Rina Frank urodziła się w Wadi Salib, najbiedniejszej okolicy w Hajfie. Pracowała jako architekt techniczny, dyrektor marketingu i producent telewizyjny w Kanale Izrael 2 przed założeniem własnej firmy producenckiej - Matan TV Production. "Każdy dom potrzebuje balkonu" to jej pierwsza powieść. Mieszka w Tel Avivie.http://
"Nie oceniaj książki po okładce" - ja oceniłam i bardzo się zawiodłam...
Pani Frank to kobieta z dwójką wspaniałych dorosłych dzieci, mężczyzną u boku, jednakże ich życie bardziej toczy się oddzielnie niż razem. Para nie mieszka ze sobą, aczkolwiek spędza razem dużo czasu.
Nagle pojawia się on - chirurg, który ratuje naszą bohaterkę na bloku operacyjnym.
Oczywiście para "zakochuje się w sobie" (przepraszam, za cudzysłów, aczkolwiek dla mnie to nie jest typowe zakochanie się) i zaczyna się umawiać.
Tak, tak właśnie tak... główna bohaterka ma dwóch mężczyzn u swego boku!
Jaki jest Erez?
Jak dla mnie beznadziejny. Co z tego, że wybitnie mądry i genialny w swoim fachu skoro nie potrafi rozstać się z żoną? Wciąż wpaja Rinie, że jest dla niego wszystkim, że bez niej czuje się jak ryba bez wody, itp., ale pomimo to on nie wie, nie umie zdecydować z którą kobietą chce być...
Uważam, że gubi się w swoich kłamstwach, jest nieszczery i fałszywy wobec samego siebie, a przede wszystkim wobec tych pań.
Jak potoczą się ich losy?
Miłej lektury.
Dużo w tej książce chaosu, sporo przewija sie wspominanych postaci, mozna sie pogubic zanim przywyknie sie do konstrukcji ksiazki. Nie jest to ksiazka gleboko wciagajaca w swoj swiat, ale wiernie oddaje klimat przeszlosci. Po polowie czytalam juz z wieksza przyjemnoscia. Zupelnie mlodego czytelnika raczej nie wciagnie. Starszych, pamietajacych kapiele raz na tydzien oraz paczki z ciuchami z zagranicy, mysle, ze ma szanse.