Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Od początku byłam bardzo ciekawa tej książki. To w końcu jedyna pozycja literaturowa opisująca Boginię Babalon na jaką się natknęłam.
Początek lekko mnie zniechęcił. Biblia, Tarot, Sumer, Babilon. Chaos.
Autor stara się zachęcić nas do poznania i pokochania Bogini, robi to jednak w sposób dość bezładny.
Później szczęśliwie przypomina sobie, ze nie pisze eseju z limitem słów i zaczyna po kolei omawiać wszystkie aspekty związane z Babalon.
Książka bardzo bezpośrednia i odważna. O sexie i miłości. Przestrzega przed rozdzielaniem rozkoszy fizycznej od zmysłowej.
Dowiemy się z niej wiele o różnych boginiach i kultach. Gdzie powinniśmy szukać Czerwonowłosej Bogini a jakich porównań się wystrzegać.
Zaniepokoiło mnie nieco wejście w temat Marii Magdaleny i Świętego Graala. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że to jeden z ulubionych tematów do tworzenia nadinterpretacji.
Ku mojemu miłemu zaskoczeniu autor nie wysnuwa jednak teorii z kosmosu i całkiem ciekawie przedstawia temat.
Byłam ciekawa też, ile w zasadzie można pisać o jednak bogini, o której tekst źródłowy traktuje dość skąpo.
Autor szuka jednak przejawów Bogini nie tylko w innych kultach, ale też w okultyzmie szeroko pojętym.
Lubujecie się w kabale? Naukach hermetycznych? A może Thelemie? Nie istotne! Jeśli tematyka okultyzmu jest Wam bliska na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Nie byłabym sobą gdybym do czegoś się nie przyczepiła.
Cóż to będzie tym razem?
Otóż w moim odczuciu książka pisana jest przez mężczyznę, dla mężczyzny (jednak w sposób, który kobietom z pewnością się spodoba!).
Autor nieco ignoruje fakt, że płeć piękna też chciałaby odnaleźć (może i w sobie?) Boginię.
Ale...dla chcącego nic trudnego!

Od początku byłam bardzo ciekawa tej książki. To w końcu jedyna pozycja literaturowa opisująca Boginię Babalon na jaką się natknęłam.
Początek lekko mnie zniechęcił. Biblia, Tarot, Sumer, Babilon. Chaos.
Autor stara się zachęcić nas do poznania i pokochania Bogini, robi to jednak w sposób dość bezładny.
Później szczęśliwie przypomina sobie, ze nie pisze eseju z limitem słów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zdecydowanie niechętnie sięgam po książki (czy filmy) o hrabinie Bathory, choć z drugiej strony nie wyobrażam sobie, żeby którąkolwiek pominąć.
Za każdym, jak i tym, razem czuję się trochę oszukana. Coś jakbym chciała poczytać podręcznik do historii a trafiła na jakieś kiepskie science-fiction, którego autor z zapałem przekonuje czytelników, że II Wojnę Światową wygrały argentyńskie cyborgi.
Już sama okładka 'Hrabiny' krzyczy: 'To jest fikcja literacka! Wszystkie zbiegi nazwisk są przypadkowe!'. Z irytacją stwierdziłam, że autorka musi mieć o sobie zupełnie niesłusznie wysokie mniemanie skoro tak uważa. Później jednak przekonałam się, że hasła te wymierzone są w osoby takie jak ja, które po powieści fabularyzowanej spodziewają się encyklopedycznej dokładności, a nie w zmartwychwstałą węgierską szlachtę, która po czterech wiekach będzie domagała się swojej działki za bezprawną publikację ich godności.
Od początku niepokoiła mnie forma, w jakiej pisana jest książka. 1-osobowa narracja wydała mi się zbyt subiektywna.
Choć jak na obecne czasy język powieści jest bardzo oficjalny i pompatyczny książkę czyta się lekko i szybko.
Kiedy jak burza przeszłam przez 3/4 lektury zapaliła mi się czerwona lampka. Gdyby nie znajome nazwiska mogłabym czytać w zasadzie o kimkolwiek.
Bathory jest postacią raczej nijaką.
Owszem - piękną, silną i władczą, ale nic poza tym.
Nie uświadczymy tu Lodowego Ogrodu, mrocznych lochów, Żelaznej Dziewicy czy nawet krwawej łaźni. Hrabina nie charakteryzuje się obsesją piękna, sadyzmem ani perwersją.
Gdyby była taka, jak ją tu opisano nikt w obecnych czasach by się nią nie interesował.
Niektóre wydarzenia zostały pominięte, inne zmienione, tak jak i niektóre osoby, ale jak na fakt, iż autorka uważa, że sama wszystko wymyśliła i tak nie jest źle.
Pozbawienie historii najciekawszych elementów można tłumaczyć wcześniej wspomnianą subiektywną formą listu matki do syna.
Ostatecznie książka jest dobra dla zabicia czasu, nie jest to jednak wciągająca historia Krwawej Hrabiny.

Zdecydowanie niechętnie sięgam po książki (czy filmy) o hrabinie Bathory, choć z drugiej strony nie wyobrażam sobie, żeby którąkolwiek pominąć.
Za każdym, jak i tym, razem czuję się trochę oszukana. Coś jakbym chciała poczytać podręcznik do historii a trafiła na jakieś kiepskie science-fiction, którego autor z zapałem przekonuje czytelników, że II Wojnę Światową wygrały...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kiedy po raz pierwszy natrafiłam na opis 'Sztywniaka' wiedziałam, że będzie to książka dla mnie. Wyobrażałam sobie również, że jej maniera pisarska będzie podobna do 'Trupiej Farmy' B. Bass'a; trochę nauki, trochę humoru. Nie pomyliłam się!
Co do humoru widzę w nim i zaletę i wadę książki.
Osobiście bogate poczucie humoru autorki w niczym mi nie przeszkadza, a książkę czytałam z uśmiechem na ustach, czasem jednak miałam wrażenie, że odbiera on powagę tematom, jakby nie patrzeć, dość drażliwym.
Co znajdziemy w książce?
Wszystko co o zwłokach chcielibyśmy wiedzieć!
Albo właśnie, jak się później okazuje, czego wcale nie chcieliśmy wiedzieć...
Ciało po śmierci? A kto się nad tym rozwodzi? Mało to za życia mamy problemów? Do grobu i finał!
Większość osób zastanawia się co będzie dalej pod kątem duchowym.
Zaświaty? Nicość?
Nikt nie zastanawia się co będzie się działo w samym grobie.
OK - zgnijemy; to jasne. Ale czy ktoś analizuje jak będą się zmieniać nasze ciała dzień po dniu?
Nie przekonują Cię robaki? Może krematorium?
Raz, dwa i jesteś garstką popiołu!
No właśnie też nie do końca...
A jeśli nie zwykły pogrzeb to co? Jakaś alternatywa?
Niby oczywiste, że ciała są 'przydatne', jeśli by się nad tym dłużej zastanowić. Jeśli jednak wszystkie ich 'zastosowania' znajdziemy złożone w jednej książce zaczyna zadziwiać ile ich jest.
Książka zahacza o dziedziny takie jak transplantologia, patologia, antropologia, przedstawia całe spektrum badawczego (i nie tylko) zastosowania zwłok, od czasów zamierzchłych po współczesne.
Pokazuje różne, czasami dziwne alternatywy dla gnicia na cmentarzu.
Nie jest to jakieś dokładne studium. Raczej zbiór ciekawostek napisanych przez osobę taka jak większość z odbiorców; nie profesjonalną ale ciekawą, próbującą przełamać odwieczne tabu.
U mnie pozycja ląduje na górnej półce jako godna polecenia!

Kiedy po raz pierwszy natrafiłam na opis 'Sztywniaka' wiedziałam, że będzie to książka dla mnie. Wyobrażałam sobie również, że jej maniera pisarska będzie podobna do 'Trupiej Farmy' B. Bass'a; trochę nauki, trochę humoru. Nie pomyliłam się!
Co do humoru widzę w nim i zaletę i wadę książki.
Osobiście bogate poczucie humoru autorki w niczym mi nie przeszkadza, a książkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na początku wszystko i nic. Autor skacze z tematu na temat.
Później, na szczęście, kwestia ta się normuje i poszczególne tematy są omawiane szerzej.
Nie do końca chyba jednak odpowiada mi zastosowany tu podział.
Wolałabym chyba rozróżnienie na lata lub poszczególne obszary/kraje, co zniwelowałoby przeskokowe wtrącenia po jednym zdaniu.
Mimo, że książka jest dość dokładna i rzuca światło na wszystko co w temacie najważniejsze, odczuwam po jej przeczytaniu niedosyt.
Wiadome jest, że temat jest tak rozległy, że ciężko ująć go w jednym tomie, jednak mimo to brakuje mi tu poruszenia kilku kwestii oraz rozszerzenia innych. Jako materiał przekrojowy jest ona jednak całkiem niezła.

Na początku wszystko i nic. Autor skacze z tematu na temat.
Później, na szczęście, kwestia ta się normuje i poszczególne tematy są omawiane szerzej.
Nie do końca chyba jednak odpowiada mi zastosowany tu podział.
Wolałabym chyba rozróżnienie na lata lub poszczególne obszary/kraje, co zniwelowałoby przeskokowe wtrącenia po jednym zdaniu.
Mimo, że książka jest dość dokładna i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Hysteron Proteron - Wewnętrzne Nauki ONA Anton Long, Order of Nine Angles
Ocena 10,0
Hysteron Prote... Anton Long, Order o...

Na półkach: , ,

Książka przedstawia bardziej dojrzałą formę satanizmu niż ta prezentowana przez Kościół Szatana.
Krótka, wręcz broszurowa, pozwala poznać jedynie główne doktryny ONA.
Nie podaje informacji na tacy, a bardziej zachęca do poszukiwania.
Niektóre fragmenty wręcz proszą się o nadinterpretacje i zbyt dosłowne ich potraktowanie, tak więc trzeba podejść do niej z pewną dozą dystansu.
Polecam jako lekturę obowiązkową dla osób które do tej pory ograniczały się do doktryn LaVey'owskich.
9/10, jednak dodaję dodatkową gwiazdkę za jeden z przypisów tłumaczki :)

Książka przedstawia bardziej dojrzałą formę satanizmu niż ta prezentowana przez Kościół Szatana.
Krótka, wręcz broszurowa, pozwala poznać jedynie główne doktryny ONA.
Nie podaje informacji na tacy, a bardziej zachęca do poszukiwania.
Niektóre fragmenty wręcz proszą się o nadinterpretacje i zbyt dosłowne ich potraktowanie, tak więc trzeba podejść do niej z pewną dozą...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Historia Kościoła Szatana Blanche Barton, Peter H. Gilmore, Anton Szandor LaVey
Ocena 5,4
Historia Kości... Blanche Barton, Pet...

Na półkach: , ,

Pierwsze 2 części opisujące historię Kościoła Szatana oraz jej założyciela dość mocno się zazębiają.
Trzecia część o Sigilu Baphometa krótka, ale zwiera w sobie wszystko co potrzeba.
Pozycja ta jest ewidentnie pro-LaVey'owska tak więc obiektywność zawartych w niej informacji może być nieco podłamana.
Zawiera za to kilka nieznanych szerzej, a ciekawych informacji.

Pierwsze 2 części opisujące historię Kościoła Szatana oraz jej założyciela dość mocno się zazębiają.
Trzecia część o Sigilu Baphometa krótka, ale zwiera w sobie wszystko co potrzeba.
Pozycja ta jest ewidentnie pro-LaVey'owska tak więc obiektywność zawartych w niej informacji może być nieco podłamana.
Zawiera za to kilka nieznanych szerzej, a ciekawych informacji.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę rozpoczyna postawienie tezy, że Jezus miał rodzinę.
Czy zgadzam się z tym założeniem?
Tak.
Czy podjęta przez autorkę próba jej udowodnienia do mnie przemawia?
Nie.
Dlaczego?
Początek jest całkiem logiczny i spójny. Przedstawione są fragmenty biblii i innych 'świętych' pism z których wyraźnie wynika, że w całej doktrynie jest jakaś celowo utworzona luka.
Później jednak dzieje się coś dziwnego. Autorka odchodzi od tematu, przytacza w skrócie kilka pobocznych faktów, aby później zlepić je w spójną całość.
Sęk w tym, że właśnie całość ta ze spójnością niewiele ma wspólnego.
Może to przez tą skrótową formę czytelnik zaczyna gubić się w przemyśleniach autorki a dowód traci sens. Zwykłe symbole nabierają głębszego znaczenia, a całość przyjmuje groteskową formę. Tak jak kościół widzi Szatana w Hello Kitty, tak autorka widzi Jezusa w jednorożcu, a atak jednorożca na psa (obraz) oznacza zgodę Jezusa na ukrzyżowanie.
Równie fascynująca jest interpretacja tarota.
"Tancerze klaszczą i śpiewają co również jest subtelna aluzją do owocu winorośli." Hm...chyba jednak zbyt subtelną abym była w stanie ją zrozumieć. Symbol karo, znany z klasycznych kart (przypominam, że wg. teorii nadal jesteśmy przy kartach tarota) według autorki nazywany był dawniej pentagramem. Czy tylko ja uważam, że rąb i pięcioramienna gwiazda trochę się od siebie różnią?
Pozwolę sobie przytoczyć jeszcze kilka 'kwiatków'.
"Obrazek plamisty (duża ilość kwiatów) symbolizuje stosunek seksualny." Czy ja czytam podręcznik do psychoanalizy?
"Litera E oznacza 'Żywego Boga'." Bo...? Chyba się nie dowiem.
Na tym autorka niestety nie poprzestaje.
Robi Marię Magdalenę ze Śnieżki, Śpiącej Królewny, Kopciuszka czy Roszpunki. Widzi ją też na obrazie częstochowskim, czy w średniowiecznych pieśniach - jednym słowem we wszystkim co tylko czytała lub widziała.
Bardzo ciekawy jest też opis Barburki, cokolwiek wspólnego nie miałaby ona z tematem.
Może nie mieszkam, jak to ujmuje autorka, w "górskiej wsi na śląsku", wiem za to, że jest to święto górnicze, a nie znoszenia do domu jakiś badyli na cześć 'Pani Wierzy'.
Książka coraz bardziej męczy ujętymi w niej spiskowymi bzdurami.
Przy końcu natrafiamy na wywód polityczno-filozoficzny dowodzący, że głównym celem książki nie było zbadanie historii życia Jezusa a wyrażenie poglądów feministycznych.
Interesujące jest posłowie. Pierwszy raz spotkałam się z tym, że krytykuje ono książkę.
Podsumowując pozycja zawiera kilka faktów i założeń godnych przemyślenia, jednak autorka 'popłynęła' z tematem zbyt daleko.
Zawsze byłam zwolenniczką poszukiwania prawdy, nigdy jednak doszukiwania się.
Tutaj niestety mamy smutny przykład tego drugiego.

Książkę rozpoczyna postawienie tezy, że Jezus miał rodzinę.
Czy zgadzam się z tym założeniem?
Tak.
Czy podjęta przez autorkę próba jej udowodnienia do mnie przemawia?
Nie.
Dlaczego?
Początek jest całkiem logiczny i spójny. Przedstawione są fragmenty biblii i innych 'świętych' pism z których wyraźnie wynika, że w całej doktrynie jest jakaś celowo utworzona luka.
Później...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Już na wstępie spotykamy się z laickimi przekłamaniami. Niektóre informacje są też średnio aktualne, ale postanowiłam przymknąć na to oko jako, że pozycja liczy sobie już ponad 20lat. Podtytuł 'Magia praktyczna', przynajmniej do połowy książki, jest niezbyt szczęśliwy. Historia magii (praktycznej). Tak byłoby lepiej.
Książka przedstawia poczynania magów oraz rytuały magiczne, ale w praktyce na samej jej podstawie wiele nie zdziałamy.
Reprinty ze starych magicznych ksiąg nadają zdecydowanie klimatu. Są co prawda podpisane, szkoda jednak, że opis nie jest rozwinięty, bo nie bardzo wiadomo jakie jest ich zastosowanie.
Od połowy książka przyjmuje nieco bardziej praktyczną formę - rozpisane są inwokacje, ewokacje, rytuały oraz symbole.
Trudno jednak stwierdzić czy tyczą się one magii czarnej czy białej, chociażby ze względu na naprzemienne ewokacje do boga i demonów. Tworzy to dziwny obraz 'czarno-białej' magii która ewidentnie mnie nie przekonuje.
Co prawda autor sam zauważa tą niekonsekwencję, brzmi to jednak jakby przeprowadzał analizę literaturową, a sam o temacie nie miał większego pojęcia.
Kolejny minus to brak tłumaczeń tekstów łacińskich.
Plusem jest za to końcowy opis kilku czarów, zabobonów czy działania ziół. Nie jest to jednak jakieś szersze kompendium wiedzy z tej dziedziny a jedynie skromny dodatek.

Już na wstępie spotykamy się z laickimi przekłamaniami. Niektóre informacje są też średnio aktualne, ale postanowiłam przymknąć na to oko jako, że pozycja liczy sobie już ponad 20lat. Podtytuł 'Magia praktyczna', przynajmniej do połowy książki, jest niezbyt szczęśliwy. Historia magii (praktycznej). Tak byłoby lepiej.
Książka przedstawia poczynania magów oraz rytuały...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zauważyłam, że większość osób zaczęła od razu od III części, tak więc ja zacznę od początku.
Analiza dzieciństwa, przyzwyczajeń czy ogólne profile psychologiczne sprawców oraz opisy ich odchyleń to świetny pomysł na dłuższy wstęp do głównej, trzeciej części.
Niestety, wstęp napisany jest dość topornie i 'sztywno' mimo, że seryjni mordercy to bardzo wdzięczny temat.
W oczy rzucają się od razu liczne tabele. Jako osoba o ścisłym umyśle zareagowałam na nie bardzo entuzjastycznie. Niestety, każda z nich cechuje się zupełnie inną grupą badawczą, przez co z analitycznego punktu widzenia stają się bezużyteczne.
Jeśli zaś o III część chodzi, to początkowo myślałam, że rozbieżność w długości i szczegółowości opisów zależą od stopnia poznania bądź dostępności informacji o sprawcy. Trafiając jednak na kilka znanych mi już nazwisk zauważyłam, że ich historie okrojone są bez większej przyczyny, innym zaś razem autor podaje nic nie wnoszące szczegóły, lub nie mające większego sensu wątki (przestępca zaznawał w peruce, inny podrzucił kartkę z życzeniami sylwestrowymi w czerwcu) nie tłumacząc ich.
Czytając wstęp myślałam, że wszyscy na równi analizowani będą pod kątem dzieciństwa, pozycji społecznej, broni, motywu itd; okazało się jednak, że autor zwraca uwagę jedynie na to, na co w danym momencie ma ochotę.
Zgadzam się z opiniami, że klasyfikacja wg. liczby ofiar jest bezsensowna, ponieważ co z tego, że udowodniono komuś 6 zabójstw, skoro w danym czasie i miejscu zginęło 45 osób, znaleziono 15 ciał a sam zainteresowany przyznał się do zabicia 63 osób.
Prawdą jest też, że edytor sprawdzając książkę był pijany, nie znał języka polskiego, miał 10 lat, nie lubił autora lub dostał 5-minutowy termin.
Książka dobra do poczytania, jeśli komuś się nudzi, a nie ma nic lepszego w temacie pod ręką. Rzeczywistą wiedzę o seryjnych mordercach zdobędziemy dopiero po lekturze 10 książek na podobnym poziomie.
Dodatkową gwiazdkę przyznaję za kilka sprytnie napisanych fragmentów które rozbawiły mnie do łez :)

Zauważyłam, że większość osób zaczęła od razu od III części, tak więc ja zacznę od początku.
Analiza dzieciństwa, przyzwyczajeń czy ogólne profile psychologiczne sprawców oraz opisy ich odchyleń to świetny pomysł na dłuższy wstęp do głównej, trzeciej części.
Niestety, wstęp napisany jest dość topornie i 'sztywno' mimo, że seryjni mordercy to bardzo wdzięczny temat.
W oczy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zacznę od najbardziej ogólnej kwestii, a w zasadzie maniery pisarza, która już na wejściu rzuciła mi się w oczy.
Skróty. Historia Satanizmu to historia bardzo długa i złożona, więc po części rozumiem tą formę. Czy uznaję ją za odpowiednią? W zasadzie do momentu tak było.Autor biegnie przez poszczególne tematy z odgórnym założeniem, że czytelnicy wiedzą, co ma na myśli. Wymaga to dość rozległej wiedzy z zakresu mitologii czy historii Kościoła. Myślę, że założenie, iż osoby, które po tą książkę sięgną dysponują taką wiedzą nie jest przesadzone. Osobiście jednak dużo większą uwagę przy lekturze skupić musiałam przy ostatnim rozdziale. O ile wymienione powyżej kwestie nie stanowią dla mnie żadnej zagadki, tak zagadnienia z historii np. Francji są mi już rzeczą obcą, a więc nie narzekałabym gdyby temat został na spokojnie rozwinięty.
Kolejną dziwną tendencję zauważyłam przy opisach procesów czarownic (czy raczej, jak słusznie zauważa wydawca: czarownic i czarowników). McCabe umniejsza kwestię 'gorączki czarownic' a zaistnienie zjawiska przypisuje istnieniu wielkiego, rozwiniętego kultu.
Nie zrozumcie mnie źle - nie twierdzę, że takowy nie miał miejsca. Twierdzę natomiast, że skala zjawiska została odwrócona tworząc zakłamanie historyczne.
Skoro już jestem przy minusach owej książki to wpadły mi w oko również trzy pomniejsze kwestie.
Autor błędnie przedstawia mit o Izydzie i Ozyrysie (a tym samym genezę misteriów na Jej cześć). Możliwe,że to jakaś 2 wersja tego mitu, jednak mimo że dość dobrze znam tą mitologię nigdy się z takową nie spotkałam.
Drugi podejrzany temat to zmiana płci u zwierząt. Pierwsze słyszę o czymś takim. W chwili obecnej potraktowałabym to jako jakąś średnio potrzebna nowinkę inżynieryjną, ale nie częsty (!) błąd genetyczny - a pamiętajmy, że znajdujemy się w latach 50'.
Ostatnia drobnostka to niekonsekwencja w tłumaczeniu tytułu jednaj pozycji literaturowej, ale gdyby nie fakt, iż wynotowuje sobie takie rzeczy z pewnością nie zwróciłabym na to uwagi.
Przejdźmy w końcu do rzeczy przyjemniejszych!
McCabe nie stosował przypisów. Niemniej jednak zaopatrzył nas w nie polski wydawca, co było strzałem w dziesiątkę, głownie ze względu na drobne, aczkolwiek istotne niuanse językowe.
Na uznanie zasługuje też samo wydanie - na przyjemnym, lekko kremowym papierze z dużymi literami i ładnie wyjustowanym textem; nie męczy oczu a podczas czytania ciężko się zgubić.
Podsumowując mimo standardowej grupy uwag książkę oceniam bardzo pozytywnie, chociażby ze względu na styl w jakim jest napisana. Czyta się ją lekko i przyjemnie. Z nutą złośliwości i humoru wtyka szpileczki w katolicki zabobon. Autor nie dystansuje się od czytelnika. Pisze tak, jakby wiedział, że czytający załapie jego żarty i rzuca skróty myślowe jakby miał pewność, że zostanie zrozumiany.
Polecam tą pozycję każdemu, kto z jedynego słusznego punktu widzenia interesuje się tematem.

Zacznę od najbardziej ogólnej kwestii, a w zasadzie maniery pisarza, która już na wejściu rzuciła mi się w oczy.
Skróty. Historia Satanizmu to historia bardzo długa i złożona, więc po części rozumiem tą formę. Czy uznaję ją za odpowiednią? W zasadzie do momentu tak było.Autor biegnie przez poszczególne tematy z odgórnym założeniem, że czytelnicy wiedzą, co ma na myśli....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Krótki zbiór informacji o bogini Bafomet.
Poznamy między innymi genezę Jej imienia oraz dowiemy się jak na przestrzeni lat zmieniał się Jej wizerunek.
Książka zakończona inwokacją do Bafomet.
Tłumaczenie wierne, z dokładnymi przypisami tłumacza w przypadku każdej nieścisłości.
Bardzo ładnie wydana, dodatkowo zakładka w postaci karty Tarota 'Mistress of the Earth'.
Aktualnie nakład książki został wyczerpany i przyjęła ona pozycję 'białego kruka'.

Krótki zbiór informacji o bogini Bafomet.
Poznamy między innymi genezę Jej imienia oraz dowiemy się jak na przestrzeni lat zmieniał się Jej wizerunek.
Książka zakończona inwokacją do Bafomet.
Tłumaczenie wierne, z dokładnymi przypisami tłumacza w przypadku każdej nieścisłości.
Bardzo ładnie wydana, dodatkowo zakładka w postaci karty Tarota 'Mistress of the Earth'.
Aktualnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Strachy" to książka ilustrująca w sposób bardzo obrazowy demonologiczny system wierzeniowy na terenach robotniczych śląska.
Znajdziemy tu informacje o diabłach, skarbnikach, zmorach, utopcach, zjawach i czarownicach.Zakres dość niewielki bo i obszar badania skromny, za to wszystkie 'stworzenia' opisane są bardzo dokładnie i rzetelnie. Poznamy ich pochodzenie, wygląd, czas i miejsce występowania, zwyczaje, sposób działania, metody obrony. Zapoznamy się również z obszernymi relacjami świadków, którzy mieli wątpliwą przyjemność je spotkać.
Co do owych relacji widzę tu zarówno plus jak i minus. Otóż wszystkie pisane są typową gwarą śląską. Z jednej strony nadaje to książce uroku i autentyczności, z drugiej jednak niewprawiony czytelnik zmuszony jest po części domyślać się o co chodzi, lub co rusz zerkać do zamieszczonego z tyłu słowniczka. Z biegiem książki można się do tego jednak w miarę przyzwyczaić.
Kończąc tą recenzję chciałam też dodać coś od siebie. Jako że również pochodzę ze śląska (choć nie z omawianej jego części) lektura ta skłoniła mnie do odwiedzenia mojej babci i wypytania o owe wierzenia ze strony bardziej praktycznej:
"-Babciu, a za Twoich czasów to były utopce?
-A co to te utopce? - spytała zamyślona.
-Eee...jak nie wiesz to chyba nie było... - odparłam z rezygnacją.
-Aaa...ja wiem o co Ty mnie pytasz! Tylko że u nas to na to topielce się mówiło. Były, były! W bagnach siedziały. Babcia to opowiadała, że jak tatuś wracał kiedyś nocą, tam za młynem, to tak uciekać musiał, bo z tych bagien to powychodziły ludziki takie i go gonić zaczęły. Tam się dużo ludzi potopiło. A sąsiadom to i bydło topiły. Jak ja z Janią była mała to tam takie piękne kwiaty rosły. To nam mama zawsze mówiła, żeby z dala od tego chodzić bo to utopce są.
-A zmory też były?
-Była u nas taka jedna zmora. Do tego Heńka tam na górce chodziła. Tak go po nocach cyckała, że na piersiach cały czerwony był, to nam kiedyś pokazywał. My wiedzieli która to i każdy się jej bał. A i wiedźma była. Taka chuda, brzydka i takie te oczy miała. Co sąsiad konia kupił, to ona patrzyła i mówiła jaki ładny koń. I mu wszystkie od razu zdychały."
Relacje z pierwszej ręki zawsze niezastąpione - szczerze zachęcam do zdobycia własnych!
Przy okazji lektury rozdziału o urokach przypomniało mi się również moje dzieciństwo, kiedy to babcia wiązała mi czerwone kokardki "żeby kto nie uroczył". Sama też 'padałam ofiarą' przecierania pieluchą, kiedy jakaś obca kobieta 'źle spojrzała' albo 'zanadto wychwaliła' moją osobę.
Strachy krążą bliżej, niż może nam się wydawać...

"Strachy" to książka ilustrująca w sposób bardzo obrazowy demonologiczny system wierzeniowy na terenach robotniczych śląska.
Znajdziemy tu informacje o diabłach, skarbnikach, zmorach, utopcach, zjawach i czarownicach.Zakres dość niewielki bo i obszar badania skromny, za to wszystkie 'stworzenia' opisane są bardzo dokładnie i rzetelnie. Poznamy ich pochodzenie, wygląd, czas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka przedstawia losy 4 pseudoreligijnych ugrupowań. Co jednak ważniejsze obnaża najgłębsze zakamarki ludzkiej psychiki: zarówno władczość, sadyzm i perwersje u samozwańczych zbawicieli jak i bezgraniczną uległość, służalczość i zaślepienie ich wiernych.
Opisy poszczególnych historii prowadzą od sielankowego życia z wizją raju po śmierć, fizyczne wyniszczenie i perwersje żywcem wyjęte z opisów de Sade.
Polecam nie tylko osobom interesującym się różnego typu odłamami religijnymi ale też wszystkim chcącym poznać najsilniejsze i najsłabsze strony człowieka.

Książka przedstawia losy 4 pseudoreligijnych ugrupowań. Co jednak ważniejsze obnaża najgłębsze zakamarki ludzkiej psychiki: zarówno władczość, sadyzm i perwersje u samozwańczych zbawicieli jak i bezgraniczną uległość, służalczość i zaślepienie ich wiernych.
Opisy poszczególnych historii prowadzą od sielankowego życia z wizją raju po śmierć, fizyczne wyniszczenie i perwersje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie tego się spodziewałam.
Ale od początku...
Tytuł jak i krótki opis sugeruje nam że znajdziemy tu trochę informacji o religii, trochę o historii, trochę o zwyczajach ludów słowiańskich.
Nie do końca jednak to właśnie tu znajdujemy.
W zasadzie podzieliłabym książkę na 2 części: wykopaliska i zwyczaje pogrzebowe.
Autor dokładnie oprowadza nas po stanowiskach archeologicznych w Polsce i jej pobliżu jak również dużą uwagę poświęca zmarłym.
Mitologii, której fragmentów się tu spodziewałam nie uraczymy.
Mało też o ogólnych zwyczajach ludów słowiańskich.
Spora uwaga poświęcona jest tu też epokom wcześniejszym - jakiś koncept w tym tkwi jednak przez to książka sporo odbiega od tematyki.
Podsumowując książka zła nie jest jednak czytając ją zabrniemy gdzieś daleko poza krąg Światowita...

Nie tego się spodziewałam.
Ale od początku...
Tytuł jak i krótki opis sugeruje nam że znajdziemy tu trochę informacji o religii, trochę o historii, trochę o zwyczajach ludów słowiańskich.
Nie do końca jednak to właśnie tu znajdujemy.
W zasadzie podzieliłabym książkę na 2 części: wykopaliska i zwyczaje pogrzebowe.
Autor dokładnie oprowadza nas po stanowiskach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Twórczość Danikena można lubić lub nie, postawa pośrednia jest raczej rzadka. Osobiście lubię jego niekonwencjonalne poglądy, choć traktuję je z oczywistą rezerwą.
Za plus tej pozycji uznałabym zdystansowanie samego autora do opisanych teorii.
Miło jest czytać teorie 'naukowe' które nie bronią się na siłę, a jedynie stawiają pytanie 'dlaczego nie? wymyślcie coś lepszego!'
Nikt nie chce się tego niestety podjąć.
Co z minusami?
Zniechęciła mnie teoria linii.
Nie jestem na tyle zaawansowana geograficznie i elastyczna czasowo aby podjąć się jej sprawdzenia jednak jeśli sam autor pisze że na mapie o mniejszej skali teoria działa a na mapie o większej już nie to nie trzeba być zbyt zaawansowanym matematycznie żeby zauważyć że coś jest nie tak.
Drugi punkt minusowy?
Teoria o Walhalli w jakiejś niemieckiej wsi.
Wybaczcie ale nie skomentuję...
Nieporozumień jest tu co prawda więcej jednak styl jak zawsze miły czytelnikowi a pomysły hm...ciekawe.
Myślę jednak że jak na autora pozycja, a szczególnie jej końcowa część, najlepszą nie jest.

Twórczość Danikena można lubić lub nie, postawa pośrednia jest raczej rzadka. Osobiście lubię jego niekonwencjonalne poglądy, choć traktuję je z oczywistą rezerwą.
Za plus tej pozycji uznałabym zdystansowanie samego autora do opisanych teorii.
Miło jest czytać teorie 'naukowe' które nie bronią się na siłę, a jedynie stawiają pytanie 'dlaczego nie? wymyślcie coś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Proste przydatne domowe sposoby na poprawę zdrowia. Nie wszystkie wybitnie skuteczne ale warto wypróbować bo na każdą przypadłość coś się znajdzie.

Proste przydatne domowe sposoby na poprawę zdrowia. Nie wszystkie wybitnie skuteczne ale warto wypróbować bo na każdą przypadłość coś się znajdzie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To moja pierwsza opowieść o Conanie jaką czytałam.
Z początku nieco się w niej gubiłam ale ostatecznie jednak mnie wciągnęła.
Całkiem sympatyczna opowieść na jeden wieczór.

To moja pierwsza opowieść o Conanie jaką czytałam.
Z początku nieco się w niej gubiłam ale ostatecznie jednak mnie wciągnęła.
Całkiem sympatyczna opowieść na jeden wieczór.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zawsze 'siedziałam' w black metalu, jednak uznając że czasy międzygatunkowej wojny mamy już za sobą postanowiłam poszerzyć nieco swoje horyzonty.
Najwyraźniej jednak trochę się myliłam...
Książka pisana lekkim, zinowym językiem z mnóstwem bezpośrednich wypowiedzi muzyków i setkami wspomnień. Niby fajnie się czyta jednak już po chwili zaczyna kłóć nas w oczy pewna tendencja. Coś jest death metalem więc musi być dobre, coś jest black metalem więc musi być złe. A co jeśli coś jest black metalem i jednak nawet autorowi nie przejdzie przez gardło że jest złe?
Wtedy staje się death metalem. Da-dam!
Bez sensu no ale cóż - takie właśnie kwiatki tam znajdujemy.
Dowiemy się że Bathory to prawie death, bo Quorthon tak na prawdę chciał grać DM tylko jeszcze o tym nie wiedział, a Dissection czy Necrophobić to czysty, rasowy death metal.
Razi, jeśli zna się dobrze te kapele...
Nie wiem jak wielkim ignorantem trzeba być żeby wypisywać takie rzeczy.
Sięgnęłam po ta książkę również z 2 powodu.
Jako że prawda leży zawsze po środku ciekawiło mnie jak deathowcy przedstawią konflikt z Black Circle.
Niestety nie dowiedziałam się zasadniczo niczego ponieważ jedyne co w tym temacie mówi książka to że BC była tylko grupą pozerów którzy przechwalali się rzeczami których w rzeczywistości nie robili.
Wychodzi na to że i płonące kościoły były dziełem Photoshopa...
Reasumując książka nie jest zła, lekka do czytania, wprowadza w klimat młodzieńczego zapału szwedzkich prekursorów deathu.
Brakuje w niej jednak obiektywizmu.
Jeśli jesteś fanem DM przeczytaj - spodoba Ci się.
Fan BMu? Nie radzę...tyko się zirytujesz.
Masz owy podział w głębokim poważaniu? Możesz po nią sięgnąć jednak osobiście radziłabym skorzystać z bardziej obiektywnej literatury.

Zawsze 'siedziałam' w black metalu, jednak uznając że czasy międzygatunkowej wojny mamy już za sobą postanowiłam poszerzyć nieco swoje horyzonty.
Najwyraźniej jednak trochę się myliłam...
Książka pisana lekkim, zinowym językiem z mnóstwem bezpośrednich wypowiedzi muzyków i setkami wspomnień. Niby fajnie się czyta jednak już po chwili zaczyna kłóć nas w oczy pewna tendencja....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki True Norwegian Black Metal Peter Beste, Johan Kugelberg
Ocena 9,1
True Norwegian... Peter Beste, Johan ...

Na półkach: , ,

Album pięknie wydany
Zawartość stanowią zdjęcia zarówno te najbardziej znane jak i fotografie nigdy nie publikowane
Treści raczej nie za wiele, głównie cytaty muzyków
W środku wkładka pokazująca rozwój norweskiego Black Metalu na przełomie lat
Na samym końcu, na innym rodzaju papieru przedruki okładek/wkładek najstarszych dem oraz zinów (Slayer, Kerrang!) z tamtego okresu
Obowiązkowa pozycja kolekcjonerska dla fanatyków tematu!

Album pięknie wydany
Zawartość stanowią zdjęcia zarówno te najbardziej znane jak i fotografie nigdy nie publikowane
Treści raczej nie za wiele, głównie cytaty muzyków
W środku wkładka pokazująca rozwój norweskiego Black Metalu na przełomie lat
Na samym końcu, na innym rodzaju papieru przedruki okładek/wkładek najstarszych dem oraz zinów (Slayer, Kerrang!) z tamtego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka opisuje kilka ciekawych i raczej mało znanych historii z dziejów kościoła.
W lekturze jest lekka, jednak spora ilość nazwisk, dat i faktów wymaga nieco skupienia.
W samej części merytorycznej minusów niewiele, jednak w oczy rzucają się dość liczne błędy ortograficzne oraz zupełnie niezasadne rozdzielanie wyrazów myślnikiem w środku linijki.
Do wad książki dodałabym też brak tłumaczenia obcojęzycznych tytułów, cytatów czy wtrąceń.

Książka opisuje kilka ciekawych i raczej mało znanych historii z dziejów kościoła.
W lekturze jest lekka, jednak spora ilość nazwisk, dat i faktów wymaga nieco skupienia.
W samej części merytorycznej minusów niewiele, jednak w oczy rzucają się dość liczne błędy ortograficzne oraz zupełnie niezasadne rozdzielanie wyrazów myślnikiem w środku linijki.
Do wad książki dodałabym...

więcej Pokaż mimo to