S. Krajski stworzył koszmarek. Książka już od strony wizualnej odstrasza. Jest to zdecydowanie najobrzydliwsza okładka w mojej biblioteczce. Już sam młodzieniec na niej przedstawiony ma tylko pozornie coś związanego z elegancją, a jego strój łamie tonę zasad, których tak uważnie pragnie przestrzegać Pan Stanisław. W wydaniu z 2011 roku autor poucza innego, uznanego specjalistę, Edwarda Pietkiewicza, o pomijaniu istotnych szczegółów, jednakże porównując obie pozycje, jestem zmuszony stwierdzić, że Pietkiewiczowi wyszło to na dobre, gdyż 14 lat wcześniej stworzył on o wiele bardziej aktualną, przystępną i dopasowaną do realiów pozycję. Nie jestem w stanie odmówić autorowi wiedzy w zakresie SV, ale wydaje mi się, że etykieta stała się dla niego celem samym w sobie, a nie instrumentem do osiągania innych celów, jak prawidłowe współżycie w społeczeństwie.

S. Krajski stworzył koszmarek. Książka już od strony wizualnej odstrasza. Jest to zdecydowanie najobrzydliwsza okładka w mojej biblioteczce. Już sam młodzieniec na niej przedstawiony ma tylko pozornie coś związanego z elegancją, a jego strój łamie tonę zasad, których tak uważnie pragnie przestrzegać Pan Stanisław. W wydaniu z 2011 roku autor poucza innego, uznanego...