-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać392
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2016-07-17
Giuseppe Garibaldi - dla Włochów postać legendarna i bohater narodowy. Barwny żywot, wręcz idealny pod biografię, którą w 1983 roku napisał Tomasz Wituch. Krótko mówiąc, jest to bardzo dobra książka. Przede wszystkim nie koncentruje się tylko na samej postaci Garibaldiego, ale dość szeroko opisuje tło historyczne. "Hitowym" jest dla mnie rozdział o "wojnie urugwajskiej", gdzie konflikt opisany jest szczegółowo, a trzeba zauważyć, że konflikty w Ameryce Południowej nie cieszą się u nas jakimś wielkim zainteresowaniem. W podobny sposób, są opisane inne wojny, w których brał udział Garibaldi, dla mnie zwłaszcza świetny był rozdział o walkach o Rzym w 1849 roku. Wszystko to sprawia, że otrzymujemy wiedzę, nie tylko o samym Garibaldim, ale także o XIX wiecznej historii Włoch i Ameryki Południowej. Sama postać Włocha jest tu oczywiście punktem centralnym, ale też bardzo często pojawiają się postacie Mazziniego, Cavoura czy Wiktora Emanuela II. Wituch bardzo często odnosi się także do pamiętników Garibaldiego, konfrontuje je i porównuje z literaturą i źródłami, dzięki czemu otrzymujemy wyważony portret Włocha. Nie jest to laurka, bardzo często Wituch wskazuje na błędy czy brak rozsądku bohatera narodowego Italii. Tak dzieje się na przykład, kiedy autor omawia stosunek Garibaldiego do Polski i Powstania Styczniowego. Cała książka sprawia wrażenie spójnej i uporządkowanej, obecnie książka jest dostępna za grosze, więc na pewno jest bardzo dobry zakup. Bibliografia może nie jest jakoś szczególnie gigantyczna, ale w trzeba pamiętać, że nie było wówczas internetu, więc dostęp do literatury był trudniejszy. W żaden sposób nie umniejsza to jednak walorów biografii, gdyż jest ona napisana przystępnym językiem i bardzo logiczna. Na plus zasługują też ilustracja zamieszczone w książce oraz trzy mapy.
Giuseppe Garibaldi - dla Włochów postać legendarna i bohater narodowy. Barwny żywot, wręcz idealny pod biografię, którą w 1983 roku napisał Tomasz Wituch. Krótko mówiąc, jest to bardzo dobra książka. Przede wszystkim nie koncentruje się tylko na samej postaci Garibaldiego, ale dość szeroko opisuje tło historyczne. "Hitowym" jest dla mnie rozdział o "wojnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-25
Do tej pory miałem jednoznacznie pozytywne zdanie o cesarzowej Sisi. Ot, dziewczyna z Bawarii znienawidzona przez cesarski dwór, dzielnie stawiająca opór całej armii niewdzięcznych ludzi na czele z matką Franciszka Józefa, Zofią.
Okazało się jednak, że postać Elżbiety nie jest aż tak jednoznaczna. Wręcz przeciwnie, moje uczucia z sympatii do niej, obróciły się w stronę niechęci do cesarzowej. Nie ulega wątpliwości, że życie Sisi było trudne, ale czy wszelkie dziwactwa można usprawiedliwiać tylko tym. Zamiast zdrowych stosunków z dziećmi mamy oskarżenia w stosunku do Rudolfa, zamiast pełnienia funkcji publicznych mamy ucieczki z Wiednia i podróże po Europie. Kiedy trzeba było oszczędzać, cesarzowa kupowała konie i brała udział w zawodach, zaniedbując całkowicie życie rodzinne. A przecież pozostają jeszcze takie kwestie jak spirytualizm czy jej słabość do Węgrów, która bywała przecież zupełnie nietaktowna. Z pewnością była to nieszczęśliwa, ale też niezwykle ciekawa i intrygująca osoba, ale przez to, że wszystko robiła na opak, raczej nie wzbudziła mojej głębszej sympatii, wręcz zwiększyła tylko moje współczucie dla Rudolfa i Franciszka Józefa.
Przed trudnymi dylematami stanęła też autorka biografii, Brigitte Hamann, która zdawała sobie sprawę, że burzy mit dobrej cesarzowej. Ostatecznie Hamann postanowiła ukończyć książkę, za co należy się jej szacunek, gdyż burzenie pomników zawsze może spowodować pewne problemy. Trudno również nie odczuwać podziwu dla ogromu pracy jaki wykonała autorka. Ogromna ilość, archiwów, listów, relacji, dokumentów stworzyły drobiazgowy obraz Elżbiety, ale jednocześnie odczuwamy też obecność innych osób dramatu, czyli dzieci, męża, rodzeństwa czy przyjaciółek cesarzowej. Oczywiście, Sisi, wyróżnia się na ich tle, ale bardzo dobrze, że nie jest to opowieść tylko o niej, lecz o całej Austrii. Hamann nie bała się wplatać do biografii wielkiej polityki, co moim zdaniem, stworzyło jeszcze ciekawszą książkę.
Do tej pory miałem jednoznacznie pozytywne zdanie o cesarzowej Sisi. Ot, dziewczyna z Bawarii znienawidzona przez cesarski dwór, dzielnie stawiająca opór całej armii niewdzięcznych ludzi na czele z matką Franciszka Józefa, Zofią.
Okazało się jednak, że postać Elżbiety nie jest aż tak jednoznaczna. Wręcz przeciwnie, moje uczucia z sympatii do niej, obróciły się w stronę...
2018-05-23
Ludwik II Bawarski był królem nie z tego świata. To chyba jedna z najbardziej tragicznych i najbardziej intrygujących postaci XIX wieku, a jego tragedia inspirowała chociażby Paula Verlaine'a czy Apollinaire'a. Ludwik zasłynął między innymi jako budowniczy, zamek Neuschwanstein można kojarzyć z czołówki Disneya. Przede wszystkim, mamy do czynienia z fenomenalną książka i wzruszającą wręcz biografią. Jean des Cars w niezwykły sposób opisuje króla - szaleńca. Autor posługuje się nieprzeciętnym językiem, co sprawia, że biografię czyta się niczym powieść. Wchodzimy w świat obłędu, pełnego łabędzi, które ciągną łódź Lohengrina, pełnego magicznych miejsc jak wyspa na której rośnie 15000 krzaków róż. To też jedna z tych biografii, w których postać faktycznie odgrywa główną rolę w książce. Autor bardzo skupia się na osobie Ludwika i mimo, że król rządził w bardzo burzliwych czasach, nie znajdziemy tutaj dużo na temat polityki i wojen, jest tylko Ludwik i jego bajowy świat. Przy okazji bardzo dużo miejsca poświęcono znajomości władcy i Ryszarda Wagnera, mamy więc też podróż przez świat opery i sztuki. Fragmenty dziennika Ludwika, które stanowią swoiste wspomnienia psychopaty rozmawiającego ze sobą, w którym biją się dwie osobowości, Ludwika i króla, przywołują na myśl najmroczniejsze poematy Rimbauda czy Comte de Lautreamonta. Gdyby Ludwik był "poetą przeklętym" to na pewno zrobiłby karierę literacką.
Przyznam, że dawno nie czytałem tak wybitnej biografii. Pozycja zmuszająca do refleksji, do zadawania sobie pytań. Czy rzeczywiście Ludwik był obłąkany? Czy jego śmierć to tylko nieszczęśliwy wypadek czy romantyczne samobójstwo, które idealnie wpasowałoby się w jego osobowość?
Książka zawiera 31 ilustracji oraz indeks osobowy.
Ludwik II Bawarski był królem nie z tego świata. To chyba jedna z najbardziej tragicznych i najbardziej intrygujących postaci XIX wieku, a jego tragedia inspirowała chociażby Paula Verlaine'a czy Apollinaire'a. Ludwik zasłynął między innymi jako budowniczy, zamek Neuschwanstein można kojarzyć z czołówki Disneya. Przede wszystkim, mamy do czynienia z fenomenalną książka i...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-12-05
Klemens Metternich był niewątpliwie wybitnym dyplomatą, człowiekiem, który XVIII wiek chciał rozciągnąć na wiek XIX, lekarzem w tym wielkim szpitalu zwanym światem, orędownikiem pokoju, który stworzył system metternichowski oparty na porządku i równowadze. Sama biografia ma już swoje lata, bo jej oryginalne wydanie miało miejsce w 1947 roku. Widać, że jest to świetnie napisana książka pod kątem językowym. Autor poza samym Metternichem tworzy portret epoki, umieszcza go na szerokim tle wydarzeń europejskich, chętnie pokazuje obraz dyplomacji tamtych czasów, w których brylował Metternich. Być może za mało jest w niej samego Klemensa i jego życia prywatnego, chociaż autor stara się często sięgać po jego listy, a za dużo samej otoczki związanej z tym co działo się w Europie. Do tego widać, że autor skupił się dość mocno na epoce napoleońskiej, kiedy Metternich był ministrem spraw zagranicznych. W 1821 roku nasz bohater został kanclerzem i po tym okresie Franz Herre właściwie się prześlizgnął za bardzo nie wyjaśniając skąd wzięła się powszechna nienawiść do Metternicha, która zmusiła go do dymisji w 1848 roku. W książce przytrafia się również trochę "cyfrówek" i dziwnych tłumaczeń imion i nazwisk jak chociażby książę von Berry zamiast de Berry (chociaż w indeksie zapisano go już poprawnie) czy Maria Ludovika zamiast Maria Ludwika. Książka zawiera 28 ilustracji oraz indeks osób.
Klemens Metternich był niewątpliwie wybitnym dyplomatą, człowiekiem, który XVIII wiek chciał rozciągnąć na wiek XIX, lekarzem w tym wielkim szpitalu zwanym światem, orędownikiem pokoju, który stworzył system metternichowski oparty na porządku i równowadze. Sama biografia ma już swoje lata, bo jej oryginalne wydanie miało miejsce w 1947 roku. Widać, że jest to świetnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-28
Frederick Burnaby był Herkulesem brytyjskiej armii. Poza tym, że wyróżniał się potężną posturą, to do tego był utalentowanym lingwistą (władał m. in. rosyjskim, arabskim czy tureckim) i ponadto był dobrym pisarzem, dzięki czemu nawiązał kontakty z brytyjską prasą i mógł swoje przygody publikować w gazetach (m.in. wywiad z generałem Gordonem w Chartumie).
W 1875 roku Burnaby postanowił wyruszyć do Chiwy, która kilka lat wcześniej znalazła się pod rosyjskim panowaniem. Na tą eskapadę trzeba spojrzeć w odpowiednim kontekście. W Azji Środkowej trwała wówczas "Wielka Gra", czyli brytyjsko-rosyjska rywalizacja o panowanie w tej części świata. Podróż brytyjskiego oficera po carskiej strefie wpływów, nie była więc czymś mile widzianym. Burnaby uzyskał częściową zgodę na podróż, ale potem postanowił wystrychnąć na dudka carską administrację. Sama wyprawa jest opisana w znakomity sposób. Język Burnaby'ego cechuje się sporym humorem, ironią, ale także rusofobiczną postawą, co nie powinno zresztą nikogo dziwić. Brytyjczyk opisuje zwyczaje mijanych ludów, przedstawia ciekawostki na ich temat - sposoby łowienia ryb czy przyrządzania potraw, informacje na temat zwierząt. Jak to bywa w memuarystyce, na pewne rzeczy trzeba przymknąć oko. Kapitanowi zdarza się pisać bzdury (np. o wyprawie Perowskiego na Chiwę w 1839 roku), no ale trzeba wziąć pod uwagę, kiedy książka była pisana. Pewnym rozczarowaniem jest też skromność opisu samego pobytu w Chiwie, która była czymś w rodzaju zakazanego miasta dla Brytyjczyków, ale pewnie da się to wytłumaczyć krótkim pobytem autora w tym mieście.
Książka zyskała sporą popularność w Wielkiej Brytanii, Burnaby wpisał się idealnie w panujące wówczas w antyrosyjskie nastroje panujące w Albionie i "Wyprawa do Chiwy" stała się bestsellerem. W dwanaście miesięcy trzeba było zrobić jedenaście dodruków, a sam kapitan trafił przed oblicze królowej Wiktorii. Książka nie straciła zbyt wiele ze swojego uroku i dalej jest to fascynująca lektura.
Frederick Burnaby był Herkulesem brytyjskiej armii. Poza tym, że wyróżniał się potężną posturą, to do tego był utalentowanym lingwistą (władał m. in. rosyjskim, arabskim czy tureckim) i ponadto był dobrym pisarzem, dzięki czemu nawiązał kontakty z brytyjską prasą i mógł swoje przygody publikować w gazetach (m.in. wywiad z generałem Gordonem w Chartumie).
W 1875 roku Burnaby...
2019-12-15
Alexander von Humboldt z pewnością był postacią wybitną i jeśli chodzi o poglądy na pewne sprawy to wyprzedzał swoją epokę. Inspirował zarówno osoby z czasów, w których żył jak i te z późniejszych pokoleń. Wystarczy wymienić kilka znanych nazwisk, które czytały jego dzieła jak Goethe czy Darwin. Sławę Humboldta unieśmiertelniono w nazwach, które nadano rzece, prądowi morskiemu, pingwinowi, kałamarnicy czy planetoidzie. Wydawać by się więc mogło, że biografia takiej postaci, to prosta sprawa i gotowy materiał na bestseller, to jednak moim zdaniem Andrea Wulf nie do końca sprostała zadaniu. Dopóki brytyjska historyk trzyma się jeszcze postaci Humboldta, to jest całkiem ciekawie. Omówiono młodość bohatera, jego wyprawy do Wenezueli, Stanów Zjednoczonych czy Rosji, przedstawiono stosunki ze znanymi osobistościami epoki jak Thomas Jefferson, Johann Wolfgang von Goethe, Simon Bolivar czy Friedrich Schiller. Dobrze też pokazano wpływ Humboldta na naukę, zainteresowanie takimi działami nauki jak klimatologia, geologia, meteorologia. Autorka kreuje Humboldta na człowieka, którego można by nazywać pierwszym ekologiem, chociaż termin ten została stworzony w 1866 roku przez Ernsta Haeckela, czyli kolejną osobę, która fascynowała się dziełami Humboldta. Niestety, autorka ma spore tendencje do dygresji, bo narracja jest przerywana kilkunastostronicowymi biografiami innych postaci jak Bolivar, Henry Thoreau, John Muir. Wygląda to tak, jakby Wulf na siłę musiała napisać określoną liczbę znaków, co sprawia, że książka w ostateczności jest dosyć nużąca, a końcowe strony luźno powiązane z postacią Humboldta.
Alexander von Humboldt z pewnością był postacią wybitną i jeśli chodzi o poglądy na pewne sprawy to wyprzedzał swoją epokę. Inspirował zarówno osoby z czasów, w których żył jak i te z późniejszych pokoleń. Wystarczy wymienić kilka znanych nazwisk, które czytały jego dzieła jak Goethe czy Darwin. Sławę Humboldta unieśmiertelniono w nazwach, które nadano rzece, prądowi...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-29
Nie będzie chyba przesadą określenie tej książki jako biografii wojskowej w najlepszym stylu, bo i Stonewalla Jacksona można porównywać do Napoleona czy Fryderyka Wielkiego. Nie jest to może porywający życiorys - sierota, nauczyciel, żołnierz, wykładowca akademicki, musiał długo czekać na swoją szansę, ale dzięki swojemu uporowi piął się w hierarchii wojskowej. Początkowo bohater nie budzi sympatii, milczący, pobożny, trochę wyśmiewany, jednocześnie konfliktowy, bez poczucia humoru, ale im więcej czytamy o Stonewallu tym bardziej te cechy charakteru budzą podziw i szacunek, a cała postać staje się coraz bardziej magnetyzująca, a nawet na swój sposób mistyczna. Ze strony S.C. Gwynne'a otrzymujemy kawał dobrzej historycznej lektury, sporo miejsca autor poświęca starciom, w których Jackson brał udział, ale poświęcono także parę słów, aby przybliżyć życie rodzinne bohatera. Opisy bitew są niezwykle żywe i plastyczne, przez co także bardzo interesujące. Może pewnym minusem jest fakt, że autor trochę skacze po chronologii, przeplatając okresy wojny secesyjnej migawkami z wcześniejszych cywilnych okresów życia, ale być może niektórym czytelnikom jest dzięki temu łatwiej, bo nie muszą czytać ciągle o wojnie i przemocy. Książka z kilku względów to naprawę pozytywne zaskoczenie; wybitny taktyk, postać też może z historycznego drugiego szeregu, z pewnością mniej znana niż europejscy wodzowie, ciekawy życiorys, teatr wojenny również interesujący, no i autor również znakomicie sobie poradził z tematem.
Nie będzie chyba przesadą określenie tej książki jako biografii wojskowej w najlepszym stylu, bo i Stonewalla Jacksona można porównywać do Napoleona czy Fryderyka Wielkiego. Nie jest to może porywający życiorys - sierota, nauczyciel, żołnierz, wykładowca akademicki, musiał długo czekać na swoją szansę, ale dzięki swojemu uporowi piął się w hierarchii wojskowej. Początkowo...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-01
Olga, Tatiana, Maria i Anastazja, córki cara Mikołaja II zostały zamordowane przez bolszewików w lipcu 1918 roku w Jekaterynburgu. Książka przedstawia świat z ich perspektywy, świat beztroskiego dzieciństwa, carskich rezydencji, monarszego jachtu, figlarnych oficerów, barwnych uroczystości. Nie da się ukryć, że wielkie księżne żyły pod kloszem, w specyficznych warunkach, ale dzięki Helen Rappaport poznajemy ich uczucia, działalność charytatywną czy służbę w szpitalu podczas pierwszej wojny światowej. Książka jest także szerszym spojrzeniem na carską rodzinę, carewicza Aleksego, cara Mikołaja, carycę Aleksandrę oraz na osoby z nimi związane - służbę oraz nauczycieli. Autorce z pewnością udaje się wzbudzić sympatię czytelnika do czterech sióstr. Zdajemy sobie sprawę z ich tragicznego losu, ale obserwujemy ich wychowanie, śledzimy rozterki miłosne, patrzymy jak dojrzewają, opiekują się młodszym bratem itp. Minus? Autorka napisała inną książkę (nieprzetłumaczoną na język polski) o ostatnich dniach Romanowów w Jekaterynburgu, której treści nie chciała powtarzać, stąd epilog "Czterech sióstr" jest dosyć specyficzny, bo w mocno skrócony sposób przedstawia ostatnie dni carskiej rodziny. Koniec pozostawia więc pewien niedosyt, ale warto też zauważyć, że Rappaport nie bawi się w dywagacje dotyczące rzekomo cudownie ocalałej Anastazji, skupiając się na faktach dotyczących Romanowów.
Olga, Tatiana, Maria i Anastazja, córki cara Mikołaja II zostały zamordowane przez bolszewików w lipcu 1918 roku w Jekaterynburgu. Książka przedstawia świat z ich perspektywy, świat beztroskiego dzieciństwa, carskich rezydencji, monarszego jachtu, figlarnych oficerów, barwnych uroczystości. Nie da się ukryć, że wielkie księżne żyły pod kloszem, w specyficznych warunkach,...
więcej mniej Pokaż mimo toBardzo ciekawa biografia królowej Wiktorii, władczyni rządzącej Imperium Brytyjskim w latach 1837-1901. Autor koncentruje się przede wszystkim na życiu prywatnym monarchini. Poznajemy jej dwór, zwyczaje, służbę, co lubiła jadać, jak wyglądały pogrzeby najbliższych jej osób czy królewskie rezydencje. Misztal bardzo ochoczo korzystał z korespondencji Wiktorii i jej rodziny czy przyjaciół, mamy więc więc spojrzenie bardzo "osobiste" na jej kontakty z otoczeniem. Nie brakuje też bardzo krytycznego spojrzenia na jej małżeństwo z Albertem, kontakty z dziećmi, postępowanie z niektórymi dworzanami, napady melancholii, no nie jest to w każdym razie cukierkowy obraz królowej. Zabrakło mi trochę szerszego spojrzenia na politykę wewnętrzną i zewnętrzną Wielkiej Brytanii. Wiktoria rządziła przecież bardzo długo, a w jej biografii praktycznie tego nie dostrzegamy. Owszem, autor czasami nawiązuje do różnych ustaw czy wydarzeń w odległych częściach Imperium jak wojny zuluskie, powstanie Sipajów, wojny burskie, ale często sprowadza się do tego jakie opinie Wiktoria miała o premierze Gladstonie czy Disraelim i jak wyglądały ich spotkania. Dużym problemem jest też to, że książka jest napisana bardzo chaotycznie. Gdybym za kilka miesięcy miał odnaleźć fragmenty o stosunkach Wiktorii do kartek świątecznych czy herbaty, to chyba musiałbym przejrzeć całą książkę, bo takie ciekawostki są rozsiane bez ładu i składu po całej pozycji, a opisy tego co jadła królowa znajdują się przynajmniej w kilku miejscach. Podsumowując, z jednej strony mamy więc bardzo ciekawą biografię, skupiającą się naprawdę dogłębnie na życiu konkretnej osoby, ukazujące jej życie towarzyskie, rodzinne, prywatne, pełną wielu naprawdę ciekawych anegdot z życia monarchini, z drugiej strony książka ma kilka wad utrudniających nie tyle samą lekturę, co raczej wyszukiwanie potrzebnych informacji na konkretne tematy.
Bardzo ciekawa biografia królowej Wiktorii, władczyni rządzącej Imperium Brytyjskim w latach 1837-1901. Autor koncentruje się przede wszystkim na życiu prywatnym monarchini. Poznajemy jej dwór, zwyczaje, służbę, co lubiła jadać, jak wyglądały pogrzeby najbliższych jej osób czy królewskie rezydencje. Misztal bardzo ochoczo korzystał z korespondencji Wiktorii i jej rodziny...
więcej mniej Pokaż mimo toMartina Winkelhofer skupiła się na pierwszych dwudziestu siedmiu latach życia cesarzowej Elżbiety. Badaczka skupiła się na ukazaniu Sisi jako młodej kobiety, ale też pokazaniu drogi jaką przebyła od dziecka poprzez bycie młodą dziewczynę aż po zostanie cesarzową Austrii i jej przemianę. Autorka też pokazuje szerzej pozycję kobiety w tamtym okresie, czego oczekiwano od płci pięknej, jak wyglądało jej dzieciństwo, wychowanie, jak wyglądało życie na dworze, jakie wymagania jej stawiano. Przede wszystkim podobało mi się pokazanie życia dworskiego i życia towarzyskiego Sisi i jej otoczenia. Najlepiej oceniam rozdziały dotyczące zaręczyn i ślubu Franciszka Józefa i Elżbiety, autorka pokazała jak wyglądała droga do ślubu, jak obchodzono uroczystości weselne w Wiedniu. Kolejne rozdziały skupiają się już na narodzinach potomków, problemach zdrowotnych Elżbiety oraz jej podróżom na Maderę i Korfu. Opowieść w dużej mierze oparta jest na aktach dworskich - dokumentów urzędów ochmistrzowskich, dyrekcji generalnej cesarskiego funduszu prywatnego i rodzinnego czy archiwach rodzinnych. Warto zauważyć, że autorka mocno skupia się na samej postaci Elżbiety, brak tutaj szerszego kontekstu politycznego, ale dla osób lubujących się w dworskim ceremoniale pozycja ta będzie odpowiednia.
Martina Winkelhofer skupiła się na pierwszych dwudziestu siedmiu latach życia cesarzowej Elżbiety. Badaczka skupiła się na ukazaniu Sisi jako młodej kobiety, ale też pokazaniu drogi jaką przebyła od dziecka poprzez bycie młodą dziewczynę aż po zostanie cesarzową Austrii i jej przemianę. Autorka też pokazuje szerzej pozycję kobiety w tamtym okresie, czego oczekiwano od płci...
więcej mniej Pokaż mimo toMoim zdaniem wspomnienia Gralewskiego to najlepiej zachowana relacja z Kaukazu, jeśli chodzi o polskich żołnierzy służących w Korpusie Kaukaskim. Książka Gralewskiego niesie ze sobą nie tylko ogromny ładunek merytoryczny, ale jest także świetna literacko. Dobrze się stało, że praca ta, do tej pory dostępna na Polonie, po ponad 135 latach od jej pierwszego lwowskiego wydania, wspomnienia znów ukazały się drukiem. 12 lat służby w pułku szyrwańskim pozwoliły autorowi nie tylko opisywać działania wojenne, ale także poznać tradycje i obyczaje ludów zamieszkujących Kaukaz. Wszyscy zainteresowani tematem Kaukazu powinni sięgnąć po tę pozycję.
Moim zdaniem wspomnienia Gralewskiego to najlepiej zachowana relacja z Kaukazu, jeśli chodzi o polskich żołnierzy służących w Korpusie Kaukaskim. Książka Gralewskiego niesie ze sobą nie tylko ogromny ładunek merytoryczny, ale jest także świetna literacko. Dobrze się stało, że praca ta, do tej pory dostępna na Polonie, po ponad 135 latach od jej pierwszego lwowskiego...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-20
To moja druga pozycja autorstwa Geoffreya Wawro którą przeczytałem. Po książce o starciu austriacko-pruskim przyszła kolej na dzieło poświęcone wojnie francusko-pruskiej. Z perspektywy polskiej historiografii jest to ważna i potrzebna pozycja, gdyż do tej pory konflikt ten był raczej pomijany w polskiej literaturze.
Jeśli chodzi o podział pracy, to książka składa się z 12 rozdziałów. Od przyczyn wojny poprzez omówienie armii obu walczących stron i działania wojenne aż do rozmów pokojowych. Całość dopełnia kilkanaście map i ilustracji oraz bibliografia i indeks. Gdybym miał wskazać największą zaletę książki amerykańskiego historyka to z pewnością zwróciłbym uwagę na język. Temat został ujęty bardzo konkretnie, działaniom wojennym autor poświęcił najwięcej miejsca oraz porównał wojskowość obu walczących stron, co przy tego typu pozycjach zawsze jest potrzebne. Książkę czyta się świetnie, bitwy zostały przedstawione niezwykle plastycznie, chciałoby się rzec, że aż słychać wystrzały chassepotów czy ma się przed oczami urwane kończyny, które tak często przewijają się w relacjach świadków. Wszystko jest jasne i czytelne, autor przedstawia przyczyny klęsk czy zwycięstw, analizuje taktykę, pokazuje mocne i słabe strony walczących stron.
Moją uwagę przykuła również spora liczba archiwaliów wykorzystanych w książce. Są to źródła nie tylko z Niemiec i Francji, ale również Austrii, Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych. Myślę, że fani militariów będą zachwyceni tą pozycją.
To moja druga pozycja autorstwa Geoffreya Wawro którą przeczytałem. Po książce o starciu austriacko-pruskim przyszła kolej na dzieło poświęcone wojnie francusko-pruskiej. Z perspektywy polskiej historiografii jest to ważna i potrzebna pozycja, gdyż do tej pory konflikt ten był raczej pomijany w polskiej literaturze.
Jeśli chodzi o podział pracy, to książka składa się z 12...
2018-12-19
Wojna Krymska to jeden z ciekawszych, ale też nieco zapomnianych konfliktów. Parowce, korespondenci wojenni, telegraf, zdjęcia, linie kolejowe, turystyka wojenna spowodowały, że była to wojna inna od tych prowadzonych do tej pory. Orlando Figes zabiera w nas podróż do tamtej epoki. Autor korzystał ze źródeł osmańskich, rosyjskich, brytyjskich i francuskich, dzięki czemu dobrze oddał tło wydarzeń. Figes pokazuje również kontekst geopolityczny, kulturowy, ale również sporo miejsca poświęca kontekstowi religijnemu, który jego zdaniem do tej pory był pomijany w literaturze. I rzeczywiście, Figes bardzo mocno akcentuje przyczyny wojny wskazując na spór o miejsca święte oraz pokazując rywalizację mocarstw o wpływy w Imperium Osmańskim w latach 30-tych, 40-tych i 50-tych XIX wieku. Sam konflikt również pokazany bardzo ciekawie, autor bazuje na relacjach prasowych, listach żołnierzy, zarówno szeregowych jak i generalicji, pokazując brutalne oblicze konfliktu, ale również problemy logistyczne, z którymi armie nie potrafiły sobie radzić w trudnym, krymskim klimacie. Nie brakuje również odniesień do Lwa Tołstoja, którego "Opowiadania Sewastopolskie" są chyba najczęściej cytowanym dziełem w książce. Ciekawy jest również ostatni rozdział dotyczący rozmów pokojowych oraz nowego ładu europejskiego, który wytworzył się w Europie. Figes wybiega tutaj aż do roku 1878 i pokoju w San Stefano oraz kongresu berlińskiego, dzięki któremu Rosja odzyskała wszystko, co utraciła w wyniku Wojny Krymskiej. Na uwagę zasługuje również epilog, moim zdaniem jest to coś co brakuje wielu książkom historycznym, a mianowicie ukazanie mitów i pamięci o konflikcie. Autor pokazuje tutaj, jak wojna była ukazywana w literaturze, poezji, malarstwie, architekturze tamtego okresu. Dla Brytyjczyków Wojna Krymska wiążę się chociażby z utworzeniem Krzyża Wiktorii, najwyższym odznaczeniem Imperium Brytyjskiego, a księżna Diana zginęła na Pont de l'Alma. Niby jest to banalne, ale takie smaczki pokazują, że nawet konflikt, który miał miejsce ponad 150 lat temu, może istnieć w życiu codziennym, chociaż często nawet sobie z tego nie zdajemy sprawy. Podkreślę również świetny dobór ilustracji i zdjęć występujących w książce.
Orlando Figes jest dosyć znanym w Polsce pisarzem, przetłumaczono na język polski kilka jego pozycji, wydanie "Wojny Krymskiej" było moim zdaniem strzałem w dziesiątkę, świetna książka.
Wojna Krymska to jeden z ciekawszych, ale też nieco zapomnianych konfliktów. Parowce, korespondenci wojenni, telegraf, zdjęcia, linie kolejowe, turystyka wojenna spowodowały, że była to wojna inna od tych prowadzonych do tej pory. Orlando Figes zabiera w nas podróż do tamtej epoki. Autor korzystał ze źródeł osmańskich, rosyjskich, brytyjskich i francuskich, dzięki czemu...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-20
Nigdy nie byłem fanatykiem historii Stanów Zjednoczonych, a o wojnie secesyjnej wiedziałem niewiele. Ot, parę nazwisk, Gettysburg, no i niewolnictwo. Dzięki książce Jamesa McPhersona udało mi się zrozumieć ten konflikt. Warto również nadmienić, że w 1989 roku dzieło to zdobyło nagrodę Pulitzera.
Książka to niezła kobyła, bo tekstu głównego jest ok. 750 stron, z czego jakaś 1/3 dotyczy przyczyn wojny i jeśli miałbym wskazać jakąś wadę, to z pewnością byłaby to właśnie ta proporcja. Przyznam szczerze, że niektóre fragmenty czytałem po kilka razy, bo gubiłem się w labiryncie Demokratów, Freesoilerów, Republikanów, Unionistów itp. Dla mnie, laika w kwestiach amerykańskich, temat ten był trochę za bardzo rozbudowany i dość mocno mnie znużył, zwłaszcza, że autor porusza także sporo kwestii gospodarczych, społecznych czy politycznych. Na szczęście książka rozkręca się wraz z wybuchem wojny i od tego momentu pozycję czytało mi się znacznie lepiej, cieszy zwłaszcza spora liczba map, chociaż czasami mogłyby być odrobinę dokładniejsze. Narzekałem wcześniej na objętość książki, natomiast z drugiej strony pozwoliło to autorowi poruszyć naprawdę potężne spektrum tematów. Najbardziej zapadły mi fragmenty dotyczące poboru (zwłaszcza, że zostały poparte statystykami), konfederackiej partyzantki, traktowania jeńców wojennych czy stosunku Amerykanów do Żydów. Wojna Secesyjna była też również bardzo ciekawa z punktu widzenia historii wojskowości, dlatego na tym tle wyróżniają się rozdziały na temat wojny morskiej oraz rzecznej.
Sięgając po książkę miałem nadzieję, że poznam odpowiedź na pytanie, skąd wziął się mit Dixie i dlaczego w mieście w którym mieszkam otwierają się knajpy nawiązujące tematyką do Konfederacji. Niestety, nie poznałem odpowiedzi na to pytanie, ale i tak jestem usatysfakcjonowany dziełem McPhersona. O sukcesie komercyjnym polskiego tłumaczenia książki McPhersona niech świadczy fakt, że konieczny był dodruk, bo pierwsze wydanie dość szybko zniknęło z rynku.
Nigdy nie byłem fanatykiem historii Stanów Zjednoczonych, a o wojnie secesyjnej wiedziałem niewiele. Ot, parę nazwisk, Gettysburg, no i niewolnictwo. Dzięki książce Jamesa McPhersona udało mi się zrozumieć ten konflikt. Warto również nadmienić, że w 1989 roku dzieło to zdobyło nagrodę Pulitzera.
Książka to niezła kobyła, bo tekstu głównego jest ok. 750 stron, z czego jakaś...
W sumie to spodziewałem się, że lata życia Dickensa będą w tej książce pewnymi ramami czasowymi, nie spodziewałem się zaś tak wielkiej liczby odwołań do jego dzieł. Pewnie gdyby ta pozycja nazywała się "Londyn w twórczości Dickensa" czy "Londyn oczami Dickensa" to pewnie też byłyby to odpowiedni tytuły. Książka trochę się różni od innych czytanych przeze mnie w tej serii. Przede wszystkim można rzec, że jest to biografia miasta. Zobaczymy przemianę Londynu w XIX wieku, jego rozwój architektoniczny, budowę kolei czy metra czy rozwój dróg. No, ale życie codzienne w końcu nie istniałoby bez ludzi zamieszkujących miasto. Judith Flanders pokazuje w jaki sposób wyglądało przygotowywanie posiłków, co jedzono, jak wyglądał handel uliczny w tamtym czasie, jak gaszono pożary czy jak wyglądały "restauracje". Wszystko to poznamy również przez pryzmat prozy Dickensa. Jeśli mamy fragmenty o samobójstwach, pobycie w celi czy smrodzie w Londynie, to z pewnością dowiemy się jak opisywał je ów pisarz w swojej twórczości. Siłą rzeczy jest to w dużej mierze książka poświęcona biedocie, czyli głównym bohaterom dzieł Dickensa. Raczej mało miejsca poświęcono tutaj arystokracji, ale na przykład bardzo podobał mi się fragment o pogrzebie Wellingtona. Książka ma świetne momenty jak opis pożaru przy Tooley Street w 1861 roku czy katastrofa na ślizgawce w Regent's Park, ale jednak czasami jest to dosyć ciężka lektura dla kogoś, kto tak jak ja nie fascynuje się twórczością Dickensa. Mimo to, książkę uważam za kopalnię wiedzy na temat XIX-wiecznego Londynu, pełną ciekawostek i interesujących faktów.
W sumie to spodziewałem się, że lata życia Dickensa będą w tej książce pewnymi ramami czasowymi, nie spodziewałem się zaś tak wielkiej liczby odwołań do jego dzieł. Pewnie gdyby ta pozycja nazywała się "Londyn w twórczości Dickensa" czy "Londyn oczami Dickensa" to pewnie też byłyby to odpowiedni tytuły. Książka trochę się różni od innych czytanych przeze mnie w tej serii....
więcej Pokaż mimo to