Rysownik komiksowy z Irlandii, którego w 2006 r. nagrodzono najważniejszą brytyjską nagrodą komiksową Eagle Awards. Po kilku latach, podczas których stworzył m.in. komiksową adaptację Frankensteina i dalsze przygody bohaterów filmu "28 dni później", zaczął współpracę z Marvelem, dla którego narysował przygody Thunderbolts, Deadpoola i Moon Knighta.http://dshalv.blogspot.com/
PopKulturowy Kociołek:
Jak to w przypadku antologii bywa, pod twardą oprawą znajdziemy kilka rozdziałów (dwanaście) autorstwa różnych twórców. Ich częścią wspólną jest wspomniana już brutalność i trójkolorowa oprawa wizualna. Parafrazując pewne rodzime powiedzenie o kucharkach, tam gdzie wielu komiksowych twórców, tam też poziom jakościowy bywa różny. Najbardziej zadowoleni z lektury będą ci odbiorcy, dla których liczy się widowiskowość. Mniej entuzjastycznie do treści będą zaś podchodzić czytelnicy szukający czegoś więcej niż tylko „krwawej rozrywki”.
Znani i lubiani komiksowi autorzy otrzymali wolną rękę w kreowaniu przygód zabójczo pięknej Elektry. Trudno jednak na kilku/kilkunastu stronach nakreślić wielowątkową, głęboką i mocno angażującą opowieść (co nie znaczy, że kilku z nich nie próbowało). Efekty ich pracy są ciekawe, ale dosyć dalekie od ideału. Tak naprawdę pod względem scenariusza to najmocniej wyróżniają się tylko dzieła Ann Nocenti, Leonardo Romero i Paula Azaceta. Całej reszcie nie można odmówić widowiskowości, ale raczej są to historie typu przeczytać, dobrze się bawić, zapomnieć.
Nie ma co ukrywać, że jednym z najważniejszych (dla wielu może nawet jedynym) powodem, dla którego warto mieć recenzowany tytuł w swojej kolekcji, jest jego oprawa graficzna. Identycznie jak w przypadku scenariuszy, poszczególne rozdziały to mocno różnorodna forma rysunku, w której dominuje krwista czerwień. Prace są na tyle mocno od siebie odmienne, że każdy powinien znaleźć tutaj coś, co go mocno zachwyci. W moim prywatnym i mocno subiektywnym rankingu bezsprzecznie pierwsze miejsce zajmuje Alberto Alburquerque.
https://popkulturowykociolek.pl/recenzja-komiksu-elektra-czern-biel-i-krew/
Do tej pory uważałem zbiorcze wydania przygód Conana za jedną z najlepszych serii fantasy na naszym rynku. Poprzednie tomy bardzo chwaliłem wystawiając im wysokie noty. Niestety, tom 6 to żenujący zjazd w dół. Scenarzysta Brian Wood, którego nota bene bardzo cenię (świetne serie "Briggs Land" czy "Ludzie Północy") kompletnie zmienił charakter postaci Conana - w jego interpretacji jest to cherlawy, wrażliwy romantyk niemający nic wspólnego z barbarzyńcą wykreowanym przez Roberta E. Howarda... Całości dopełnia paskudna szata graficzna - to bez wątpienia najgorzej zilustrowany komiks o Conanie, a przeczytałem ich dziesiątki. Mam nadzieję, że kolejny tom będzie powrotem serii na właściwe tory.