Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Oj, chyba za mało było ple, ple-jak trafnie zauważyła na ostatniej stronie książki Ola-narzeczona Piotra Mareckiego, komentując jego notatki z podróży po bocznych drogach polskich wsi, miasteczek, siół, kolonii...
Niepochlebne komentarze o tej przedziwnej (a może dziwacznej) publikacji, niepochlebną również wystawiają ocenę wystawiającym. Dlaczego spytacie? Piotr Marecki- naczelny Korporacji Ha!art, autor eksperymentalnych form literatury: poezji flarf, generatorów tekstu etc. nie jest reporterem, eseistą, socjologiem ani- o jejku jejku 'podróżnikiem'. Błędem jest wiec oczekiwać po "Polsce przydrożnej" czegoś na miarę relacji krajoznawczej, podbudowanej wiedzą historyczną i geograficzną jak u Adama Robińskiego; poetyckiego, ale i precyzyjnego, merytorycznego opisu przyrody jak u Michała Książka, a może rozbudowanych obserwacji i przemyśleń społeczno-politycznych jak u Szczerka, do tego poetyckiego i erudycyjnego zarazem zachwytu nad przysłowiowym 'nigdzie' jak u Krzysztofa Środy czy wreszcie nonszalanckiej, a zarazem pełnej literackich fajerwerków i pazura gawędy Andrzeja Stasiuka.
Trzeba czytać tę książkę jako pewien żart, eksperyment literacki, parodię relacji z podróży. Jako swoisty eksperyment bowiem- jak zauważył jeden z czytelników poniżej-jest to kolokwialnie mówiąc-'beka' z reportażu drogi, relacji krajoznawczej, zaangażowanej społecznie literatury faktu, etc. etc. Trzeba sporo lekceważenia dla osoby autora, jakiegoś nabzdyczenia albo (niestety) kłopotów z poruszaniem się i rozumieniem grząskiej materii literackiej, by nie zauważyć tego mrugnięcia okiem.
To nie jest wielka literatura. Nie spadną Wam kapcie z wrażenia. Jest to relacja/nierelacja z podróży po Polsce w upalne lato 19', która swą 'odczapistością' i minimalizmem zastosowanych środków literackich spuszcza trochę powietrza z tych naszych towarzysko-społeczno-kulturowych banieczek w których się chowamy. Jeden dzień na lekturę na pewno warto poświęcić...

Oj, chyba za mało było ple, ple-jak trafnie zauważyła na ostatniej stronie książki Ola-narzeczona Piotra Mareckiego, komentując jego notatki z podróży po bocznych drogach polskich wsi, miasteczek, siół, kolonii...
Niepochlebne komentarze o tej przedziwnej (a może dziwacznej) publikacji, niepochlebną również wystawiają ocenę wystawiającym. Dlaczego spytacie? Piotr Marecki-...