Empireum Dan Slott 6,8

ocenił(a) na 78 tyg. temu POPKulturowy Kociołek:
https://popkulturowykociolek.pl/empireum-recenzja-komiksu/
Album Empireum to nic innego jak kolejny wielowątkowy i mocno rozbudowany crossover/event, w którym przenikają się Marvelowe serie. Tym razem postacie z Avengers łączą siły z Fantastyczną Czwórką, aby wspólnie przeciwstawić się kosmicznemu imperium Skrulli, które zagraża naszej planecie. Bohaterowie muszą szybko nauczyć się ze sobą współpracować i zapomnieć o osobistych sporach, jeśli chcą ocalić zarówno Ziemię, jak i samych siebie.
Jest to oczywiście bardzo uogólniony i mocno uproszczony zarys historii. Trudno bowiem krótko i zwięźle opisać fabułę, która pierwotnie była podzielona na wiele zeszytów. Na szczęście na naszym rynku jak zostało to już wspomniane mamy do czynienia z wydaniem, które zbiera i łączy wszystkie te komiksowe „cząstki” w jedną zwartą całość. Pod okładką albumu znajdziemy więc oryginalne zeszyty: Incoming!, Road to Empyre: The Kree/Skrull War, Empyre #0: Avengers, Empyre #0: Fantastic Four, Empyre #1–6, Empyre Aftermath: Avengers, Empyre Fallout: Fantastic Four. Przekłada się to na 416 stron, które powinny mocno zaciekawić fanów Marvela.
Zbiorcze wydania większych komiksowych eventów mają tę ogromną zaletę, że w większości przypadków mamy do czynienia z odpowiednim ułożeniem zeszytów, tak aby cała historia była chronologiczna. Tak też jest w przypadku recenzowanego dzieła. Stopniowo odkrywamy więc szczegóły większej intrygi, wkręcamy się w bardziej złożoną opowieść i poznajemy pojawiających się bohaterów. Scenarzyści zanurzają nas tu w wielkiej przygodzie, która sprawnie łączy wartką akcję, stopniowane napięcie i iście teatralne zwroty fabularne. Początek albumu jest więc wielce zachwycający i mocno angażujący.
Ta kosmiczna epopeja nie jest jednak dziełem wybitnym i przełomowym, które trwale zmieniłoby oblicze komiksowego uniwersum. Pierwszy zachwyt bowiem niestety opada po przeczytaniu kilku kolejnych rozdziałów. Twórcy zdecydowanie za szybko decydują się tu ujawnić jądro całej intrygi. Od tego momentu, większość swojej uwagi poświęcając na zaprezentowanie bardziej typowej widowiskowej superbohaterskiej akcji. Całość nadal czyta się bardzo przyjemnie i z wielką chęcią pochłania się kolejne strony. Nie jest więc to wada wpływająca wielce negatywnie na album. Nie zmienia to jednak faktu, że cała historia w pewnym momencie robi się bardzo „typowa”. Zalicza się więc ona do grona tych komiksów, które zapewniają czytelnikowi intensywną dawkę rozrywki, ale o których dosyć szybko się zapomina....