-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać385
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2024-04-12
2024-04-05
Główną bohaterką jest dziewięcioletnia Zuzanna, w nietypowym zdrobnieniu - Zula.
Gdy jej rodzice wyjeżdżają na kontrakt do Afryki, by leczyć chore dzieci, Zula przeprowadza się na rok, do uroczo brzmiącego, niewielkiego miasteczka Poziomkowo, do swoich dwóch niemalże identycznych, rudowłosych i zwariowanych ciotek, Heli i Meli. I możnaby rzec, trafił swój na swego, bowiem Zula pod wieloma względami była podobna do nich i mimo początkowej niechęci do zamieszkania z ciotkami, które do tej pory mało znała, dość szybko poczuła się u nich jak w domu.
Nie brakuje czarów i magicznych sztuczek, gdyż ciotki oprócz tego, że są dość ekscentryczne, są również...tak, tak...są czarownicami! Czy Zula, posiadaczka kota Pazura i kameleona Filipa, również odziedziczyła tą niebywałą umiejętność? Czy potrafi wizualizować swoje marzenia i marzenia innych?
Książka już od pierwszych stron trafiła do naszych serc. Ciepła, zabawna, pouczająca. Aż chce się do niej wrócić ponownie.
Poprzez to, że Hela i Mela mają wspaniały ogród z wieloma rodzajami różnokolorowych kwiatów, dzieci mogą poznać nazwy niektórych z nich np. maczek kalifornijski czy dmuszek jajowaty, jak również dowiedzieć się, które kwiaty są jadalne, oraz że kwiaty czarnego bzu w cieście naleśnikowym, czy różane pesto nie są niczym dziwnym.
Treści towarzyszą przepiękne rysunki Agnieszki Antoniewicz, na których oko chętnie zatrzymuje się na dłużej.
Obie z córką jesteśmy absolutnie oczarowane lekturą - magia! :):)
Główną bohaterką jest dziewięcioletnia Zuzanna, w nietypowym zdrobnieniu - Zula.
Gdy jej rodzice wyjeżdżają na kontrakt do Afryki, by leczyć chore dzieci, Zula przeprowadza się na rok, do uroczo brzmiącego, niewielkiego miasteczka Poziomkowo, do swoich dwóch niemalże identycznych, rudowłosych i zwariowanych ciotek, Heli i Meli. I możnaby rzec, trafił swój na swego, bowiem...
2024-02-20
Za nami kolejna książka Justyny Bednarek. Córka wypożyczyła w bibliotece szkolnej, a i ja się do niej dorwałam, żeby sprawdzić, co też Pani Justyna znowuż wymyśliła ;-)
"Przygody dziesięciu skarpetek" nas zachwyciły, "Wnuczka antykwariusza" - porażka.
A jaka jest "Złota rybka"?
Krótka, zwięzła i na temat.
Mati i Werka pojechali na weekend do babci, typowo artystycznej duszy.
Dorota, bo tak ma na imię owa babunia, chociaż typowej babuni z wyglądu nie przypomina ;-) stara się dzieciom urozmaicić czas.
Główny problem poruszonony w lekturze, to telefon w rękach dziecka. Czyli temat od lat nagłaśniany przez dorosłych. Bowiem Werka świetnie się bawiła i korzystała z propozycji Doroty, zaś Mati myśląc tylko o graniu na telefonie, w pewnym momencie upolował złotą rybkę, którą poprosił o...?
Nie trudno się domyślić, jednak najlepiej przeczytać samemu.
Literki duże, siedmiolatek radzi sobie doskonale. Zamieszczone są też sylabizowane wyrazy. Córka z zadowoleniem przeczytała sama i co najważniejsze, książka jej się podobała.
Na pewno każda próba wpłynięcia na dziecko jest dobra. Należy na różne sposoby m.in poprzez lekturę pokazywać jemu, jakie negatywne strony ma nieumiejętność oderwania się od szklanego ekranu. Na ile dziecko weźmie sobie pouczający przekaz do serca - to już indywidualna sprawa, w dużej mierze jednak zależąca od rodziców i ich zaangażowania w rodzicielstwo.
Za nami kolejna książka Justyny Bednarek. Córka wypożyczyła w bibliotece szkolnej, a i ja się do niej dorwałam, żeby sprawdzić, co też Pani Justyna znowuż wymyśliła ;-)
"Przygody dziesięciu skarpetek" nas zachwyciły, "Wnuczka antykwariusza" - porażka.
A jaka jest "Złota rybka"?
Krótka, zwięzła i na temat.
Mati i Werka pojechali na weekend do babci, typowo artystycznej...
2024-02-05
Niebanalna książka, jak i postacie w niej występujący czyli: Talula (główna bohaterka), Łukasz, jej starszy brat, który potrafi rzucić brudnymi skarpetkami w siostrę żeby wyszła z jego pokoju (skąd ja to znam);-)) oraz rodzice: tata żongler oraz mama magik, oboje pracujący w cyrku, czego koleżanki i koledzy dziewczynce bardzo zazdroszczą, jednak ona sama wcale nie jest tym faktem zachwycona (zwłaszcza gdy rodzice wyjeżdżają w trasę na kilka tygodni). Rodzice, oprócz tego że wykonują raczej nietypowy zawód, są również nietypowi w zachowaniu. Jednym słowem ciut...zwariowani.
Marzeniem Taluli, które niestety póki co tylko nim pozostanie, jest posiadanie kota, na którego sierść jej tata jest uczulony.
Lektura napisana jest w formie pamiętnika spisanego przez Talule. Każdy niezbyt długi rozdział zaczyna się słowami: "kochana kartko", a w dalszej kolejności "kochany dzienniku".
Pełna wdzięku, humoru i bardzo trafnych życiowych sytuacji, dzięki czemu czytanie i śledzenie wydarzeń z życia bohaterki i jej rodziny jest czystą przyjemnością.
Z moją siedmiolatką co pewien czas wybuchałyśmy śmiechem :)) lub patrzyłyśmy się na siebie porozumiewawczo, gdy poruszana kwestia była bliźniaczo podobna do naszej rodzinnej.
Polecamy! My na pewno jeszcze do niej wrócimy.
Niebanalna książka, jak i postacie w niej występujący czyli: Talula (główna bohaterka), Łukasz, jej starszy brat, który potrafi rzucić brudnymi skarpetkami w siostrę żeby wyszła z jego pokoju (skąd ja to znam);-)) oraz rodzice: tata żongler oraz mama magik, oboje pracujący w cyrku, czego koleżanki i koledzy dziewczynce bardzo zazdroszczą, jednak ona sama wcale nie jest tym...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-29
W ramach tegorocznej odsłony kampanii „Mała książka – wielki człowiek”, klasy pierwsze otrzymały lekturę "Wnuczka Antykwariusza". Kampania ta ma na celu promowanie czytelnictwa.
Zamysł świetny! Jak najbardziej jestem za zachęcaniem dzieci do czytania, jednak...do tej akurat książki nie wiem jak się odnieść...a właściwie wiem i niestety odniosę się krytycznie.
Historia niby ciekawa - dziadek, wnuczka, piękne więzi rodzinne i równie piękny dziadkowy antykwariat dumnie stojący wśród bujnej zieleni.
Ale jak dla mnie, na tym sielankowym podłożu się kończy.
Po pierwsze - dzieci wolą czytać o bohaterach najlepiej w swoim wieku, lub mocno zbliżonym. Utrzymany poziom pozwala identyfikować im się z postaciami. Cieszy ich, że np. główny bohater chodzi również do klasy pierwszej.
W książce mamy już nastolatkę, a dokładnie jedenastolatkę. To wiekowa przepaść.
Po drugie - co mi osobiście się nie podobało. Poruszanie tematu pandemii. Po co? Szczerze bałam się, że w którymś momencie wyskoczy mi strzykawka z niby chroniącą szczepionką ;-)
Po trzecie - autorka chce udowodnić, że chodzenie po szmateksach to oczywistość i wciska nam tutaj jak Gabrysia z mamą beztrosko sobie po nich spacerują. Większość ma jednak odmienne zdanie. No chyba, że wpadły na pomysł recyklingowy i poszły poszukać ściereczki do zmywania podłóg. Wyłączając osoby, które muszą z takich miejsc korzystać. Nie, że aż tak gorszy mnie ten fakt, ale zdanie "mama ciągle zabierała mnie na wycieczki rowerowe i buszowanie po szmateksach" wydaje mi się po prostu idiotyczne i niepotrzebne. Naprawdę świetna i rozwojowa rozrywka dla dziecka, ciągać je po śmierdzących chemicznymi toksynami pomieszczeniach. Brawo. Nie lepiej bylo iść w promocję kina, teatru czy nawet wspolnego czasu przy planszowkach?
Po czwarte - za dużo rozwlekania. Siedmioletnie dziecko nie przyswaja aż takiego natłoku, gdyż najwyraźniej w życiu zaczyna się nudzić, wiercić, krecić, aż wreszcie mówi "nie chce już czytać". Poruszane tematy niezbyt trafione, mało którego siedmiolatka interesuje historia świata np. zabory, mocarstwa, rok 1914 - pierwsza wojna światowa czy moment, w którym hitlerowscy Niemcy napadają na Polskę, prześladowania Żydów, śmierć od kuli itd. Całkowity misz-masz zwłaszcza w chwili gdy dziecko wycisza się przed snem, bo w dzień czytać nie chce.
Córka podobnie jak ja, niezbyt zadowolona, najbardziej ciekawiły ją ilustracje, które są naprawdę piękne. I właśnie za nie daję jedną gwiazdkę.
Dziwię się, bo książka "Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek" Justyny Bednarek, jest naprawdę pomysłowa i zabawna. I nie były to skarpetki ze szmateksu ;-))
Jesli chodzi o wnuczkę...nic w sumie konkretnego z tej lektury nie da się wywnioskować. Niby miała czegoś nauczać, a jedynie nudzi. Ot...wcisnięta na siłę. Przeczytana raz z oporem i nigdy więcej.
Naprawdę nie wiem za co tak wysokie oceny.
W ramach tegorocznej odsłony kampanii „Mała książka – wielki człowiek”, klasy pierwsze otrzymały lekturę "Wnuczka Antykwariusza". Kampania ta ma na celu promowanie czytelnictwa.
Zamysł świetny! Jak najbardziej jestem za zachęcaniem dzieci do czytania, jednak...do tej akurat książki nie wiem jak się odnieść...a właściwie wiem i niestety odniosę się krytycznie.
Historia niby...
2024-01-26
Przyjemna lektura o psotnym kotku, Cukierku i o reszcie domowników, którzy owego kotka przygarnęli.
Cukierek jest niezmiernie radosnym zwierzakiem, jednak dzięki swojej kociej naturze ma swoje zdanie na każdy temat, przez co tworzą się w większości przypadków zabawne, rzadziej niepokojące sytuacje.
Na pewno Cukierek wprowadził do domu Marcela i jego rodziców sporo zamieszania, jednak to zamieszanie jest rozpatrywane w pozytywny sposób.
Zabawne, życiowe historyjki jak i ilustracje, przystępny język, niezbyt długie rozdziały, wszystko to przyczynia się do lekkiego spędzenia czasu przy lekturze. Dodatkowo literki nie są za małe, ani za duże i z powodzeniem już siedmiolatek może próbować czytać sam.
Przyjemna lektura o psotnym kotku, Cukierku i o reszcie domowników, którzy owego kotka przygarnęli.
Cukierek jest niezmiernie radosnym zwierzakiem, jednak dzięki swojej kociej naturze ma swoje zdanie na każdy temat, przez co tworzą się w większości przypadków zabawne, rzadziej niepokojące sytuacje.
Na pewno Cukierek wprowadził do domu Marcela i jego rodziców sporo...
2023-10-08
Dwie małe dziewczynki, niczym Sherlock Holmes, rozwiązują tajemnicze zagadki i trzeba przyznać, że poziom ich zaangażowania i poważnego podejścia do sprawy, jest wysoce chwalebny!
Bohaterka książki, wraz ze swoją kuzynką Jo, mieszkają latem w domku cioci Ellie, w Zatoce Delfinów.
Tutaj czekają na nie prawdziwe przygody.
I to nie byle jakie przygody! Bowiem w owej zatoce dzieją się rzeczy wręcz niesłychane. A to liście pod kioskiem pana sklepikarza, skąd one się tam biorą? hmm...a to znikające warzywa z ogródka pani Haley i na dodatek podkop przy płocie...czyżby to właściciel restauracji potrzebował ich do swojej kuchni? Ale nie, to na pewno nie on. To może jest to lodziarza sprawka? I gdzie zniknęła pomarańczowa farba?
Znaków zapytania jest mnóstwo. Jest też notes, do którego dwie dociekliwe detektywki wpisują kolejne poszlaki i swoich podejrzanych.
Spraw w zagmatwany sposób tajemniczych jest o wiele więcej, a co się na koniec każdej z nich okazuje? Odpowiedź jest zazwyczaj prozaiczna i zaskakująca zarazem.
Książka bardzo sympatyczna. Obie z córką z zaciekawieniem czekamy na to, kto okaże się swiadomym lub całkowicie nieświadomym, lecz mimo wszystko...winowajcą.
Lekka w odbiorze, wciągająca, nie pozbawiona zabawych momentów.
Jedyne zastrzeżenie to takie, że książka jest raczej na jedno przeczytanie. Znając już rozwiązania wszystkich zagadek, drugi raz nie będzie tak trzymał w napięciu.
No chyba, ze będzie on po dłuższym czasie, gdy pamięć się trochę zatrze.
Mimo wszystko szczerze polecam.
Dwie małe dziewczynki, niczym Sherlock Holmes, rozwiązują tajemnicze zagadki i trzeba przyznać, że poziom ich zaangażowania i poważnego podejścia do sprawy, jest wysoce chwalebny!
Bohaterka książki, wraz ze swoją kuzynką Jo, mieszkają latem w domku cioci Ellie, w Zatoce Delfinów.
Tutaj czekają na nie prawdziwe przygody.
I to nie byle jakie przygody! Bowiem w owej zatoce...
2023-03-30
Przesympatycza i prześmieszna! opowieść o sześcioletniej, figlarnej Malwinie, która jest zazdrosna o drugiego, czyli brata.
Książka nie męczy długimi, często zbędnymi ,rozwleczonymi opisami, co dla rodzica jest denerwujące, a dziecko zaczyna nudzić i dekoncentrować.
Na pewno w dużej mierze jest to zasługa wykształcenia Pani Olgi. Psycholog wie, co i w jakiej ilości jest dla dziecka przystępne.
Książka ukazuje, jak z niełatwymi emocjami zmierza się dziecko, które przez jakiś czas było samo, a raptem młodsze rodzeństwo burzy jego, do tej pory bezpieczną pozycję.
Każdy, nawet najlepszy przyjaciel Malwinki (co ona sama uważa za zdradę), jest zachwycony małym Michałem, a dziewczynka myśli tylko o jednym...jak się pozbyć tego niechcianego przez nią gościa, z domu.
Jak się potoczy sytuacja dalej? Czy Malwina w końcu zaakceptuje młodszego brata? Koniecznie musicie przeczytać.
Duży plus, że nie jest to pozycja moralizatorska, a do problemu podchodzi w sposób niesłychanie żartobliwy.
Jest to książka dla wszystkich, także tych dzieci, które mają starsze rodzeństwo lub nie mają go wcale. Ja czytam młodszej i bardzo przypadła jej do gustu, a nawet podchwyciła od Malwiny pomysł z liśćmi i wykorzystała go na bracie. To powiedzonko spodoba się chyba każdemu dziecku;)
Przesympatycza i prześmieszna! opowieść o sześcioletniej, figlarnej Malwinie, która jest zazdrosna o drugiego, czyli brata.
Książka nie męczy długimi, często zbędnymi ,rozwleczonymi opisami, co dla rodzica jest denerwujące, a dziecko zaczyna nudzić i dekoncentrować.
Na pewno w dużej mierze jest to zasługa wykształcenia Pani Olgi. Psycholog wie, co i w jakiej ilości jest dla...
2023-03-06
Kociolandia - kraina szczęśliwości, stworzona w wyobraźni czteroletniej Natalki. Znajduje się ona za rogiem pokoju dziewczynki, za pięcioma kwiatkami w doniczkach z salonu. I tylko Natalka może w niej bywać, gdy zostaje w domu z ciocią, podczas gdy jej mama jest w pracy.
Co się dzieje w tej krainie, że jest tak wyjątkowa?
Oczywiście mieszkają w niej kotki, które nie mają żadnych problemów. Oprócz kataru i kaszlu nie ma w niej żadnych chorób, ząbki się nie psują bo słodycze, którymi kotki się zajadają są zdrowe. Lody nigdy się nie roztapiają a zimą pada ciepły śnieg. Jest też wiele innych, zadziwiających wspaniałości ale za dużo zdradzać nie mogę:)
Najważniejsza dla Natali jest mała Kicia i jej mama. Mama Kici nie musi pracować, ma czarodziejską różdżkę, którą sama chodzi za nią do pracy, różdżka ma wolne tylo w soboty i właśnie tylko raz w tygodniu mama Kici chodzi do pracy. Za to dużo czasu spędza ze swoją córeczką na zabawach, jedzeniu słodyczy i innych przyjemnych, beztroskich zajęciach.
Natalka uwielbia drogę do przedszkola a zwłaszcza gdy są korki, bo właśnie wtedy może jak najwięcej opowiedzieć mamie o cudownej Kociolandii.
Książka z dedykacją dla zapracowanej mamy Natalki oraz dla wszystkich zapracowanych mam i ich dzielnych dzieci, które, czując tęsknotę zawsze mogą wskoczyć do Kociolandii i miło spędzić w niej czas.
Kociolandia - kraina szczęśliwości, stworzona w wyobraźni czteroletniej Natalki. Znajduje się ona za rogiem pokoju dziewczynki, za pięcioma kwiatkami w doniczkach z salonu. I tylko Natalka może w niej bywać, gdy zostaje w domu z ciocią, podczas gdy jej mama jest w pracy.
Co się dzieje w tej krainie, że jest tak wyjątkowa?
Oczywiście mieszkają w niej kotki, które nie mają...
2023-02-28
Ta książka nie jest absolutnie terapeutyczna.
Nieśmiałość nie jest problemem, dopóki zbytnio nie utrudnia życia. W tym przypadku mówimy o życiu kształtującego się dziecka. Jeśli przez ową nieśmiałość pojawia się paraliżujący stres, strach tak jak w przypadku Nieśmiałka, który właśnie zaczyna przygodę ze szkołą, należy już poważnie pracować nad zmianą.
Natomiast książka naznacza problem lecz nie mówi jak go rozwiązać a wręcz uczy chowania głowy w piasek bo tak jest bezpiecznie.
Super, że dziecko dowiaduje się, że oprócz niego bywają i inne dzieci wycofane społecznie ale zarazem nie daje mu się wskazówek jak może kroczek po kroczku się ośmielać. Nie bać się bycia wyśmianym. Nie przejmować się aż nadto opinią innych. Nie bać się GŁOŚNO wyrażać własnego zdania. W tej książce nic takiego nie znajdziecie.
Dziecko nieśmiałe, potężnie potrzebuje akceptacji i należy bezsprzecznie mu ją dać ale...można mu zarazem pomóc by łatwiej mu było w wielu sytuacjach szkolnych i pozaszkolnych.
Tymczasem Nieśmiałek wywołany do tablicy na lekcji matematyki, nie udzielił odpowiedzi, chociaż ją znał. Po powrocie do ławki napisał odpowiedź na kartce i pokazał koledze. Gdy wyszli na przerwę pani zobaczyła tą karteczkę i dopisała na niej: "Od dzisiaj nie musisz odpowiadać przy tablicy. Zamiast tego przynoś mi zadania w zeszycie". Chłopiec odetchnął i poczuł się...zwolniony z obowiązku. No i teraz spróbuj przeczytać tą książkę chorobliwie nieśmiałemu dziecku. Do jakich wniosków dojdzie? "Nie muszę się starać, to inni muszą mnie zaakceptować takim jakim jestem i się do mojej nieśmiałości dostosować".
Dziecko utrwali sobie, że należy unikać a nie konfrontować się ze swoimi lękami.
Nauczycielka wsadziła Nieśmiałka pod klosz ale co z resztą nauczycieli, którzy nie będą przychylni i będą wymagać od niego tyle samo co od innych uczniów? Co z poczuciem wartości Nieśmiałka, który będzie czuł, że odostaje od reszty? I w końcu, co jeśli przesadna nieśmiałość nie zniknie przez całą szkołę podstawową? Hmm...czy w liceum też nie będzie podchodził do tablicy? Nowa szkoła, nowi uczniowie przecież też będą onieśmielać.
Tutaj zamiast wzmocnienia, dziecko dostaje przyzwolenie, które działa na jego niekorzyść, nie rozwiązuje problemu.
Kompletnie nijak ma się to do psychologii, jednak autorka książki nie ma takiego wykształcenia i może dlatego myślała, że lektura ta czyni dobro.
Moje nieśmiałe dziecko od września idzie do pierwszej klasy, mam nadzieję, że zapomni o tej książce i nie będzie liczyło na to, że będzie tak poblażliwie traktowane. Bo takie rzeczy w świecie rzeczywistym raczej nie mają miejsca. I całe szczęście. Zachowanie nauczycielki Nieśmiałka jest po prostu nieodpowiednie. Zamiast tego, dziecko przy tablicy czy w innej sytuacji należy wspierać, sprawiać, że jego wewnętrzna blokada będzie powoli pękać a ono widząc, że robi postępy będzie z siebie dumne, wzrośnie jego pewność siebie. Tylko taka postawa jest dalekosiężnie pomocna.
Chociaż lektura była dobrym zamysłem i do pewnego momentu jest ciekawa pod względem identyfikacji, to wniosek z niej żaden, nic nie wnosi pomocnego.
Ta książka nie jest absolutnie terapeutyczna.
Nieśmiałość nie jest problemem, dopóki zbytnio nie utrudnia życia. W tym przypadku mówimy o życiu kształtującego się dziecka. Jeśli przez ową nieśmiałość pojawia się paraliżujący stres, strach tak jak w przypadku Nieśmiałka, który właśnie zaczyna przygodę ze szkołą, należy już poważnie pracować nad zmianą.
Natomiast książka...
2023-02-28
Właśnie jestem świeżo po przeczytaniu "Henryśka - drugiej tak wspaniałej nie znajdziecie". Cóż...książka już nie jest tak wspaniała. W sumie trochę takie przeplatanie śmiesznych wątków z przewlekle nudnymi, z przewagą tych drugich. Śmieszne bo...które dziecko się nie rozraduje, gdy pojawia się temat gołej pupy przy grzejniku czy krainy ptasich kupek;)
Za bardzo zagmatwana, za wiele dłużącej się, przemyślanej wyobraźni. Kątem oka widziałam, że latorośl się nudzi, dlatego skracałam co wybitnie zbędne.
Zdarza się książka, której dziecko często się domaga (gdy jeszcze nie czyta samodzielnie), czasami uparcie wieczór w wieczór ma być ta i tylko ta, albo przynajmniej jedna z tych należących do serii. Do Henryśki niestety szybko nie wrócimy.
Właśnie jestem świeżo po przeczytaniu "Henryśka - drugiej tak wspaniałej nie znajdziecie". Cóż...książka już nie jest tak wspaniała. W sumie trochę takie przeplatanie śmiesznych wątków z przewlekle nudnymi, z przewagą tych drugich. Śmieszne bo...które dziecko się nie rozraduje, gdy pojawia się temat gołej pupy przy grzejniku czy krainy ptasich kupek;)
Za bardzo zagmatwana,...
2023-02-21
Zofia Stanecka, dobrze nam znana autorka serii książek "Basia", za którymi córka przepada, tym razem proponuje gatunek fantasty.
"Gdy pada deszcz. Przejście". Tytuł, tak jak i okładka tajemniczo intrygują i zachęcają, aż ma się ochotę przejść do czytania:)
Treść książki jest ciekawa a zarazem jak to powiedziała córka, trochę dziwna. Ale fantastyka raczej ma to do siebie, że ma w sobie trochę dziwaczności;) im więcej włoży się w nią wyobraźni, tym bardziej wprawia w zdumienie.
Ilustracje są trochę mroczne, są też osobliwe stworki, dlatego uważam, że lektura ta nie jest dla maluchów. Jednak dzieciom 6+ spokojnie można przygody Gai, staruszki i jej magicznego kamienia, przeczytać:)
Zofia Stanecka, dobrze nam znana autorka serii książek "Basia", za którymi córka przepada, tym razem proponuje gatunek fantasty.
"Gdy pada deszcz. Przejście". Tytuł, tak jak i okładka tajemniczo intrygują i zachęcają, aż ma się ochotę przejść do czytania:)
Treść książki jest ciekawa a zarazem jak to powiedziała córka, trochę dziwna. Ale fantastyka raczej ma to do siebie,...
2023-02-20
Julka to miłośniczka świnek. Jej pokój jest nad wyraz różowy a w pokoju: dywanik w kształcie głowy świnki, lampa świnka, budzik w postaci świnki i jeszcze wiele innych świńskich akcentów:) aaa no i jak widać na okładce, na rowerowych przejeżdżkach również towarzyszy dziewczynce jej różowy ulubieniec w formie gadżetów;)
Julka marzy o miniaturowej słodkiej śwince, z uroczo zakręconym ogonkiem, właśnie to a nie inne zwierzątko zażyczyła sobie od rodziców na urodziny. Oczywiście ma to być żywe zwierzątko a nie maskotka;)
Czy rodzice spełnią życzenie córki?
Czy przyjaciółka Julki, Hania Humorek zachowa się po świńsku i Julka słusznie się na nią obrazi?
Może nie arcy-ciekawa, ale całkiem przyjemna książeczka dla młodszych dziewczynek.
Julka to miłośniczka świnek. Jej pokój jest nad wyraz różowy a w pokoju: dywanik w kształcie głowy świnki, lampa świnka, budzik w postaci świnki i jeszcze wiele innych świńskich akcentów:) aaa no i jak widać na okładce, na rowerowych przejeżdżkach również towarzyszy dziewczynce jej różowy ulubieniec w formie gadżetów;)
Julka marzy o miniaturowej słodkiej śwince, z uroczo...
2023-02-20
Opowieść o dziewczynce, która próbując zasnąć zostaje wciągnięta przez...poduszkę! do zaczarowanej krainy Niesnu.
A w tej krainie...cuda i dziwy!
Ganiające się krzewy, wielki chomik, latające konie czy chociażby osobliwy przewodnik, który nieustannie mówi rymem.
6,5 letnia córka powoli wyrasta z książek dla przedszkolaków, zaryzykowałam i przeczytałam jej pozycję dla starszych dzieci. Myślałam, że będzie znudzona ale przygody Amelki jednak ją zainteresowaly, a nawet zadziwiły i rozbawiły. W książce dużo się dzieje, do Amelki dołączają inne, nie mogące zasnąć dzieci, również za sprawą swoich magicznych poduch. Od tej pory razem przeżywają moc fantastycznych, a czasami wręcz trwożnych przygód!
Autorka stanowczo postarala się aby nie było nudno.
Może nie koniecznie przed snem, jeśli dziecko jest bojaźliwe, ale polecam przeczytać:)
Opowieść o dziewczynce, która próbując zasnąć zostaje wciągnięta przez...poduszkę! do zaczarowanej krainy Niesnu.
A w tej krainie...cuda i dziwy!
Ganiające się krzewy, wielki chomik, latające konie czy chociażby osobliwy przewodnik, który nieustannie mówi rymem.
6,5 letnia córka powoli wyrasta z książek dla przedszkolaków, zaryzykowałam i przeczytałam jej pozycję dla...
2022
Pomysł świetny - Czarownica Czarosława widząc bawiące się przedszkolne dzieci, zapragnęła do nich dołączyć. Wiadomo, że jako staruszka nie mogła tego zrobić, więc rzuciła na siebie czar i...stała się małą Czarusią.
W przedszkolu zaprzyjaźnila się z Natalką i od tej pory miały pełno pomysłów na wspólne zabawy, nie tylko przedszkolne, Czarusia była bowiem też częstym, mile widzianym gościem u Natalki w domu. Z czasem bywała u niej również Czarosława, ale jak do tego doszło, że Natalka i jej rodzice poznali sekret Czarusi? O tym musicie przeczytać już sami:)
Często w spotkaniach towarzyszą im; czarny kruk oraz kot, oczywiście należące do Czarosławy-Czarusi.
Książka zadedykowana dzieciom już pięcioletnim (5+), jednak córka gdy była w tym wieku, nie za bardzo chciała bym jej Czarusie czytała, męczyła ją ona i nudziła. Nie ukrywam, że i teraz gdy córka ma sześć lat i już do Czarusi dojrzała, niektóre teksty skracam bo momentami jest tak rozwleczona bez sensu, że i mnie czytanie tego przesytu męczy. Bardziej zatem polecam dzieciom od szóstego roku życia.
Ciut za mało ilustracji, dzieci lubią wodzić wzrokiem gdy im się czyta, w tym przypadku muszą przyglądać się często samym literkom.
Poza tym ciekawa historia ale nie jest to ulubiona książka ani córki ani moja.
Pomysł świetny - Czarownica Czarosława widząc bawiące się przedszkolne dzieci, zapragnęła do nich dołączyć. Wiadomo, że jako staruszka nie mogła tego zrobić, więc rzuciła na siebie czar i...stała się małą Czarusią.
W przedszkolu zaprzyjaźnila się z Natalką i od tej pory miały pełno pomysłów na wspólne zabawy, nie tylko przedszkolne, Czarusia była bowiem też częstym, mile...
2022-12
Chyba każda mama małych brzdącow marzy o chwili odpoczynku. I chyba każda mama zna z własnego doświadczenia, że gdy jest zmuszona do tego odpoczynku to okazuje się, że wysiedzieć na miejscu nie może:))
Tak też było z mamą Basi, która tuż przed Świętami Bożego Narodzenia niefortunnie przewróciła się, złamała rękę i na dodatek pękł jej obojczyk.
Do akcji wkracza ekipa: Tata, Basia, Janek oraz babcia, która przyjechała by zajmować się małym Frankiem. Każde z nich stara się przyłożyć do powierzonych przedświątecznych zadań i odciążyć mamę, która w tym czasie zgodziła się mimo, że niezbyt chętnie, na kanapę i kocyk.
Jak to powiedział tata, jest to doskonała okazja by docenić ile mama robi dla nich i odwdzięczyć się jej tym samym.
Czy im się to uda? Czy obejdzie się bez problemów? O tym już mali fani Basi muszą przekonać się sami:)
Moja 6-lenia córka uwielbia Basię w każdym wydaniu, więc i tą pozycję każe sobie dosyć często czytać, oczywiście tylko w okolicach Świąt:)
Ciepła i ujmująca, od siebie mogę jedynie polecić.
Chyba każda mama małych brzdącow marzy o chwili odpoczynku. I chyba każda mama zna z własnego doświadczenia, że gdy jest zmuszona do tego odpoczynku to okazuje się, że wysiedzieć na miejscu nie może:))
Tak też było z mamą Basi, która tuż przed Świętami Bożego Narodzenia niefortunnie przewróciła się, złamała rękę i na dodatek pękł jej obojczyk.
Do akcji wkracza ekipa: Tata,...
Basia uwielbia słodycze, wśród nich najbardziej upodobala sobie żelki, dlatego nie mogło zabraknąć pytania "czy mogę na śniadanie dostac żelki?".
Niektóre pytania bardzo pomocne w dziedzinie emocjonalnej "co można zrobić ze złością", inne bardziej dla humoru "skąd się biorą bączki" czy "dlaczego dorosli mówią brzydkie slowa" a wiadomo dzieci lubią się z takiej tematyki pośmiać:)
Córka lat niespełna 6 codziennie przed snem chce Wielką księgę pytań więc nawet gdy ja mam dość, ona zdecydowanie nie, dlatego śmiało Basię i jej pytania polecam:)
Basia uwielbia słodycze, wśród nich najbardziej upodobala sobie żelki, dlatego nie mogło zabraknąć pytania "czy mogę na śniadanie dostac żelki?".
Niektóre pytania bardzo pomocne w dziedzinie emocjonalnej "co można zrobić ze złością", inne bardziej dla humoru "skąd się biorą bączki" czy "dlaczego dorosli mówią brzydkie slowa" a wiadomo dzieci lubią się z takiej tematyki...
Obowiązkowa pozycja dla dzieci, które mają lęki, obawy przed przedszkolem. Główna bohaterka Basia najpierw nie może się doczekać aż pójdzie do przedszkola pierwszy raz, jednak będąc już w nim wpada trochę w panikę i chce do domu, do mamy. Krok po kroku przedstawione historie pokazują, że nie ma się czego bać a przedszkole może być tak fajne, że później nie chce się z niego wychodzić:)
Jest też rozdział o chłopcu, którego mama dlugo pracowała i gdy po wszystkie dzieci ktoś już przyszedł, on zostawał sam z panią. Stał za każdym razem w oknie i bał się, że mama nie przyjdzie po niego. Ale i tutaj znalazło się super rozwiązanie!
Szczerze polecam, córka za Basia i jej przedszkolnymi perypetiami przepada:))
Obowiązkowa pozycja dla dzieci, które mają lęki, obawy przed przedszkolem. Główna bohaterka Basia najpierw nie może się doczekać aż pójdzie do przedszkola pierwszy raz, jednak będąc już w nim wpada trochę w panikę i chce do domu, do mamy. Krok po kroku przedstawione historie pokazują, że nie ma się czego bać a przedszkole może być tak fajne, że później nie chce się z niego...
więcej mniej Pokaż mimo to
Gdy mama przyszła odebrać Basię z przedszkola, podekscytowana Basia oznajmiła, że w sobotę organizowany jest piknik na przywitanie wiosny, a rodzice mają przygotować dobre rzeczy.
-Jakie rzeczy? - spytała mama
-No dobre...na przykład upieczesz ciasteczka.
- Ach tak... - mama uniosla brwi
-Tata usmaży naleśniki, Babcia zrobi sałatkę z ogoreczkami...A Dziadek...
-A ty Basiu, też coś zrobisz na piknik? - zainteresowała się mama.
-Oj, mamo, nic nie rozumiesz. Ja będę na tym pikniku była. I będę jadła. I bawiła się wesoło.
I właśnie taka jest Basia...:))
Piknik okazał się bardzo udany, Basi towarzyszyl oprócz rodziców i rodzeństwa, Misiek Zdzisiek, przez ktorego Basia przeżyła chwile rozpaczy bo...gdzieś się zagubił. Jednak ku radości naszej małej bohaterki, miał go przy sobie Janek, brat Basi.
Było ognisko z pieczonymi jablkami, przeciaganie liny, puszczanie baniek i spotkanie z wężem, który okazał się zaskroncem. I przede wszystkim była radość, nie tylko dzieci ale i rowniez rodziców:)
Gdy mama przyszła odebrać Basię z przedszkola, podekscytowana Basia oznajmiła, że w sobotę organizowany jest piknik na przywitanie wiosny, a rodzice mają przygotować dobre rzeczy.
-Jakie rzeczy? - spytała mama
-No dobre...na przykład upieczesz ciasteczka.
- Ach tak... - mama uniosla brwi
-Tata usmaży naleśniki, Babcia zrobi sałatkę z ogoreczkami...A Dziadek...
-A ty Basiu,...
Rodzina Ciumków to: mama, tata, siedmioletni Grześ oraz pięcioletnia Kaśka.
Na początku myślałam, że książka będzie hmm...ciut zrzędliwa. Najpierw niezadowoleni rodzice, bo zamiast wyprawić Kaśce piąte urodziny w sali zabaw, to zaprosili dzieci do siebie. "Na szczęście" jeden chłopiec miał ospę, więc nie mógł przyjść, rodzice stwierdzili "przynajmniej tyle" ???? Potem niezadowolone dzieci, bo większość nie lubiła galaretki, która była na torcie, a jeśli któreś ją tolerowało, to nie ten smak. Potem marudzenie przy prezentach. No ileż można?:)) bynajmniej ja na takich ostentacyjnie, głośno marudnych urodzinach nie byłam:))
Później już odetchnęłam z ulgą, gdyż akcja powieści rozwija się w przyjemniejszych tonach.
Ciumkowie niewątpliwie są zabawną rodziną, niejednego mogą porządnie rozbawić.
Chociażby sytuacja, w której tata tłumaczy zaciekawionej córce, jak sadzi się kwiaty. Takiego obrotu sprawy ani ja, ani córka nie spodziewałyśmy się :))
Książka ujmująca, warto skusić się też na kolejne części. My mamy taki zamiar.
Jedynie czego mogę się doczepić to drażniąca polszczyzna. "Ileśmy przejechali?" - nie słyszałam, żeby któryś siedmiolatek zadawał pytanie w tak dziwnej formie. Dalej: "Jeszcze pożałujecie żeście...." I nie chodzi o poprawność, chociaż nawet językoznawcy krytykują praktykowanie takiej wymowy, ale o to, że ta forma jest iście irytująca! Ja córce zamieniałam i czytałam w sposób normalniejszy, aby nie podłapała języka, który brzmi fatalnie, i którym po prostu się nie posługujemy. Ot, mała uwaga ;-)
Rodzina Ciumków to: mama, tata, siedmioletni Grześ oraz pięcioletnia Kaśka.
więcej Pokaż mimo toNa początku myślałam, że książka będzie hmm...ciut zrzędliwa. Najpierw niezadowoleni rodzice, bo zamiast wyprawić Kaśce piąte urodziny w sali zabaw, to zaprosili dzieci do siebie. "Na szczęście" jeden chłopiec miał ospę, więc nie mógł przyjść, rodzice stwierdzili "przynajmniej tyle" ???? Potem...