Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jerzy Głosik
9
7,0/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
108 przeczytało książki autora
162 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
W kręgu Światowita Jerzy Głosik
5,7
Dawno dawno temu w odległej galaktyce, nie nie to nie tak, ta książka przenosi nas w przeszłość! Chodzimy po ziemiach polskich ze słowianami celtami a w ziemiach po których oni chadzali autor w bardzo przejrzystej formie intryguje tym co z niej wykopano. Czyta się jakby bajkę a jednocześnie zachowuje swój potencjał archeologiczny. Warto się zapoznać z pradziejami sprzed wielu wielu czasów i epok. Tym co sprawiło że jesteśmy tu i teraz tacy podobni... A więc? Dawno dawno temu...
W kręgu Światowita Jerzy Głosik
5,7
W połowie XIX w. na Podolu, z rzeki Zbrucz wydobyto kamienny posąg pochodzący z IX w. nazwany w literaturze fachowej Światowidem ze Zbrucza. Posąg jest bardzo tajemniczy, a jego słowiańska proweniencja, tak chętnie propagowana jako pewnik, jest tylko jedną z wielu możliwych hipotez. Możliwe, że ten domniemany słowiański „bałwan” był elementem kultu np. szczepów celtyckich czy nawet azjatyckich nomadów przetaczających się przez tereny dzisiejszej zachodniej Ukrainy. Tak więc jego słowiański rodowód przyjęty na wiarę w literaturze popularnonaukowej jest zaklinaniem rzeczywistości. Jesteśmy po prostu tak mocno spragnieni jakichkolwiek materialnych zabytków pierwotnej kultury Słowian, że jesteśmy gotowi widzieć je nawet tam, gdzie ich nie ma. Już sam nazwa Światowid jest błędnym nawiązaniem do słowiańskiego Świętowita, który jednak dość gruntownie różni się w pozostałych po nim przekazach od „bałwana” wydobytego z nurtu Zbrucza. Z całym tym monumentem jest związanych więcej pytań niż daje on odpowiedzi. Na pewno nie znajdziemy w nim wiarygodnego klucza do mrocznego zamku starych wierzeń słowiańskich. Poza tym zestawianie Świętowita, znanego tylko z lokalnych wierzeń jednego z licznych plemion Słowian Połabskich na wyspie Rugii nie za bardzo uprawnia do stosowania bezpośredniej analogii i wyciągania identycznych wniosków dla innego lokalnego kultu oddalonego o ponad 1200 km gdzieś na przedpolach stepów ukraińskich. Pamiętajmy, że wtedy nie było praktycznie żadnych traktów handlowych, teren dzisiejszej Polski był porośnięty jedną wielką dziewiczą puszczą, nieuregulowane rzeki rozlewały się szeroko tworząc wielkie bagniska osłaniane przez prastary drzewostan. Nie wierzę, że w takich warunkach mogła istnieć jakakolwiek kulturowo-religijna łączność pomiędzy zamkniętymi w swoim rodowym kręgu szczepami słowiańskimi.
Przechodząc do samej książki, to jest ona napisana przyjemnym stylem , który w przystępnych słowach wprowadza czytelnika w treść. I tutaj zaczyna się zgrzyt. Gdyby ta książka była pracą magisterską musiałbym ją uwalić jako napisaną nie na temat. Jak to bywa ze wszystkimi publikacjami na temat pierwotnych wierzeń Słowian, ze względu na szczupłość danych, autorzy mocno abstrahują od właściwego tematu. Jerzy Głosik z każdą kolejną stroną książki wyprowadza nas hen, daleko spoza „kręgu Światowida”, aby poruszać się w oklepanych i powszechnie znanych tematach związanych z przekazami Galla Anonima o początkach Państwa Polskiego. Z pomocą autorowi przychodzi również Ibrahim ibn Jakub, żydowski handlarz niewolników na służbie Murów, okupujących ówczesną Hiszpanię. To zabawne, że ten człowiek jest określany w literaturze jako podróżnik, geograf i kupiec. Czyli niby taki Cejrowski z doby Mieszka I. Ten handlarz żywym towarem, którego słowiańszczyzna nie szczędziła od czasów wczesnego średniowiecza, przybył na tereny naszego kraju w latach 965-966, a co najważniejsze - w kilku zdaniach zachował swoje spostrzeżenia na temat Słowian w kronice „Księga dróg i królestw”. Z racji tego, że kronika powstała w świecie kultury arabskiej, nie była znana w Europie aż do połowy XIX w. Zapiski poświęcone Słowianom Zachodnim są jednak bardzo interesujące, na przykład pada tam współczesna nazwa określająca gród nad dolną Wisła czyli Kraków. Mieszko I jest określany przez kronikarza jako „Król Północy” i brzmi to dla mnie trochę jak opis akcji z książki o Conanie Barbarzyńcy.