Zwrotnik Raka

- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Tropic of Cancer
- Wydawnictwo:
- Noir sur Blanc
- Data wydania:
- 2017-04-27
- Data 1. wyd. pol.:
- 1990-01-01
- Data 1. wydania:
- 1971-01-01
- Liczba stron:
- 360
- Czas czytania
- 6 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365613233
- Tłumacz:
- Lesław Ludwig
- Inne
Zwrotnik Raka jest debiutem autora, osiadłego z początkiem lat trzydziestych w Paryżu; tam też w 1934 roku książka została opublikowana nakładem ekskluzywnego angielskiego wydawcy.
Utwór entuzjastycznie powitały takie znakomitości, jak Ezra Pound i T.S. Eliot, rozgłos jednak przyniósł mu dopiero wprowadzony w 1937 roku zakaz wwożenia do USA "gorszącej" książki. Atmosfera skandalu przygłuszyła bardzo wysublimowaną w istocie wartość artystyczną tej powieści. Jak i całego cyklu, który tworzy wraz z Czarną wiosną i Zwrotnikiem Koziorożca. Piętnaście epizodów z życia amerykańskiego ekspatrydy ukazuje przymierającego głodem, imającego się różnych zajęć intelektualistę, żarliwie oddającego się miłosnemu zapamiętaniu, opisanemu z całą otwartością, językiem odrzucającym wszelkie eufemizmy.
Powieść swą Miller określał jako zniewagę wyrządzoną siedmiu fundamentalnym wartościom i symbolom kultury: Sztuce, Bogu, Człowieczeństwu, Przeznaczeniu, Czasowi, Miłości i Pięknu.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Rynsztokowe opowieści
Każdy kto uważał – nawet umiarkowanie – na lekcjach polskiego jest w stanie wskazać nazwiska, które wstrząsnęły światem literatury i w pojedynkę zmieniły jego oblicze. Cervantes, Goethe, Proust, Tolkien, Byron nie trzeba wcale być wybitnym erudytą, aby mnożyć i mnożyć władców parnasu. W ich cieniu kryją się jednak pisarze o podobnej mocy, wspominani nie tak chętnie, przemilczani ni to przez zapomnienie, ni to przez wstyd. Wśród nich skrywa się Henry Miller. Autor, który odcisnął wyraźne piętno nie tylko w swoich kręgach kulturowych, ale na całym świecie. Wśród jego symbolicznych potomków są zarówno Charles Bukowski, Philip Roth, John Irving, jak i Michel Houellebecq czy Wiktor Jerofiejew.
Co takiego zrobił Miller, że wszyscy ci pisarze – których gwiazdy lśnią dziś zdecydowanie jaśniej niż jego własna – nie tyle nawet winni są mu podziękowania, co wręcz zawdzięczają możliwość zaistnienia i tworzenia literatury po swojemu? Mówiąc najprościej napisał „Zwrotnik raka”. Powieść (której zdecydowanie bliżej do diarystki niż do klasycznych fabuł) o jakiej inni mogli co najwyżej szeptać ze wstydem – tekst obrazoburczy, kontrowersyjny, brzydki, odpychający i pornograficzny. Tekst formacyjny, który przetarł szlaki dla wszystkich artystów widzących w świecie żart zupełnie nieśmieszny, a przy tym do imentu wulgarny. Tacy bywali i przed nim. Géza Csáth zmarł piętnaście lat przed wydaniem „Zwrotnika raka”, a przecież zostawił po sobie swoje nimfomańskie pamiętniki, ale działalność żadnego z nich nie odbiła się tak szerokim echem.
Pierwszym i najważniejszym zadaniem jakie stawia sobie Amerykanin jest odkłamanie ludzkiego ciała. Zauważa, słusznie zresztą, że człowiek nie jest ani obarczonym ciężarem ciałem, umysłem czy duszą, jak chciałby każdy współczesny mu pięknoduch, ani też zbiorem namiętności. Nie jest nawet połączeniem obu, bo połączenie to nie zawiera rzeczy absolutnie dla Millera nieodzownej czyli fizjologii. „Zwrotnik raka” szokował kolejnymi „cipami”, „dupami” i „chujami”, ale nie trzeba wielkiej przenikliwości, aby zauważyć, iż to tylko fanfaronada, próba zwiedzenia czytelnika. Za wszystkimi wulgaryzmami skrywa się absolutnie podstawowe zadanie literatury – ukazanie prawdy. Miller bez wahania przekroczył granicę dobrego smaku. Śmiałym krokiem ruszył do rynsztoka, ale zza pleców kurwiarza i pijaka co chwilę wygląda przytłoczony całą tą brzydotą surrealista (tak!),który pyta odbiorcę, czy przypadkiem to nie tu kondensuje się treść życia.
Po dobrych kilkudziesięciu latach – i kolejnych pisarzach rozkochanych w kontrowersji - „Zwrotnik raka” nie może już szokować tak potężnie. I dobrze, bo dzięki temu łatwiej podejść do lektury z chłodną głową i zauważyć, że Miller nie skupia się tylko na seksie i alkoholu. Co klika stron wspomina o jeszcze jednym elemencie szalonego paryskiego życia – głodzie. W przypadku tego motywu też nie jest szczególnie wysublimowany (właściwie przypomina tylko o swoim pustym brzuchu),ale sam fakt uświadamia, iż pisarz traktuje swoją ukochaną fizjologię całościowo. To nie tylko na wpół zabawne, a na wpół przerażające dykteryjki o chorobach wenerycznych i próby odtworzenia pijackich ekscesów, lecz sposób patrzenia na świat.
Wartość historyczna „Zwrotnika raka” jest niezaprzeczalna, nie ma jednak co się oszukiwać. Państwo zainteresowani są przede wszystkim tym, czy tę powieść warto czytać dzisiaj, kiedy odważnej erotyki nie boją się nawet prozaicy uważani za najwybitniejszych intelektualistów. Odpowiedź nie jest trudna. Warto. „Zwrotnik raka” przyciąga mrocznym magnetyzmem, a jego obrazoburcza estetyka nie odrzuca. Miller często łagodzi pornografię przez czarny humor, co daje bardzo dobre efekty. Poza tym jest w powieści co najmniej kilkanaście długich fragmentów, w których pisarz zdradza swe literackie korzenie, zwykle szczelnie skrywane pod płaszczem kontrowersji. Miller ma skłonność do surrealistycznego, niesamowitego opisu i wychodzi mu on świetnie. Jako wypadkową swej doniosłości i wartości dla dzisiejszego czytelnika „Zwrotnik raka” warto przeczytać.
Bartek Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 2 376
- 1 361
- 287
- 76
- 53
- 24
- 17
- 8
- 7
- 7
OPINIE i DYSKUSJE
Książka nie jest rewelacyjna ale zdecydowanie stoi w opozycji do „Nieznośnej lekkości bytu” Kundery. Tutaj można jakoś zrozumieć bohaterów , oraz ich nastroje i działania. Ogólnie dobra książka.
Książka nie jest rewelacyjna ale zdecydowanie stoi w opozycji do „Nieznośnej lekkości bytu” Kundery. Tutaj można jakoś zrozumieć bohaterów , oraz ich nastroje i działania. Ogólnie dobra książka.
Pokaż mimo toJaka jest ta książka?
Cytat z niej: melancholijna żałość błyskotliwej paplaniny.
Na plus: krytyka dziadersów i trochę cynizmu
Jaka jest ta książka?
Pokaż mimo toCytat z niej: melancholijna żałość błyskotliwej paplaniny.
Na plus: krytyka dziadersów i trochę cynizmu
No, jakbym powiedział o wyniku ostatnich wyborów prezydenckich: duże rozczarowanie. Zdecydowanie zbyt długa, rozwodniona książka o niczym. Gubiąca własną tożsamość, zmieniająca style i konwencje, w żadnym tak naprawdę nie czuła się dobrze. Aż wreszcie się skończyła i chwała jej za to. Jakbyśmy chcieli poczytać kroniki alkoholowe, gdzie komedia przedzierzga się w grozę na naszych oszalałych oczach - weźmy lepiej Jerofiejewa. Jeżeli chcemy poczytać o magicznych plenerach, gdzie pijacy i włóczędzy snują się w swojej malignie bez celu, tylko ku własnej zagładzie - weźmy "tortille flat" Steinbecka. Chcemy poczytać o upodleniu, egzystencji na ludzkiej granicy, z dwoma dolarami w kieszeni w hotelu w których noc kosztuje trzy - weźmy któregokolwiek Bukowskiego. A po co brać tego Millera? Po nic. Historie które opowiada nie mają lekkości, sedna, puenty, nie są interesujące, zaraz je porzuca żeby wpaść w kolejny szał poetycki, na który ewidentnie brakuje mu warsztatu. Cała ta pornografia, która tak szokowała i oburzała? W obecnych czasach, kiedy pod jednym kliknięciem mogę wywołać tercet egzotyczny alpaki, pijanego karła żonglera i pomrowa błękitnego- nie unosi brwi nawet. Dodam, że autor łączy ją z taką śmieszną niewyplenioną wewnętrzną pruderią, dostajemy te historie o francuskich prostytutkach wyprasowane, wygładzone, jakby to były jakieś pieski albo pluszowe misie. Książka kończy się posłowiem, w którym tłumacz pan Ludwig Lesław tłumaczy nam, gdybyśmy to właśnie przeoczyli, dlaczego to wielka książka jest. Porzuciłem czym prędzej kiedy tylko doszedłem do "wojującego feminizmu" ujętego w cudzysłów. Jestem na nie.
No, jakbym powiedział o wyniku ostatnich wyborów prezydenckich: duże rozczarowanie. Zdecydowanie zbyt długa, rozwodniona książka o niczym. Gubiąca własną tożsamość, zmieniająca style i konwencje, w żadnym tak naprawdę nie czuła się dobrze. Aż wreszcie się skończyła i chwała jej za to. Jakbyśmy chcieli poczytać kroniki alkoholowe, gdzie komedia przedzierzga się w grozę na...
więcej Pokaż mimo toI pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu nie znałam Henriego Millera! A teraz po lekturze wiem, że to jest jeden z tych autorów, których po prostu musiałam odkryć i to w takich okolicznościach. Warto było, po stokroć warto. Przede wszystkim porywająca składnia, bardzo dobre wyczucie i bardzo dobry warsztat, wyśmienita, rzetelna, szczera literatura. To debiut, więc czapki z głów!
„Zwrotnik Raka” zawsze był w mojej głowie jako obrazoburcza kapiąca seksem i rozwiązłością historia. Dziś pewnie już tak nie szokuje, bo i wulgaryzmy są w literaturze powszechniejsze i seks bardziej dosadny i zgnilizna większa. Dlatego można (ja też mogę po wcześniejszych doświadczeniach literackich) z jaśniejszą głową, bez czerwonych policzków, przeczytać, docenić, ogłosić mistrzem.
Opowieść jest o Amerykaninie, dandysie: czy przyjechał do Europy, żeby posmakować jak to się żyje w tej starej części świata, czy mało było mu nowoczesności amerykańskiej. W porządku, nie trzeba się zastanawiać nad wszystkimi aspektami, w różnych czasach, różni ludzie z tym potocznie albo bardziej uogólniając nazywani cyganerią – więc malarze, pisarze ,architekci i tak dalej – szukali natchnienia we Francji, uderzali w Paryż, żeby zaznać tej bohemy i zaznać tego świata, który naprawdę nie ma granic, w którym rozwiązłość, seks i używki są normalne. Mając na uwadze i w pamięci Hemingwaya, Fitzgeralda, pamiętając o innych autorach, pisarzach, którzy tam szukali prawdy życia, pamiętając o malarzach Gauguinie, van Gogh’u, Picassie, Braque’u, Dalim i innych w różnych czasach, z różnych stron świata tam zjeżdżali, tam się uczyli, tam zdobywali szlify, tam korzystali z używek.
Ale tutaj jest Paryż Henriego Millera i świetna, fantastyczna, rewelacyjna, boska pamiętnikarsko opowiedziana historia, bardzo naturalna, jak strumień - wibracja tonów i barw. Ostre obrazy, obsceniczne opisy wplecione w czarny humor i przenikliwą obserwację zachowań. Niektóre opisy nazwałabym nawet surrealistycznymi, inne dogłębnie naturalistycznymi, w każdym razie mięsistość i krwistość ich jest uderzająca. Nie tylko seks, ale i fizjologia oraz fekalia – wyobraźcie to sobie (kto nie czytał) – jak to gra. Pośród wulgaryzmów pornograficznych jest pornografia gustowna i po prostu dobra. Ale nie tylko to: coś tam przemyca autor o sobie, o swoich gustach czytelniczych i o chęci /potrzebie pisania, też o jego stosunku do powszechnie uważanych dóbr, czy uczuć którym winno się szacunek czy niepodważane pierwszeństwo. Bo on nie mówi o miłości jako nadrzędnością przed seksem, czy zaspokajaniem pragnień/ żądz, nie mówi o sztuce jako piedestale, nie mówi o człowieku jako panie świata.
Willa Borghese w Paryżu, cóż to było. Setki miejsc, zaplutych dziur, burdeli, krwawiących menstruacyjnie dziwek czy księżniczek, czystych i brudnych pościeli, klarowności alkoholu i nieprzenikliwości dymu papierosowego, pisarzy w rynsztoku, bogaczy którzy przyjechali się zabawić tylko nie wiedzieli jak. Wszystkiego pełno, odcieni nastrojów.
„Słońce zachodzi. Czuje, jak rzeka przepływa przeze mnie – jej przeszłość, jej wiekowa ziemia, zmieniający się klimat. Wzgórza łagodnie okalają ją pierścieniem, jej bieg jest ustalony.”
I pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu nie znałam Henriego Millera! A teraz po lekturze wiem, że to jest jeden z tych autorów, których po prostu musiałam odkryć i to w takich okolicznościach. Warto było, po stokroć warto. Przede wszystkim porywająca składnia, bardzo dobre wyczucie i bardzo dobry warsztat, wyśmienita, rzetelna, szczera literatura. To debiut, więc czapki z...
więcej Pokaż mimo to"Miller to przede wszystkim zmysły, napięcia emocjonalne, nieomylny instynkt, włókna nerwów pulsujące rytmem miejsca i czasu" - tak napisał jakiś ziutek w posłowiu. Ujął specyfikę Millera doskonale. Żar tej książki odpala, nasyca, pobudza do działania. Daje w mordę kopulacją międzyplanetarną, skutkując stukrotnym stężeniem krwi w pale. Niezłe, zabieram się za kolejny zwrotnik.
"Miller to przede wszystkim zmysły, napięcia emocjonalne, nieomylny instynkt, włókna nerwów pulsujące rytmem miejsca i czasu" - tak napisał jakiś ziutek w posłowiu. Ujął specyfikę Millera doskonale. Żar tej książki odpala, nasyca, pobudza do działania. Daje w mordę kopulacją międzyplanetarną, skutkując stukrotnym stężeniem krwi w pale. Niezłe, zabieram się za kolejny...
więcej Pokaż mimo toInna niż wszystkie, już wiekowa, ale wciąż świeża. Brzydko piękna i pięknie brzydka.
Inna niż wszystkie, już wiekowa, ale wciąż świeża. Brzydko piękna i pięknie brzydka.
Pokaż mimo to*** SPOILER WARNING ***
"Podobał mi się ten twój list o Goethem – stwierdził, wycierając chuja brudnymi gatkami."
Koniec cytatu.
I opinii o książce też koniec.
*** SPOILER WARNING ***
Pokaż mimo to"Podobał mi się ten twój list o Goethem – stwierdził, wycierając chuja brudnymi gatkami."
Koniec cytatu.
I opinii o książce też koniec.
W liceum zachwycałam się tą książką, dobrze ją wspominam :)
W liceum zachwycałam się tą książką, dobrze ją wspominam :)
Pokaż mimo toI o to było tyle hałasu? Niegdyś skandalizującą książka, nie wydawana w Stanach, otoczona z jednej pozytywną aurą erotyki lub negatywną pornografii – obydwoma niezasłużenie, a z drugiej zachwytami nad szczerością, realizmem i naturalizmem, też dużo przesadzonymi.
Powieść autobiograficzna, lub fabularyzowane (i na pewno podkoloryzowane) wspomnienia autora z pobytu we Francji (głównie w Paryżu) na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych minionego stulecia.
W zasadzie naprzemiennie występują w niej trzy rodzaje narracji. Pierwszy, najciekawszy, tak od mniej więcej połowy, to niektóre prawdziwie fabularne przygody, jak m.in. z „księżniczką”, „akuszerką” czy wracającym do domu Amerykaninem. Henry Miller potrafił błysnąć w nich ciekawymi spostrzeżeniami i mocno rubasznym i ludycznym, wulgarnym – ale jednak humorem, mocno sardonicznym. Niestety, zbyt rzadkie. Drugi to przemyślenia własne autora o wszystkim i o niczym, służące do ukazania jego oczytania i wiedzy humanistycznej oraz mocno ciemnej i depresyjnej wizji świata. Tu z kolei zbyt częste, aczkolwiek czasami, we fragmentach, miejscami celne. No i clue programu, czyli ekscytowanie się brudnym seksem. Trudno nazwać erotyzmem czy pornografią opisy prostytutek, np. z protezą nogi, nie grzeszących higieną czy pełnym uzębieniem, czy też same „czynności seksualne” opisane w sposób zdecydowanie bardziej obrzydzający, niż pobudzający. Jeśli to kogoś podnieciło – można tylko współczuć, w audiobooku trzeba byłoby „przesłuchać” na szybszych obrotach.
Trafne były natomiast zarzuty wulgaryzmu - kierowany wobec książki od chwili jej wydania oraz seksizmu i pogardy dla kobiet – od lat siedemdziesiątych. Współcześni polscy pisarze czerpią z Millera tylko w zakresie „rzucania mięsem”, czyli jak we wczesnych filmach Pasikowskiego. Jest to męczące, nużące, nic nie daje i niczemu nie służy, Tym bardziej, że występuje nie tylko w dialogach, ale przede wszystkim opisach i przemyśleniach narratora.
No i w tej książce – poza jedynie wspominaną Moną, czyli tak naprawdę drugą żoną Millera – June, nie ma kobiet. Są k***y, c**y, p***y, dz***i i d**y. Każda z występujących po imieniu postaci prędzej czy później doczekała się na kartach książki któregoś z wymienionych powyżej określeń, albo i kilku. A niektóre występowały tylko pod takimi.
Można przeczytać, ale po to, by nie dać się przekonać, że to wielka, wybitna czy nawet solidna literatura amerykańska. Bo obok arcydzieł światowej to ta książka nawet nie stała.
Przeczytane w ramach wyzwania styczniowego – pierwsza książka z cyklu wydawniczego (pierwszy tom trylogii).
I o to było tyle hałasu? Niegdyś skandalizującą książka, nie wydawana w Stanach, otoczona z jednej pozytywną aurą erotyki lub negatywną pornografii – obydwoma niezasłużenie, a z drugiej zachwytami nad szczerością, realizmem i naturalizmem, też dużo przesadzonymi.
więcej Pokaż mimo toPowieść autobiograficzna, lub fabularyzowane (i na pewno podkoloryzowane) wspomnienia autora z pobytu we...
Literacko rok się zaczął tragicznie, dobrze, że reszta ok, bo byłoby kiepsko. Kolejna książka, którą mogę wrzucić w worek "zmurszała klasyka". Pytanie, dlaczego wciąż takie książki czytam? Bo mam już na półce, bo pasują do wyzwania, które lubimyczytac organizuje co miesiąc, bo wśród takich też zdarzają się perły. Niemniej, na pewno będę takie pozycje ograniczać. Kolejną jaką czytam będzie współczesny romans, bez dwóch zdań, mam dość!
Kolejny raz książka pozbawiona fabuły, jest pisarz, coś tam o tym pisaniu wplata, ale jednak główną atrakcją dla czytelnika mają być opisy cipek, włosów łonowych i całej reszty kobiety, bo dla autora to tak mniej więcej wygląda, że z tego się składa kobieta głównie, a reszta to reszta. Ja nie bronię, skoro w kontekście seksualnym te kobiety opisuje, to mnie to nie mierzi, ale do szowinizmu jeden krok, jeden jedyny krok nic więcej...
Jakość tego erotyzmu jest mierna. Nie wiem, może nie przetrwał próby czasu? Może spowszedniał, może się zmienił. Dla mnie się wydaje bardzo dziwaczny i nieadekwatny, jakieś walizki, listy, te metafory są komiczne, bardzo.
Postaci papierowe, do żadnej się nie przywiązałam, w ogóle nie miało dla mnie znaczenia, czy to ta sama osoba, czy już może kolejna, każda jest pozbawiona jakiejkolwiek osobowości i nie ma żadnego znaczenia w tej książce.
Nie poczułam klimatu Paryża, sama lubię Paryż, Francję, ale tutaj naprawdę nie ma tego. Jest brud, głód, seks przede wszystkim.
Styl pisarza bywa interesujący, uważam, że ma coś do powiedzenia i pewnie warsztat też jest względnie ok, ale nie dane mi było tego dostrzec, przez tematykę i manierę książki. Dziwna, nudna.
Wyzwanie czytelnicze LC styczeń 2023: Przeczytam pierwszy tom cyklu lub serii (2)
Literacko rok się zaczął tragicznie, dobrze, że reszta ok, bo byłoby kiepsko. Kolejna książka, którą mogę wrzucić w worek "zmurszała klasyka". Pytanie, dlaczego wciąż takie książki czytam? Bo mam już na półce, bo pasują do wyzwania, które lubimyczytac organizuje co miesiąc, bo wśród takich też zdarzają się perły. Niemniej, na pewno będę takie pozycje ograniczać. Kolejną...
więcej Pokaż mimo to