rozwińzwiń

The Rebels of Ireland

Okładka książki The Rebels of Ireland Edward Rutherfurd
Okładka książki The Rebels of Ireland
Edward Rutherfurd Wydawnictwo: Ballantine Books Cykl: Dublin (tom 2) Seria: The Dublin Saga powieść historyczna
896 str. 14 godz. 56 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Cykl:
Dublin (tom 2)
Seria:
The Dublin Saga
Wydawnictwo:
Ballantine Books
Data wydania:
2007-02-27
Data 1. wydania:
2007-02-27
Liczba stron:
896
Czas czytania
14 godz. 56 min.
Język:
angielski
ISBN:
9780345472366
Tłumacz:
brak
Średnia ocen

0,0 0,0 / 10
Ta książka nie została jeszcze oceniona NIE MA JESZCZE DYSKUSJI

Bądź pierwszy - oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
0,0 / 10
0 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
457
399

Na półkach: ,

Czyta się momentami ciężko - przeskoki. ale warto się pomęczyć.

Czyta się momentami ciężko - przeskoki. ale warto się pomęczyć.

Pokaż mimo to

avatar
818
292

Na półkach:

Dylogia Edwarda Rutherfurda o Irlandii jest, moim zdaniem, najsłabszą pozycją w dorobku pisarza. Ilość faktów, politycznych wywodów, wydarzeń historycznych nie została zrównoważona wątkami fikcyjnymi, co sprawiło, że książka momentami była dla mnie ciężkostrawna.

Dylogia Edwarda Rutherfurda o Irlandii jest, moim zdaniem, najsłabszą pozycją w dorobku pisarza. Ilość faktów, politycznych wywodów, wydarzeń historycznych nie została zrównoważona wątkami fikcyjnymi, co sprawiło, że książka momentami była dla mnie ciężkostrawna.

Pokaż mimo to

avatar
893
147

Na półkach:

Łogólnie męcząca - dobrze, że to ostatnie dzieło które miałam przeczytać

Łogólnie męcząca - dobrze, że to ostatnie dzieło które miałam przeczytać

Pokaż mimo to

avatar
128
80

Na półkach:

Chyba trzeba było się tego spodziewać. Chyba zawsze tak jest. Bądź co bądź - niestety i nie wiedzieć dlaczego. Już "Dublin" dał zapowiedź rutherfudowych nizin, a "Irlandia" jako kontynuacja perypetii rodów zamieszkujących Zieloną Wyspę tylko potwierdza, że ta dylogia ma się nijak do wcześniejszych i skądinąd znakomitych, wręcz genialnych powieści Brytyjczyka ("Paryż", "Nowy Jork", "Rosja"). "Irlandia" po prostu rozczarowuje, pomimo że, biorąc pod uwagę płaszczyznę językową, powieść czyta się dobrze i z niekłamaną przyjemnością. Brakuje jednak typowego dla Rutherfurda pierwiastka, którym charakteryzowały się poprzednie jego dokonania, a który powodował, że wprost się je pochłaniało. Czym jest ten pierwiastek? To zapewne tajemnica autora. Szkoda jednak, że zapomniał jak go zrealizować w "Dublinie" i "Irlandii", szkoda, że ta tajemnica stała się tajemnicą dla niego samego.
W powieści zaskakują też, właściwie niepomiernie zadziwiają, tytuły poszczególnych rozdziałów. Często ma się wrażenie, że pisarz albo nie miał innego, lepszego pomysłu na to, aby jakoś nazwać określoną część fabuły, albo rzeczone płodził na siłę. Doskonały przykład to "Wiktoria". Chodzi oczywiście o królową Wiktorię Hanowerską, która została koronowana na monarchinię Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii 28 czerwca 1838 roku. Z treści samej książki trudno jednak się tego dowiedzieć. Informacja ta naturalnie się pojawia, ale niejako w cieniu innych, dla Rutherfurda widać bardziej relewantnych wydarzeń. Pisarz bardziej skupia się na przybyciu królowej do Irlandii. Ale i z tego niewiele wynika, bo odbiorca dowiaduje się właściwie tylko tyle, że Wiktoria ze swoim małżonkiem Albertem postanowili zwizytować Zieloną Wyspę. W jakim jednak celu? Bóg raczy to wiedzieć, bo autor milczy na ten temat, jak przysłowiowy grób. Można za to dowiedzieć się, i to ze szczegółami, jak wyglądała podróż pary królewskiej, i do którego portu Irlandii przybili, a nawet z jakiego powodu. I tu zasadniczo postać królowej Wiktorii kończy swoje bytowanie na kartach powieści, bo jej noga stałego lądu u Rutherfurda nie dotyka, Alberta zresztą też nie. Być może ten zabieg to klasyczna kompozycja otwarta i resztę trzeba po prostu sobie "dowyobrazić". Chociaż w przypadku powieści historycznej raczej nie należy to do wskazań. Pisarz dość starannie pomija dzieje dwóch wojen światowych. O Wielkiej Wojnie wspomina "raptem raptem", prawie w ogóle. Stwierdzenie, że potraktował to wydarzenie po macoszemu jest konstatacją nader delikatną i nasuwającą na myśl zbyt wiele. Druga Wojna Światowa natomiast wcale nie stała się światem przedstawionym, ani nawet jakimkolwiek tłem dla losów bohaterów "Irlandii". Rutherfurd kończy tok fabularny, można by rzec, w przeddzień wybuchu tejże. Szkoda, że tak się stało, bo Zielona Wyspa, jak każdy inny europejski, i nie tylko przecież, kraj, konfrontowała się jakoś z tym, w każdym razie istotnym dla ludzkości sześcioleciem.
To, co jednak trzeba autorowi oddać, to znakomicie skonstruowany rozdział o tzw. wielkim głodzie, jaki Irlandczycy cierpieli u schyłku pierwszej połowy XIX wieku, a który spowodował Phytophthora infestans oraz trwająca przez porządne trzy czwarte książki, a więc wprost pokoleniowa, walka, często bardzo krwawa, o dominujące na wyspie wyznanie, walka o to, czy palmę pierwszeństwa ma dzierżyć katolicyzm czy protestantyzm.
Summa summarum trudno zgodzić się z Frankiem Delaneyem, że "Irlandia" zapiera dech piersiach, ale można przyznać mu rację, że powieść jest zdumiewającym osiągnięciem, ponieważ, jak by nie patrzeć, Rutherfurd ukończył bieg, po raz kolejny, na sporym dystansie historii.

Chyba trzeba było się tego spodziewać. Chyba zawsze tak jest. Bądź co bądź - niestety i nie wiedzieć dlaczego. Już "Dublin" dał zapowiedź rutherfudowych nizin, a "Irlandia" jako kontynuacja perypetii rodów zamieszkujących Zieloną Wyspę tylko potwierdza, że ta dylogia ma się nijak do wcześniejszych i skądinąd znakomitych, wręcz genialnych powieści Brytyjczyka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2315
2315

Na półkach: , ,

Podróż na Zieloną Wyspę.

Edward Rutherfurd, zgodnie z daną czytelnikom w „Dublinie” obietnicą, powraca na Zieloną Wyspę snując ciąg dalszy opowieści o tym, jak Irlandia i jej mieszkańcy się zmieniali i jak zmieniało się ich życie w obliczu doniosłych, historycznych zmian. Poprzednią książkę poświęconą Zielonej Wyspie urwano narracyjnie w czasach nowożytnych – teraz dostajemy do rąk kontynuację rozciągającą się fabularnie od XVII wieku i czasów Cromwella, aż do współczesności.

Przystanków na fabularnej mapie książki będzie, jak to u Rutherfurda, oczywiście zdecydowanie więcej niż dwa wyżej wymienione. Historycznie rzecz ujmując akcja książki rozpocznie się we wspomnianych już czasach Cromwella. Rutherfurd przeprowadzi nas następnie przez wieki niewoli i zależności od Anglii, przez straszliwe czasy wielkiego głodu, masową emigrację, aż po powstanie wielkanocne i odzyskanie przez Irlandię niepodległości. Rozpiętość czasowa jest olbrzymia, jednak dzięki esencjonalnemu – proszę nie mylić z minimalistycznym i skrótowym – stylowi autora w niczym nie przeszkadza to w lekturze.

Bohaterami powieści są, co jest już standardowym zabiegiem u Rutherfurda (powtarzanym w innych powieściowych sagach, jak chociażby w „Rosji”, czy w „Dublinie”),przedstawiciele kilku irlandzkich mniej oraz bardziej znanych rodzin, a wraz z upływem lat i stuleci – ich potomkowie w kolejnych pokoleniach. Zabieg ciekawy i do mnie osobiście przemawiający in plus; to niezwykle ciekawe doświadczenie móc śledzić ludzkie losy (a właściwie losy rodów) na tle zmian dziejowych. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie każdemu taka narracja przypadnie do gustu, a to z uwagi na fakt, iż nijak nie można się przyzwyczaić do konkretnych postaci. Cóż… co kto lubi. Mi się osobiście taki zabieg fabularny bardzo podoba, pozwala on bowiem szerzej poprowadzić fabułę i objąć nią dużo większe przestrzenie czasu.

Zachwycające w „Irlandii” jest znawstwo, a jakim autor opisuje irlandzkie sprawy i dzieje samej wyspy. Wiedza historyczna Rutherfurda jest imponująca. Bardzo dobrze, szczegółowo i wiarygodnie odmalował on przy tym stosunki społeczno-religijne na Zielonej Wyspie. Ścierają się tu interesy wszechwładnej brytyjskiej Korony z irlandzkimi biedaczkami… ale i z bogaczami. Autor świetnie podkreśla przy tym, że pomimo wewnętrznych społecznych różnic pomiędzy mieszkańcami Irlandii (konflikty na linii katolicy-protestanci-prezbiterianie; biedne południe-bogata północ) tak naprawdę główną osią problemów całej wyspy był ucisk wywierany przez Anglików na CAŁYM irlandzkim społeczeństwie, którego Anglicy nie różnicowali za względu na wyznanie, czy pochodzenie. Każdy był uciskany i ciemiężony jednakowo. To cenne spostrzeżenie autora, przekute na fabułę książki, jest w gruncie rzeczy jej największą zaletą, dzięki której ta lektura jest po prostu wiarygodna.

Przy okazji „Dublina” wspominałem, że Rutherfurd nieco się chyba pogubił, a samemu „Dublinowi” sporo brakuje do najlepszych powieści autora. „Irlandia” w dużej mierze wynagradza tamto (blednące już w pamięci) rozczarowanie. Saga o Irlandii wreszcie została zamknięta i – pomimo wad części nr 1 – układa się teraz w logiczną całość. Edward Rutherfurd ewidentnie się poprawił :)

Zapewne dla części z Was odstraszające będą rozmiary książki… Fakt, tomiszcze do cienkich nie należy, jednak mogę zapewnić, że czyta się wbrew rozmiarom dość szybko. Wszystko dzięki esencjonalnemu stylowi pisania autora, który jest łatwy w odbiorze i, co ważne z uwagi na rozmiary książki, nie męczy w trakcie lektury. Tak więc niniejszym uspokajam: lektura pomimo objętości jest jak najbardziej przyjemna :) A fabularyzowany dokument historyczny, któremu Rutherfurd z upodobaniem hołduje w kolejnych książkach, ma się wciąż bardzo dobrze.

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.

https://cosnapolce.blogspot.com/2020/02/irlandia-edward-rutherfurd.html

Podróż na Zieloną Wyspę.

Edward Rutherfurd, zgodnie z daną czytelnikom w „Dublinie” obietnicą, powraca na Zieloną Wyspę snując ciąg dalszy opowieści o tym, jak Irlandia i jej mieszkańcy się zmieniali i jak zmieniało się ich życie w obliczu doniosłych, historycznych zmian. Poprzednią książkę poświęconą Zielonej Wyspie urwano narracyjnie w czasach nowożytnych – teraz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
360
76

Na półkach:

Półka "przeczytane", ale przebrnęłam do połowy, dalej nie miałam cierpliwości. Z całym szacunkiem dla autora, ale przeskakiwanie od postacie do postaci, od faktów do faktów, okazało się dla mnie zbyt nużące. Być może autor chciał zbyt drobiazgowo opisać historię Irlandii. W pewnym momencie straciłam cierpliwość.

Półka "przeczytane", ale przebrnęłam do połowy, dalej nie miałam cierpliwości. Z całym szacunkiem dla autora, ale przeskakiwanie od postacie do postaci, od faktów do faktów, okazało się dla mnie zbyt nużące. Być może autor chciał zbyt drobiazgowo opisać historię Irlandii. W pewnym momencie straciłam cierpliwość.

Pokaż mimo to

avatar
498
202

Na półkach: ,

Osoby, które zaczynają przygodę z tym autorem proponuję aby zaczęły od innych powieści, aby się nie zniechęciły.

Irlandia, tak jak Dublin i Londyn mnie rozczarowały i co nieco zmęczyły, mimo ,że wiem, że Pan Rutherfurd potrafi napisać rewelacyjną powieść, przeczytałam wszystkie jego książki, które się ukazały.
Zastanawia mnie skąd się to bierze, że szeroko rozumiana historia Wielkiej Brytanii jest tak przedstawiona, że męczy?

Mimo wszystko polecam.
M:o)

Osoby, które zaczynają przygodę z tym autorem proponuję aby zaczęły od innych powieści, aby się nie zniechęciły.

Irlandia, tak jak Dublin i Londyn mnie rozczarowały i co nieco zmęczyły, mimo ,że wiem, że Pan Rutherfurd potrafi napisać rewelacyjną powieść, przeczytałam wszystkie jego książki, które się ukazały.
Zastanawia mnie skąd się to bierze, że szeroko rozumiana...

więcej Pokaż mimo to

avatar
200
59

Na półkach: ,

Pięknie opowiedziana historia ludzkich losów , których tłem jest Irlandia. Kontynuacja Dublina.

Pięknie opowiedziana historia ludzkich losów , których tłem jest Irlandia. Kontynuacja Dublina.

Pokaż mimo to

avatar
470
148

Na półkach: ,

Po "Paryżu" zostałam ogromną entuzjastką twórczości Rutherfurda. Potem było różnie - "Nowy Jork" był super, "Londyn" dało się przeczytać, przez "Rosję"nie przebrnęłam ( padłam przy 70 %) , "Dublin" mi się podobał bardzo.
Teraz czas na "Irlandię", która teoretycznie jest kontynuacją "Dublina",ale jak dla mnie łączy ją z poprzednią książką parę nawiązań do nazwisk, oraz miejsca w których się dzieje akcja.
I mamy tutaj obraz Irlandii i Irlandczyków na przestrzeni wieków, pokazujący ich trudną walkę o wolność i tożsamość narodową. Wyraziści bohaterowie, piękne opisy samej Irlandii, gdzie ścierają się ze sobą i postęp i wierzenia pradawne. Książka wciąga i pozwala zaprzyjaźnić się z postaciami. Pomimo objętości brakowało mi zamknięcia niektórych wątków i opisu współczesnych losów ( od momentu odzyskania niepodległości) mieszkańców Irlandii.
Polecam

Po "Paryżu" zostałam ogromną entuzjastką twórczości Rutherfurda. Potem było różnie - "Nowy Jork" był super, "Londyn" dało się przeczytać, przez "Rosję"nie przebrnęłam ( padłam przy 70 %) , "Dublin" mi się podobał bardzo.
Teraz czas na "Irlandię", która teoretycznie jest kontynuacją "Dublina",ale jak dla mnie łączy ją z poprzednią książką parę nawiązań do nazwisk, oraz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3994
2028

Na półkach: ,

Po sukcesie „Dublina” Rutherford oprowadza nas nadal po Irlandii, w kolejnym tomie swojej opowieści. Czytałem w paru miejscach, że „Irlandia”, to jakby kontynuacja wspomnianego tytułu, jednak jak dla mnie nie trzeba być zaznajomionym z poprzednią powieścią. Po prostu dzieją się w tym samym miejscu, że tak to ujmę. A sam pisarz znany jest ze swoich monumentalnych ksiąg, z których najcieńsza ma ponad 600 stron, więc parę wieczorów to zajęło, zanim zakończyłem lekturę.

O książce możemy przeczytać że:
Fascynująca kontynuacja bestsellerowego Dublina
Porywająca irlandzka saga przedstawiająca ludzkie losy od XVII wieku aż do współczesności. Opowiada o wielu rodach podzielonych religią czy doświadczonych tragicznymi wydarzeniami, jakich nie brakowało w irlandzkiej historii. Edward Rutherfurd wspomagając się wiedzą czołowych historyków, kreśli rys Irlandii od przybycia Cromwella, przez stulecia ucisku, wielki głód aż po Powstanie wielkanocne i powołanie niepodległego państwa. Ta napisana z wielkim rozmachem, pełna znakomicie narysowanych postaci powieść, aż kipi od historycznych szczegółów. To książka, która zaspokoi apetyty wszystkich miłośników literatury historycznej.

Jako że lubię takie opasłe tomiska, nie byłem zbytnio przerażony objętością tej książki. A w kilku opiniach które czytałem, była to jedna z wad tej publikacji. Dla mnie im grubsza książka – tym lepsza. A jeszcze taka, od której trudno się oderwać! Historia Irlandii jest skomplikowana, jednak autorowi udało się przedstawić nie tylko najważniejsze wydarzenia z tej właśnie historii, ale i wplótł całkiem zgrabnie na karty tej powieści losy zwykłych ludzi, którzy musieli zmagać się nie tylko z prześladowaniami, ale i z wielkim głodem, który nawiedził ten kraj. Co do części historycznej mamy tu praktycznie wszystko. Od Cromwella, po historię poczty, czy słynne bitwy. Jeśli mam być szczery, to porównałbym tą powieść do serii książek Folletta. „Filary Ziemi” również znakomicie łączy historię z życie zwykłych ludzi. Fikcja, która łączy się z wielkimi wydarzeniami, które zmieniały niemalże cały świat. Kto lubi opowieści o czymś, zapewne będzie usatysfakcjonowany. A objętość tej książki, to tylko zaleta. Polecam tą, jak i inne powieści pisarza.

Po sukcesie „Dublina” Rutherford oprowadza nas nadal po Irlandii, w kolejnym tomie swojej opowieści. Czytałem w paru miejscach, że „Irlandia”, to jakby kontynuacja wspomnianego tytułu, jednak jak dla mnie nie trzeba być zaznajomionym z poprzednią powieścią. Po prostu dzieją się w tym samym miejscu, że tak to ujmę. A sam pisarz znany jest ze swoich monumentalnych ksiąg, z...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    319
  • Przeczytane
    94
  • Posiadam
    65
  • Teraz czytam
    4
  • 2020
    3
  • E-book
    3
  • Irlandia
    3
  • Ebooki
    3
  • Ulubione
    2
  • 2023
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki The Rebels of Ireland


Podobne książki

Przeczytaj także