-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać390
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2018-11-10
2018-10-26
Czuję, że jestem z Sheridan na wojennej ścieżce. Jedna jej książka mi się podoba, wręcz szaleję za nią, żeby kolejna okazała się rozczarowaniem. I tak jak "Bez uczuć" wydawało mi się świetne, to autorka zrobiła (nie)zgrabny manewr, który zniszczył wszystko. Może to mój aktualny nastrój, a może książka niczego nie urwała, bo była słaba. Nie wiem, historia nie była najgorsza, ale również nie powaliła. Liczę, że autorka trochę urozmaici swoje historie.
Czuję, że jestem z Sheridan na wojennej ścieżce. Jedna jej książka mi się podoba, wręcz szaleję za nią, żeby kolejna okazała się rozczarowaniem. I tak jak "Bez uczuć" wydawało mi się świetne, to autorka zrobiła (nie)zgrabny manewr, który zniszczył wszystko. Może to mój aktualny nastrój, a może książka niczego nie urwała, bo była słaba. Nie wiem, historia nie była najgorsza,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-20
Recenzja: http://www.wachajac-ksiazki.pl/2016/07/mia-sheridan-eden-nowy-poczatek.html
Już od pierwszego spotkania z Mią Sheridan wiedziałam, że nie zawiodę się na jej książkach. Określenie mojego zachwytu pierwszą jej powieścią, którą miałam okazję przeczytać, można określić jedynie jako miłość od pierwszego zdania. Historie spod jej pióra są nasączone głęboką emocjonalnością, co daje niesamowicie rozwijające się pozytywne napięcie, nie tylko między bohaterami, ale również czytelnikiem a słowem. Powieści Sheridan mają jedną charakterystyczną cechę, tak samo jej jej styl: albo się ją z miejsca pokocha, albo znienawidzi.
Eden. Nowy początek to jak dotąd tylko jedna książka, która jest kontynuacją w całym repertuarze autorki. Drugi tom jest przedstawiony w nieco jaśniejszych odcieniach życia, więcej w nim niczym niekażonych uczuć, które okazują bohaterowie, ale nie umniejsza to ich wielkości i sile. Nie mogę napisać inaczej niż to, że Nowy początek jest idealną kontynuacją pod każdym możliwym względem i zawiera dokładnie wszystko to, co tak bardzo kocham w romansach.
Nie będę rozpisywać się na temat tego, że Eden, jako nieliczna z głównych bohaterek, zdobyła moją ogromną sympatię. Jej charakter, sama postać, niezwykle rozwinęła się po Narodzinach odwagi, co teoretycznie może nie dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że fabuła drugiej części dzieje się trzy lata po tragicznych wydarzeniach z pierwszego tomu. Sheridan świetnie ukazała odciśnięte piętno miesięcy, tygodni i dni rozłąki na Eden. Z zagubionej dziewczynki, przez załamaną dziewczynę, do silnej kobiety - pisarka doskonale poradziła sobie z najdrobniejszymi szczegółami jej nieprzeciętnej przemiany. Od samego początku lubiłam główną bohaterkę za jej ogromne serce i pomysłowość, a teraz dodatkowo autorka urozmaiciła ją o determinację, odwagę i swego rodzaju niezależność.
Co dziwne, przy Calderze Sheridan postawiła na nieco więcej uczuciowości, zranienia i desperacji. Broń Boże, nie narzekam! Bardzo zaciekawił mnie sposób postrzegania jego postaci przez pisarkę i kierunek, w którym zmierzał. Nie jest on już schmatycznym męskim charakterem, co było lekko odczuwalne w pierwszym tomie. Nie, jego delikatna dusza, zranione serce i wielka miłość do Eden ukszatłtowała pięknego wewnętrze mężczyznę. Wielki ukłon w stronę Sheridan, że skierowała jego tory w innym kierunku i to w doskonałym stylu.
Lekkość pióra autorki pozwala uzyskać powalający efekt nieprawdopodobnie silnych uczuć. Tak jak wspomniałam wcześniej, Eden. Nowy początek (i nie tylko) jest przepełniona realistycznymi, silnymi, zniewalającymi uczuciami. Nie sposób oderwać się od książki choćby na jedną minutę. Pełne optymizmu zakończenie, walka o wolność z demonami przeszłości i odkrywanie na nowo miłości między bohaterami - to właśnie przepis Mii Sheridan na doskonałą historię.
Mia Sheridan jest jedną z najbardziej obiecujących autorek na polskim rynku, uznana za oceanem. Jej powieści nacechowane są pełną gamą uczuć. Jeśli chodzi o zakończenia, to właśnie jest to nieliczna pisarka, której ostatnie rozdziały zapewniają mi spokojny sen i szeroki uśmiech. Autorka z przytupem kończy każde swoje dzieło i chwała jej za to. Żeby poznać, co to znaczy prawdziwy romans, po prostu trzeba przeczytać Sheridan, nie ma innego wyjścia.
Recenzja: http://www.wachajac-ksiazki.pl/2016/07/mia-sheridan-eden-nowy-poczatek.html
Już od pierwszego spotkania z Mią Sheridan wiedziałam, że nie zawiodę się na jej książkach. Określenie mojego zachwytu pierwszą jej powieścią, którą miałam okazję przeczytać, można określić jedynie jako miłość od pierwszego zdania. Historie spod jej pióra są nasączone głęboką...
2016-06-10
Recenzja udekorowana o piękne cytaty z powieści: http://www.wachajac-ksiazki.pl/2016/06/mia-sheridan-calder-narodziny-odwagi.html
Po raz trzeci przekonałam się, że powieści Sheridan nacechowane są pełną paletą emocji. Każde słowo, zdanie ma sens, przepełnione jest namiętnością, gwałtownością. Kolejny raz autorka dowiodła, że jej powieści to nie tylko oryginalne historie o miłości i przeznaczeniu, ale również pokazała, że potrafi również stworzyć cudownych, silnych bohaterów, intrygujące tło dla wydarzeń oraz zapierającą dech w piersiach akcję.
Calder. Narodziny odwagi, to powieść niesamowita, nic więcej nie należy dodawać. Z własnego doświadczenia ze stylem pisarki, wiem, że uwielbia ona komplikować sobie życie i pisać o tematach niespotykanych, unikanych lub najzwyczajniej w świecie o tych, o których na co dzień nie myśli czy unikamy. To czyni jej powieści jeszcze bardziej unikatowymi i obezwładniającymi. I tym razem nie zawiodłam się, ponieważ dostałam znacznie więcej, niż pierwotnie oczekiwałam.
Calder po raz pierwszy zobaczył Eden, kiedy miał dziesięć lat. W młodszej wersji głównego bohatera było coś, co niezaprzeczalnie mnie urzekło. Być może była o jego wrodzona siła, wewnętrzne piękno duszy i niczym niezmącona czystość serca, nie mam bladego pojęcia, a jednak zakochałam się w nim. Szaleńczo i bez pamięci. A jednak, kiedy staje się mężczyzną... Nie, emocje, które mi wtedy towarzyszyły, są nie do opisania. Jego najważniejszą cechą jest to, że w kreacji jego charakteru nie nie ma dobrze utartych schematów.
Za to o Eden mogę powiedzieć znaczenie mniej, ponieważ jej postać została przedstawiona nieco bardziej tajemniczo. Sama bohaterka niewiele wiedziała o życiu, o sobie, ale z czasem to się zmieniło. Rozkwitła niczym najpiękniejszy kwiat dopiero zaznawszy prawdziwej miłości. Najważniejszymi jej cechami jest upór, siła i zdrowy rozsądek, który czasem (przy Calderze) lub sobie pofolgować.
Calder to historia nasączona ogromem przeróżnych, silniejszych bądź słabszych emocji. Bez cienia wątpliwości mogę powiedzieć, że powieści spod pióra Sheridan to jedne z najlepszych książek jakie miałam okazję przeczytać w życiu. Lekkość stylu pisania, nieprzewidywalność, ale przy tym umiejętność nakreślenia zrozumiałych sytuacji przez autorkę jest zdecydowanie nie do podrobienia, jeśli pod uwagę weźmie się fakt, że jej bohaterowie biorą udział w naprawdę niebezpiecznych wydarzeniach, igrają z ogniem czy przemierzają niestrudzone koleje życia, które mniej lub bardziej daje się im we znaki.
Gorąco polecam wszystkim miłośnikom romansów, powieści ciekawych, urzekających i rozrywających duszę oraz serce na miliony kawałków. Nie muszę zastanawiać się, dlaczego autorka odniosła tak ogromny sukces ze swoimi książkami, ja również przepadłam, jak cały świat, dla jej twórczości. Sheridan, bez słowa zwątpienia z mojej strony, trafia na listę ulubionych autorów i gwarantuję, że ktokolwiek sięgnie po jej historie - nie zawiedzie się.
Recenzja udekorowana o piękne cytaty z powieści: http://www.wachajac-ksiazki.pl/2016/06/mia-sheridan-calder-narodziny-odwagi.html
Po raz trzeci przekonałam się, że powieści Sheridan nacechowane są pełną paletą emocji. Każde słowo, zdanie ma sens, przepełnione jest namiętnością, gwałtownością. Kolejny raz autorka dowiodła, że jej powieści to nie tylko oryginalne historie o...
2016-10-01
2018-02-20
https://wachajac-ksiazki.blogspot.com/2018/02/bez-szans-mia-sheridan.html
Od pewnego czasu odczuwam wrażenie, że do książek Mii Sheridan nie trzeba człowieka przekonywać. Myślę, że dla fanów gatunku, nazwisko autorki, to już pewien rodzaj gwarancji, że historia będzie dobra. Istnieje szansa, że się mylę, lecz nie znajduję w swojej pamięci ani jednej naprawdę negatywnej opinii o twórczości Sheridan.
Powieści te cechują się lekkością, będąc zarazem kłębowiskiem najprzeróżniejszych uczuć. Moim zdaniem jest to ogromna i jedna z najważniejszych zalet romansów. Moja przygoda z pisarką zaczęła się niemal dwa lata temu i z całą pewnością, oraz mocą, mogę wszystkich zapewnić, że jej twórczość się nie nudzi, ba!, uważam się za jedną z jej fanek. Z niemal nabożną czcią rozpoczynam każdą historię, a z prawdziwą przyjemnością i ekscytacją wyczekuje nowych książkowych premier. Jednak do „Bez szans” mam pewne zastrzeżenia...
Nie umiem stwierdzić jednoznacznie, czy mój odbiór książki jest rezultatem kilkumiesięcznego okresu czytania, przez co nie mogłam dostatecznie dobrze wbić się w fabułę, czy po prostu między tą pozycją a mną nie zaiskrzyło, tak jak powinno. Z jednej strony nie umiem określić jednomyślnie, co było minusem, ale coś mi zgrzyta – po prostu. Książka ma dobrych bohaterów, którzy walczą o miłość (dokładnie w stylu Sheridan), ale trochę trudna do przełknięcia była dla mnie retrospekcja, co w praktyce dało połączenie dwóch gatunków, jednego za którym nie przepadam. Rezultat widać jak na dłoni.
Tenleigh jest normalną dziewczyną, pochodzącą z biednej rodziny, co było głównym powodem działania osławionego przeznaczenia. Nie ukrywam, bardzo ekscytują mnie takie rozwiązania i zdecydowanie poprawiają humor. Takie książkowe, lekko przekoloryzowane pokrewieństwo dusz, czyż nie dla niego czytamy romanse? Pomijając jednak moje preferencje, to jestem zupełnie neutralnie nastawiona do tej postaci, nie powalała swoją górnolotnością, ale mimo wszystko, przyjemnie było przeżywać jej rozterki, gdyż nie była typową idiotką.
Kyland jest dla mnie trudną postacią. Przez większość książki, najzwyczajniej w świecie, do mnie nie przemawiał, chociaż muszę przyznać, że w tym czasie żaden bohater tego nie zrobił, więc chyba mogę mu to wybaczyć. Co by nie napisać, końcu porządnie się zrehabilitował. Trzeba przyznać, że tęskniłam za uczuciem niekontrolowanego kołatania serca i dreszczy, jakie potrafią dać tylko dobrze stworzone relacje między bohaterami, nawet jeśli jest to tylko końcówka.
Nie zrozumcie mnie źle, „Bez szans” jest naprawdę dobre, warto spędzić przy niej wieczór. Być może, nawet za kilka tygodni czy miesięcy, do niej wrócę lub do najlepszych fragmentów, ale nie znajdzie się ona na liście moich ulubionych książek. Widocznie autorka miała spadek formy (lub to ja go miałam) i mam szczerą nadzieję, że następną jej historią wszystko sobie odbiję. Więc nie zniechęcajcie się zbytnio, gwarantuję, że czasu nie zmarnujecie.
Nie mogę natomiast przeżyć i po prostu krew mnie zalewa od błędów stylistycznych, językowych, gramatycznych, które raz za razem popełnia wydawnictwo. I nie tylko w tej książce, ale właściwie w każdej. Ludzie, no błagam, postawcie na jakość, nie na ilość!
https://wachajac-ksiazki.blogspot.com/2018/02/bez-szans-mia-sheridan.html
Od pewnego czasu odczuwam wrażenie, że do książek Mii Sheridan nie trzeba człowieka przekonywać. Myślę, że dla fanów gatunku, nazwisko autorki, to już pewien rodzaj gwarancji, że historia będzie dobra. Istnieje szansa, że się mylę, lecz nie znajduję w swojej pamięci ani jednej naprawdę negatywnej...
2016-04-24
Recenzja urozmaicona o cytaty: http://www.wachajac-ksiazki.pl/2016/04/mia-sheridan-stinger-zado-namietnosci.html
Nie zdołam ukryć ogarniającego mnie uczucia, że powieści Sheridan są obowiązkową lekturą dla wszystkich fanów romansów i literatury erotycznej. Już od dawna miałam ogromną ochotę na zapoznanie się z twórczością tej amerykańskiej autorki i wreszcie miałam okazję przeczytać Stinger. Żądło namiętności. Przed rozpoczęciem książki nie sądziłam, że natrafię na historię świeżą i oryginalną, ale zarazem będącą znaną i przez wielu uwielbianą.
Sheridan postawiła na starą i dobrze znaną miłość oraz przeznaczenie. Nie ukrywam, że uwielbiam tego typu powieści, ponieważ niosą one słodką atmosferę i są skutecznym oderwaniem od rzeczywistości, na kilka godzin zapomina się o otaczającym świecie – i taka właśnie jest historia Grace i Carsona. Więc, gdzie tu, wspomniany wcześniej, powiew oryginalności? Zdecydowanie cała opowieść o uczuciu między tą dwójką, na pozór sprzecznych charakterów, jest magiczna.
Grace, która pozornie jest nudną studentką prawa, tak naprawdę jest kobietą, z którą nie można się nudzić. Na początku wydawała się sztywna, ale w środku była odważną, sarkastyczną, wykazującą się poczuciem humoru osobą. Nie była wątłą kruszynką, którą należy ratować z każdej opresji, tylko młodą, silną kobietą, która dąży do wyznaczonych celów, i (absurdalnych)planów. Po upojnym weekendzie z Carsonem, życie Grace nabiera rozpędu i dziewczyna postanawia zmienić swoje wcześniejsze postanowienia, zrobić coś dla siebie. I taką właśnie główną bohaterkę lubię.
Carson Stinger to bohater, którego z miejsca obdarzyłam ogromną dawką sympatii. Aktor filmów pornograficznych, to zdecydowanie nowy typ bohatera, a jego kreacja jest bardzo odważnym krokiem, który zrobiła autorka. Wyrwała się spod schematu tworzenia męskich charakterów – tajemniczych i nieprzystępnych. Carsona stworzyła jako figlarnego, pewnego siebie mężczyznę, który zarabia swoim pięknym ciałem oraz przystojną twarzą. Jednak wszystko się zmienia po dwóch dniach w Vegas, całe jego życie. Przejście z branży erotycznej do służby wojskowej było zaskakującym pomysłem, lecz nadało sens całej historii.
Najważniejszym aspektem powieści Sheridan były opisy relacji między bohaterami, seksem i normalnym funkcjonowaniem w społeczeństwie, ale również samej miłości, jej postrzegania, przeżywania. Erotyczna część powieści została przedstawiona w sposób zmysłowy, ale nie wulgarny – co jest ogromną zaletą. Autorka również świetnie poradziła sobie z opisami uczyć, które przeżywała Grace, ale również Carson. Świetnie oddzieliła męski charakter od damskich, buzujących emocji.
Mia Sheridan zdecydowanie zasługuje na wszystkie sukcesy, które odniosła za oceanem i zaczęła w Europie. Bawiłam się świetnie podczas lektury i nie raz byłam zaszokowana, w którą stronę autorka kieruje los swoich bohaterów. Myślę, że niewiele brakuje, żeby Sheridan znalazła się na liście moich ulubionych autorów. Polecam, w szczególności wszystkim tym, którzy kochają historie o przeznaczeniu i prawdziwej miłości.
Recenzja urozmaicona o cytaty: http://www.wachajac-ksiazki.pl/2016/04/mia-sheridan-stinger-zado-namietnosci.html
Nie zdołam ukryć ogarniającego mnie uczucia, że powieści Sheridan są obowiązkową lekturą dla wszystkich fanów romansów i literatury erotycznej. Już od dawna miałam ogromną ochotę na zapoznanie się z twórczością tej amerykańskiej autorki i wreszcie miałam okazję...
2016-05-08
Recenzja urozmaicona o cytaty: http://www.wachajac-ksiazki.pl/2016/05/mia-sheridan-bez-sow.html
Do przeczytania Bez słów nie musiałam być szczególnie zachęcana, ani też nie zmuszałam się do kolejnego podejścia do twórczości Sheridan. Wiedziałam już od samej daty premiery, że prędzej czy później, powieść trafi w moje ręce, na moją półkę i pochłonę ją w zaledwie kilka godzin. I tak też się stało - przepadałam od pierwszego rozdziału, od pierwszego zdania, od pierwszego słowa.
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, już wcześniej miałam możliwość wstępnego zapoznania się ze stylem pisarki, kierunku w którym zmierza czy po porostu sprawdzić, czym jest jej fenomen. I właśnie Bez słów sprawiło, że pokochałam pióro Sheridan na zawsze i na wieczność. Historia Archera i Bree pochłonęła mnie całą i wiedziałam, że jestem w stanie zarwać noc, żeby zakończyć tą cudowną opowieść.
Założyłam, że Bree nie jest nowym typem bohaterki. Dlaczego? Podejrzewam, że zaczęłam kierować się wobec niej pewnym przeczuciem, że już kiedyś spotkałam lub spotkam postać, która będzie chociaż odrobinę podobna do niej. Jednak z biegiem czasu musiałam dokonać pewnych zmian w moim rozumowaniu. Bree nie jest bohaterką, którą spotyka się w każdej (chociaż nie wiem jak bardzo oryginalnej) powieści. Jej charakter, postawa jest nowa i świeża. Kobieta jest nastawiona do życia raczej w pozytywny sposób, chociaż spotkało ją wiele bólu i nieszczęścia, ale mimo to, to ona wyciąga do tajemniczego Archera dłoń.
I wreszcie mogę przejść do charakteru, który był dla mnie nie lada zaskoczeniem i wyzwaniem. Autorka, w przeciwieństwie do Colleen Hoover, przystąpiła do fizycznej kreacji bohatera z o wiele większą wiedzą i realizmem, czym zyskała u mnie dozgonne uznanie. Nie chciałabym zdradzić za dużo, ponieważ każdy musi to przeczytać i poczuć na własnej skórze, ale Archer nie jest typową męską postacią, których mamy tak wiele w powieściach New Adult. Nie, on jest oryginalny, uroczy i wcale nie tak tajemniczy jak uważają wszyscy.
Tym razem zrobię coś, czego nigdy nie zrobiłam w ciągu całego swojego życia, pisania i czytania. Chciałabym zauważyć, że tłumaczenie powieści odbiega trochę od wymarzonego. Język jest zbyt prosty oraz tłumaczka używa sformułowania: bzykające komary (owady bzyczą). Reszta powieści: historia, bohaterowie i przeznaczenie - ujęte są w najdoskonalszy sposób na świecie. Żałuję, że już nie zapoznam się z dalszymi losami tej dwójki, jednak powieść kończy się w najdoskonalszy z możliwych sposobów, dlatego też Sheridan stanęła na podium.
Polecam każdemu! Autorka pobiła J. Crownover - co jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Pisarka trafia na listę moich najlepszych twórców i nie ma takiej mocy, która zmieniłaby moje nastawienie do jej pióra. Nie mogę doczekać się kolejnych powieści autorki, które zajmą najwyższe miejsce na mojej półce. Jest to jedna z najlepszych, najdoskonalszych powieści z gatunku - to się rozumie bez słów!
Recenzja urozmaicona o cytaty: http://www.wachajac-ksiazki.pl/2016/05/mia-sheridan-bez-sow.html
Do przeczytania Bez słów nie musiałam być szczególnie zachęcana, ani też nie zmuszałam się do kolejnego podejścia do twórczości Sheridan. Wiedziałam już od samej daty premiery, że prędzej czy później, powieść trafi w moje ręce, na moją półkę i pochłonę ją w zaledwie kilka...
2018-03-05
https://wachajac-ksiazki.blogspot.com/2018/03/bez-pozegnania-mia-sheridan.html
Czasem wydaje się, że niemal wszystkie motywy i wątki zostały już w romansach wykorzystane. I możliwe, że tak się stało, dlatego też w tym gatunku nie liczy się, a przynajmniej nie powinna się liczyć, tak bardzo sama oryginalność fabuły, ale raczej uczucia i emocje towarzyszące bohaterom. Czyż miłość i nienawiść nie są największymi wrogami i sprzymierzeńcami ludzi?
Twórczość Sheridan jest niemal całkowicie przesiąknięta wszelakiej maści emocjami i było tak od samego początku, kiedy tylko zaczęłam czytać jej książki. Jak dotąd to właśnie „Bez pożegnania” bezsprzecznie wygrywa pojedynek. Kierując się opisem z tyłu książki, nie znajdziecie za wiele słów zachęty i myślę, że jest to nawet dobre posunięcie, ponieważ najlepiej czytać tę powieść w pełnym zaskoczeniu i niewiedzy. Nie da się ukryć, że jest to jedna z najbardziej poruszających historii, ale również jedna z doroślejszych książek z młodymi bohaterami, którą miałam okazję przeczytać.
Lia jest stosunkowo młodziutką osobą, która musi walczyć nie tylko o miejsce do spania, edukację, ale również o miłość, nie tylko tą romantyczną. Uważam, że ta postać jest na swój sposób tragiczna i chociaż w koniec końców odzyskuje spokój ducha, to nie można jej nie współczuć na każdym kroku. Wielokrotnie byłam oburzona zachowaniem bliskich i dalszych dla niej postaci, jednakże myślę, że w tej kwestii dużą rolę odegrali dorośli, którzy przecież powinni świecić przykładem.
Tak naprawdę z bliźniaków łatwiej, chociaż autorka chyba próbuje nas przekonać, że jednak nie, jest polubić Prestona. Jest on cichy i poważny, można na nim polegać. Właściwie w niektórych przypadkach można pokusić się o stwierdzenie, że ma serce na dłoni. Co do Cole'a, to chyba na jego postać wiecznie przymykałam oko. Trochę irytował, ale ogólnie był mi raczej obojętny. Typ zabawnego, ironicznego chłopaczka, któremu wszystko uchodzi na sucho, a jeśli nie, to zajmie się tym ktoś inny. Wątek z tą dwójką mężczyzn był naprawdę ciekawy, chociaż nie spodziewałam się takiego rozwinięcia.
Powieści Mii Sheridan mają w sobie to coś, co tak bardzo uwielbiam w romansach. „Bez pożegnania” jest historią bardzo dojrzałą, ale zarazem dziecinnie naiwną. Zdecydowanie przoduje ból, zagubienie i niepewność, od czego aż serce boli. Bohaterowie uczą się radzić sobie z tragiczną rzeczywistością, ale również ufać sobie nawzajem, co nie zawsze im wychodzi.
Myślę, że jest to nie tyle fantastyczna przygoda, co oderwanie się na chwilę, chociażby krótką, od codziennych problemów i zagłębienie się w świat prawdziwej, niewinnej miłości, która rozkwitała przez wiele lat i napotkała wiele problemów, które zaowocowały naprawdę silnym i niepowtarzalnym uczuciem. Ale również przeczytacie w niej o bólu, próbie odnalezienia siebie i walki z rzeczywistością, która czasami bywa aż zbyt okrutna.
https://wachajac-ksiazki.blogspot.com/2018/03/bez-pozegnania-mia-sheridan.html
Czasem wydaje się, że niemal wszystkie motywy i wątki zostały już w romansach wykorzystane. I możliwe, że tak się stało, dlatego też w tym gatunku nie liczy się, a przynajmniej nie powinna się liczyć, tak bardzo sama oryginalność fabuły, ale raczej uczucia i emocje towarzyszące bohaterom. Czyż...
Już tak mam, że posiadam ścisłe grono autorów, których wszystkie książki muszę przeczytać. Tak również jest z Sheridan. I chociaż byłam lekko negatywnie nastawiona na Bez lęku, to ostatecznie nie narzekam.
Historia Lily i Holdena ma w sobie coś z tajemniczości, melancholii i dużej dozy smutku. Właściwie po raz pierwszy przeczytałam powieść, która zostawiła mnie w takiej niepewności i zawieszeniu. Nie wiem, co mam sądzić o zakończeniu, które zostawiło jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi. Normalnie takie sytuacje postawiłby sprawę jasno: nigdy więcej. Tym razem w głowie mam tylko: więcej.
Ciężko mi określić ocenę oraz uczucia po lekturze. Zdaję się, że kiedyś do niej wrócę i może znajdę gdzieś między wierszami wytłumaczenie, ale może nie. Jedno jest pewne, Bez lęku jest nowym obliczem romansu. Bolesnym, mistycznym, ale również oryginalnym. Polecam.
PS. wyjątkowo w tej książce nie było błędów stylistycznych czy językowych. Brawa dla wydawnictwa, po 5 książkach Sheridan wreszcie to zrobili
Już tak mam, że posiadam ścisłe grono autorów, których wszystkie książki muszę przeczytać. Tak również jest z Sheridan. I chociaż byłam lekko negatywnie nastawiona na Bez lęku, to ostatecznie nie narzekam.
więcej Pokaż mimo toHistoria Lily i Holdena ma w sobie coś z tajemniczości, melancholii i dużej dozy smutku. Właściwie po raz pierwszy przeczytałam powieść, która zostawiła mnie w takiej...