Książka bardzo osobista i pełna emocji. Emocji bardzo mi bliskich. Brakowało mi tylko tych zdjęć, do których w poszczególnych rozdziałach odnosił się autor, ale pewnie autor nie chciał się nimi dzielić. Trochę się zdziwiłam, że zaledwie rok po śmierci żony, dla której rozważał nawet wspólną eutanazję, Czuchnowski poślubił już inną kobietę.
Spodziewałam się, sądząc po nazwiskach autorów, że książka będzie tendencyjna i wybiórcza. I taka też była. Publikacja ukazała się nakładem wydawnictwa ''Agora", które firmuje ''Gazetę Wyborczą".
''Tomasz Turowski przez szesnaście lat był <nielegałem> wywiadu PRL. Dziesięć z tych szesnastu lat spędził za granicą, jako kleryk w zakonie jezuitów. Przeszedł przez Rzym i Watykan, stykając się z papieżem Janem Pawłem II i przekazując do centrali informacje na jego temat".
Historia agenta doby PRL-u, który inwigilował środowisko papieża Polaka. W nowej sytuacji politycznej ''przefarbował" się na dyplomatę i został szpiegiem.
Sądzę, że tytuł tej autobiografii jest na wyrost, bowiem żadnej prawdy nie otrzymujemy. Za to dużo bzdur, koloryzowania rzeczywistości i wygodną wersję wydarzeń.
''Na początku lat 90 przeszedł pozytywnie weryfikację i jako polski dyplomata miał witać prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku''.
Agnieszka Kublik i Wojciech Czuchnowski twierdzili, że mieli trudności z odnalezieniem dokumentów związanych z działalnością Tomasza Turowskiego. Ich wywody podważył Cezary Gmyz z tygodnika ''Do Rzeczy". Udowodnił im manipulację. Z jego ustaleń wypływa wniosek, że w archiwum IPN znajduje się ogromna liczba materiałów na ten temat.