Najnowsze artykuły
- ArtykułyPosłuchaj, to do ciebie! „Plac Senacki 6PM” Vincenta V. Severskiego po raz pierwszy jako słuchowiskoBartek Czartoryski1
- ArtykułyJesienne Targi Książki w Warszawie już w ten weekendLubimyCzytać1
- ArtykułyCzas na zmiany: książki o klimacie i przyszłości ZiemiAnna Sierant4
- ArtykułyPrzygotuj się na nadchodzącą jesień. Najlepsze książkowe promocje wrześniaLubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marian Grzegorz Gerlich
3
7,2/10
antropolog kultury, etnolog, publicysta. Badacz kultury śląskiej i Polaków na Kresach; cyganolog. Pracownik Śląskiego Instytutu Naukowego (1974-1992),redaktor naczelny Zarania Śląskiego (1985-1992),dyrektor Muzeum Miejskiego w Zabrzu (1998-2003),redaktor naczelny Dialog-Pheniben (1996-2004),redaktor naczelny ZIS - ośrodka prasowo-telewizyjnego w Zabrzu (2003-2007). Autor kilkunastu książek i ponad 100 artykułów naukowych.
7,2/10średnia ocena książek autora
18 przeczytało książki autora
80 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Strachy. W kręgu dawnych śląskich wierzeń
Marian Grzegorz Gerlich
7,4 z 11 ocen
76 czytelników 3 opinie
1989
Najnowsze opinie o książkach autora
Strachy. W kręgu dawnych śląskich wierzeń Marian Grzegorz Gerlich
7,4
Książkę przeczytałam wyrywkowo, gdyż na szybko potrzebowałam informacji w niej zawartych. Na pewno sięgnę do niej jeszcze raz, bo bardzo rzetelnie i obrazowo opisuje strachy wszelkiego rodzaju, które funkcjonowały na Śląsku i myślę, że również poza nim. Dużym plusem są przypisy na końcu każdego rozdziału, są to odwołania i do literatury i do przekazów ustnych, przez co opowieść o strachach jest wiarygodna. Dziś już nie wierzymy raczej w "takie rzeczy", ale coś z tego w nas pozostało. Mnie samej zdarza się czasami stwierdzić, że "jakoś mnie zmora dusi". Polecam. Bardzo ciekawa pozycja, w której tekst popularnonaukowy jest przeplatany tekstem literackim.
Strachy. W kręgu dawnych śląskich wierzeń Marian Grzegorz Gerlich
7,4
"Strachy" to książka ilustrująca w sposób bardzo obrazowy demonologiczny system wierzeniowy na terenach robotniczych śląska.
Znajdziemy tu informacje o diabłach, skarbnikach, zmorach, utopcach, zjawach i czarownicach.Zakres dość niewielki bo i obszar badania skromny, za to wszystkie 'stworzenia' opisane są bardzo dokładnie i rzetelnie. Poznamy ich pochodzenie, wygląd, czas i miejsce występowania, zwyczaje, sposób działania, metody obrony. Zapoznamy się również z obszernymi relacjami świadków, którzy mieli wątpliwą przyjemność je spotkać.
Co do owych relacji widzę tu zarówno plus jak i minus. Otóż wszystkie pisane są typową gwarą śląską. Z jednej strony nadaje to książce uroku i autentyczności, z drugiej jednak niewprawiony czytelnik zmuszony jest po części domyślać się o co chodzi, lub co rusz zerkać do zamieszczonego z tyłu słowniczka. Z biegiem książki można się do tego jednak w miarę przyzwyczaić.
Kończąc tą recenzję chciałam też dodać coś od siebie. Jako że również pochodzę ze śląska (choć nie z omawianej jego części) lektura ta skłoniła mnie do odwiedzenia mojej babci i wypytania o owe wierzenia ze strony bardziej praktycznej:
"-Babciu, a za Twoich czasów to były utopce?
-A co to te utopce? - spytała zamyślona.
-Eee...jak nie wiesz to chyba nie było... - odparłam z rezygnacją.
-Aaa...ja wiem o co Ty mnie pytasz! Tylko że u nas to na to topielce się mówiło. Były, były! W bagnach siedziały. Babcia to opowiadała, że jak tatuś wracał kiedyś nocą, tam za młynem, to tak uciekać musiał, bo z tych bagien to powychodziły ludziki takie i go gonić zaczęły. Tam się dużo ludzi potopiło. A sąsiadom to i bydło topiły. Jak ja z Janią była mała to tam takie piękne kwiaty rosły. To nam mama zawsze mówiła, żeby z dala od tego chodzić bo to utopce są.
-A zmory też były?
-Była u nas taka jedna zmora. Do tego Heńka tam na górce chodziła. Tak go po nocach cyckała, że na piersiach cały czerwony był, to nam kiedyś pokazywał. My wiedzieli która to i każdy się jej bał. A i wiedźma była. Taka chuda, brzydka i takie te oczy miała. Co sąsiad konia kupił, to ona patrzyła i mówiła jaki ładny koń. I mu wszystkie od razu zdychały."
Relacje z pierwszej ręki zawsze niezastąpione - szczerze zachęcam do zdobycia własnych!
Przy okazji lektury rozdziału o urokach przypomniało mi się również moje dzieciństwo, kiedy to babcia wiązała mi czerwone kokardki "żeby kto nie uroczył". Sama też 'padałam ofiarą' przecierania pieluchą, kiedy jakaś obca kobieta 'źle spojrzała' albo 'zanadto wychwaliła' moją osobę.
Strachy krążą bliżej, niż może nam się wydawać...