Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Leonardo Manco
17
6,7/10
Pisze książki: komiksy
Urodzony: 16.12.1971
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,7/10średnia ocena książek autora
255 przeczytało książki autora
197 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Fire and Ice #1
Bill Willingham, Leonardo Manco
Cykl: Fire and Ice (tom 1)
7,0 z 1 ocen
2 czytelników 0 opinii
2023
Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. Księga II
Denise Mina, Leonardo Manco
7,3 z 79 ocen
132 czytelników 6 opinii
2013
Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. Księga I
Denise Mina, Leonardo Manco
7,2 z 112 ocen
205 czytelników 14 opinii
2012
Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. Księga 1 i 2 (komplet)
Denise Mina, Leonardo Manco
9,0 z 2 ocen
8 czytelników 0 opinii
2012
Hellblazer. Reasons to be Cheerful
Mike Carey, Leonardo Manco
8,0 z 1 ocen
4 czytelników 0 opinii
2007
Najnowsze opinie o książkach autora
War Machine: Dziedzictwo Iron Mana / Żelazne serce Greg Pak
6,0
Nie porwał mnie... Ani origin, ani historia główna nie sprawiają, ze w głowie grają smyczki i chce się wyciąć bohatera z najbardziej kolorowego obrazka i powiesić nad łóżkiem. Origin - na pochwałę zasługuje tym, że nie jest tak łopatologiczny i naiwny jak większość poprzednich ale wynika to bardziej z daty niż pomysłu autora. A w historii głównej... wszystkiego jest po prostu "za dużo". War Machine to taki Rambo. Nie przekonał mnie tutaj. 5/10
Uncanny X-Force - Tom 1 - Sposób na Apocalypse'a Rafael Albuquerque
7,2
Wielkim fanem X-Men ani całej tej zmutowanej bandy herosów i superzłoczyńców nigdy nie byłem, jednak kilku bohaterów zawsze lubiłem. Na ich czele był Logan i Deadpool (no, ten drugi to nie rasowy mutant),zatem ich wspólny występ w "Uncanny X-Force" szybko przykuł moją uwagę. Już wcześniej czytałem kilka komiksów, gdzie ta dwójka występowała razem, ale dopiero teraz natrafiłem na coś, co faktycznie mnie zainteresowało. "Sposób na Apocalypse'a" to komiks, który pod pewnymi względami zbliża się do Marvel Max. Jest brutalny, krew potrafi tutaj płynąć wartkim strumieniem, porusza, choć nie tak mocno, jak Max, problemy wątpliwie moralne, a bohaterowie nie są typowymi przedstawicielami swego gatunku, co to paradują w trykocie. No dobra, mają obcisłe ciuszki, ale działa to na zasadzie marki. Innymi słowy - Marvel, niekoniecznie dla nastolatków z mlekiem pod nosem.
Pierwszy album "Uncanny X-Force" zawiera cztery historie, które są połączone z sobą dzięki postaci odradzającego się Apocalypse'a i jego ostatnich Czterech Jeźdźców. Mamy zatem swoisty wstęp w "Pierwszy dzień reszty twojego życia", gdzie poznajemy członków X-Force i powody założenia grupy, "Sposób na Apocalypse'a" będący niejako sednem tego albumu, mały wtręt w postaci "Reavers" i dość istotny odcinek "Nacja Deathloków", wieńczący wydarzenia z drugiej historii. Najciekawiej z całości wypada dla mnie druga historia, pełna moralnych dylematów, szczególnie w odniesieniu do głównego antagonisty. Nie spodziewałem się otrzymać czegoś takiego, dlatego tym bardziej miło mi się czytało ten rozdział. Jego finał natomiast naprawdę umie zaskoczyć, bo w życiu nie obstawiłbym takiego obrotu spraw.
Jednak to, co dla mnie, z punktu widzenia osoby mniej obeznanej w uniwersum X-Men, było najważniejsze to pierwszym rozdział oraz rys fabularny zamieszczony przednim. W tym drugim wypadku mamy pokrótce opisane powstanie i funkcję X-Force, transformację drużyny oraz kto prowadził pierwszą grupę, a kto obecną. Do tego skrótowy, jednak bardzo treściwy opis każdej z głównych postaci, w tym Fantomexa, który dotąd był mi obcy (lub też miałem z nim styczność, ale kompletnie nie zapadł mi w pamięci). Mimo że hmm... biologiczne podłoże tego bohatera jest dla mnie wyjątkowo śmieszne (gość ma między innymi trzy mózgi, z których każdy może pracować samodzielnie) to jego postać w "Uncany X-Force" jest naprawdę świetnie napisana. Nie będę owijał w bawełnę - w moich oczach wyprzedził Wolverina i Deadpoola, których znam z wielu filmów oraz komiksów.
Co prawda każdy z piątki herosów X-Force odgrywa ważną rolę w komiksie, ale to właśnie Fantomex zapisał się w nim najgłośniej za sprawą swych wyborów moralnych. Za to właśnie stał się dla mnie tak kluczową postacią i to z jego powodu, chcę koniecznie sięgnąć po kolejny album serii. Mimo poważnego wydźwięku fabularnego nie zabrakło tu sporej dawki humoru. Oczywiście głównym źródłem dowcipów (i sucharów) jest Deadpool, ale nieraz też zdarzają się komiczne sytuacje z innymi postaciami. Szczególnie w przypadku duetu Wolverine-Fantomex, którzy nieraz rzucą dobrym tekstem.
Jeśli idzie o warstwę graficzną, to najmniej spodobała mi się ta w "Reavers". Ani kreska, ani kolory nie przykuły mej uwagi, a mówiąc wprost, wymęczyły. Zresztą był to najmniej ciekawy odcinek, co nie oznacza, że nudny. Wolałbym, aby nad całością pracował Jerome Opena (narysował drugi rozdział) lub Leonardo Manco (narysował pierwszy rozdział),a kolorami Dean White (kolorował drugi rozdział) albo Matthew Wilson (kolorował czwarty rozdział). Ich prace bowiem nadawały historii najwięcej klimatu, choć i inni, niewymienieni tutaj rysownicy, koloryści i inkerzy dobrze wykonali swoją pracę. Tyle tylko, że nią mnie nie kupili.
Pierwszy tom "Uncanny X-Force" czytało mi się naprawdę przyjemnie i z wielką ochotą, co nie często się u mnie zdarza w tym gatunku, sięgnę po drugi album, jak już się ukaże. Bardzo miło spędziłem czas nad tym komiksem, dostałem o wiele więcej, niż się spodziewałem, a finał ostatniego rozdziału naprawdę napełnił mnie nadzieją na świetną kontynuację. Czas pokaże, co z tego wyjdzie, jednak wierzę, że Rick Remender, odpowiedzialny za scenariusz serii, nie spocznie na laurach.