rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Blisko trzy lata trzymałem na półce tę książkę, ale w końcu przeczytałem. Interesujące, dokładne studium biograficzne papieża Franciszka, skupiające się na okresie jego życia, zanim objął tron biskupa Rzymu. Ameryka Południowa jest mało znana polskiemu czytelnikowi, chyba, że przez książki Arkadego Fiedlera, czy literaturę iberoamerykańską. Skądinąd Bergoglio był miłośnikiem hiszpańskojęzycznej literatury pięknej. Biografia przedstawia wiele elementów z jego życia - pokazuje jego pochodzenie, syna włoskich imigrantów, przywiązanie do miasta Buenos Aires, gdzie zasłynął jako skromny kardynał, propagujący "teologię ludu" (nie mylić z marksistowską teologią wyzwolenia, którą Bergoglio krytykował, podobnie jak był przeciwnikiem neoliberalizmu). Można nieco poznać poglądy dzisiejszego papieża, który krytykował "egotyczną, światową duchowość", propagując pokorę i brak przywiązania do dóbr materialnych. Ciekawe, że Franciszek z okresu sprzed wyboru na papieża, nie pojawiał się chętnie w Rzymie, i starał się jak najrzadziej pojawiać w Wiecznym Mieście, które z różnych powodów źle mu się kojarzyło. Był także okres w życiu Bergoglio, kiedy został odsunięty od funkcji zarządczych w zakonie jezuitów. Nie skończył pracy doktorskiej, znane są także jego trudne relacje z lewicującą parą prezydencką Kirchnerów w Argentynie. Biograf rozprawia się również z zarzutami o sprzyjanie Bergoglio dyktaturze w tym kraju we wcześniejszych dekadach. Książka jest napisana z perspektywy apologetycznej, nie pomija jednak trudnych i mniej znanych detali z życia papieża Franciszka. Można lepiej zrozumieć pontyfikat obecnego papieża, zgłębiając się w jego przeszłość, i zobaczyć, że Franciszek jest nadzwyczajnie konsekwentną osobą, który jako zwierzchnik Kościoła głosi te same poglądy i działa w podobny sposób, jak we wcześniejszym życiu.

Blisko trzy lata trzymałem na półce tę książkę, ale w końcu przeczytałem. Interesujące, dokładne studium biograficzne papieża Franciszka, skupiające się na okresie jego życia, zanim objął tron biskupa Rzymu. Ameryka Południowa jest mało znana polskiemu czytelnikowi, chyba, że przez książki Arkadego Fiedlera, czy literaturę iberoamerykańską. Skądinąd Bergoglio był...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zwięzła, ale nie pozbawiona wad książeczka. Autor skupia się na samej doktrynie religii Chin, a mało pisze o aspektach kultowych i instytucjonalnych chińskich religii. Nieproporcjonalnie dużo miejsca poświęca również konfucjanizmowi (który jest jakby najmniej "religijny" z wielu religii chińskich), jakby trochę nie doceniając chińskiego taoizmu, buddyzmu i innych religii w Chinach.

Zwięzła, ale nie pozbawiona wad książeczka. Autor skupia się na samej doktrynie religii Chin, a mało pisze o aspektach kultowych i instytucjonalnych chińskich religii. Nieproporcjonalnie dużo miejsca poświęca również konfucjanizmowi (który jest jakby najmniej "religijny" z wielu religii chińskich), jakby trochę nie doceniając chińskiego taoizmu, buddyzmu i innych religii w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Obszerne i porównawcze studium siedmiu pierwszych sekretarzy PZPR w PRL. Wartościowe i dla znawców historii PRL, jak i osób, które chciałyby przyswoić sobie podstawy wiedzy o Polsce Ludowej. Eisler zajmuje raczej wypośrodkowane stanowisko w sporach o PRL, nie ma zatem w książce czasami męczących porównań z bieżącą historią polityczną. Ciekawe są niektóre sprzeczności w życiorysach dygnitarzy PRL - np. Jaruzelski miał pochodzenie szlacheckie i ukończył katolickie gimnazjum marianów, Bierut posiadał kilka kilka kochanek,a w okresie okupacji niemieckiej pracował dla hitlerowców jako urzędnik w Mińsku. Gomułka był więziony za odchylenie "prawicowo-nacjonalistyczne" przez stalinowców, a Gierek swobodnie mówił po francusku, chociaż najbardziej inteligencki z tej siódemki był Rakowski, skądinąd źle wspominany przez "Solidarność". Eisler trochę nieproporcjonalnie dużo miejsca przeznacza na zapomnianych I sekretarzy - Ochaba, Kanię i właśnie Rakowskiego, wszyscy byli krótko na tym stanowisku.

Obszerne i porównawcze studium siedmiu pierwszych sekretarzy PZPR w PRL. Wartościowe i dla znawców historii PRL, jak i osób, które chciałyby przyswoić sobie podstawy wiedzy o Polsce Ludowej. Eisler zajmuje raczej wypośrodkowane stanowisko w sporach o PRL, nie ma zatem w książce czasami męczących porównań z bieżącą historią polityczną. Ciekawe są niektóre sprzeczności w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Grzegorczyk staje na wysokości zadania. Biografia Góry nie jest pisana "na klęczkach", współautor zadaje Ojcu trudne i często niewygodne pytania. Kreśli dość pełny portret psychologiczny twórcy Lednicy, pokazując zarówno jego zdolności organizacyjne i przywódcze, ale także skłonność do ranienia oraz przedmiotowego traktowania współpracowników. Cenne są także często przytaczane opinie innych dominikanów, osób z duszpasterstwa o. Góry, i innych ludzi, których spotkał na swojej drodze zakonnik z Poznania. Jednocześnie biografia jest napisana z charakterystyczną dla Grzegorczyka lekkością, zachęcającą do lektury i nienarzucającymi się czytelnikowi wnioskami. Sam Góra pod koniec życia porównywał się do Faustyny, która także była nierozumiana przez innych w klasztorze, a swoje dzieła musiała realizować wbrew woli niektórych przełożonych. Bez wątpienia Góra to postać, wobec której trudno przejść obojętnie.

Grzegorczyk staje na wysokości zadania. Biografia Góry nie jest pisana "na klęczkach", współautor zadaje Ojcu trudne i często niewygodne pytania. Kreśli dość pełny portret psychologiczny twórcy Lednicy, pokazując zarówno jego zdolności organizacyjne i przywódcze, ale także skłonność do ranienia oraz przedmiotowego traktowania współpracowników. Cenne są także często...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W porównaniu z innymi książkami byłych księży intelektualistów (np. Obirek, Bartoś) książka jest słaba. Autor ma tendencje do wpadania w długie monologi myślowe, bardzo emocjonalne i dość nudne. Koncentruje się na zjawisku homoseksualizmu w Kościele, twierdząc, że około połowa księży to homoseksualiści. Względnie ciekawe są fragmenty dotyczące okresu jego pracy w Kongregacji Nauki Wiary. Jednak faktografii jest w tej pracy mało, dominują krzykliwe i monotematyczne przemyślenia Autora dotyczące praw homoseksualistów i innych mniejszości seksualnych. Autor czasami (raczej nieświadomie) obraża inne mniejszości (np. osoby niepełnosprawne, porównując kilkakrotnie formację seminaryjną do kształcenia osób "upośledzonych umysłowo"). Niektóre partie są wręcz żenujące (np. Autor uważa Benedykta XVI za gejowskiego bo ubierał czerwone buciki). Jak na wiek oraz poziom wykształcenia Charamsy zaskakuje jego spora niedojrzałość emocjonalna. Spodziewałem się w miarę konstruktywnej krytyki Kościoła oraz szeregu faktów, książkę jednak dokończyłem z trudem oraz sporym rozczarowaniem (niewiele jest informacji na temat kulisów pracy Charamsy w Międzynarodowej Komisji Teologicznej, są to zwykłe plotki). Jeśli taki poziom reprezentują osoby w Kościele na wysokich stanowiskach w Rzymie, to rzeczywiście nie jest z tą instytucją dobrze...

W porównaniu z innymi książkami byłych księży intelektualistów (np. Obirek, Bartoś) książka jest słaba. Autor ma tendencje do wpadania w długie monologi myślowe, bardzo emocjonalne i dość nudne. Koncentruje się na zjawisku homoseksualizmu w Kościele, twierdząc, że około połowa księży to homoseksualiści. Względnie ciekawe są fragmenty dotyczące okresu jego pracy w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka Michniewicza jest dobrą książką reporterską, która przedstawia podróże w różne strony świata (Pakistan, Indie, Zimbabwe, Stany Zjednoczone itd.). Autorowi obce jest zachwycanie się powierzchowną stroną krajów, przedstawianą zazwyczaj naiwnym turystom (jego krytyka egipskiego kurortu Szarm el Szejk powinna być obowiązkową lekturą dla wszystkich wygłodniałych tanich i szybkich wczasów za granicą). Michniewicz udaje się również w bardzo niebezpieczne miejsca (ciężkie więzienia w USA, niebezpieczne dzielnice w RPA, okolice Nanga Parbat), wykazując się dużą odwagą reporterską. Autor ma także wrażliwość antropologa, starając się nie przemycać zbyt łatwych własnych ocen, i próbując spojrzeć na świat "oczami Innego". Nie zawsze mu jednak to się udaje. Niektóre przemyślenia Autora ocierają się o banał (nie jest nowością, że trzeci świat został zdominowany przez pazerną i materialistyczną cywilizację zachodu), inne są dość powierzchowne. Część faktograficzna jest zdecydowanie lepsza od czysto refleksyjnej (z całym szacunkiem dla Tomka Michniewicza, ale na razie nie jest drugim Ryszardem Kapuścińskim). Razi też niestaranna korekta książki. Pojawiają się liczne błędy gramatyczne i ortograficzne (nazwy własne z małej litery, "żądza" przez "rz"!). Autor ma jednak talent reporterski i warto go czytać.

Książka Michniewicza jest dobrą książką reporterską, która przedstawia podróże w różne strony świata (Pakistan, Indie, Zimbabwe, Stany Zjednoczone itd.). Autorowi obce jest zachwycanie się powierzchowną stroną krajów, przedstawianą zazwyczaj naiwnym turystom (jego krytyka egipskiego kurortu Szarm el Szejk powinna być obowiązkową lekturą dla wszystkich wygłodniałych tanich i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę można polecić zarówno wytrawnym znawcom II wojny światowej, jak i sympatykom tego okresu, choć niekoniecznie zaczytującym się każdą pozycją na temat tego konfliktu (należę do tej drugiej grupy). II wojna światowa wciąż pobudza wyobraźnię zarówno swoją straszliwą spektakularnością, jak i momentami zwrotnymi w tej wielkiej konfrontacji mocarstw. Autor stara się pisać ciekawym językiem, nie unika anegdot, jednocześnie zachowując względną chronologię i porządek wydarzeń. Nie podchodzi do wielu momentów II wojny, jako momentów "oczywistych" (czyli np. że Niemcy nie mogli pokonać Anglii - owszem mogli, gdyby dłużej bombardowali wszystkie ważniejsze lotniska zamiast później skupić się na Londynie, czy gdyby wcześniej rozbudowali swoją flotę u-bootów). Niemcy według Autora mogli także pokonać ZSRR, gdyby konsekwentniej napierali grupą armii Środek na Moskwę w 1941, zamiast rozpraszać siły na cele poboczne, takie np. jak Kijów. Roberts potrafi także zachować umiar w ocenie strategicznych umiejętności Adolfa Hitlera - nie stawia tu skrajnych opinii, że był nieudolnym taktykiem (sukcesy Niemiec z lat 1939-1941 nie byłyby możliwe bez jego uporu), ale też nie gloryfikuje jego rzekomego geniuszu (błędy wojenne z lat 1942-1945 można w przeważającej części zapisać na konto Fuhrera, który stale przenosił bez ładu i składu swoich generałów oraz upierał się przy sztywnej i mało elastycznej obronie zdobytego terytorium). Książka nie jest jednak wolna od przesadnych, anglosaskich akcentów, Autor rozpisuje się za dużo na temat frontu zachodniego (np. działania w Afryce Północnej, które choć ciekawe, miały marginalne znaczenie dla całej wojny -skądinąd Niemcy i na tym froncie, mogli przy lepszej strategii również według Robertsa wygrać). Można w książce znaleźć trochę wzmianek o Polakach (najwięcej siłą rzeczy w pierwszym rozdziale nt. początków wojny), są to z reguły pozytywne oceny, choć dość powierzchowne i mało akcentujące obecność naszych wojsk w całym konflikcie. Pokazuje to niestety miejsce Polski w szeregu, że nie byliśmy jakimś istotnym sojusznikiem dla zachodnich aliantów po klęsce w kampanii wrześniowej. Roberts nie jest też apologetą ZSRR, zauważa zbrodnie tego kraju, który desperacko walczył o przetrwanie w 1941 (a właściwie jego przywódca Józef Stalin). Zupełną nowością dla mnie był opis działań wojennych w Birmie, min. długi odwrót wojsk brytyjskich oraz plany Japonii na temat zaatakowania Indii. Książka pozwoliła mi bardzo odświeżyć swoją wiedzę na temat II wojny i ugruntować się w przekonaniu, że wygrywa w zasadzie ten, kto popełni mniej błędów oraz potrafi w odpowiednim momencie słuchać mądrych doradców (podstawowym błędem Hitlera było to, że za rzadko słuchał swoich lepszych generałów, a potrafił to robić Churchill, czy nawet Józef Stalin).

Książkę można polecić zarówno wytrawnym znawcom II wojny światowej, jak i sympatykom tego okresu, choć niekoniecznie zaczytującym się każdą pozycją na temat tego konfliktu (należę do tej drugiej grupy). II wojna światowa wciąż pobudza wyobraźnię zarówno swoją straszliwą spektakularnością, jak i momentami zwrotnymi w tej wielkiej konfrontacji mocarstw. Autor stara się pisać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Roberta Krasowskiego dobrze wspominam z okresu jego pracy publicystycznej w Tygodniku Idei "Europa", dawnym dodatku do "Dziennika" (obecnie "Dziennik Gazeta Prawna"). Nie zawiodłem się na jego książce nt. historii III RP w latach 1989-1995. Na początku lat dziewięćdziesiątych byłem uczniem szkoły podstawowej, więc niewiele rozumiałem z ówczesnej rzeczywistości politycznej, choć dobrze pamiętam wiele obrazów z tamtych czasów. Krasowski podchodzi do tematu z odpowiednim dystansem historyka, choć nie pozuje na badacza akademickiego, książka nie zawiera przypisów, a jej bibliografia jest raczej skromna. Autor ocenia polityków z perspektywy filozofii makiawelistycznej (chociaż sam Machiavelli jest cytowany rzadko). Liczy się więc dla niego przede wszystkim to, na ile dany polityk był skuteczny i potrafił, a przynajmniej próbował dążyć do uświadomionych celów politycznych, a tym samym pokonać przeciwnika. Moralność jest tu kwestią drugorzędną, gdyż nie należy do istoty polityki. Z tej perspektywy Autor wysoko ocenił Lecha Wałęsę. Myślę, że jego perspektywa względem Wałęsy jest warta poznania, gdyż Krasowski stara się podważyć mit nieudanej prezydentury Wałęsy. Dużo ciekawych not zbiera także Jarosław Kaczyński - chociaż wiele jest krytycznych, to wydaje się, że właśnie tych dwóch polityków było najbardziej dojrzałych we wspomnianym okresie początków III RP. Dla lepszego poznania tych dwóch postaci książka jest warta swojej lektury. Natomiast niewiele pozytywnych ocen zbierają pozostali politycy tej epoki - Mazowiecki, Geremek czy Suchocka. Generalnie Krasowski stara się nie poruszać utartymi szlakami opinii, i potrafi docenić, a także skrytykować osoby z różnych obozów politycznych (w niektórych miejscach pozytywnie ocenia też Kwaśniewskiego, czy Millera). Dużo argumentów i wysoki poziom obiektywności. Z przyjemnością sięgnę wkrótce do następnych części tego cyklu.

Roberta Krasowskiego dobrze wspominam z okresu jego pracy publicystycznej w Tygodniku Idei "Europa", dawnym dodatku do "Dziennika" (obecnie "Dziennik Gazeta Prawna"). Nie zawiodłem się na jego książce nt. historii III RP w latach 1989-1995. Na początku lat dziewięćdziesiątych byłem uczniem szkoły podstawowej, więc niewiele rozumiałem z ówczesnej rzeczywistości politycznej,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka pisana z perspektywy menedżera pracującego w polskim LOCie. Zawiera wiele fragmentów ciekawych, zawierających różne anegdoty z życia linii lotniczych. Niektóre partie książki jednak były dla mnie nieco nudne, szczególnie te skupiające się stricte na sprawach finansowych w zarządzaniu liniami. Oczekiwałem nieco więcej informacji dotyczących np. bezpieczeństwa w samolocie, czy spraw technicznych związanych z fascynującym wynalazkiem, jakim jest samolot. Mimo to lektura ciekawa. Można się dowiedzieć np. ile zarabia kapitan, jakie są różnice między liniami tradycyjnymi a niskokosztowymi (autor zdaje się głównie pracował w tych pierwszych), ile kosztuje nowy boeing itd. Autor wyjaśnia też z pozoru proste kwestie, np. dlaczego linie nie sprzedają tanio swoich biletów tuż przed lotem. Przeczytałem tę książkę podczas dwóch lotów samolotem i była to świetna książka właśnie na lekturę w podróży podniebnej.

Książka pisana z perspektywy menedżera pracującego w polskim LOCie. Zawiera wiele fragmentów ciekawych, zawierających różne anegdoty z życia linii lotniczych. Niektóre partie książki jednak były dla mnie nieco nudne, szczególnie te skupiające się stricte na sprawach finansowych w zarządzaniu liniami. Oczekiwałem nieco więcej informacji dotyczących np. bezpieczeństwa w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Interesująca perspektywa świeckiego teologa, któremu bliski jest Kościół katolicki w Polsce (nie jest to więc np. były ksiądz, czy antyklerykał). Jednocześnie Autor krytykuje wiele aspektów polskiego katolicyzmu: nadmierną klerykalizację wydziałów teologicznych w Polsce, brak sukcesów polskiej teologii, niechęć do myślenia teologicznego wśród katolików w Polsce. Jednocześnie zachęca w przystępny sposób do uprawienia teologii, uważając, że można się nie zajmować w nieakademicki i ciekawy sposób. Myślę, że książka będzie ciekawa także dla poszukujących osób. Autor jest też prowadzącym bloga Kleofas, gdzie próbuje ożywić swobodną przestrzeń nad dyskusją teologiczną w Polsce, a książka wpisuje się w ten projekt.

Interesująca perspektywa świeckiego teologa, któremu bliski jest Kościół katolicki w Polsce (nie jest to więc np. były ksiądz, czy antyklerykał). Jednocześnie Autor krytykuje wiele aspektów polskiego katolicyzmu: nadmierną klerykalizację wydziałów teologicznych w Polsce, brak sukcesów polskiej teologii, niechęć do myślenia teologicznego wśród katolików w Polsce....

więcej Pokaż mimo to