Tancerze w żałobie
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Dolnośląskie
- Data wydania:
- 2014-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-01-01
- Liczba stron:
- 334
- Czas czytania
- 5 godz. 34 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788327152275
- Tagi:
- aktor tancerz detektyw zagadka
Jimmy Sutane, aktor i tancerz występujący w najpopularniejszych londyńskich musicalach, prosi detektywa Alberta Campiona o pomoc w nietypowej sprawie. Ktoś płata mu wyjątkowo złośliwe figle, nie tylko za kulisami, ale i w jego własnej posiadłości. Wkrótce zostaje znalezione ciało aktora. Campion zagłębia się w świat ekscentrycznych gwiazd teatru, a zauroczenie żoną ofiary wcale nie przybliża go do rozwiązania zagadki… Powieść dwukrotnie ekranizowana przez BBC Margery Allingham to brytyjska pisarka „złotej ery kryminału”, niegdyś konkurentka Agaty Christie. J.K. Rowling wymienia ją jako jedną ze swoich ulubionych autorek.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Grobowa rewia
„Złota era kryminału” – bombarduje nas okładkowy slogan. Wiemy z jakimi postaciami literatury anglosaskiej łączyć ten okres: Agatha Christie, Dorothy L. Sayers, Ngaio Marsh czy Josephine Tey. Wśród tych zacnych pań powinna też znaleźć się Margery Allingham – twórczyni osoby Alberta Campiona, detektywa amatora z kilkunastu powieści kryminalnych. Mimo że od debiutu autorki mijają w tym roku 92 lata, dla polskich czytelników „Tancerze w żałobie”, książka zaproponowana przez Wydawnictwo Dolnośląskie w cyklu „klasyka kryminału”, jest dopiero drugą okazją do poznania twórczości Brytyjki. Tym trudniej było przewidzieć, jakiej intrygi należało się spodziewać – Allingham startowała u mnie z czystym kontem…
Uwielbiany przez widzów aktor nie może poradzić sobie z namolnym prześladowcą. Od wielu tygodni ktoś płata mu nieprzyjemne figle: a to w garderobie leży szminka z wbitą szpilką, a to ktoś przynosi kwiaty dzikiego czosnku, nocami krząta się po ogrodzie posesji gwiazdy bądź sprasza na fikcyjne przyjęcie całą śmietankę środowiska. Skrajnie poirytowany Jimmy Sutane nie wie, jak zaradzić tej sytuacji. Poprzez zaprzyjaźnionego pisarza prosi Alberta Campiona o pomoc. Ten wsiąka w życie cyganerii artystycznej, ekscentrycznych gwiazd teatru, zatapia się w meandrach póz, masek i aktorskich tricków – odwiedza rezydencję aktora i poznaje towarzystwo, w jakim żyje. Po pewnym czasie pojawia się trup, a kłopot prześladowań nagle schodzi na dalszy plan. Do tego Campion zakochuje się w żonie Jimmy’ego i w rezultacie sprawa nabiera bardziej osobistego tonu.
Mylą się ci, którzy po takim zarysie oczekują klasycznej zagadki zawartej w zamkniętym pomieszczeniu i o ograniczonym kręgu podejrzanych. Dość szybko opuszczamy miejsce zbrodni, by krążyć wokół niej z miernym zaangażowaniem. Zanim jednak do tego dojdzie, musimy przebrnąć przez długi początek poprzedzający morderstwo, a ten nie odznacza się takim napięciem, jakim powinien – nie czujemy zapachu zbliżającej się śmierci i potrzeby, by śledzić każdy szczegół narracji. Choć mimowolnie to robimy, nie zyskujemy wiele. Każda poszlaka wskazuje tę samą osobę, pozostałe postaci nikną gdzieś w rozmytym tle. Przewijające się sylwetki niespecjalnie intrygują; nie ma szans, by na każdą patrzeć inaczej i obstawiać mordercę z wypiekami na twarzy, jak to odbywa się u największych klasyków, gdy zamykają swoje literackie dzieci w jednym pokoju i każą bawić się ze sobą.
Tutaj Campion krąży, rozmawia z lokatorami i przyjacielem (z czego niewiele wynika),rozmyśla o swoim zauroczeniu i obserwuje, pozwalając wydarzeniom przenikać się na kartach powieści. Przyciągać może teatralny światek pełen ekscentryzmu. Aktorska sztuczność przechodzi na relacje między postaciami. Dostajemy starą szkołę kryminału i literatury w ogóle – formalizm, uprzejmość salonów, ale też ukryte podteksty. To wszystko mogłoby porywać, gdyby autorka zdecydowała się podążyć za zasadą „więcej i lepiej”. Kryminały, które nie oszałamiają intrygą i toczą się raczej nieśpiesznie, powinny mieć w zanadrzu nie jeden, a kilka twistów albo wwiercać się w pamięć niebanalną atmosferą. Tutaj tego nie ma. Brakuje błysku elokwencji jak u Christie, tej zręcznej gry z czytelnikiem. Allingham potrafi podsuwać tropy i kluczyć wokół rozwiązania, ale czyni to schematycznie i bardzo niekonsekwentnie. Kilka zupełnie nietrafionych rozwiązań studzi zainteresowanie czytelnika, który zaczyna podchodzić do toku śledztwa z dystansem, a stąd już krótka droga do tego, by bohaterowie, a nawet samo zakończenie, nie zostali zapamiętani po zamknięciu książki. Tak jak było w moim przypadku.
„Tancerze w żałobie” oferują momenty interesujące, a przez pewien czas odczuwałem nawet żywe zaciekawienie poszukiwaniem mordercy, ale bardzo szybko ten stan niknie. To na pewno wina statyczności zdarzeń, braku napięcia, może też błądzenia dookoła samej sprawy (monologi o tragicznym wymiarze miłości, nudnawe rozmowy w różnych sceneriach, niewiele wnoszące do fabuły…) albo postaci, których portrety psychologiczne nie są wiarygodne, a wręcz poprzez swą ostentacyjną wybuchowość zbliżają się niebezpiecznie do karykatur. Być może autorka ma w swoim dorobku kryminały znacznie ciekawsze i zagadki warte przywoływania po skończonej lekturze. Chętnie je poznam, ale żółta kartka dla Margery Allingham uczyni mnie przy następnym wyborze o wiele ostrożniejszym.
Adrian Kyć
Margery Allingham, Tancerze w żałobie, Wydawnictwo Dolnośląskie 2014
Książka na półkach
- 46
- 29
- 11
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
http://notkioksiazkach.blogspot.com/2015/10/tancerze-w-zaobie.html
http://notkioksiazkach.blogspot.com/2015/10/tancerze-w-zaobie.html
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka zaczyna się niewinni ale akcja szybko nabiera tempa, do ostatnich kartek czytelnik nie wie kto tak naprawdę jest winie. Przyjemna i wciągająca lektura.
Książka zaczyna się niewinni ale akcja szybko nabiera tempa, do ostatnich kartek czytelnik nie wie kto tak naprawdę jest winie. Przyjemna i wciągająca lektura.
Pokaż mimo toNistety nie podzielam zdania na temat tego kryminału. Jedynie rozwiązania całej sprawy było nieco szokujące ale nic poza tym. Nie mam zielonego pojęcia czy książkę czyta się ciężej przez błąd tłumaczy czy język oryginalny.Postacie też jakby sztywne, a ostatnia strona pozostawia dużo do życzena, skomplikowane wypowiedzi również. Dla mnie pozostanie na długo przeciętniakiem zasługującym na ocenę pośrodku skali.
Nistety nie podzielam zdania na temat tego kryminału. Jedynie rozwiązania całej sprawy było nieco szokujące ale nic poza tym. Nie mam zielonego pojęcia czy książkę czyta się ciężej przez błąd tłumaczy czy język oryginalny.Postacie też jakby sztywne, a ostatnia strona pozostawia dużo do życzena, skomplikowane wypowiedzi również. Dla mnie pozostanie na długo przeciętniakiem...
więcej Pokaż mimo toPrzez długie lata, które spędziłem nad książkami, starałem się unikać kryminałów. Wynikało to z kwestii nie tyle braku oczytania w tym gatunku, co mojej prawie patologicznej miłości do sci-fi. Nie bierzcie mnie tutaj za jakiegoś ignoranta, jestem zaznajomiony z tą literaturą z tym, że nigdy do mnie nie przemówiła w pełni swoich sił. Akceptowałem bardzo ochoczo, połączenie sci-fi i kryminału, czasem nawet za bardzo. Dopiero po lekturze „Tancerze w żałobie” zrozumiałem w czym tkwi problem. Moja niechęć wynikała nie z natury tego gatunku, ale z czasu w którym były napisane książki wcześniej przeze mnie czytane. Język autorów odległych o co najmniej trzydzieści lat jest dla mnie wykładnią dobrego pisarstwa, a w „Tancerze w żałobie” znalazłem piękno literackie, które według mnie jest najistotniejsze.
Przygoda z książką Margery Allingham zaczyna się w tym samym miejscu gdzie większość kryminałów: tajemnicy, która prosi się o rozwiązanie jak pozostawiona krzyżówka w porannej gazecie. Młody aktor – Sutane, doświadczający szczytów swojej kariery za sprawą pewnego przedstawienia, staje twarzą z tak zwanym psychopatycznym fanem. Wszystko zaczyna się niewinnie, od drobnym „żartów”, kończąc na śmierci kobiety z obsady sztuki. Śmierć ta staje się katalizatorem do zdarzeń, które z pasją maniaka stara się odkryć czytelnik. Przychodzi mu to z wyjątkową łatwością, jeśli pozwoli się porwać głównej postaci książki – Campionowi. Detektyw-amator z każdą stroną książki budzi, na przemian, podziw i śmiech. Nie brakuje mu zdolności dedukcyjnych, które zostają w wielu momentach stępione na rzecz dobrych manier, z których słyną Anglicy. Pomimo, w miarę łatwych do pokonania przeszkód, Campion nie traci czujności, dzięki czemu dociera do poszlak i śladów, które zachwieją jego opinią o artystach teatralnych wśród których dzieje się historia „Tancerze w żałobie”.
Pełna recenzja książki "Tancerze w żałobie" na:
http://moznaprzeczytac.pl/tancerze-w-zalobie-margery-allingham/
Przez długie lata, które spędziłem nad książkami, starałem się unikać kryminałów. Wynikało to z kwestii nie tyle braku oczytania w tym gatunku, co mojej prawie patologicznej miłości do sci-fi. Nie bierzcie mnie tutaj za jakiegoś ignoranta, jestem zaznajomiony z tą literaturą z tym, że nigdy do mnie nie przemówiła w pełni swoich sił. Akceptowałem bardzo ochoczo, połączenie...
więcej Pokaż mimo to