Czytamy w weekend
W cyklu „Czytamy w weekend” dość często pojawiają się reportaże – to jeden z gatunków, który pracownicy lubimyczytać.pl lubią najbardziej. Nie inaczej będzie również w ten weekend. Chyba sami musimy zastosować się do wytycznych lipcowego wyzwania czytelniczego i w przyszłym tygodniu postawić na literaturę, po którą nie sięgamy na co dzień. A co wy planujecie czytać w najbliższych dniach? Zainspirujcie nas!
„Najpierw książka, później film” to moim zdaniem bardzo dobry pomysł. Warto poznać oryginalny tekst, zanim posmakuje się jego artystycznej interpretacji w innym medium. Sam staram się postępować zgodnie z tą maksymą. Niestety często skutkuje to tym, że omija mnie wiele kinowych i serialowych ekranizacji. C’est la vie. Nie ma jednak sensu się oszukiwać, że książka kiedykolwiek wygra z filmem. Kolejnym dowodem na potwierdzenie tej tezy jest zestawienie trendów czerwca lubimyczytać.pl. Pierwsze miejsce zajęła w nim „Czarnobylska modlitwa” Swietłany Aleksijewicz. Reportaż, który premierę pierwszego polskiego wydania (jeszcze pod tytułem „Krzyk Czarnobyla”) miał dziewiętnaście lat temu. Od tamtego czasu książka zmieniła wydawnictwo i doczekała się trzech wznowień, ostatnio w marcu zeszłego roku. Taki nagły skok popularności nie byłby oczywiście możliwy, gdyby nie oszałamiająca popularność serialu „Czarnobyl” na HBO. Rzecz jasna nie mówimy tu o ekranizacji, a jedynie o zainspirowaniu się książką do podjęcia przez filmowców tego konkretnego tematu. Moja droga do tego tytułu noblistki przebiegała identycznie. Elektrownia w Czarnobylu była i jest dla mnie, a może także dla całego pokolenia ludzi urodzonych w Polsce w latach 80. ubiegłego wieku, nie tyle wydarzeniem historycznym, co stałym elementem krajobrazu. Czymś, co się zaczęło i nigdy nie skończyło. Po ponad trzydziestu latach nadal wyskakuje w różnych miejscach niczym diabeł z pudełka i macha do nas złośliwie, np. podczas badań tarczycy. Ale o przebiegu wydarzeń z 26 kwietnia 1986 roku i późniejszym usuwaniu skutków tragedii nie wiedziałem dotąd zbyt wiele. Serial zobrazował je znakomicie. Jednakże chcę jeszcze poznać opowieści ludzi, których wybuch czwartego reaktora Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej im. W.I. Lenina dotknął bezpośrednio. Interesują mnie szczere świadectwa osób, o których rzadko pamięta wielka historia. Ich relacje będę czytał w najbliższy weekend.
Tę książkę kupiłam już w zeszłym roku, zakładając, że spokojnie poczeka ona na swój moment. Wczorajsze poznańskie spotkanie z Ewą Wanat, w którym miałam okazję uczestniczyć, ewidentnie go przyspieszyło. Autorki chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, znają ją z pewnością zwolennicy obu politycznych stron – jedni cenią za dziennikarski profesjonalizm, drudzy krytykują za bezkompromisowe, lewackie wypowiedzi. Niemniej to niewątpliwie osoba z charyzmą i duszą reportażystki, a jej najnowsza książka wydaje się na to dowodem. Napisana po przeprowadzce autorki do Berlina, opowiada losy mieszkańców tego miasta przez pryzmat przeszłości ich rodziców, niejednokrotnie splamionych wojennymi zbrodniami. Kreśli obraz multikulturowej, kosmopolitycznej stolicy, która do dziś czuje oddech niechlubnej historii.
Jak czytamy na okładce, Ewa Wanat pisze o tym, „jak doszło do tego, że Niemcy, którzy zgotowali światu okrutną wojnę, stali się dziś jednym z najbardziej otwartych społeczeństw Europy, (…) o uczeniu się tej otwartości, o blaskach i cieniach różnorodności nie tylko etnicznej czy religijnej, ale również stylów życia życia, postaw, wyborów”.
Cieszę się na tę lekturę. Oprócz walorów poznawczych, tkwi w niej potencjał zmobilizowania mnie do krótkiego wypadu za naszą zachodnią granicę. Wakacyjny weekend w Berlinie? Brzmi dobrze!
21 etapów, 3460 kilometrów do pokonania i 176 kolarskich herosów. Po drodze do zaliczenia przejazd przez pasmo Wogezów, Alpy i legendarną pirenejską przełęcz Tourmalet. Całość zwieńczona triumfalnym przejazdem z szampanem w ręce przez centrum Paryża i sprintem po Polach Elizejskich. Zaczyna się wyścig, na który czeka cały kolarski świat – Tour de France.
Czy wygra Geraint Thomas? Czy w końcu Nairo Quintana osiągnie największy sukces w karierze? Jak spiszą się jadący we Francji Polacy? Żaden inny wyścig nie buduje kolarskich historii tak jak Le Tour. Zawodnicy, których unieśmiertelniły mordercze górskie ucieczki, sprinterzy zapisujący się w annałach zwycięstwami wywalczonymi o błysk szprychy. I ci pechowcy, którzy przyjeżdżając na metę sekundę za późno, zostaną zapomniani już dzień później. Dlatego oglądając tegoroczny wyścig dookoła Francji, sięgnę po książkę „Tour de France. Etapy, które przeszły do historii” Richarda Morre'a i odświeżę sobie opisane w niej historie etapów, które wygrali LeMond, Cavendish i Hinault. Podczas wielogodzinnych transmisji znajdzie się na to chwila.
komentarze [237]
Skończyłam Szwindel i w sumie nie jest źle, ale ciut się jednak rozczarowałam.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJuż od dawna chciałam przeczytać Chłopiec z latawcem.Zaczęłam wczoraj wieczorem i muszę powiedzieć, że od razu bardzo mnie wciągnęła.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postSkończyłam Spowiedź Hitlera. Szczera rozmowa z Żydem Zaczynam Uciekaj szybko i wróć późno
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUdało się jeszcze zacząć Kwiaty dla Algernona
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
dzisiaj kończę Chodzi lisek koło drogi , a w kolejce czeka Gdy mrok zapada
Miłego weekendu
W ten weekend mocna dawka klasycznego Sci-Fi czyli: Kongres futurologiczny
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPóki co jestem na samiuśkim początku więc nie będę oceniać. Dam znać po przeczytaniu :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postA mój weekend spędzam poznając Wdowy . Podczytuję od tygodnia i ciekawi mnie jaki będzie finał całej akcji. :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJa nadal czytam a w zasadzie udaje że czytam Jak zawsze[/bookCover] [bookLink]4804059. Za to w międzyczasie dużo słucham audiobooków: [bookCover]4803971|Kryptonim „Frankenstein” [/bookLink]Projekt: Prawda i Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Nie spodobała Ci się powieść Miłoszewskiego?
Pewnie przy słuchaniu audiobooków wykonujesz także inne czynności, czy tak? :-)
Och, Miłoszewski to straszna miernota. Nie dość, że konfekcja, to stricte literacko jest to tak bardzo słabiutkie.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTa ksiäżka Miłoszewskiego też była dla mnie sporym rozczarowaniem.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Chyba jego problemem jest pisanie z perspektywy 80-latków, szczególnie kobiety. Kompletnie nie przemawiają do mnie Ci bohaterowie.
Nie mam też ostatnio za wiele czasu na siedzenie z książką, dlatego przerzuciłam się na audiobooki.