Moje czytelnicze dzieciństwo oparte było na trzech książkowych filarach. Wydanej w połowie lat 70-tych ilustrowanej encyklopedii dla dzieci, dwutomowym zbiorze wszystkich baśni braci Grimm i książce "Siedem wieków malarstwa europejskiego'. Na tych tytułach zbudowało się moje zainteresowanie teorią wszystkiego, czyli grzebanie w śmietnikach wiedzy wszelakiej, historią mody i obyczaju oraz literaturą grozy i fantastyką. Moi rodzice mieli wyjątkową jak na tamte czasy bibliotekę, do której nikt nie bronił dostępu. Oczywiście była też biblioteczka dziecięca. Ta drabina miała wszystkie szczeble. Mogłam zaczytywać się w encyklopediach, albumach i absolutnie nie dla dzieci zbiorze baśni o diabłach krajów słowiańskich (a w baśniach krajów bałkańskich to się dopiero cuda działy),ale w razie potrzeby schronić w świecie dziecięcości.
'Siedem wieków malarstwa europejskiego'. Nadal mam tę książkę, chociaż z obwoluty został tylko fragment. Książka w mojej bibliotece bezcenna.

Moje czytelnicze dzieciństwo oparte było na trzech książkowych filarach. Wydanej w połowie lat 70-tych ilustrowanej encyklopedii dla dzieci, dwutomowym zbiorze wszystkich baśni braci Grimm i książce "Siedem wieków malarstwa europejskiego'. Na tych tytułach zbudowało się moje zainteresowanie teorią wszystkiego, czyli grzebanie w śmietnikach wiedzy wszelakiej, historią mody i...

Bardzo wspaniale skumulowana wiedza. Przystępnie i bardzo miło napisana. Tylko, ach, oczywista wada książek o historii sztuki wydawanych w poprzednim stuleciu - bardzo mało reprodukcji opisywanych dzieł sztuki, a tutaj byłoby to akurat bardzo pożądane. Konieczność nieustannego przeglądania Internetu przy czytaniu troszkę obniża przyjemność. Niemniej, bardzo polecam.

Bardzo wspaniale skumulowana wiedza. Przystępnie i bardzo miło napisana. Tylko, ach, oczywista wada książek o historii sztuki wydawanych w poprzednim stuleciu - bardzo mało reprodukcji opisywanych dzieł sztuki, a tutaj byłoby to akurat bardzo pożądane. Konieczność nieustannego przeglądania Internetu przy czytaniu troszkę obniża przyjemność. Niemniej, bardzo polecam.

Znakomita opowieść o malarstwie europejskim. Autorka nie przytłacza nas swoją erudycją, choć niewątpliwie erudytką jest. Wystarczy minimalna wiedza teoretyczna i można się rozkoszować tekstem. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o ilustracjach, których są bardzo liczne (czarno-białe i kolorowe),ale niestety dosyć kiepskiej jakości. Niestety tak to wygląda w publikacjach z lat osiemdziesiątych XX w. Książka powstawała, kiedy jeszcze wielu artystów, dziś już w zasadzie zaliczanych do klasyki, żyło. Byli to chociażby Salwador Dali, Marc Chagall czy Joan Miró, co stanowi dla mnie dodatkowy plus.
Indeks nazwisk pozwala szybko odnaleźć konkretnego twórcę, jeśli chcemy czytać na wyrywki.
Książka niechcący wpisała się w wyzwanie styczniowe, więc umieściłam ją na tej półce również. Do tej pory czytałam ją wyrywkowo i nie żałuję decyzji o przeczytaniu jej od deski do deski.

Znakomita opowieść o malarstwie europejskim. Autorka nie przytłacza nas swoją erudycją, choć niewątpliwie erudytką jest. Wystarczy minimalna wiedza teoretyczna i można się rozkoszować tekstem. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o ilustracjach, których są bardzo liczne (czarno-białe i kolorowe),ale niestety dosyć kiepskiej jakości. Niestety tak to wygląda w...

Ta książka to erudycyjna bomba. Zapalnikiem są niezliczone konteksty, obrazy i biografie artystów, które, zebrane w jedną całość, pozwoliły uderzyć w czytelnika z ogromną siłą. Środki, jakich użyła Maria Rzepińska nie są pirotechnicznymi popisami. Nie są również kondensacją pychy i wywyższenia. Nie są także granicą między śmiertelnikiem a historykiem sztuki. Są efektem tytanicznej pracy i pietyzmu, który doskonale obrazuje nakład źródeł. Maria Rzepińska zaczerpnęła z nich w najmądrzejszy sposób, tworząc książkę- baśń. Doskonałą bajkę na dobranoc, wspaniałą etiudę na rozbudzenie i wspaniały zastrzyk wprost dla zmysłu estetyki. Tę książkę je się garściami, z czego każda dostarcza olbrzymiej dawki przyjemności. Polecam wszystkim, którzy lubią świadome korzystanie z kultury!

Ta książka to erudycyjna bomba. Zapalnikiem są niezliczone konteksty, obrazy i biografie artystów, które, zebrane w jedną całość, pozwoliły uderzyć w czytelnika z ogromną siłą. Środki, jakich użyła Maria Rzepińska nie są pirotechnicznymi popisami. Nie są również kondensacją pychy i wywyższenia. Nie są także granicą między śmiertelnikiem a historykiem sztuki. Są efektem...

Posiadanie takiej książki w domowej bibliotece sprawia dużo radości.Kończę pomału czytać "Obrazy Londynu" Wojciecha Karpińskiego i "Zapatrzenie" Joanny Pollakówny i chętnie zaglądam także do komentarzy pani profesor Marii Rzepińskiej.Może trochę o cenach książek.Album ten wydany w 1986 roku kosztował 4000 zł.Przeciętna płaca w tym roku wynosiła około 25000 zł.Dzisiaj na Allegro można go kupić za kilkadziesiąt złotych.

Posiadanie takiej książki w domowej bibliotece sprawia dużo radości.Kończę pomału czytać "Obrazy Londynu" Wojciecha Karpińskiego i "Zapatrzenie" Joanny Pollakówny i chętnie zaglądam także do komentarzy pani profesor Marii Rzepińskiej.Może trochę o cenach książek.Album ten wydany w 1986 roku kosztował 4000 zł.Przeciętna płaca w tym roku wynosiła około 25000 zł.Dzisiaj na...

prosty język, mało przymiotników, konkret i porządek.
usiadłam, przeczytałam, dowiedziałam się.

prosty język, mało przymiotników, konkret i porządek.
usiadłam, przeczytałam, dowiedziałam się.

MAM NADZIEJĘ, ŻE KIEDYŚ ZNAJDĘ CZAS, ŻEBY PRZECZYTAĆ TO DLA SIEBIE, A NIE DLA ZAJĘCIA ::::::) ALE DOBRA KSIĄŻKA, DOBRZE SIĘ CZYTA, POLECAM JAK KTOŚ CHCE SIĘ DOWIEDZIEĆ RÓŻNYCH CIEKAWYCH RZECZACH

MAM NADZIEJĘ, ŻE KIEDYŚ ZNAJDĘ CZAS, ŻEBY PRZECZYTAĆ TO DLA SIEBIE, A NIE DLA ZAJĘCIA ::::::) ALE DOBRA KSIĄŻKA, DOBRZE SIĘ CZYTA, POLECAM JAK KTOŚ CHCE SIĘ DOWIEDZIEĆ RÓŻNYCH CIEKAWYCH RZECZACH