-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2023-07-22
2023-06-12
2022-07-03
2022-05-27
2022-05-12
2022-04-19
2022-03-06
2022-02-16
2021-11-12
2021-09-01
2021-06-13
2016-06-29
2021-02-08
Na każdą tego typu publikację wyczekuję z ogromną niecierpliwością, każda jest bowiem na wagę złota-z kolejnym rokiem ubywa bezpośrednich świadków pierwszej połowy 'trudnego wieku XX', a bez nich zostają już tylko kalekie źródła historyczne i dokumenty, z których można lepiej lub gorzej rekonstruować przeszłość. O Tatarach polskich w kontekście współczesnej historii napisano niewiele - poza Grunwaldem, Sobieskim, jazdą i nieźle zbadanym dziedzictwem architektury drewnianej są jak indiańscy 'Władcy prerii': obowiązuje powszechna egzotyzacja (czy w tym wypadku orientalizacja), idealizacja, romantyczne mity i garść stereotypów, a tak naprawdę to nikt nie widział, nie słyszał i powiedzieć nic nie może...
Bartosz Panek jako doświadczony radiowiec o rzemiośle w kontekście reportażu literackiego musi się jednak co nieco jeszcze nauczyć. Chaotyczna narracja, liczne retrospekcje i pomieszanie czasów, miejsc, rozmówców, niezbyt konsekwentne trzymanie się tematyki w obrębie rozdziałów i uciekanie w dygresje stanowią o słabości tej publikacji. Podczas lektury trzeba być czujnym, by wyłapać który aktualnie rozmówca opowiada, w jakim miejscu w Polsce, Białorusi czy Litwie jesteśmy i czy jeszcze w latach 30-tych, czy już może w 60-tych, a może już w 2010, w Gorzowie, Szczecinku, Baranowiczach, Nowogródku, Klecku, Kruszynianach, Katowicach...
Trzon opowieści Bartosza Panka o Tatarach stanowią reportaże biograficzne czy raczej biograficzno-historyczne traktujące o sławnych, a czasem trochę może i niesławnych bohaterach siłujących się z historią na tych Snyderowych "ziemiach skrwawionych". O muftim Szynkiewiczu podejmującym trudne decyzje w międzywojniu i w czasie II wojny światowej, o tatarskim Münchhausennie- Janie Jakubie Szegidewiczu, opowieść prowadzi nas przez losy wygnańców na nowe "ziemie nieobiecane" na zachodzie aż po współczesny konflikt o zwierzchność, władzę i może urażone ambicje...
Jest to niemniej - poza pewnymi wadami natury warsztatowej i literackiej, wartościowy przyczynek do dalszego pogłębiania wiedzy o historii, kulturze i dziedzictwie Tatarów polskich.
Na każdą tego typu publikację wyczekuję z ogromną niecierpliwością, każda jest bowiem na wagę złota-z kolejnym rokiem ubywa bezpośrednich świadków pierwszej połowy 'trudnego wieku XX', a bez nich zostają już tylko kalekie źródła historyczne i dokumenty, z których można lepiej lub gorzej rekonstruować przeszłość. O Tatarach polskich w kontekście współczesnej historii...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-19
2020-08-19
2020-08-15
2020-06-08
2020-05-24
2015-10-30
2018-01-30
Oby więcej tego typu publikacji. Seria Sulina wydawnictwa Czarnego ma już swoją renomę, (prywatnie jest to moja chyba ulubiona seria wydawnicza), niemniej nawet jak na dość wysokie standardy tej właśnie serii książka Pauliny Siegień wyróżnia się reporterską rzetelnością, dbałością od strony merytorycznej i walorami literackimi.
Po pierwsze, książka jest niezwykle dobrze przemyślana (tak pod względem kompozycyjnym jak i ściśle merytorycznym). Nie jest wynikiem krótkiej fascynacji, zauroczenia, powierzchownych uogólnień i obserwacji, lecz wielu lat podróży, studiów, rozmów, lektur i osobistych przemyśleń autorki.
Po drugie, jest niezwykle wyważona, pełna zrozumienia i zupełnego braku paternalizmu, czyli swego rodzaju dydaktyzmu pomieszanego z pewnym poczuciem wyższości oraz protekcjonalnego tonu, który to cechuje wiele (polskich) publikacji o szeroko pojętym wschodzie Europy. Brak tu pochopności ocen, (w ogóle autorka nie lubi oceniać, dlatego obcy jest jej wspomniany paternalizm), choć też nie kryje się za jakimś pozornym obiektywizmem, udając, że np. nie ma problemu z nazwijmy to ogólnie "putinizacją" przestrzeni i dyskursu publicznego w Rosji.
Jest to reportaż literacki o Kaliningradzie, nie o Königsbergu, a już na pewno nie o Królewcu. Choć mgła, cień, mity i duchy dawnych Prus Wschodnich i pruskiego miasta nad Pregołą ciągle w jakimś stopniu determinują postrzeganie i odbiór miasta i regionu, to jest to już historia skończona, zamknięta. Od dobrych 70-ciu z okładem lat, nowe miasto Kaliningrad rozwija się, trwa i szuka własnej drogi, choć geograficznie dokładnie w miejscu tożsamym do Königsbergu, to już w innej przestrzeni (i to dosłownie i w przenośni, mając na myśli zarówno kulturę, język czy rzeczywistość społeczno-polityczną jak i nową tkankę miejską i przestrzenną w miejscu zniszczonego miasta). Tym bardziej jest to cenna książka, bo o ile Königsberg czy Królewiec jest bohaterem stosunkowo licznych polskich publikacji i naukowych i z dziedziny literatury faktu czy literatury pięknej, o tyle Kaliningrad to trochę "terra incognita", obraz miasta jest też wykrzywiony przez górę stereotypów, uproszczeń, uprzedzeń oraz uogólnień i "złotych prawd" typowych dla postrzegania Rosji.
Autorka lubi Kaliningrad, choć nie jest to bynajmniej uczucie bezkrytyczne, lubi nie tyle samo miasto, ale przede wszystkim ludzi, których zna, z którymi rozmawia i których spotyka. Kaliningrad to nie anonimowe miasto, przestrzeń, którą wielu opisuje jako fenomen geopolityczny, ślizgając się po banałach z pogranicza historii, krajoznawstwa i typowo polskiego "kresoznawstwa", ale region, który zamieszkują ludzie borykający się z codziennością, bagażem własnych historii i jeszcze do tego wieloznaczną, zmitologizowaną przeszłością tej małej rosyjskiej eksklawy. W "Mieście bajce" spotykają się wszystkie te wątki, a Paulina Siegień z empatią ułatwia nam nie tyle zrozumienie Kaliningradu, co przynajmniej osadzenie go w czasie i przestrzeni Europy Środkowowschodniej. Jest to perspektywa nie tyle 'bogów historii', ale ludzi, mieszkańców, borykających się z problemem prowincjonalności z jednej, a pozorem rzekomej "europejskości" z drugiej, które to sprawiają, że jest to w pewien sposób byt osobny w stosunku do Rosji 'właściwej'.
Podsumowując-niezwykle wartościowa poznawczo i literacko książka!
Oby więcej tego typu publikacji. Seria Sulina wydawnictwa Czarnego ma już swoją renomę, (prywatnie jest to moja chyba ulubiona seria wydawnicza), niemniej nawet jak na dość wysokie standardy tej właśnie serii książka Pauliny Siegień wyróżnia się reporterską rzetelnością, dbałością od strony merytorycznej i walorami literackimi.
więcej Pokaż mimo toPo pierwsze, książka jest niezwykle dobrze...