Guardians of the Galaxy (Strażnicy Galaktyki): Po drugiej stronie lustra Brian Michael Bendis 5,4
ocenił(a) na 35 lata temu Pierwszy tom Strażników Galaktyki był świetnym komiksem przygodowo-komediowym, który klimatem przypominał kinową wersję przygód Star-Lorda i spółki. Niestety, Brian Michael Bendis nie wiedział, jak pokierować dalszymi losami Strażników, w wyniku czego stworzona przez niego seria z odsłony na odsłonę traciła na jakości. Bohaterowie byli rzucani w wir wydarzeń związanych z marvelowskimi crossoverami, a ich samodzielne przygody nie zachwycały. Niestety, ostatni tom serii zatytułowany Po drugiej stronie lustra podtrzymuje złą passę.
Recenzowany komiks składa się z trzech części. Pierwsza z nich opowiada o spotkaniu Strażników Galaktyki z Nickiem Furym i jego podwładnymi. W tej sytuacji Gamora i Kapitan Marvel, uczestniczki wydarzeń zaprezentowanych w Grzechu Pierworodnym, powinny wykazać się pewną dozą podejrzliwości i logicznego myślenia, bowiem Fury nie mógł znajdować się na przemierzającym kosmos transkopterze S.H.I.E.L.D. Przykład ten świetnie obrazuje bardzo swobodne podejście scenarzystów komiksów superbohaterskich do tworzenia jednego, spójnego fabularnie uniwersum. W dalszej części opowieści Strażnicy zupełnie bezrefleksyjnie postanawiają pomóc swemu ziemskiemu znajomemu w walce z zmiennokształtnymi kosmitami – Skrullami. Owocuje to akcją przepełnioną walkami, strzelaninami i rozlewem krwi. Jednak rozwiązanie zagadki obecności Nicka i agentów S.H.I.E.L.D. w kosmosie nie tylko nie zaskakuje, ale okazuje się także bardzo trywialne.
Kolejna część prezentuje wydarzenia związane z crossoverem Czarny Wir. Dowiadujemy się z niej, w jakich okolicznościach Beast zdobył nowe moce oraz co wydarzyło się podczas ataku ojca Star-Lorda na stolicę Imperium Kree – Halę. Niestety, aby zrozumieć tę historię, trzeba przeczytać komiks All-New X-Men: Utopianie oraz niewydane w Polsce zeszyty, w tym początkowy oraz finałowy. Decyzja rodzimego oddziału Egmontu o opublikowaniu jedynie fragmentów Czarnego Wiru jest dla mnie nie tylko złym zabiegiem marketingowym, ale również działaniem na szkodę czytelników, bowiem streszczenie fabuł niektórych zeszytów tego eventu nigdy nie zastąpi lektury całych komiksów. Ponadto, jeśli Egmont zdecydował się na tak znaczne pójście na skróty, omówieniu powinien zostać poddany również finał historii. Niestety, tego również zabrakło.
Trzecia część opowiada o powrocie Star-Lorda na Spartaks. Przywódca Strażników ma objąć tron po swoim ojcu i zostać prezydentem. Ponieważ prawo tej planety różni się od ziemskiego, Peter został wybrany władcą bez swojej wiedzy i zgody, w wyniku czego, wbrew woli czy chęci, musi dostosować się do lokalnie panujących zwyczajów. Niestety, obrady dotyczące dalszych losów Strażników i Spartaksu przerywa atak Chitauri.
Guardians of the Galaxy (Strażnicy Galaktyki): Po drugiej stronie lustra to komiks słaby, podobnie jak Uncanny X-Men: Historie małe oraz All-New X-Men: Utopianie, pokazujący, że Bendis najlepsze czasy ma już za sobą. Oczywiście do negatywnej recenzji przyczyniły się również złe decyzje Egmontu, jednak stanowią one tylko kroplę w czarze goryczy. Recenzowany album nie zamyka nawet pewnego rozdziału w życiu Strażników, gdyż na ostatniej stronie widniej informacja, że na czytelników czekają teraz Tajne Wojny. Wątki rozpoczęte w tej serii, np. zaręczyny Star-Lorda i Kitty Pryde, będą kontynuowane dopiero w vol. 4, który nie zostanie wydany w Polsce. Na koniec dodam tylko, że wielka szkoda, iż bardzo dobre prace Valeriego Schitiego i Franka Cho’ego zmarnowały się w tak kiepskiej publikacji.
Tekst pierwotnie opublikowałem na:
https://creatiofantastica.com/2019/02/28/marcin-chudoba-lustereczko-powiedz-przecie/