikcja literacka, ale groteskowa wizja przyszłości, ceniony w swoim kraju i na świecie. Jego powieści rozchodzą się jak świeże bułeczki. Świetny styl pisarski i dobra znajomość geopolityczna współczesnego świata pozwalają tworzyć przerażające wizje. To co dla jednych jest tylko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
218
216

Na półkach: , ,

Rosyjska powieść science fiction, z dodatkiem filozofii, polityki, lęków obecnych w społeczeństwie i świata zupełnie wirtualnego.



Książka pisana jest w pierwszej osobie, włącznie z Przedmową. Sama Przedmowa wnosi chaos w głowy czytelników i czytelniczek, ponieważ mówi o tym, że wydarzenia opisane w częściach pod tytułem "Kiklop" są prawdziwe. Sama, dopiero po kilkunastu stronach uświadomiłam sobie, że tak nie jest, a wstęp jest tylko (lub aż) elementem książki. Powieść składa się z trzech opowieści oddzielonych od siebie rozdziałami zatytułowanymi "Kiklop". Kim on jest? Kiklop, a właściwie Cyklop, jest osobą obdarzoną mocą i umiejętnościami czytania w ludzkich głowach, a także utrzymującą istniejący porządek świata, pilnując, by nie dochodziło do niechcianych zmian w toku wydarzeń. Kiklop istnieje w każdym z wymiarów, pewnie w naszym również, choć ten opisany jest jedynie lustrzany w stosunku do tego, w którym żyjemy my. Kiklop jest jednak zagrożony, ponieważ Ptaki uważające go za stwórcę, chcą go zniszczyć i zabić. Ptaki, stwórca w postaci Pradawnego Dzika, jak i sam sposób prób jego unicestwienia poprzez wystrzelenie żywego pocisku inspirowane są grą Angry Birds, o czym dowiedziałam się w trakcie lektury. Mi samej pierwszy opis Ptaków, a właściwie ich wyglądu skojarzył się ze słynnym już filmikiem z opuszczonego szpitala w Zofiówce i strojem występującej tam osoby, który to strój zaczerpnięty był z historii i używany przez lekarzy w czasach epidemii dżumy.

Wracając do książki. Kim są tytułowe Zuckerbriny? Odnosząc tą nazwę do naszych czasów, do zbitka nazwisk Marka Zuckenberga (twórcy Facebooka) i Sergey'a Brina (jednego z twórców Google),trzecim z nich, moim zdaniem, może być albo twórca Microsoftu, Bill Gates, albo firmy Apple - Steve Jobs, choć bardziej stawiała bym na tego pierwszego, ze względu na pojawiającą się w treści aluzję do różnych bram i przejść. W książce zaś, są to istoty żyjące w wirtualnym świecie, mające kontrolę nad życiem użytkowników, są kimś w rodzaju bogów, a spotkanie z nimi przypomina doświadczenie opisywane po przeżyciu śmierci klinicznej, światło, piękno, bezgraniczną dobroć i miłość. Ich liczba może być nawiązaniem do Świętej Trójcy.

Tak jak już pisałam wcześniej, książka składa się z trzech opowieści, "Dobrzy ludzie", "Fuck the system" i "Dum spiro, spero", które łączy postać Kieszy, młodego rosyjskiego dziennikarza i informatyka.
"Dobrzy ludzie" to przedstawienie postaci Ptaków, Pradawnego Dzika oraz poszukiwanie sposobu, by go zniszczyć.
"Dum spiro, spero" opowiada o Aniele Spero, Nadziei, jako sile i postaci utrzymującej świat w równowadze i pozwalającej mu na istnieje.
Najbardziej rozbudowaną częścią jest "Fuck the system", przedstawiająca życie Kieszy za 200lat, w zupełnie innym świecie i innej rzeczywistości. Świecie wirtualnym, kierowanym i kontrolowanym przez zuckerbriny, gdzie wszystko co dzieje się, odbywa się w naszych głowach, na Facestopie, czyli interaktywnym monitorze. Jak "Kiklop" przesiąknięty jest filozofią i fizyką, wielowymiarowością świata, alternatywnymi rzeczywistościami, w których wydarzenia toczą się inaczej, a my wciąż nie wiemy, kto nimi kieruje, tak w części "Fuck the system" podjęte zostały inne zagadnienia. Przeniesienie życia do świata wirtualnego, wizja żywcem wyjęta z "Matrixa", ale tu nikt nie buntuje się wobec takiego życia, ludzie starają się jedynie od czasu do czasu przechytrzyć system i ukryć swoje prawdziwe pragnienia, najczęściej seksualne. Dobór partnera bądź partnerki społecznej jest dokonywany przez system na podstawie podobnych wymagań bądź upodobań, bez względu na atrakcyjność seksualną. Ten sposób doboru, szczególnie narzuconego z góry kojarzy mi się z "Rokiem 1984" Orwella. W "Fuck the system" znajdujemy też, a przede wszystkim, największe lęki współczesnego świata (a może społeczeństwa rosyjskiego albo samego autora?),przeniesienie całego życia do świata wirtualnego, wykrzywioną wizję feminizmu, który zamyka mężczyzn w mentalnych klatkach, tego co można, a co nie (nim spowodowany jest dobór społeczny bez możliwości zobaczenia partnera czy partnerki, a co za tym idzie, brak oceny wizualnej drugiej osoby, lub przestępstwa seksualne popełniane w myślach, czyli fantazje seksualne o innej osobie, niż ta, z którą uprawiany jest seks),lęk przed społeczeństwem żyjącym w zasadach apłciowych (a dokładnie przed LGBTQ, szczególnie T - transgender i Q - queer). Jaki jest rosyjski stosunek do feminizmu mogę się domyślać, promocja tęczy za to karana jest więzieniem. Wizję świata zniszczonego poprzez uwzględnienie postulatów feministycznych znaleźć można również w Polsce, wystarczy wejść na fora nacjonalistów. Dla mnie osobiście, jako radykalnej feministki, te lęki są absurdalne, a powodowane są strachem o utratę uprzywilejowanej pozycji mężczyzn w patriarchalnym społeczeństwie. Na co warto zwrócić uwagę, również w książce wszystkie wrażenia pisane są z męskiego punktu widzenia, zupełnie odbierając głos kobietom. Kolejnym wątkiem jest terroryzm, a szczególnie terroryzm internetowy, odcinający ludzi od sieci, co w powieści powoduje ich śmierć. Można z tego wyciągnąć wniosek, że jak teraz, tak i w przyszłości ludzie coraz mniej bać się będą realnego zagrożenia (które stanie się nieopłacalne),a zaczną tego istniejącego w sieci. Swoją drogą, czym jest Cykada 3301 co jakiś czas tworząca nowe nabory ludzi o umiejętnościach matematycznych i informatycznych? Fejkiem? A może szykującą się do ataku cyber organizacją terrorystyczną? A może czymś jeszcze innym? Sama nie wiem.
W książce są również nawiązania do teorii wg której to Żydzi rządzą całym światem, popularnej wśród antysemitów.
Odniosę się do czegoś jeszcze, również w świecie sterowanym przez zuckerbriny istnieje polityka, na pewien okres czasu każdy z trzech zuckerbrinów obejmuje władzę, praktycznie niczym się od siebie nie różniąc. Może być to aluzja do Putina, któremu zdarzyło się oddać funkcję prezydenta swojemu współpracownikowi, a jednak w kierunkach polityki przez niego wyznaczonych nie zmieniło się nic.
Powyżej wspomniałam o inspiracjach lub skojarzeniach, które pojawiły się w mojej głowie podczas czytania, w książce jest ich jednak o wiele więcej, cytaty z książek, wierszy, sceny inspirowane twórczością innych, do większości z nich powstały przypisy tłumacza, za co składam ogromne podziękowania, za dostęp do dodatkowych informacji i trud włożony w ich przygotowanie.

Kończąc, Wiktor Pielewin stworzył ogromną w swej zawartości, powieść - satyrę na współczesne rosyjskie społeczeństwo, aktualne wydarzenia, krążące w nim teorie, lęki o przyszłość i jej najgorszą w odniesieniu do tych właśnie lęków, wizję. Nie brak tu również filozofii połączonej z teoriami pochodzącymi z fizyki o światach równoległych, bogu, czy ateizmie jako formie zabójstwa boga. "Miłość do trzech Zuckerbrinów" nie jest w żaden sposób książką lekką, potrzeba do niej znajomości współczesnej rosyjskiej rzeczywistości społecznej i politycznej, podstaw filozofii, fizyki, teorii spiskowych czy literatury. Mi czytało się ją jednak bardzo przyjemnie i szybko, w przeciwieństwie do niektórych romansów czy książek obyczajowych. I zapewne na długo pozostanie ona w mojej głowie. A Wy, Drodzy Czytelnicy i Drogie Czytelniczki, jeśli macie ochotę na coś z pogranicza wielu gatunków i tematyk, choć wcale nie tak lekkiego, polecam Wam "Miłość do trzech Zuckerbrinów" z całego serca. Jeśli lubicie science fiction i alternatywne wizje przyszłości - również :) Osobom lubiącym proste lektury, już nie koniecznie.

Rosyjska powieść science fiction, z dodatkiem filozofii, polityki, lęków obecnych w społeczeństwie i świata zupełnie wirtualnego.



Książka pisana jest w pierwszej osobie, włącznie z Przedmową. Sama Przedmowa wnosi chaos w głowy czytelników i czytelniczek, ponieważ mówi o tym, że wydarzenia opisane w częściach pod tytułem "Kiklop" są prawdziwe. Sama, dopiero po kilkunastu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
525
517

Na półkach: ,

Pielewina nie znałam nigdy wcześniej, tak samo jak literatury rosyjskiej, bo nigdy nie pomyślałam, by z takową się zapoznać. Gdzie nie gdzie przewinęło mi się nazwisko autora, ale tylko w momencie, kiedy komuś jego literatura była potrzebna na uczelni. Opis książki jednakże zachęcał każdym słowem, a ja uznałam, że to na pewno będzie dla mnie doskonała pozycja. Czy tak było?

Od początku chcę uświadomić każdego, kto ma zamiar sięgnąć po tę książkę, że nie jest to lektura dla każdego. To dzieło, które pomiesza Wam w głowie do tego stopnia, że będziecie się zastanawiać czy na pewno przeczytaliście to co widzicie. Język jakiego używa autor jest zakręcony i trzeba się skupić nad czytaniem, jeśli chce się z niej wyciągnąć to co najważniejsze. Tutaj potrzeba ciszy i spokojnego czytania co zupełnie wybiło mnie z mojego rytmu, bo przeważnie połykam książkę jedną za drugą. To pozycja nad którą nie wolno się śpieszyć, trzeba niemalże ją sobie dawkować, by w dokładny sposób (chociaż spróbować) zrozumieć to co autor chce przekazać, na co autor chce zwrócić nam naszą uwagę. Treść opowiadana jest inteligentną satyrą, narracją – ogromnie podoba mi się, ze pan Wiktor nie boi się mówić głośno i bez zbędnej cenzury o tym co dzieje się wokoło. Świat internetu, terroryzmu, kultury czy wiary pokazany poniekąd w pełnej krasie i nagości. Ogrom opisów i powolne zamieszczanie dialogów jest zaskakującym połączeniem, które (nawet mnie) potrafiło zaskoczyć, bo jak wiadomo wszem i wobec, nie jestem fanką opisów, które nie mają końca. Tutaj pozwalamy się zabrać w podróż, która kształtuje obraz otoczenia takim jakim jest, do tego stopnia, że trzeba się zatrzymać i zastanowić : czy przypadkiem nie brzmi znajomo? Czy ja już się z tym nie spotkałem / spotkałam?

To nie łatwy, porządny kawał literatury. Zachęcam jeśli ktoś chce odskoczni od typowych książek ze sfery romansu, kryminału czy czegokolwiek innego =)

Pielewina nie znałam nigdy wcześniej, tak samo jak literatury rosyjskiej, bo nigdy nie pomyślałam, by z takową się zapoznać. Gdzie nie gdzie przewinęło mi się nazwisko autora, ale tylko w momencie, kiedy komuś jego literatura była potrzebna na uczelni. Opis książki jednakże zachęcał każdym słowem, a ja uznałam, że to na pewno będzie dla mnie doskonała pozycja. Czy tak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
17
12

Na półkach: ,

Książka zaczyna się pozornie typowo - narrator idzie rozejrzeć się po uzyskanym w spadku mieszkaniu. W trakcie sprzątania znajduje tajemnicze „Pudełko numer 1” wypełnione dość nieoczekiwanym zbiorem różnorakich tekstów głównie o zagadnieniach ezoterycznej. Zaciekawiony znaleziskiem mężczyzna decyduje odłożyć na potem sprzątanie, siada w pozycji lotosu, rozpoczyna medytować i w rezultacie zyskuje trzecie oko, trzecie ucho, drugie usta i … biegłość widzenia wszystkiego.

Książka zaczyna się pozornie typowo - narrator idzie rozejrzeć się po uzyskanym w spadku mieszkaniu. W trakcie sprzątania znajduje tajemnicze „Pudełko numer 1” wypełnione dość nieoczekiwanym zbiorem różnorakich tekstów głównie o zagadnieniach ezoterycznej. Zaciekawiony znaleziskiem mężczyzna decyduje odłożyć na potem sprzątanie, siada w pozycji lotosu, rozpoczyna medytować...

więcej Pokaż mimo to

avatar
51
32

Na półkach:

Kto zna i lubi Pielewina - nie zawiedzie się, bo (stety/niestety) jak zwykle znajdzie w "Miłości..." wszystkie cechy wywoławcze jego twórczości. Chwyty i motywy też. Jest między innymi labirynt, symulakryczna rzeczywistość, mity (i przekonanie, że od zarania dziejów świat kręci się wokół kilku podstawowych mitów, tyle że z upływem czasu sprzedawanych w innym, aktualnie chodliwym opakowaniu),"moderator-system" (czyli nic innego, jak "Bóg hiperrzeczywisty. Wersja 2.0"). I tak: mamy wybujały konsumpcjonizm (pięknie o tym już dawno pisał Ballard w jednym z opowiadań ze zbioru "Rzeźbiarze chmur"),dobrowolnie zapakowanych w pampersy ludzi-wraki, którzy funkcjonują praktycznie tylko w "wirtualu", samotny tłum i resztę "bonusów" postępu cywilizacyjnego w tym... totalne ubezwłasnowolnienie i inwigilację zawiniętą w celofan demokracji. Z tego choćby względu można tu pociągnąć linię od "Hełmu grozy". Tam Pielewin zakończył utwór narodzinami nowej, wyłącznie wirtualnej rzeczywistości stworzonej (i zaludnionej) przez swoich bohaterów. Tu w dużym stopniu opowiada ciąg dalszy - co się stanie, kiedy przekroczymy tę granicę? No tak, tylko... na Boga, czy musi przy okazji aż tak rozwlekać temat? Nagromadzenie truizmów podkolorowanych farbkami taniej filozofii zwala z nóg. Fakt, momentami (podkreślam: momentami) można się wciągnąć, ale zaraz potem następuje dramatyczny "spadek mocy" i zaczyna się gadulstwo. I gada, i gada, i....A powieść "puchnie" i ma się wrażenie, że głównie chodzi o nabicie stron. No i wypada się zgodzić z krytykami, którzy już od dawna wskazują, że od kiedy Pielewin podpisał umowę zobowiązującą go do regularnego wydawania książek, coraz wyraźniej dryfuje w kierunku... rzemiosła. W sumie szkoda. Ale skoro czytają, to wychodzi, że "Sorry, Winnetou - biznes is biznes" ;)

Kto zna i lubi Pielewina - nie zawiedzie się, bo (stety/niestety) jak zwykle znajdzie w "Miłości..." wszystkie cechy wywoławcze jego twórczości. Chwyty i motywy też. Jest między innymi labirynt, symulakryczna rzeczywistość, mity (i przekonanie, że od zarania dziejów świat kręci się wokół kilku podstawowych mitów, tyle że z upływem czasu sprzedawanych w innym, aktualnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
90
87

Na półkach:

Współczesne plagi
„Jesteśmy zaledwie cząstkami wielkiej całości. Wchłania mnie zamarła w pokłonie cisza i największym złudzeniem człowieka jest wiara w to, że otacza go jakiś „zewnętrzny” świat oddzielony od niego warstwą powietrza. Człowiek składa się właśnie ze świata, przerastającego przez niego tysiącami zielonych gałęzi. Jest przeplataniem się tych gałęzi, wyrastających z jeziora życia. Odbijając się w jego powierzchni gałęzie wierzą w swą odrębność, podobnie jak mógłby w nią wierzyć – na przykład – lustrzany walet karowy, nie domyślając się, że nim zwyczajnie grają w durnia i poza talią kart nie funkcjonuje” – ten cytat dobitnie pokazuje miałkość, kruchość ludzkiego istnienia, pozorną wielkość człowieka. Jednak nie tylko o tym złudzeniu potęgi, ale i o konsumpcjonizmie, absurdach rzeczywistości, uzależnieniu od informacji, w tym (a nawet przede wszystkim) płynących z Internetu, pisze Wiktor Pielewin, uznany za jednego z najpopularniejszych pisarzy rosyjskich.
Jego najnowsza powieść „Miłość do trzech Zuckerbrinów”, opublikowana nakładem Wydawnictwa Psychoskok to literatura, jakiej wciąż zbyt mało na polskim rynku. Autor, swoją książką w genialnym tłumaczeniu Aleksandra Janowskiego, oddaje wszystkie bolączki i słabości współczesnego świata, ironizując, piętnując, ale jednocześnie ukazując zastaną rzeczywistość, jako trwale złączoną z współczesnością. Nie jest to powieść, którą czyta się dla rozrywki, po to, by oderwać się od problemu dnia codziennego. Książkę Pielewina studiuje się powoli i wytrwale, rozpamiętując, analizując, wyciągając wnioski. Lektura pierwszych stron może zniechęcić tych najmniej wytrwałych czytelników, ale może to lepiej – ci, którzy pozostaną wierni słowu pisanemu, będą mogli zatapiać się w myślach autora, który tnie słowami, niczym brzytwa, ironizując, personifikując, dodając nieco swojej wyobraźni, ale pozostając w konwencjonalnych ramach powieści.
Już sam tytuł książki jest podszyty swego rodzaju ironią. Jest bowiem wyraźną aluzją do „Miłości do trzech pomarańczy” – bajki autorstwa włoskiego dramatopisarza, Carlo Gozziego, na podstawie której powstała opera określona mianem komediofarsy, w reżyserii Siergieja Prokofjewa. To, czy u Pielewina również wyrywają Dziwacy, przekonacie się zagłębiając się w rozważania autora, między innymi na temat tego, czy świat rzeczywiście zarażony jest wirusem i jakie są konsekwencje z tego płynące. Istnieje powiem ryzyko, że do pokonania rzeczonego wirusa, konieczne będzie zniszczenie jego żywiciela, czyli … człowieka. Główny bohater skrywa swoje imię, bowiem – jak sam pisze: „Moje prawdziwe imię winno być utajnione (…). Mianuje się ostatnią literą alfabetu, wykazując pokorę, której mi w przeszłości zawsze brakowało”. Ów anonimowy narrator przedstawia nam rozciągający się przed jego oczami świat, widok zaś wcale nie jest zachwycający. Tak znany nam konsumpcjonizm oraz skok technologiczny, który wykonaliśmy w ostatnim dziesięcioleciu skaziły rzeczywistość i to na wielu płaszczyznach funkcjonowania człowieka. Biorąc pod uwagę, że w tle majaczy się jeszcze gra Angry Birds, nieustannie zaczynamy zadawać sobie pytania o naszą poczytalność i stopień zrozumienia tekstu, konkludując, iż autor daleko odszedł od fantastyki i satyry, chyba że … ta fantastyka i satyra stała się częścią naszej rzeczywistości. Ta prawda może przerazić, szczególnie, że każdy z nas znajduje się w epicentrum tego szaleństwa. Dlatego też „Miłość do trzech Zuckerbrinów” może wzbudzać wielkie emocje i wywołać traumę. I to nie ze względu na trudność w jej zgłębianiu, wynikającą z charakteru samego tekstu czy konstrukcji książki i ilości środków stylistycznych, ale z uwagi na prawdę, którą powieść w sobie niesie.


Recenzja umieszczona także na stronie: www.qulturaslowa.pl

Współczesne plagi
„Jesteśmy zaledwie cząstkami wielkiej całości. Wchłania mnie zamarła w pokłonie cisza i największym złudzeniem człowieka jest wiara w to, że otacza go jakiś „zewnętrzny” świat oddzielony od niego warstwą powietrza. Człowiek składa się właśnie ze świata, przerastającego przez niego tysiącami zielonych gałęzi. Jest przeplataniem się tych gałęzi,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
874
858

Na półkach:

Nie muszę. W końcu to ja powinienem mieć z tego przyjemność. Lub jakiś rodzaj satysfakcji.

Podobała mi się wydana w Polsce chyba jako pierwsza książka WIktora Pielewina – Generation P. Spojrzenie na świat rosyjskiego (po upadku komunizmu) świata mediów i marketingu. Było zgrabne, ironiczne i odsłaniające rosyjską duszę. Pod koniec bohaterowie mają odlot po grzybkach halucynogennych. I to już było nużąco niepotrzebne.

Mam wrażenie, że najnowsza powieść Pielewina Miłość do trzech Zuckerbrinów to właśnie taki odjazd po kwasie.

[...]
http://www.speculatio.pl/milosc-trzech-zuckerbrinow/

Nie muszę. W końcu to ja powinienem mieć z tego przyjemność. Lub jakiś rodzaj satysfakcji.

Podobała mi się wydana w Polsce chyba jako pierwsza książka WIktora Pielewina – Generation P. Spojrzenie na świat rosyjskiego (po upadku komunizmu) świata mediów i marketingu. Było zgrabne, ironiczne i odsłaniające rosyjską duszę. Pod koniec bohaterowie mają odlot po grzybkach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
439
437

Na półkach: ,

Po raz pierwszy stawiam tak niską ocenę :( Mimo to zapraszam na moją opinię.
http://mojezycieitpblog.blogspot.com/2019/05/miosc-do-trzech-zuckerbrinow.html

Po raz pierwszy stawiam tak niską ocenę :( Mimo to zapraszam na moją opinię.
http://mojezycieitpblog.blogspot.com/2019/05/miosc-do-trzech-zuckerbrinow.html

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    53
  • Przeczytane
    44
  • Posiadam
    20
  • Teraz czytam
    4
  • Rosja
    2
  • Posiadam w bibioteczce :)
    1
  • 2021
    1
  • Mam papier
    1
  • Lista priorytetowa
    1
  • Literatura świata
    1

Cytaty

Więcej
Wiktor Pielewin Miłość do trzech Zuckerbrinów Zobacz więcej
Wiktor Pielewin Miłość do trzech Zuckerbrinów Zobacz więcej
Wiktor Pielewin Miłość do trzech Zuckerbrinów Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także