-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik234
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
2020-03-15
2019-08-11
2019-03-31
2019-02-02
Kiedy sięgnęłam po tę książkę miałam mieszane uczucia. Nie wiedziałam czego się spodziewać po niej. Powiem szczerze, że jakoś motyw poruszony w tej książce do końca nie przekonywał mnie. Do momentu kiedy nie zaczęłam czytać. Beckett ukazuje fajnie jak chęć posiadania dziecka zmienia psychicznie człowieka. Widać tutaj też, że Kate jest dość ambitną osobą i wcale a wcale nie mam jej tego za złe, aczkolwiek nie wiedziałam czy podoła roli matki. Kate też miała takie wątpliwości, ale w końcu postanawia zajść w ciążę na swój sposób. Przyznam, że zaskoczyła mnie tym pomysłem zwłaszcza, że jej życie prywatne nie do końca było hmm.. Spokojne? Chyba tak to mogę ująć. Nie wiem czy tylko ja miałam takie wrażenie czy nie, ale od samego początku czułam, że coś będzie nie tak z pewnymi osobami w jej życiu i się nie pomyliłam. Nie rozumiałam tylko jej postępowania wobec tego człowieka. Ja bym już za pierwszym razem pokazała mu gdzie raki zimują. Chociaż później czytelnik dowiaduje się co tak naprawdę się z nim stało. A wracając do metody zajścia w ciążę przez naszą bohaterkę… Rozumiałam obawy jej przyjaciółki i gdybym to ja była na miejscu Kate podejrzewam, że bym posłuchała i zastanowiła się jeszcze raz na spokojnie robiąc wszystko za i przeciw. Zacznijmy od tego, że raczej nie zdobyłabym się na takie rozwiązanie. Natomiast nasza bohaterka owszem i pozostał problem kto to ma być. Sytuacja z ogłoszeniem mnie zaskoczyła i uważałam, że to był bardzo głupi pomysł, ponieważ Alex Turner nie wydawał mi się odpowiednim kandydatem. Coś od początku mi w nim nie grało. I niestety miałam rację, ale powód dla którego tak twierdziłam był naprawdę zaskakujący. Powiem szczerze, że się tego nie spodziewałam. Byłam bardzo ciekawa jak to wszystko wpłynie na Kate i na początku ją rozumiałam, mimo iż nie popierałam jej decyzji. Aczkolwiek bardzo się ucieszyłam z ostatecznego rozwiązania. Choć przyznam szczerze, że zagrała ryzykownie i bałam się o nią. Jak się okazało później były to chyba słuszne obawy. To jak się potem rozwinęły sytuacje było istną bombą i jestem strasznie zachwycona książką mimo początkowej niechęci!!! To było coś genialnego!! Polecam ją bardzo gorąco!!!
Kiedy sięgnęłam po tę książkę miałam mieszane uczucia. Nie wiedziałam czego się spodziewać po niej. Powiem szczerze, że jakoś motyw poruszony w tej książce do końca nie przekonywał mnie. Do momentu kiedy nie zaczęłam czytać. Beckett ukazuje fajnie jak chęć posiadania dziecka zmienia psychicznie człowieka. Widać tutaj też, że Kate jest dość ambitną osobą i wcale a wcale nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-27
Kolejną książką, którą chciałam przeczytać było właśnie ,,Joyland". Jest to opowieść o chłopaku, który ma złamane serce i w czasie wakacji chce o tym zapomnieć. Postanowił podjąć pracę w lunaparku, który nosił taką samą nazwę jak powieść. Devin był w tym czasie studentem. Jak wiemy pierwsza miłość niektórym zdarza się w różnym wieku, ale zazwyczaj boli tak samo. Według mnie temat złamanego serca jest oklepany, aczkolwiek u King'a taki nie jest. Jest dość pobocznym wątkiem, od którego wszystko się zaczęło. W jego przygodzie z Joyland'em towarzyszy mu wiele kobiet. Powiem szczerze, że myślałam iż z Erin coś będzie, ale niestety. Chociaż dzięki niej rozwiązał zagadkę. Byłam bardzo zaskoczona kiedy dowiedziałam się kto był zabójcą tych kobiet. Zakończenie książki mną wstrząsnęło i płakałam strasznie kiedy dowiedziałam się co spotkało Mike'a. Ten chłopiec na to nie zasłużył. Cieszyłam się, że w końcu nasz bohater zapomniał o dziewczynie przez którą cierpiał.
Książka wraz z zakończeniem bardzo mi się podobała. Była dość krótka w porównaniu z poprzednimi książkami Mistrza, które czytałam, ale nie brakowało w niej emocji. Był strach, radość, szok, niedowierzanie i łzy. Bardzo spodobało mi się miejsce, w którym działa się cała akcja. Fabuła też była genialna. Genialne były te małe znaczniki ala rozdziałów. Nawiązanie tematyczne i raczej nie spotykane w książkach. Na prawdę bombowe. King przedstawił również w bardzo ciekawy sposób dorastanie człowieka oraz to jak się starzeje. Ogólnie książkę polecam w 100% i daje jej maksymalną ilość gwiazdek!!! Jedna z najlepszych moim zdaniem książek King'a.
Kolejną książką, którą chciałam przeczytać było właśnie ,,Joyland". Jest to opowieść o chłopaku, który ma złamane serce i w czasie wakacji chce o tym zapomnieć. Postanowił podjąć pracę w lunaparku, który nosił taką samą nazwę jak powieść. Devin był w tym czasie studentem. Jak wiemy pierwsza miłość niektórym zdarza się w różnym wieku, ale zazwyczaj boli tak samo. Według mnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-18
Kolejną powieścią, którą postanowiłam przeczytać było ,,Misery". Opowiada ona o pisarzu, który uległ wypadkowi. Budzi się w domu swojej "zagorzałej wielbicielki" co jest istnym koszmarem jak się możemy przekonać. Dlaczego? Na to pytanie znalazłam odpowiedzieć w całej książce. A więc...
Annie Wilkes jest wielbicielką powieści o Misery co możemy szybko zauważyć. Między innymi po tym co mówiłam do naszego głównego bohatera, który jest autorem tego cyklu. Jak czytelnik zauważy Annie jest osobą chorą psychicznie. I z tych powodów Paul napotka różne trudności. Bardzo współczułam Paul'owi, że trafił w jej ręce. To musiał być dla niego istny koszmar. I czytelnik przekonuje się o tym, kiedy Paul musi zapłacić dość wysoką cenę za lek, który go uzależnił. Możemy się domyślać, że ciężko będzie mu pozbyć się tego nałogu, ponieważ w leku tym jest silnie uzależniający składnik. Jest to po prostu narkotyk. Co prawda dzięki niemu mógł funkcjonować, ale za jaką cenę. Niestety musiał robić wszystko co zażyczyła sobie Annie, co jak się okazało nie było łatwe. I to nie tylko przez jej stan zdrowotny. Byłam bardzo ciekawa jak sobie będzie radził. Był w dość kiepskim położeniu i dostał takie zadanie... Przeczuwałam, że będzie z tym miał dość dużo problemów. Chociaż muszę przyznać, że krajobraz który mu towarzyszył był przepiękny. Mógł to wykorzystać aczkolwiek zamiast skupić się na tym co powinien robić zaczął za bardzo kombinować. Już w niedługim czasie miał się przekonać czy było to dobre. Zakończenie pierwszej części książki było zaskakujące i powiem szczerze, że zaczęłam go podziwiać za jego determinację i byłam bardzo ciekawa czy Annie zauważy to co się działo.
W drugiej części książki King nie zwalniał z akcją oraz ze swoją wyobraźnią. Byłam pełna podziwu dla autora że potrafił na raz tworzyć tyle historii, które były dobre. Chociaż nie każdemu one spasowały. Trochę rozumiałam to, aczkolwiek to jest autor. I tylko on wie co ma w głowie. Tak samo jak Annie. Przeraziłam się kiedy wpadła tak niespodziewanie do jego pokoju. Moim zdaniem nie musiała tego robić aczkolwiek strzeżonego Pan Bóg strzeże. Widać, że Paul był wystraszony, aczkolwiek sam też potrafił ją przerazić i to było też dobrze dograne przez autora książki. Tak samo jak odkrycie pewnego zbioru różnych, jak dla mnie, przerażających rzeczy. Wgniotło mnie to w fotel. Spodziewałam się różnych rzeczy po tej kobiecie, aczkolwiek to już przeszło granice mojego rozumu. Tak przynajmniej mi się wydawało. Musze się przyznać, że odłożyłam na trochę tę książkę, ponieważ nie mogłam. Nie trwało to długo, bo w przypadku tak genialnej książki słyszałam jak woła "czytaj mnie, czytaj". Trzeba przyznać, że wyobraźnia King'a nabierała tutaj coraz większego rozpędu i to bardzo mnie zafascynowało, więc czytałam dalej. Punkt kulminacyjny, który według mnie był punktem największej wyobraźni i masakry to zakończenie tej części. Nie chciałabym być na miejscu Paul'a. Płakałam jak dziecko kiedy to czytałam i w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że choroba Annie była na prawdę groźna i w jej stanie była nieprzewidywalna oraz bardzo niebezpieczna, nawet powiedziałabym, że przerażająca. W kolejnych rozdziałach czytelnik może nadziei, że piekło, które bohater przechodzi skończy się. Natomiast czy będą one złudne? Tego nikt nie wie do póki nie będzie czytał dalej. Zakończenie książki jest zaskakujące ze względu na determinacje, odwagę i wiadomości, które możemy zaobserwować oraz poniekąd szczęśliwe.
Reasumując całą książkę uważam, że jest ona na prawdę genialna i zasługuje na miano jednej z najlepszych książek autora. Ja jestem zachwycona po niej i daję jej 10 gwiazdek nie tylko za fabułę, ale za styl. Jak czytelnik może zauważyć książka znów jest podzielona części, które tworzą wspaniałą historię o cierpieniu, chorobach i uzależnieniach. Pojawiają się szczegółowe opisy miejsc oraz osób - możemy czuć się jakbyśmy tam byli i brali czynny udział w wydarzeniach. Swoją drogą szkoda, że nie miałam wpływu na wydarzenia, bo troszkę inaczej bym rozegrała pewne wydarzenia. No i to co mnie urzekło - mogłam zobaczyć chociaż troszkę problemy, z którymi boryka się pisarz pisząc swoje książki. Nie mówię tu o położeniu, ale o czynnikach strikte związanych z książkami jak na przykład pomysł na fabułę czy wena twórcza.
Kolejną powieścią, którą postanowiłam przeczytać było ,,Misery". Opowiada ona o pisarzu, który uległ wypadkowi. Budzi się w domu swojej "zagorzałej wielbicielki" co jest istnym koszmarem jak się możemy przekonać. Dlaczego? Na to pytanie znalazłam odpowiedzieć w całej książce. A więc...
Annie Wilkes jest wielbicielką powieści o Misery co możemy szybko zauważyć. Między...
2019-01-09
,,Martwa strefa” King’a… Książka ta jest przeczytana przeze mnie już drugi raz, ponieważ postanowiłam przeczytać wszystkiego książki, które już pod wpływem tylu nowych powoli uciekają w zapomnienie. Może też dlatego, że gdy czytałam ją pierwszy raz byłam o wiele młodsza i nie bardzo rozumiałam o co tam chodzi… Ta książka ma dla mnie wartość sentymentalną i bardzo chciałabym jeszcze raz przeżyć tą przygodę grozy, ponieważ mamy do czynienia z Mistrzem Grozy.
No więc tak… Dzięki prologowi byłam wniebowzięta i nie mogłam od razu nie przejść do dalszej części książki. Po prostu musiałam czytać dalej, bo byłam strasznie ciekawa co będzie dalej.
Pierwsza część książki zaczyna się spokojnie, ale nie na długo bo zaraz jest wielkie BOOM w postaci szczęścia głównego bohatera! Też bym takie chciała mieć do wygranej. Było mi trochę szkoda Sary, aczkolwiek w końcu odważyła się i wypowiedziała te magiczne słowa. Już myślałam, że wszystko się dobrze skończy, a tu taki szok! Biedny Johnny… Współczułam bardzo jego rodzicom i Sarze, bo taka wiadomość … Nie chcę sobie nawet wyobrażać co oni czuli. To musiało być makabrycznie okropne. Z późniejszych stron czytelnik dowiaduje się co zaszło w życiu rodziny Smith, Sary i w Stanach Zjednoczonych. Gratulowałam Sarze, aczkolwiek myślałam, że to wszystko odbędzie się z udziałem kogoś innego. Niestety on nawet nie miał pojęcia co działo się wokół niego. Byłam bardzo zawiedziona. Minęło już tyle lat. Sama traciłam wiarę w to, że kiedyś się obudzi. Aż tu cud!! I to taki wielki. Kiedy wyznał Weizakowi to co wyznał to nie wiedziałam co mam powiedzieć! Jak zawsze Mistrz Grozy nas nie zawiódł i akcja zaczynała robić się pełna napięcia! Nie mogłam się oderwać od książki, ponieważ to było takie genialne!! Późniejsza akcja z dziennikarzem – BOMBOWE! Tylko nie długo to trwało, bo John dostał telefon od ojca i no.. Szkoda bardzo, ale może Weizak miał racje? Później kiedy już John wrócił do domu jego i jego życie zaczęło powoli przybierać normalny tryb musiał pojawić się ten darmozjad. Bardzo dobrze, że postąpił z nim tak. Później Sara.. Ach ta Sara… I w miarę normalne życie znów zostaje zaburzone przez telefon. Te telefony były chyba przeklęte. Na początku myślałam, że John nie zgodzi się na to wszystko i nie będzie ugięty. Tak było do czasu kiedy nie wrócił z pracy jego ojciec. Nie dziwię się, że zmienił zdanie. Sama bym tego zwyrodnialca powiesiła. Takich to.. Aż szkoda gadać i lepiej nie mówić, aby nie użyć niecenzuralnych słów. Byłam bardzo ciekawa czy John ma racje i jak na to zareaguje szeryf. Trochę nie dziwi mnie jego zachowanie, aczkolwiek nie powinien. W końcu zdecydował się na krok na jaki się zdecydował i… I rozpętało się piekło dla Johnny’ego. Boże jak mi go było szkoda. Masakra!!! No cóż.. Miałam nadzieje, że w kolejnej części będzie miał więcej szczęścia. Trzymałam gorąco za to kciuki. I nie myliłam się, ponieważ już w drugiej części możemy zobaczyć, że życie mu się ułożyło do pewnego momentu.. Do momentu Greg’a Stillson’a. Greg Stillson.. Byłam ciekawa co ta menda kombinuje. Nie wiedziałam wtedy co to miało być, ale nie miałam dobrych przeczuć. I to potwierdziło się u bankiera. Wyszła z niego ta prawdziwa szumowina tak samo jak na komisariacie. Czego nie robi się dla osiągnięcia celu… Ale nie traćmy przy tym zdrowego rozsądku! Gdzie uczciwość? Nawet John wiedział, że coś jest z nim nie tak. Powiem szczerze, że nie dziwiło mi to co czuł John i zastanawiałam się co zrobi dalej. Po tym wszystkim co stało się u Chatsworthów … Nie dziwię się, że postanowił zrobić tak jak zrobił. Chociaż później dowiadujemy się, że inny był tego powód. Już u nich sytaucja polityczna nie dawała mu spokoju. Jego zdolności okazały się przydatne, ale po pewnych wydarzeniach dały mu sporo do myślenia i byłam bardzo ciekawa jego wniosków i przemyśleń. Powiem szczerze, że to na co się zdobył wstrząsnęło mną i bardzo mnie zaskoczyło. Chociaż biorąc jego sytuację… Z jednej strony się nie dziwię aczkolwiek z drugiej… No nie wiem. Wiem jednak, że mimo wszystko ryczałam jak bóbr. Zakończenie książki było bardzo smutne, ale mam nadzieję, że dla bohaterów w pewnym sensie szczęśliwe.
Autor w książce za pomocą takiego bohatera jak Johnny Smith ukazuje, że los jest trochę jak gra kole fortuny. Można mieć szczęście, ale zaraz może paść to „podwójne zero” i człowiek przegrywa wszystko. John przegrał życie na 4,5 roku. Chociaż potem koło się odwróciło. Dzięki temu bohaterowi czytelnik może zobaczyć jakim cudownym narządem jest mózg ludzki. Niektórzy ludzie budzący się ze śpiączki nie zawsze pamiętają to co się wydarzyło wcześniej. Niektórzy nigdy nie odzyskują pamięci. A tutaj proszę… Nie dość, że pamiętał wszystko to jeszcze potrafił walczyć i wyjść na swoje. Możemy zauważyć, że John miał bardzo burzliwe życie emocjonalne. Ten bohater jest przykładem tego genialnego połączenia psychologii człowieka z elementami biologicznymi.
Reasumując całość… Książka jest podzielona na część co dość często zdarza się w twórczości King’a. Elementem ruchomym w tym wypadku jest słowo od autora, które mamy na początku książki (bywa, że jest na końcu – zależy od książki). Można zauważyć, że miasta i wydarzenia polityczne (m.in. kadencja Nixona) są rzeczywiste, co skutkuje bardzo dobrym połączeniem elementów rzeczywistych z fantastyką. Co prawda brakowało mi trochę tego słynnego horroru, aczkolwiek uważam, że i bez tego książka jest genialna. W tej pozycji występuje dużo polityki i jest ona przedstawiona moim zdaniem za pomocą przysłowia „Po trupach do celu”. Uważam tak dlatego, że patrząc na zachowanie całościowe bohatera Stillsona odniosłam takie wrażenie. Przykładem może być Bankier czy agent FBI. Patrząc też na niego niestety potwierdza się stereotyp polityka, który przed wyborami stwarza pozory idealnego kandydata a w rzeczywistości dba tylko o swój tyłek. Moim zdaniem jest to nieuczciwe wobec wyborców. Nie bardzo mi się to podobało, tak jak to, że King przedstawił w tym wątku politycznym negatywnie polskiego polityka i niektórzy bohaterowie książki oceniali tak wszystkich Polaków. Natomiast elementem, który mi się bardzo podobał to było drobiazgowe opisywanie bohaterów, ich uczuć i miejsc, w których bywali. Można było poczuć się jakby to czytelnik tam był i jego to dotyczyło. Przezywałam to wszystko razem z bohaterami. Dla mnie książka bardzo ciekawa. Co prawda nie było tego momentu kulminacyjnego, który wbijał by w fotel, ale czytało się miło, szybko i przyjemnie. Na początku niektóre elementy akcji nie pasowały mi, ale koniec końców wszystko miało ręce i nogi, czyli tak jak powinno mieć. Oceniam książkę 10/10 i polecam z całego serduszka dla osób, które chcą się odstresować i mieć małą odskocznię od tego co czytają obecnie. Mimo tego, że czytałam ją drugi raz to emocje były tak samo silne, a momentami jeszcze większe niż poprzednio. Dzięki przeczytaniu jej drugi raz zauważyłam pewne rzeczy, których nie widziałam wtedy. Mogę powiedzieć śmiało, że doszukałam się tego drugiego dna.
A niżej zapraszam do siebie na bloga:
https://ksiazk-mojezycie.blogspot.com/2019/01/19-martwa-strefa-stephen-king.html
,,Martwa strefa” King’a… Książka ta jest przeczytana przeze mnie już drugi raz, ponieważ postanowiłam przeczytać wszystkiego książki, które już pod wpływem tylu nowych powoli uciekają w zapomnienie. Może też dlatego, że gdy czytałam ją pierwszy raz byłam o wiele młodsza i nie bardzo rozumiałam o co tam chodzi… Ta książka ma dla mnie wartość sentymentalną i bardzo chciałabym...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-05
,,Zapisane w wodzie” jest kolejną książką tej autorki, którą postanowiłam przeczytać. Przyznam szczerze, że byłam zniechęcona po wcześniejszej lekturze jaką była ,,Dziewczyna z pociągu”. No, ale jak to mówią nie powinniśmy zniechęcać się po jednej książce, prawda? Tutaj muszę też zaznaczyć, że dość ciężko przychodzi mi napisanie swojego zdania, ponieważ książka ma rozdziały opatrzone imieniem bohatera występującego w niej. Jest to ciekawe, ale za razem może być kłopotliwe, bo występuje tutaj ich wielu. Czasami się gubiłam w tym wszystkim. Ogólnie książka była fajna. 6/10 według mnie to sprawiedliwa ocena.
Książka zaczyna się od strasznej tragedii, którą każdy z bohaterów odczuwa inaczej. Czytelnik czytając opowieści z dzieciństwa Jules współczuje jej, ponieważ uchodziła za tą brzydszą. Była pulchniejsza i nie tylko Nel jej dokuczała z tego powodu. Dlatego też nie dziwię się, że przez tyle lat było tak jak było. Chociaż Lena tego nie wiedziała i obwiniała o to wszystko ciotkę, z którą niestety, ale musiała zamieszkać. Lena na pozór wulgarna dziewczyna wydawała się nieprzejęta tą sytuacją, aczkolwiek to były pozory o czym czytelnik może się szybko przekonać. Niestety tą dziewczynę dotknęły dwie tragedie i szczerze, to wcale a wcale nie dziwię się, że tak się zachowuje. Domyślałam się też Jules nie jest łatwo. Pierwsza część kończy się pogrzebem...
W drugiej części książki już na samym początku matka byłej przyjaciółki Leny doznaje szoku i czytelnik razem z nią. Na nowo jest rozgrzebywane to śledztwo i nie byłam do końca pewna czy matka tej dziewczyny ma racje. Z czasem dowiadujemy się co to były za substancje i jak się znalazły w posiadaniu Katie. I nawet w takich okolicznościach Lena zostaje nie ugięta. Chociaż już jej nie wiele brakuje i dzięki Josh'owi w końcu wszystko wychodzi na jaw. Była to dla mnie bardzo szokująca wiadomość i nie wiem co bym zrobiła gdyby to mnie dotyczyło. Aczkolwiek po raz pierwszy w tej części widać, że Jules i Lena nie traktują siebie jakby były zupełnie obcymi osobami dla siebie. Tutaj tej występuje wspólny mianownik między Nel a Katie. Z tym, że po tym co Lena powiedziała ciotce.. ŁAŁ ŁAŁ ŁAŁ!! Nie spodziewałam się czegoś takiego!! To co później wychodziło było na prawdę mocne. Nie wiem co mam powiedzieć. Bałam się bardzo o Lenę. Aczkolwiek nie potrzebnie chyba, ponieważ poradziła sobie idealnie. Znaczy prawie idealnie. Nie powinna tak postąpić w stosunku do swojego nauczyciela, ale nie miała wyboru. Obrona konieczna. Jakoś tak się to chyba nazywa. W dalszej części książki czytelnik odkrywa całą prawdę krok po kroku. Jak widać osoba, na pozór sprawiedliwa i dobra, okazała się tyranem i despotą. Wyrządził tyle zła dla tych kobiet i to dlaczego? Bo nie radził sobie z emocjami czy jak? To, że jego rodzina była zagrożona nie uprawniało go do takiego czynu. Aczkolwiek powiem szczerze, że sama wierzyłam, iż zrobiła to Helen. A jednak nie. Powiem szczerze, że historia ta wstrząsnęła mną trochę. Cieszyłam się jak przeczytałam, że Lena i Jules wyjechały i Lena mogła zacząć wszystko od nowa. To, że rodzina Katie też zmieniła miejsce zamieszkania też było dobrą decyzją. Może kiedyś matka dziewczyny wybaczy Lenie...
https://ksiazk-mojezycie.blogspot.com/2019/01/18-zapisane-w-wodzie-paula-hawkins.html
,,Zapisane w wodzie” jest kolejną książką tej autorki, którą postanowiłam przeczytać. Przyznam szczerze, że byłam zniechęcona po wcześniejszej lekturze jaką była ,,Dziewczyna z pociągu”. No, ale jak to mówią nie powinniśmy zniechęcać się po jednej książce, prawda? Tutaj muszę też zaznaczyć, że dość ciężko przychodzi mi napisanie swojego zdania, ponieważ książka ma rozdziały...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-12-16
To już piąte podejście do tej „porywającej” książki. Powiem szczerze, że byłam do niej nastawiona bardzo pozytywnie. Zresztą jak za każdym razem. Książka jest napisana w kształcie pamiętnika, podzielona na tak jakby rozdziały. Każdy jest opatrzony imieniem jakiegoś bohatera oraz datami kiedy to się działo. Końcówka była emocjonująca, ale nie zaskakująca, ponieważ od około 1/3 wiedziałam już kto jest zabójcą. Ogólnie książkę oceniam słabo, ponieważ że tak powiem dupy nie urywa. I jestem nią rozczarowana. Jak już wspomniałam to było 5 podejście i na szczęście ostatanie.
No więc… Na samym początku dowiadujemy się trochę o bohaterce imieniem Rachel. Podróżuje ona do pracy codziennie tą samą drogą i zawsze o tej samej porze. Póki co nic mnie nie porwało tutaj. Pojawiają się dwa domy. Jeden obserwuje z utęsknieniem, a na drugi nie może patrzeć i ja jej się nie dziwię. Czytelnik widzi, że bohaterka ma pewien problem. Patrząc na ten jeden dom wymyśla imiona dla jego mieszkańców i to co oni robią lub jacy są. No i tu się pojawia pierwsze moje znużenie, ale… CZYTAŁAM DALEJ! Później dowiadujemy się, że coś zrobiła, ale nie wie co. Tutaj pojawił się cień ciekawości co to było, zwłaszcza po nagraniach jej byłego męża. No i czytając dalej dowiadujemy się od Pana detektywa inspektora co nieco. I tutaj można powiedzieć, że zaczęło robić się w miarę ciekawie. Aczkolwiek to padło kilka stron dalej. Niby to, że Rachel chce się dowiedzieć i pomaga w dość istotny sposób dla policji jest w jakiś sposób trzymające w napięciu, ale nie tak jak powinno. Niestety moim zdaniem za mało w tym emocji i jest to potraktowane dość nędznie. Bo to, że bohaterka pojawia się u Scotta i ich opowieści o życiu każdego z nich… Kurde myślałam, że chociaż to będzie ciekawe a tu dupa! Późniejsze wizyty u Scotta dawały nadzieje, że akcja się rozkręci i w pewnym momencie tak się dzieje! Powiem szczerze, że zaczynałam mieć nadzieje i wierzyłam, że w końcu przeżyję troszkę emocji. I tak też się stało!! To jakie napięcie towarzyszyło mi kiedy czytałam o tym co Scott zrobił Rachel… Łał Łał Łał. I jeszcze ta ciekawość co wspólnego z całą tą sytuacją ma obecna żona jej byłego męża. Kurde normalnie w końcu coś zaczęło się dziać! I była w dość dużym szoku kiedy przeczytałam co tak naprawdę Rach odkryła i jak można zbratać się z wrogiem.
Czytelnik między opowieściami Rachel poznaje też życie osób z domu, który obserwuje. Dowiadujemy się jak naprawdę nazywają się domownicy i co ich trapi. No i tu znowu pojawia się nuta ciekawości. Aczkolwiek szybko pryska, bo czytelnik czytając wydarzenia dobrze wie co się święci i wie, że Megan nie jest święta. Natomiast kiedy nadchodzą wydarzenia z początku lipca czytelnik powinien być pełen obaw o tą bohaterkę, aczkolwiek w moim przypadku tak nie było, ponieważ od razu wiedziałam jak te wydarzenia się zakończą i nie wzbudziły we mnie jakiegoś mega napięcia oraz szoku. Temat potraktowany bardzo nędznie i przyznam szczerze, że był bardzo oklepany. Nie powiem, bo w innych książkach on też występuje i czytałam ich już sporo, ale tutaj brakowało mi tego czegoś co trzyma w napięciu. Może sytuacja jest źle zbudowana nie wiem. W pewnym momencie dowiadujemy się o tym co gnębiło tyle lat Megan. Powiem szczerze, że to co przeczytałam było straszne. Tutaj pojawiły się pierwsze emocje. Nie mogłam uwierzyć w to. Z jednej strony rozumiałam ją, że była wyczerpana, ale z drugiej.. Gdzie jej odpowiedzialność?
Zapraszam też na swojego bloga. Link poniżej :
https://ksiazk-mojezycie.blogspot.com/2018/12/17-dziewczyna-z-pociagu-paula-hawkins.html
To już piąte podejście do tej „porywającej” książki. Powiem szczerze, że byłam do niej nastawiona bardzo pozytywnie. Zresztą jak za każdym razem. Książka jest napisana w kształcie pamiętnika, podzielona na tak jakby rozdziały. Każdy jest opatrzony imieniem jakiegoś bohatera oraz datami kiedy to się działo. Końcówka była emocjonująca, ale nie zaskakująca, ponieważ od około...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-12-09
Książka ta jest drugą pozycją tej autorki, po którą sięgnęłam. Byłam ciekawa czy będzie tak samo dobra jak poprzednia czy może nawet i lepsza. Teraz już wiem, że byłą również genialna. Podoba mi się budowa książki, ponieważ jest podzielona na rozdziały, które są opatrzone tytułem pokazującym czas w jakim dzieje się dane wydarzenie i to fajnie porządkuje fabułę. Wspomnienia i rzeczywistość. Coś pięknego. Styl pisania był bardzo fajny i szybko się czytało. Tak samo był oz poprzednią. Już od pierwszego rozdziału jest wielkie BOOM, które bardzo mi się podobało i miałam nadzieję, że będzie jeszcze cieplej i się nie myliłam! Zawał za zawałem! Tak samo pełno łez.
Piętnaście lat temu... To co się tam wydarzyło to... ŁAŁ! Piękny hotel, towarzystwo, mnóstwo atrakcji dla dzieci... CUDO! Romantyczna kolacja, która kończyła ten cudowny tydzień, niespodzianka rocznicowa... BOMBA!! Chociaż jak się później okazało nie koniecznie taka szczęśliwa. Tragedia, która miała miejsce w tym czasie była okropna. Nawet nie jestem wstanie wyobrazić sobie tego co czuli bohaterowie. Podejrzewam, że tylko osoba, która przeżyła podobną sytuację jest w stanie zrozumieć co czuli w tym momencie rodzice. Zachowanie policji w tamtym czasie, było beznadziejne. Ja rozumiem, że oni potem zaczęli wysuwać takie domysły, bo zachowanie Huntera faktycznie na to wskazywało, ale na litość boską! Jeszcze ta wiadomość, która pojawiła się w tamtym czasie. Sama zaczęłam wierzyć w nią! Potem pojawiają się pytania, które jak się okazuje na kolejnych kartkach powieści, są najmniejszym zmartwienie Caroline. Michelle, jej druga córka, pokazuje pazurki jako nastolatka. Rozumiem, że musiała odreagować pewnie rzeczy, ale to nie był dobry pomysł. Wiadomość, którą posłuchała, nie tylko wstrząsnęła nią, ale i jej matką, która niestety potem popełniła taki błąd. Jeszcze wtedy nie była świadoma, że to do niej wróci... Zabiłabym tego gościa..
A teraz przejdźmy do tego co działo się na bieżąco, bo to co opisałam wcześniej dotyczyło całych 15 lat wstecz. No więc... Rozmowa telefoniczna Caroline zaskoczyła tak bardzo, że nie wiedziałam co mam myśleć w tym momencie. I widać nie tylko mnie tak zaskoczyła. Decyzje, którą podjęły z Michelle uważałam za odważną, ale i trochę szaloną przyznam szczerze. Od początku było widać, że relacja między nimi jest trudna i myślałam, że rozmowa w pokoju hotelowym nawiązuje do nich, lecz myliłam się. Zachowanie Michelle uważam za dość dziwne, ponieważ tu się niby troszczy, ale ojcu wszystko opowiedziała, mimo iż matka ją prosiła. A jak się potem okazujemy był skończonym dupkiem. Dziewczyny wiele razy przeżywały dość burzliwe wymiany zdań. Niekiedy byłam wzburzona, a niekiedy zaskoczona. Chociaż nie tak jak po wiadomości, którą otrzymała od dawnego znajomego. Po tym pojawił się nagły okrzyk "O kurde blaszka!". Wywołał to fakt niezapowiedzianego gościa w domu Caroline i Michelle oraz wyznanie Mary. Powiem szczerze, że potem jak się okazało, że miała rację to stwierdzam, że cuda się zdarzają w takich sytuacjach i nie należy tracić wiary oraz nadziei. Płakałam jak bóbr kiedy zapadła ostateczna decyzja i potwierdziły się słowa pewnej babki. Na sam koniec Michelle zaskakuje czytelnika w takim stopniu, że do tej pory mogę uwierzyć w to co przeczytałam, a piszę tą opinię po kilku godzinach od skończenia. Łał łał łał.. Zakończenie zaskoczyło mnie totalnie! Także książkę oceniam 10/10
Zapraszam na bloga:
https://ksiazk-mojezycie.blogspot.com/2018/12/16-nie-ma-jej-joy-fielding.html
Książka ta jest drugą pozycją tej autorki, po którą sięgnęłam. Byłam ciekawa czy będzie tak samo dobra jak poprzednia czy może nawet i lepsza. Teraz już wiem, że byłą również genialna. Podoba mi się budowa książki, ponieważ jest podzielona na rozdziały, które są opatrzone tytułem pokazującym czas w jakim dzieje się dane wydarzenie i to fajnie porządkuje fabułę. Wspomnienia...
więcej mniej Pokaż mimo to
Od samego początku książka jest wciągająca i szokuje wydarzeniami. Opowieść dotyczy tajemniczego samochodu oraz śmierci ojca głównego bohatera Ned’a Wilcox’a. Kiedy zapoznałam się z tą historią było mi bardzo szkoda chłopaka, ale byłam ciekawa co będzie dalej. Z każdym kolejnym słowem czułam, że muszę przeczytać więcej i więcej, ponieważ ciekawość nie dawała mi spokoju. To jak zareaguje Ned na te wiadomości, co tak naprawdę się wydarzyło… Czemu wszyscy tak reagują na to auto. Poznając tą historię miałam ciarki na plecach. Nie mogłam się oderwać od tego! To co znaleźli pewnego dnia w Baraku B… Sama się zastanawiałam co to jest i myślę, że gdybym tam była to chyba uciekałabym szybciej niż prędkość światła ha ha ha. A już na pewno po sytuacji z myszoskoczkiem. Byłam w wielkim szoku kiedy przeczytałam opowieść Phil’a.
Późniejsza akcja książki była niewiarygodna i powiem szczerze, że nie można było się oderwać. Co prawda brak czasu nie pozwalał mi szybko skończyć tej książki, ale to zrobiłam. Miałam takie samo wrażenie, jak chłopaki, że za wszystkim stoi ten samochód. Kiedy czytałam opowieść o tym ostatnim stworzeniu to aż mi się zrobiło szkoda Pana D. Nie tylko jego. Nie mogłam pojąć tego tak samo jak obecni tam. Powiem szczerze, że przez chwilę myślałam, że to zaginiony kolega zmieniony w takie dziwne coś.
Reasumując całość to książka podobała mi się. Akcja książki prócz ostatniego rozdziału rozgrywa się niby w jedno popołudnie, ale nie do końca. Wspomnienia tych ludzi fajnie są połączone z tym co dzieje się obecnie. Wydarzenia miały początek w realnym świecie. A jak to dowiadujemy się na końcu książki i powiem szczerze, że była delikatnie zaskoczona. Gdyby nie brak czasu to jestem pewna, że szybciej bym ją pochłonęła. Ogólnie oceniam ją 7/10.
Od samego początku książka jest wciągająca i szokuje wydarzeniami. Opowieść dotyczy tajemniczego samochodu oraz śmierci ojca głównego bohatera Ned’a Wilcox’a. Kiedy zapoznałam się z tą historią było mi bardzo szkoda chłopaka, ale byłam ciekawa co będzie dalej. Z każdym kolejnym słowem czułam, że muszę przeczytać więcej i więcej, ponieważ ciekawość nie dawała mi spokoju. To...
więcej Pokaż mimo to