rozwiń zwiń

Życie, życie jest… inspiracją, czyli wątki autobiograficzne w znanych powieściach

Sonia  Miniewicz Sonia Miniewicz
11.02.2024

Margaret Atwood (autorka „Opowieści podręcznej” i laureatka dwóch Nagród Bookera) powiesiła nad swoim biurkiem wyciętą z gazety sentencję: „Chcieć poznać autora, bo lubi się jego książki, to jak chcieć poznać kaczkę, bo lubi się pasztet”. I sama jest zdania, że niekoniecznie warto czytać biografie pisarzy, lepiej odseparować osobę piszącą od tej żyjącej naprawdę.

Życie, życie jest… inspiracją, czyli wątki autobiograficzne w znanych powieściach

Nie da się ukryć, że wielu czytelników zagłębiających się w życiorysy ulubionych twórców zderza się z przykrą rzeczywistością, gdy hołubiony autor okazuje się, do wyboru: mizoginem, rasistą czy przemocowcem. Niektórzy są w stanie oddzielić grubą kreską twórczość od życia prywatnego pisarza, dla innych wraz z ujawnieniem tych szczegółów jego książki tracą na wartości.

Z drugiej jednak strony poznanie biografii danego artysty nie zawsze jest tak przykrym doświadczeniem, a dzięki temu zyskujemy nowe spojrzenie na jego utwory; możemy na przykład prześledzić, jak mocno przy pisaniu inspirował się własnymi doświadczeniami i z detektywistycznym zapałem odkrywać kolejne wątki autobiograficzne ukryte między stronami. W końcu, jak zwykło się mawiać, najlepsze historie pisze samo życie.

Zemsta wzgardzonej kochanki

Żyjące na położonej przy wrzosowiskach w Haworth plebanii siostry Brontë wbrew pozorom miały niemałe pole do wnikliwych obserwacji ludzkich zachowań, a swoje przeżycia i emocje chętnie przelewały na karty powieści, nierzadko z kronikarską wręcz dokładnością. Charlotte i Anne, by zarobić na swoje utrzymanie, zatrudniły się jako guwernantki. I choć było to dla nich doświadczenie mało przyjemne, zyskały mnóstwo doskonałego materiału do swoich powieści.

Anne w „Agnes Grey” ze szczegółami opisała mroczne aspekty pracy dziecięcej opiekunki, a kiedy zarzucono jej, że pewne fragmenty są zbyt przejaskrawione, wyznała swym krytykom, że tak naprawdę nie dała się tu ponieść wyobraźni, zostały one bowiem żywcem „skopiowane z życia”. W „Dziwnych losach Jane Eyre” Charlotte odmalowuje scenę, w której zamożne panny toczą pełną wyższości i pogardy rozmowę o swoich dawnych guwernantkach. Jest dość jasne, że potraktowała ją nad wyraz emocjonalnie, po latach dała upust własnemu żalowi i urazie, przedstawiając bogate dziedziczki jako kobiety rozpieszczone i okrutne, niesprawiedliwie traktujące osoby spoza swojej sfery. Oberwało się jednak nie tylko protekcjonalnym bogaczkom; panna Brontë „zemściła” się również na pewnej damie, która w jej wspomnieniach stała się wcieleniem zła – w rzeczywistości zaś jej największą przewiną było to, że poślubiła mężczyznę, do którego Charlotte zapałała wielkim uczuciem…

Mowa tu o madame Zoe Heger, żonie profesora Constantina Hegera, która prowadziła w Brukseli szkołę dla młodych panien, gdzie ojciec wysłał Charlotte i Emily, chcąc zapewnić im odpowiednią edukację. Charlotte początkowo o madame Heger wypowiadała się pozytywnie i z szacunkiem, z czasem jednak jej stosunek do kobiety diametralnie się zmienił – uważała, że jest przez nią śledzona i inwigilowana, traktowana źle i niesprawiedliwie. W listach żaliła się, że pani Heger nie lubi jej z jakiegoś powodu, a ona właściwie „nie wie dlaczego”. Cóż, nie było trudno się domyślić, co stało się zarzewiem konfliktu – Heger dość szybko zauważyła, że młoda Angielka ma słabość do jej męża (który, pogrążony w książkach, niczego nie dostrzegał), i wzięła sprawy w swoje ręce, nie tylko by zapobiec skandalowi mogącemu pogrążyć szkołę, ale i uchronić reputację niedoświadczonej Charlotte. Mocno ograniczała ich kontakt i pilnowała, by nie mieli prywatnych lekcji, licząc, że szczeniackie zauroczenie dziewczyny wkrótce wygaśnie. Młoda Brontë nie doceniła jej starań i po latach wylała swój żal w „Profesorze” i „Vilette”, portretując madame Heger jako madame Beck i Mlle Reuter.

Oczywiście jest i druga strona medalu – przestrogą przed doszukiwaniem się na siłę na kartach książek życiowych inspiracji niech będzie historia, która wydarzyła się, gdy Charlotte, urzeczona miłymi słowami Williama Thackeraya pod adresem „Dziwnych losów Jane Eyre”, postanowiła zadedykować mu swą powieść. Nie miała niestety pojęcia, że pisarz – co nie było w Londynie tajemnicą – miał żonę, która zmagała się z problemami psychicznymi i została wysłana na prowincję, gdzie przebywała pod opieką pielęgniarki. Lotem błyskawicy rozeszła się więc plotka, że książka została oparta na prawdziwej historii, a autorką „Jane Eyre” jest guwernantka dzieci Thackeraya (opisanego jako pan Rochester), z którą mężczyzna wdał się w romans.

Walka z wewnętrznymi demonami

Stephen King nigdy nie ukrywał, że w przeszłości zmagał się z uzależnieniem od alkoholu. Zaczął pić jako osiemnastolatek i z czasem jego problem znacznie się pogłębił. Któregoś dnia – pod koniec lat siedemdziesiątych – zdał sobie sprawę, że jego garaż wypełniony jest aż po sufit pustymi puszkami po piwie. Uznał wówczas, że… musi się bardziej ukrywać z piciem, gdyby bowiem inni to dostrzegli, zaczęliby go bez wątpienia namawiać do rezygnacji z alkoholu, na co on nie był wówczas kompletnie gotowy.

Oczywiście niedługo zdołał utrzymać swój stan w tajemnicy, współpracownicy i członkowie rodziny szybko zauważyli, że King chodzi ciągle pijany i nie jest w stanie wypełnić swoich obowiązków. Miał wiele szczęścia – żona Tabitha nie zostawiła go samego, towarzyszyła mu w najtrudniejszych chwilach i wspierała w walce z nałogiem, dzięki czemu obecnie King od dawna zachowuje trzeźwość i uczęszcza na spotkania AA.

Jak wyznawał, kiedy pracował nad „Lśnieniem”, nie miał pojęcia, że tak naprawdę pisał o sobie, a Jack Torrance to jego walczące z nałogiem alter ego. Opowiadanie o ukrywanym w głębi serca mroku i władających nim lękach przynosiło mu katharsis, pomagało uporać się z największymi lękami i było swego rodzaju procesem terapeutycznym, samodzielnie dokonaną psychoanalizą. W „Misery” postać Annie Wilkes, która więzi ulubionego pisarza, miała z kolei symbolizować zgubny nałóg, który o mało nie doprowadził do jego śmierci.

Wątków autobiograficznych znajdziemy u Kinga znacznie więcej – on sam przyznawał, że ze swoich doświadczeń czerpał garściami, choć często nieświadomie, i dopiero po latach orientował się, że w danej powieści opisał swoje problemy, próbując je oswoić i przepracować traumę.

Tęsknota za młodością

C.S. Lewis, podobnie jak Atwood, czuł się zaniepokojony rosnącą na sile tendencją, by omawiać postać pisarza na podstawie jego dzieł; uważał, że to szkodliwe i może prowadzić do powstawania „pseudobiografii” i opracowań będących „psychologicznym bełkotem”. Ma pewnie wiele racji, tymczasem jednak jego cała twórczość jest tak osobista, naszpikowana poglądami i wspomnieniami, że nie sposób nie spojrzeć na nią pod takim właśnie kątem. Dzieciństwo Lewisa – piękne, wypełnione miłością i szczęściem, ale też dość krótkie – ukształtowało wyobraźnię pisarza i do tych czasów sięgał, pisząc „Opowieści z Narnii”. Ukochana niania – Lizzie Endicott – która opowiadała mu baśnie i legendy, pojawia się w „Księciu Kaspianie” jako najbliższa małemu księciu osoba, kształtująca jego charakter. Dom w Little Lea, w którym Lewis spędził młodość, posłużył jako inspiracja przy tworzeniu domu profesora Kirke z „Lwa, czarownicy i starej szafy”, a strych, na którym młody Lewis i jego brat urządzili sobie kryjówkę, staje się ulubionym miejscem Poli z „Siostrzeńca czarodzieja”.

Postać wspomnianego profesora Kirke jest pisarzowi najbliższa z wielu powodów, ale na pierwszy plan wysuwa się jeden z nich. Momentem oznaczającym dla Lewisa koniec radosnego dzieciństwa stała się choroba matki, Flory. Gdy chłopiec miał dziewięć lat, lekarze zdiagnozowali u niej raka i kobieta zmarła raptem kilka miesięcy później. Ojciec pogrążył się w rozpaczy i kompletnie oddalił się od synów; ich stosunki znacznie się pogorszyły i nie zdołali już później naprawić tej relacji. W „Siostrzeńcu czarodzieja” młody Digory Kirke mierzy się z podobną sytuacją, jego matka choruje, a on nie ma w nikim wsparcia (ojciec jest daleko – tutaj w sensie fizycznym, wyjechał bowiem do Indii). Bohater książki, tak samo jak młody Lewis, rozpaczliwie chwyta się nadziei, że „mama znów będzie zdrowa”, i wierzy, że znajdzie sposób, by ją uleczyć. W powieści możemy liczyć na szczęśliwe zakończenie – istnieje magiczne jabłko, które może chorej pomóc – prawdziwe życie okazało się jednak bardziej przygnębiające.

Co ciekawe, w pierwszej wersji historii, nieukończonej przez pisarza, Digory był sierotą i mieszkał z ciotką. Ostatecznie jednak pisarz zmienił koncepcję, dając swojemu bohaterowi upragniony happy end. Znamienne jest jednak, że niemal wszyscy jego dziecięcy bohaterowie nie mają z rodzicami bliskich więzi – o rodzinie Julii nic nie wiemy, Szastę wychowuje okrutny przybrany ojciec, Kaspian jest sierotą, rodzeństwo Pevensie nie wydaje się zbyt zżyte ze swoimi rodzicami, a rodzina Eustachego zostaje przedstawiona jako dysfunkcyjna – pod opieką Harolda i Alberty chłopak wyrasta na egoistycznego, okrutnego „bubka”.

Jakie jest wasze zdanie na temat poznawania autorów poprzez ich dzieła? Lubicie czytać biografie ulubionych pisarzy i odkrywać w ich książkach inspiracje z życia, czy też przeciwnie, wolicie oddzielać życie i postać autora od jego dzieł?

Artykuł po raz pierwszy ukazał się w 2022 roku.


komentarze [11]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
domekzkart 13.02.2024 20:20
Czytelniczka

Aż zatęskniłam za Opowieściami z Narnii, muszę koniecznie do nich wrócić pewnego dnia

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Kasiag 12.02.2024 11:17
Czytelniczka

A ja polecam  Klub detektywów i to nie tylko fanom komiksu, ale raczej tym którzy cenią ciekawe, klimatyczne historie. Inspiracją do powstania tego komiksu był prawdziwy Klub Detektywów, założony w 1930 roku przez ówczesnych autorów powieści kryminalnych.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Klub detektywów
Paulina 12.02.2024 09:32
Czytelniczka

Czasami też cała książka bywa oparta na przeżyciach autora. Na ten moment przychodzi mi na myśl dość popularna  Słowa wdzięczności a także ostatnio wydana  Karma: dziwką czy przyjacielem?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Słowa wdzięczności  Karma: dziwką czy przyjacielem?
lapis_lazuli 11.02.2024 16:37
Czytelniczka

Zdecydowanie zgadzam się że autorzy często oddają cząstkę siebie i swoich osobistych doświadczeń lub przemysleń w książkach, które nawet nie koniecznie są biografiami. Uważam, że dzięki temu można nieźle poznać naturę danego twórcy. Jako, że sama ostatnio napisałam coś własnego, czytając to później czułam zupełnie jakbym czytałam swoje emocje.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Krzysztof Gromadzki 11.02.2024 11:15
Czytelnik

Wątki autobiograficzne najmocniej pobrzmiewają mi w twórczości Isabel Allende:  Miłość i cienie Niezgłębiony zamysł Dom duchów Paula Suma naszych dni

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Miłość i cienie  Niezgłębiony zamysł  Dom duchów  Paula  Suma naszych dni
czytam_se 14.04.2022 10:13
Czytelniczka

Ja ostatnio przeczytałam świetną powieść na motywach autobiograficznych pod tytułem „Mrówki nie mają skrzydeł" Silvy Gentilini. Dzieje się na dwóch płaszczyznach czasowych i opowiada o życiu bohaterki, która w powieści nazywa się Emma oraz o losach heh prababki. Świetna proza o bardzo trudnych tematach takich jak przemoc w rodzinie czy oczekiwania względem kobiet. Bardzo...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Telemasz 13.04.2022 16:03
Czytelnik

W "Nocach i dniach" Maria Dąbrowska opisuje swoją młodość pod przykrywką Agnisi Niechcicównej. Pewne odniesienia autobiograficzne można też np. dostrzec w "Znachorze" Dołęgi-Mostowicza, gdzie nieznani sprawcy ciężko pobili słynnego medyka, porzucając go na pewną śmierć w gliniance....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Beata 11.04.2022 20:17
Czytelnik

Henryk Sienkiewicz opisał w książce "Rodzina Połanieckich" swoją drugą żonę Marynuszkę(panna Lineta) i jej przybraną matkę (ciocia Broniczowa). I chociaż zawsze twierdził, że to tylko postacie literackie, współcześni mu widzieli zbyt dużo podobieństw do w/w. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Hubert 10.04.2022 00:34
Czytelnik

Cały Gabriel Garcia Marquez!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
JustynaZaczytana 09.04.2022 20:50
Czytelniczka

Dużo  wątków autobiograficznych widać w twórczości Lucy Maud Montgomery. Wspomniane jest o tym w książce  Maud z Wyspy Księcia Edwarda: Biografia L. M. Montgomery.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Maud z Wyspy Księcia Edwarda: Biografia L. M. Montgomery