Brytyjsko-amerykańska poetka i pisarka, która w latach sześćdziesiątych była związana z buntem przeciwko amerykańskiemu establishmentowi. Przez długi czas jej poezja miała charakter osobisty. Pod koniec życia pisarka w poezji podjęła tematykę religijną. Przyjaźniła się z Czesławem Miłoszem, który wysoko cenił jej twórczość.
Tom opracowany przez Julię Hartwig zawiera wiersze 26 poetek amerykańskich. Pozwolę sobie je wymienić: Gwendolyn Brooks, Amy Clampitt, Emily Dickinson, Hilda Doolittle, Louise Glück, Jorie Graham, Jane Hirshfield, Jane Kenyon, Ann Lauterbach, Denise Levertov, Audre Lorde, Amy Lowell, Edna St. Vincent Millay, Marianne Moore, Sharon Olds, Marge Piercy, Sylvia Plath, Adrienne Rich, Muriel Rukeyser, Anne Sexton, Gertrude Stein, May Swenson, Genevieve Taggard, Mona Van Duyn, Diane Wakoski, Elinor Wylie.
Jak przystało na tom prezentujący utwory wielu autorów, wiersze w nim zawarte reprezentują rozmaitą tematykę i różnorodne formy. Wiele z nich opisuje zwyczajne, codzienne życie - i te właśnie przemawiają do mnie najbardziej. Uważam, że każdy znajdzie w "Dzikich brzoskwiniach" coś, co go poruszy.
Polecam!
Są rodzynki w tym hipisowskim cieście. Na pierwszym planie O'Hara (w Polsce wydawany głównie w antologiach lub na łamach czasopism, nie liczę "Twojej pojedynczości" w przekładzie Sommera),Kadysz Ginsberga oraz nieznani dla mnie zupełnie wcześniej: Robert Creeley ("Nieuczciwi listonosze"!) i Denise Levertov ("Psalm miasta"). Jack Kerouac - tylko dwa wiersze, z tomu Mexico City Blues.
Cały koncept zbioru (wiersze wybrała i tłumaczyła Teresa Truszkowska) ma dla mnie podwójną wartość. Po pierwsze Creeley i O'Hara do pogłębienia. Po drugie książka zawiera tłumaczenia obok oryginałów. Dzięki temu słychać np., jak O'Hara fantastycznie rytmizuje (i rymuje) o czym nie miałem absolutnie pojęcia, wcześniej mając do czynienia tylko z tłumaczeniami.
W wierszu "Na górze"
Skały pokryte porostem,
grzechoczące liście i nieświeży śnieg
będę żyć, by dopalić tego papierosa,
autostrada ryczy na mniejszym pagórku,
błyszczy staw w dole i słupy telegrafu
na horyzoncie.
O krok stąd w martwym słońcu
brudna chusteczka leży na śniegu.
Palę Picayune
"najgorszego papierosa", przyciskam usta
do chusteczki,
jest ciepło.
W oryginale ten wiersz brzmi tak:
Rocks with lichen on,
rattling leaves and rotting snow
I shall live to finish this cigarette
and the turnpike roars up a lesser hill,
gleams the nether pond and the wire towers
on the horizon.
A foot away in the dead sun
a handkerchief lies dirty in the snow.
I'm smoking a Picayune
"the worst cigarette", press lips upon
the handkerchief
and it is warm.
Żeby nie zapomnieć, wrzucam tu jeszcze "listonoszy", wiersz, który mógłby być flagowcem tego zbioru:
The Dishonest Mailmen
They are taking all my letters, and they
Put them into a fire.
I see flames, etc.
But do not care, etc.
They burn everything I have, or what little
I have. I don't care, etc.
The poem supreme, addressed to
Emptyness - this is the courage
Neccessary. This is something
Quite different.
(Nieuczciwi listonosze
Oni zabierają wszystkie moje listy i
Wrzucają je w ogień.
Widzę płomienie, itd.
Lecz nie dbam o to, itd.
Oni palą wszystko co mam, odrobinę
Którą posiadam. Nie dbam o to, itd.
Najdoskonalszy poemat, skierowany do
Pustki - jest aktem odwagi
Niezbędnej. Czymś całkiem
Odmiennym.)