-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik249
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
Znakomita książka - styl, język, fabuła (choć trudno tu mówić o fabule, raczej o wspomnieniach o ojcu alkoholiku). Ta książka to solidne elektrowstrząsy.
Znakomita książka - styl, język, fabuła (choć trudno tu mówić o fabule, raczej o wspomnieniach o ojcu alkoholiku). Ta książka to solidne elektrowstrząsy.
Pokaż mimo toPiękna opowieść, urzeka od początku do końca.
Piękna opowieść, urzeka od początku do końca.
Pokaż mimo toDobrze się to czytało. Polska proza ma się dobrze (co udowadniają nazwiska młodego pokolenia, jak to właśnie). Nie jest to książka wybitna, oj nie, ale dobre, ciekawe spojrzenie na figurę ojca w polskiej rodzinie, kulturze.
Dobrze się to czytało. Polska proza ma się dobrze (co udowadniają nazwiska młodego pokolenia, jak to właśnie). Nie jest to książka wybitna, oj nie, ale dobre, ciekawe spojrzenie na figurę ojca w polskiej rodzinie, kulturze.
Pokaż mimo toW sumie to nie wiem, co w tej książce jest najgorsze. Czy bardzo głupia fabuła (serio ona jest głupia, choć na początku tego nie czuć, ale pod koniec robi się już irracjonalnie). Czy jednak papierowe postaci. A może jednak najbardziej w tej książce rażący jest trywialny język: "Nie trzeba było być Sherlockiem Holmesem, by wywnioskować...". Język dialogów bardzo średni. No i ten męczący, nadęty policjant, który niczego nie lubi i wszystko go denerwuje! Boże, jakie to nudne i męczące (takich bohaterów było już stu, dwustu!).
W sumie to nie wiem, co w tej książce jest najgorsze. Czy bardzo głupia fabuła (serio ona jest głupia, choć na początku tego nie czuć, ale pod koniec robi się już irracjonalnie). Czy jednak papierowe postaci. A może jednak najbardziej w tej książce rażący jest trywialny język: "Nie trzeba było być Sherlockiem Holmesem, by wywnioskować...". Język dialogów bardzo średni. No i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bardzo słaba pozycja. Trywialny język, jakby pisany przez uczennicę: podmiot, orzeczenie oraz obowiązkowo przydawka (i tak w każdym zdaniu). W książce pełno tego typu konstrukcji zdaniowych: "Zgasił w łazience światło, by po chwili znaleźć się w salonie".
Mnóstwo banalnych rozwiązań fabularnych (powielanie klisz z innych filmów i książek).
Bardzo słaba pozycja. Trywialny język, jakby pisany przez uczennicę: podmiot, orzeczenie oraz obowiązkowo przydawka (i tak w każdym zdaniu). W książce pełno tego typu konstrukcji zdaniowych: "Zgasił w łazience światło, by po chwili znaleźć się w salonie".
Mnóstwo banalnych rozwiązań fabularnych (powielanie klisz z innych filmów i książek).
Mam mały problem z książkami Barysa - głównie z powodu tego, co chce przekazać, powiedzieć, opowiedzieć. Książki pod względem językowym, pod względem stylistyki są świetne, jednak pod tą warstwą językową kryje się dość płytka (niestety historia).
Mam mały problem z książkami Barysa - głównie z powodu tego, co chce przekazać, powiedzieć, opowiedzieć. Książki pod względem językowym, pod względem stylistyki są świetne, jednak pod tą warstwą językową kryje się dość płytka (niestety historia).
Pokaż mimo to