Maciej Żerdziński – polski pisarz science fiction, rysownik, muzyk, lekarz psychiatra (dr nauk medycznych). Ukończył Wydział Lekarski Śląskiej Akademii Medycznej. Jako lekarz psychiatra, organizował ogólnopolskie konferencje naukowe dotyczący problematyki zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych, współorganizował charytatywne aukcje dedykowane chorym psychicznie, prowadził liczne warsztaty/kursy/szkolenia dla lekarzy psychiatrów i lekarzy innych specjalizacji. Był kierownikiem specjalizacji lekarzy psychiatrów i wieloletnim opiekunem lekarzy stażystów.
Jest to dość oryginalna powieść złożona z 8 opowiadań, luźno ze sobą powiązanych osobami głównych bohaterów i czasem ciągiem logicznym wydarzeń.
Opowiadania prezentują się bardzo różnie, jednakże w mojej opinii są w większości dobre, głównie za sprawą wartkiej dynamiki akcji, dzięki czemu czytelnik nie stoi w miejscu, a podąża za przygodą.
To co może odstraszać, to warstwa "boska" tych opowiadań, wprowadzająca mnóstwo zagmatwania, a w kilku opowiadaniach będąca trzonem przedstawionej historii. Niestety, zamieszanie utrzymuje się przez całą powieść i nie ma co liczyć na wyjaśnienia wyłożone jak na tacy przed czytelnikiem. A szkoda, bo wtedy powieść na pewno stałaby się przystępniejsza. Jeśli jednak wyciszyć tę warstwę, to górę bierze pomysłowość autora w kreowaniu historii stojąca na bardzo wysokim poziomie.
Jak to z antologiami bywa, znalazło się tu kilka naprawdę dobrych rzeczy, ale też opowiadania całkiem przeciętne i kiepskie. Świetni Dukaj i Białołęcka, interesujący Żerdziński i Janusz. Resztę spokojnie można sobie darować.
Generalnie obraz polskiej fantastyki w 1997 roku jest pełen prawicowych fantazji, np. o gejach handlarzach dwunastoletnimi dziećmi; incelu wynajmującym firmę, która przejmuje kontrolę nad jego ciałem podczas randki; dzielnych polskich wojakach wygrywających z bardziej zaawansowaną technicznie armią amerykańską, która najechała piękny kraj nad Wisłą.
Nie wiem, jak się ma polska fantastyka w 2020, bo rzadko zaglądam do polskich autorów, ale sądząc po reakcji na homofobiczne opowiadanie Komudy, jednak jest chyba lepiej.