-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2022-11-20
2022-11-19
2022-10-03
2022-05-03
2021-07-13
2021-07-13
2021-07-13
Lepsze od filmu bo napisane przez prawdziwego bohatera. Lepsze od powieści bo prawdziwe. Trzyma w napięciu.
Lepsze od filmu bo napisane przez prawdziwego bohatera. Lepsze od powieści bo prawdziwe. Trzyma w napięciu.
Pokaż mimo to2018-07-12
Bardzo dobra pozycja dla początkujących w tym temacie. Napisana bardzo przystępnym językiem. Polecam dla początkujących, zapalonych fascynatów. Dla znawców tematu... Wy już to wiecie ze szczegółami. Nie wydawajcie kasy.
Bardzo dobra pozycja dla początkujących w tym temacie. Napisana bardzo przystępnym językiem. Polecam dla początkujących, zapalonych fascynatów. Dla znawców tematu... Wy już to wiecie ze szczegółami. Nie wydawajcie kasy.
Pokaż mimo toCóż... Pan Sumliński ma chyba tendencję do jazdy motocyklem 140 km/h bez kasku i sprawnych hamulców. Opisuje w swoich książkach bardzo ciekawe rzeczy. Czasem nawet rewelacyjne. Ale taki Pan Sumliński opisuje sprzedaż broni dla IRA przez polski wywiad UOP, napominając o głównej roli pewnego oficera UOP, jednocześnie nie podając jego danych - chodzi o operację sprzedaży broni dla IRA na statku "Inowrocław". Pan Sumliński zapomniał napisać, że chodzi o Aleksandra Makowskiego. Czemu? Bo Pan Makowski nie należy do grona debili i nie będzie miał cienia wątpliwości przy składaniu sprawy do Sądu. Pan Sumliński o tym wie, bo Pan Makowski już jeden taki numer zrobił, i wygrał sprawę. Pan Makowski może przedstawić listy z gratulacjami od najwyższych władz Wielkiej Brytanii i Pan Sumliński o tym doskonale wie. Ale mimo wszystko przedstawia to jako jakąś wielką zbrodnię. Pan Sumliński ma brzydki zwyczaj powtarzania się: "tak oczywiste jak to, że woda jest mokra", "wiem już o tym tyle, że więcej nie chcę wiedzieć", "kółko jego zapalniczki..." Do porzygu... Pan Sumliński powinien połączyć swojego "Oficera" z "ABW" bo bardzo irytujące są powtórzenia w obu książkach. Aha... Panie Sumliński. Odnośnie "Niebezpiecznych związków B. Komorowskiego"... Niech pan się wstrzymuje przed plagiatami. Zwłaszcza od le Carre np. "po gwiazdach poznałem, że lecimy na wschód". Nie wszyscy z Pana czytelników są debilami i nieukami. Panie Sumliński: Albo robimy poważne dziennikarstwo śledcze, albo piszemy powieści. Powieść łączona z dziennikarstwem śledczym to czysta schizofrenia.
Cóż... Pan Sumliński ma chyba tendencję do jazdy motocyklem 140 km/h bez kasku i sprawnych hamulców. Opisuje w swoich książkach bardzo ciekawe rzeczy. Czasem nawet rewelacyjne. Ale taki Pan Sumliński opisuje sprzedaż broni dla IRA przez polski wywiad UOP, napominając o głównej roli pewnego oficera UOP, jednocześnie nie podając jego danych - chodzi o operację sprzedaży broni...
więcej mniej Pokaż mimo toBardzo ciekawa pozycja i lekkostrawna. Suworowa można lubić albo nie, ale gawędziarskiego talentu mu nie można odmówić. Facet ma wyborne poczucie humoru i ironii. Niby pokazuje potęgę i taktykę GRU, ale nie posiada hamulców przed opisaniem wiewiórek zjadających ich tajne materiały. Gorąco polecam tą i inne pozycje autora.
Bardzo ciekawa pozycja i lekkostrawna. Suworowa można lubić albo nie, ale gawędziarskiego talentu mu nie można odmówić. Facet ma wyborne poczucie humoru i ironii. Niby pokazuje potęgę i taktykę GRU, ale nie posiada hamulców przed opisaniem wiewiórek zjadających ich tajne materiały. Gorąco polecam tą i inne pozycje autora.
Pokaż mimo toFajna pozycja dla rozrywki - dobra na urlop. Leski to taki polski George Smiley. Jagan i wszystkie "sowieckie" szpiony okazują się kretynami i psychopatami.Pozytyw jest taki, że powieść trzyma w napięciu i widać w niej nasze krajowe bajoro - biurokracja, wazelina, głupota, brak odpowiedzialności. Największym, polskim patriotą okazuje się Grek - syn bonza z P.R.L.-owskich służb. Książka przypomina powieści A. Makowskiego, jednak wciąga bardziej przez wnikliwe opisy osobowości, w odróżnieniu od suchej narracji A.M. Na moje? Zbyt mało know-how szpiegów, a za dużo damskiego "jak go do wyra zaciągnąć".
Fajna pozycja dla rozrywki - dobra na urlop. Leski to taki polski George Smiley. Jagan i wszystkie "sowieckie" szpiony okazują się kretynami i psychopatami.Pozytyw jest taki, że powieść trzyma w napięciu i widać w niej nasze krajowe bajoro - biurokracja, wazelina, głupota, brak odpowiedzialności. Największym, polskim patriotą okazuje się Grek - syn bonza z P.R.L.-owskich...
więcej mniej Pokaż mimo toLeksykon to leksykon. Posiadam i korzystam, jednak przeczytanie go 'od deski do deski' jest karkołomnym wyczynem. Bardzo fachowa literatura.
Leksykon to leksykon. Posiadam i korzystam, jednak przeczytanie go 'od deski do deski' jest karkołomnym wyczynem. Bardzo fachowa literatura.
Pokaż mimo to
Gorąco polecam realistom. Romantycy nie powinni tego czytać. Dla mnie książka jest rewelacyjna. Świetna relacja z czegoś co było nam przekazywane w mediach jako piknik. Podoba mi się też brak hamulców w używaniu wulgaryzmów - świadczy to tylko o prawdziwych, narastających emocjach i zszarganych nerwach. Wnioski autora są celne i brutalnie przytłaczające (przybliżone do tego co sam uważałem o tzw."arabskiej wiośnie"). Sam widziałem zaślinionych, oszczanych wisielców, zasztyletowanego trupa i zgniłego bezdomnego (więc wiem, że śmierć wygląda zupełnie inaczej niż w filmach o Rambo), ale chcę przekazać wielkie ukłony dla autora, jego doświadczenia i potężnej roboty którą wykonał. Jedyny minus - zbyt dużo skrótów typu TB, FOB, IED, MRAP... Ja to ogarniam bez problemu ale książkę dam na jakiś czas teściowej. Dla niej to będzie spore wyzwanie.
Gorąco polecam realistom. Romantycy nie powinni tego czytać. Dla mnie książka jest rewelacyjna. Świetna relacja z czegoś co było nam przekazywane w mediach jako piknik. Podoba mi się też brak hamulców w używaniu wulgaryzmów - świadczy to tylko o prawdziwych, narastających emocjach i zszarganych nerwach. Wnioski autora są celne i brutalnie przytłaczające (przybliżone do tego...
więcej Pokaż mimo to